PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=695571}
8,3 11 tys. ocen
8,3 10 1 10630
The Walking Dead: Season Two
powrót do forum gry The Walking Dead: Season Two

Odcinek świetny i emocjonujący ( taki wyciskacz łez ). Powrót Jane i śmierć Rosjan - to było prawie
pewne, później rozmowy i zżywanie się z bohaterami, następnie śmierć Luke'a - najsłabszy moment
w finale zważywszy na to jak potraktowali Luke'a, który był od początku wzorowany na opiekuna
Clem coś na podobę Lee i był jedną z głównych postaci tego sezonu, nie zasługiwał na taką śmierć
, potem zdrada Mike'a i Bonnie oraz postrzelenie Clem przez młodego Rosjanina, następnie
sekwencja wspomnienia rozmowy Clem z Lee z 1 sezonu ( scena ta nie była jak dotąd ukazana ).
Na koniec wybór ,, Pizza or Ice Cream '' - Kenny lub Jane. Zakończeń epizodu jest kilka ( zależą one
od ostatniego wyboru ). Wygląda na to, że czas Clem jako protagonisty dobiegł końca i w 3 sezonie
będziemy grać jako ktoś inny ( sądząc po różnych zakończeniach, choć oczywiście mogę się mylić ).

aneciora11

Wiesz co jest najlepsze? To, że dużo osób czepia się do grafiki, że niby chujo*a. Przecież to nie chodzi o to, że nie postarali się z grafiką i jak to niektórzy piszą ,,jest gorsza niż w grach z przed 10 lat''. Ta gra od początku miała być w stylu komiksu i tak też została zrobiona. Moim zdaniem bardzo dobrze. Poza tym fajnie, że jest inna niż w większości gier, co daje jej fajny klimat.

Co do Gry o tron to przyznam się szczerze, że nigdy nie oglądałam, a słyszałam, że świetny. Mam nadzieję, że będę wiedziała mniej więcej o co tam chodzi bez oglądania serialu :P No i tego Tales from the Borderlands też jestem bardzo ciekawa. A obie produkcje wychodzą już w tym roku :)

AlexaM

Bez tej grafiki nie było by tego klimatu :)

mast313

nie ma szans, żeby Clem nie było w 3 sezonie, więc możesz spać spokojnie :)

ocenił(a) grę na 8
watsaba

W mojej ocenie jedynym słusznym wyborem było zabicie Kenny'ego i uratowanie Jane. Była to decyzja dość prosta do podjęcia dla mnie, nie dlatego, że Kenny'ego nie lubiłem, a dlatego, że już w pierwszym sezonie destrukcyjny charakter Kenny'ego dawał o sobie znać, a w drugim to już przechodził samego siebie. Kenny był niezrównoważony psychicznie i potrafił rozwalić każdą grupę od środka, kiedy tylko sprawy zaczynały iść nie po jego myśli. Był to człowiek, który w jednej chwili potrafił rzucić się na kogoś w morderczym szale, aby po chwili przepraszać Clem i mówić, że już nie będzie. On nigdy nie chciał słuchać, nikomu nie pozwalał dojść do słowa, nawet Clem. Kiedy Clem była za nim to było w porządku, ale kiedy się z nim nie zgadzała to z miejsca na nią naskakiwał. I tak było z każdą osobą, którą poznawał i z którą musiał żyć w grupie. Nie był on złym człowiekiem i na prawdę niektóre sceny i rozmowy z Clem pokazywały, że mu na niej zależy, ale nie można było z nim dłużej wytrzymać, bo prędzej czy później on by doprowadził do skrzywdzenia lub śmierci Clem. W tym epizodzie było już blisko. Gdyby nie on, grupa by się nie rozpadła i Bonnie oraz Mike nie chcieliby z niej uciekać. Próbowali mu przemówić do rozsądku, prosili Clem, żeby z nim porozmawiała, ale nie przynosiło to żadnych skutków. Można traktować Kenny'ego jak "członka rodziny Clem", ale to jeden z tych członków rodziny, który ściąga nas na dno.

Może Jane nie jest święta i ma wiele na sumieniu, ale udowadniała, że jest osobą, której warto zaufać, jeśli wie się jak ona myśli i jak bezwzględnie podchodzi do otaczającej ją rzeczywistości. Jeśli ktoś nie jest dla niej wystarczająco silny, żeby podjąć trudne wybory to nie jest kimś, na kim powinno jej zależeć. Ona może żyć w grupie tylko z osoba, które są świadome tego, że liczy się tylko i wyłącznie przeżycie, a nie bawienie się moralne dylematy czy inne sentymenty. Historia o tym, że wiele ludzi ratowało jakiegoś faceta i zginęło na darmo jasno pokazuje, że poświęcanie się bez sensu jest czymś idiotycznym, bo i tak na końcu może się okazać, że całe poświęcenie idzie na darmo. To, że prowokowała Kenny'ego było grą o to, żeby Clem w końcu się obudziła i przestała mieć sentymenty. Kenny w tym momencie dawał się prowokować każdą rzeczą, jaką mu się powiedziało i starał się odbijać pałeczkę. Rozmowa między nimi w samochodzie jasno pokazywała, że oni nie dojdą do wspólnego zdania i trzeba będzie się na kogoś zdecydować. Ukrycie dziecka miało jasno pokazać Clem, że nad tym człowiekiem nie da się panować. Pewnie nie spodziewała się, że aż tak mu odbije, czego dowodzi schowanie noża i walka na śmierć i życie. Gdyby wiedziała, że to może się stać, nie ryzykowałaby życia nawet dla Clem.

Dlatego pozwolenie na zabójstwo Jane w imię Kenny'ego który raz jest kochany, a raz jest psychopatą nie było czymś dobrym. Jednocześnie uważam, że najładniejszym z czysto artystycznych względów jest zakończenie w którym Kenny odchodzi w nieznane, zostawiając za sobą Clem i dziecko w bezpiecznym miejscu. Żałuję, że nie mogę zdobyć tego zakończenia bez śmierci Jane, bo wtedy byłbym syty. Ale to TWD, nigdy nie dostaje się tego, co się chcę.

ocenił(a) grę na 8
Skaza

Jane tylko pozuje na osobę bez skrupułów, której na nikim nie zależy, ale kilka razy maska jej spada i widać, że jest osobą rozdartą i samotną, która nie chce wiązać się z ludźmi, bo boi się utraty przyjaciół i konieczności krzywdzenia innych. Widać to chociażby po pierwszym spotkaniu z Arvo, kiedy najpierw rzuca się na niego z gnatem, a potem ma wyrzuty sumienia, że obrabowała dzieciaka. Podobnie z tym ruskiem, którego zabiła nożem, żeby ratować grupę. Całe to jej gadanie o tym, że niektórych nie warto ratować to też próba zracjonalizowania pozostawienia siostry na śmierć i poradzenia sobie z wyrzutami sumienia. Pod koniec gry, jeżeli wróci się z nią do obozu Carvera i nic nie odpowie tej rodzinie, to Jane zdecyduje się ich wpuścić.

ocenił(a) grę na 8
Necroscope

Aha. Ale po co to właściwie napisałeś? Ja zdaje sobie z tego sprawę, jaka jest Jane i, że nie chcę się wiązać z byle kim, żeby przypadkiem nie zostać zranioną.

ocenił(a) grę na 8
Skaza

A tak sobie, bo miałem wenę.

ocenił(a) grę na 8
Necroscope

A to spoko :) Pozdrawiam.

Necroscope

Koledzy mam kupiony pass na psn a gry dalej pobrać nie mogę gracie na PlayStation

ocenił(a) grę na 9
Skaza

Takie pytanie,jak przeszedłem grę i wybrałem pójście z Jane i zabicie Kennego,to mogę jakoś to zmienić w safe i pójść z Kennym ? Żałuje tej decyzji teraz ;c

Agron334

Wybierz ,,graj'', później przejdź na epizod 5, rozdział 10, skopiuj dane i już :)

ocenił(a) grę na 7
watsaba

Ja wybrałem Kennego, choć wybór był ciężki. W sumie nie wybrałem żadnej opcji, więc nie odwróciłem wzroku. W pierwszej chwili chciałem zabić Kennego, bo strasznie polubiłem Jane i w tamtym momencie to by było logiczne do zrobienia więc nie dziwię się dlaczego większość wybrało zabicie Kennego. Jednak po opcji wyboru o wiele łatwiej jest wybaczyć Kennemu, widać w nim żal no i wiemy że to Jane zrobiła fortel. Jeśli wybierzemy Jane, po prostu nie mogłem jej wybaczyć. Dialog "You fuc*ing crazy b*tch" rozwala na łopatki i nie sposób nagle jej wybaczyć doprowadzenie do takiej sytuacji by coś udowodnić przynajmniej według mojej opinii.
A z Kennym druga decyzja też jest ciężką. Znając to uniwersum (tylko mniej więcej) kompletnie nie ufam większym społecznością. Wystarczy, że w nocy jedna osoba się zakrztusi i w rano mamy małą apokalipsę :P Ale z Kennym również nie chciałem zostać więc zostałem tam.

robhans

Jak zobaczyłam,że Clem może w taki sposób odpowiedzieć to się zdziwiłam, bo zawsze była przeciwna przeklinaniu, ale z drugiej strony w końcu powiedziała coś co powiedziałabym ja na jej miejscu :P

ocenił(a) grę na 9
AlexaM

Też ostatecznie wybrałem Kenniego,choć zastanawia mnie parę rzeczy,po pierwsze czy ta kobieta co rozmawia z nimi w Wellington to nie jest przypadkiem Bonnie ? Dam sobie głowę uciąć że wyglądają identycznie,po drugie co stało się z Mikiem,Bonnie i Ruskiem ? Ogólnie myślę,że w sezonie trzecim nie będziemy kierować Clem,tylko jeśli poszliśmy z Kennym,to brodaczem,jeśli poszliśmy z Jane,to będziemy sterować Jane.

Agron334

Nie możliwe, żeby to była Bonnie. Dla mnie to one w ogóle nie były podobne :P Poza tym, przecież Clem i Kenny by ją poznali.
Mike, Bonnie i Arvo, po tym jak Arvo strzelił do Clem uciekli. Mieli uciekać samochodem, ale ostatecznie gdzieś pobiegli. Nie wiem jak było u ciebie, ale ja zdecydowałam się krzyczeć po Kenny'ego i Jane, wtedy oni się spłoszyli i uciekli.

Telltale na pewno nie zrobi 2 głównych bohaterów, którymi będzie można sterować w zależności od decyzji. Zrobienie takiego czegoś trwało by wiekami, a poza tym nie sądzę, żeby mogli pozwolić sobie na to finansowo, więc nie ma szans.

ocenił(a) grę na 8
robhans

Ja się wkurzyłem dopiero, kiedy okazało się, że dzieciak wciąż żyje i nadal będzie trzeba się z nim użerać w Sezonie 3.

Nie rozumiem, czemu tylu ludzi od razu przekreśliło Jane po tym numerze. Kenny miał obsesję na punkcie dzieciaka, ciągle je nosił, zabierał matce, gadał o nim jak człek niespełna rozumu. Gdyby dzieciakowi coś się stało pod opieką Clem, to Kenny mógłby rzucić się na nią – tak jak w pierwszym odruchu i napadzie złości winił ją za ukąszenie Sarity. Jane miała świetną okazję, żeby dać nogę i olać całe to towarzystwo, ale zamiast tego ryzykowała życie w walce wręcz z większym i silniejszym od siebie facetem.

- Sorry Jane, wydostałaś mnie z chmary zombie, obroniłaś przed ruskiem z Ak47, wyciągnęłaś spod lodu, nie zostawiłaś z niezrównoważonym psycholem, ale jestem na Ciebie obrażona, bo schowałaś dzieciaka.

Z radością zastrzeliłem Kenny'ego, któremu należało się to już od pierwszego sezonu.

ocenił(a) grę na 9
Necroscope

E tam,każdy zasługuje na drugą szanse,zobacz Jane,co o niej wiadomo? Kogo straciła ? Siostrę,raczej...a Kenny kogo stracił ? żone,syna,i teraz kochankę...naprawdę dostał niezłego kopa i po prostu odbiło mu na punkcie tego dziecka,chciał je wychować jak swoje dlatego,że nie miał już nikogo poza clem,a jej nie wychowa,prawda ? Jak dla mnie koleś zasługuje na drugą szanse,dlatego pozwoliłem Jane umrzeć,taka spryciula z intrygami niestety nie przejdzie.Najbardziej mi szkoda Luke'a,to był dopiero gość...

ocenił(a) grę na 8
Agron334

Kenny dostał ode mnie szansę, i to więcej niż jedną. W zamian rozwalał każdą grupę od środka i najwięcej razy ze wszystkich postaci zostawiał towarzyszy na śmierć.

Właśnie przez to, że tyle stracił stał się kompletnie nieobliczalny. Lepiej mu będzie w ziemi, co zresztą sam przyznał na łożu śmierci.

Necroscope

,,Nie rozumiem, czemu tylu ludzi od razu przekreśliło Jane po tym numerze.''
Dlatego, że zostawiła dziecko w niebezpieczeństwie i odstawiła niepotrzebną szopkę. Ktoś tam kiedyś napisał, że tak wcale nie było, bo zostawiła je w samochodzie i je nasmarowała, a gówno prawda. Przechodziłam epizod 2 razy i dzieciak NICZYM nie był wysmarowany. Nie jesteś w stanie tego zrozumieć, bo chcesz się pozbyć dzieciaka, dlatego lubisz Jane i wydaje ci się, że nic złego nie zrobiła. Zresztą, o ile mnie pamięć nie myli, ona sama mówiła, że to co zrobiła było głupie.

,,Kenny miał obsesję na punkcie dzieciaka, ciągle je nosił, zabierał matce, gadał o nim jak człek niespełna rozumu.''
Zauważ, że po tym jak stracił 3 ważne dla siebie osoby, to dziecko stało się jedyną rzeczą, która trzymała go teraz przy życiu. Dla ciebie to dziecko jest tylko ciężarem, ale dla niego wychowanie tego dziecka było jedynym celem jaki miał. Faktycznie, czasami przesadzał ze swoją ,,nadopiekuńczością'' względem małego, ale te całe kłótnie, które powstały przez niego, były tylko dlatego, że chciał dotrzeć do Wellington, żeby go uratować.

,,Jane miała świetną okazję, żeby dać nogę i olać całe to towarzystwo, ale zamiast tego ryzykowała życie w walce wręcz z większym i silniejszym od siebie facetem.''
No tak, faktycznie, świetne rozwiązanie. Dla mnie najlepiej by było jakby dała nogę i nigdy więcej nie wracała, bo jedyne co ma do powiedzenia to ,,moja siostra to...'', ,, już to kiedyś widziałam'' i ,,Clem, nie możesz jej pomóc''.

ocenił(a) grę na 8
AlexaM

Dziecko było relatywnie bezpieczne; blisko (góra 100 metrów, bo inaczej nie byłoby słychać płaczu), zamknięte w samochodzie, wokół którego nie kręciły się żadne zombiaki. Pewnie, jakieś zagrożenie zawsze istniało, ale z okoliczności nie wynikało, aby Jane jakoś wybitnie je naraziła.

Każdy pomysł Kenny’ego stawał się automatycznie jego obsesją, począwszy od szukania łodzi w Se1. Miał zresztą swój wkład w śmierć Rebeccy (podobnie jak Luke’a), o której dziecko tak się później troszczył. Gość był nieobliczalny i była najwyższa pora, aby się go pozbyć.

Co do „nie możesz jej pomóc”, podobnie jak „pomogłaś jej teraz, ale pomyśl co będzie następnym razem” – miała rację. Wyciąganie Sary za uszy z każdego niebezpieczeństwa narażało tylko grupę (de facto zginęły przez nią już 2 osoby), a i tak ostatecznie wyciągnęła kopyta. Poza tym fakt, że Jane nie była takim mentalnym wrakiem jak Kenny, przemawia chyba na jej korzyść?

Necroscope

Zdecydowanie popieram twój punkt widzenia, Necroscope. Kenny w drugim sezonie mógł dać się polubić tylko i wyłącznie z sentymentu - tak było przynajmniej w moim przypadku, bo zdałem sobie sprawę z tego, że jest nieobliczalny i będą z nim problemy już przy jego pierwszym odpale przy stole (kiedy zamiast Clem powiedział do niej Duck). Dałem mu potem jeszcze kilka szans na odbudowanie zaufania, raz mu się udawało, raz nie, ale po tym co zaczął wyprawiać w czwartym i piątym odcinku uznałem, że on się zwyczajnie nie przystosuje z tym nieznoszącym sprzeciwu charakterem, manią na punkcie niemowlęcia, które miało baaaardzo małe szanse na przeżycie i jeszcze po tylu przeżytych tragediach. Lubiłem go, przez cały sezon nie odpieprzył niczego na tyle, żebym przestał, ale trzeba było ukrócić jego męki, bo życie go po prostu przerosło.
Jane to najlepsza postać w tym sezonie i nie rozumiem, jaki jest sens w zabiciu /opuszczeniu jej. To idealny towarzysz dla Clem - działa racjonalnie, skupia się na przetrwaniu, emocje odstawia na bok, choć z drugiej strony udowodniła lojalność wobec dziewczynki i na pewno nie zostawi jej samej. Ale zagrywka z dzieckiem była naprawdę poniżej pasa - wybaczyłem jej tylko dlatego, że Clem po prostu nie mogłaby przetrwać sama z niemowlęciem i zamierzałem odnosić się do niej wrogo przez resztę gry. Z perspektywy czasu patrząc uważam jednak, że dobrze postąpiła.

Kaos_

Ja za to średnio rozumiem twój punkt widzenia. Na początku piszesz, że Jane działa racjonalnie, po czym piszesz, że nie działała racjonalnie zostawiając dziecko, żeby na końcu stwierdzić, że jednak to było racjonalne.

W sumie to i tak bez znaczenia, która decyzja była bardziej słuszna, bo i tak się z nią pożegnamy (dzięki Bogu) :)
Ale w jednym masz rację. Faktycznie, nie dałam zabić Kenny'ego z sentymentu. Wiem, że ześwirował i zrobił dużo złych rzeczy, ale po prostu nie umiałam go zabić :]

AlexaM

To co zrobiła z dzieckiem mi osobiście się nie spodobało, bo wiadomo, perfidnie skłamała, a ja się dałem na to złapać... : D Ale nie mówiłem przecież, że to nie jest racjonalne posunięcie ;p Wręcz przeciwnie, to był chyba jedyny sposób na to by dobitnie pokazać Clem, jaką osobą stał się Kenny. No bo jak inaczej? Czego by Jane wcześniej nie mówiła - zwyczajnie szkoda mi było porzucać Kenny'ego, po tym wszystkim co przeszedł miałbym odebrać mu jeszcze jedną bliską osobę? A tak - przekaz prosty i jak najbardziej skuteczny, żałować trochę zacząłem dopiero po postrzeleniu go : )

Kaos_

Napisałeś, że to był cios poniżej pasa i, że do końca gry będziesz się do niej wrogo odnosił, więc odebrałam to tak, że uważasz, że to było nieracjonalne posunięcie :)

Chodzi mi po prostu o to, że to było głupie, nieprzemyślane i nieodpowiedzialne zachowanie. Nie ważne, czy dziecko było 100 czy 500m od nich, czy było w zamkniętym samochodzie i czy kręciły się wokół niego zombiaki. To, że było w zamkniętym samochodzie nie świadczy o tym, że trupy by się tam nie mogły dostać, a to, że się tam akurat nie kręciły nie oznacza, że w każdej chwili nie mogło się to zmienić.

Moim zdaniem i pójście z Kennym i pójście z Jane było w pewien sposób ryzykowne. Idąc z Kennym nie masz pewności czy jego obietnice typu ,,więcej tego nie zrobię'' się spełnią. Nie wiesz czy mu czasem znowu nie odbije i czy nie zaatakuje tym razem Clem (choć wątpię, że mógłby to zrobić, ponieważ prócz agresji słownej nigdy nie zrobił jej krzywdy, choć raz był na nią naprawdę wściekły - chodzi mi o sytuację z Saritą).
Jeżeli pójdziesz z Jane, nie masz pewności czy znowu nie zostawi Clem, choć obiecywała, że już nigdy jej nie zostawi i nie okłamie, ale cholera ją wie. Poza tym, jeżeli już zdecydowałabym się pójść z nią, to długa drogą by ją czekała do odbudowania mojego zaufania.
A już w ogóle nie wspomnę jak ryzykowne było pójście samej z noworodkiem.

AlexaM

Nie powiedziałbym, że to było tak nierozważne jak mówiłaś. Choćby ze względu na to, że trupy podczas tej zamieci były naprawdę wyjątkowo niemrawe, co było doskonale widać gdy Clem szła na miejsce spotkania. Poza tym samochód, z tego co pamiętam, nie był jakoś szczególnie uszkodzony, szyby nie były stłuczone etc.
Chociaż szczerze mówiąc to nie umiem spojrzeć na ten wątek z twojej perspektywy - jestem przekonany, że takie małe dziecko nie ma prawa przeżyć w takim świecie. Jest bezbronne, a bohaterom los regularnie rzuca kolejne kłody pod nogi (a społeczeństwa typu Wellington prędzej czy później się rozpadną). Wystarczyłby drobny błąd w kryzysowej sytuacji, potknięcie, żeby wypadł z rąk czy coś i po wszystkim. Dlatego przy wyborach ani razu nie kierowałem się dobrem i bezpieczeństwem dziecka. Na początku epizodu Clem uciekła u mnie za murek - miałem cichą nadzieję na to, że Rusek przypadkowo trafi malucha i oszczędzę sobie później bolesnego rozczarowania jak już go polubię, bo jak dla mnie to i tak odwlekanie nieuniknionego.
Kenny rzeczywiście mógłby być niebezpieczny, ale nie bezpośrednio. Po prostu jego porywczość mogłaby sprowadzić kłopoty, gdyby np. zaczął pyskować jakimś napastnikom zamiast się poddać. Nie wierzę, że zaatakowałby Clem.
Co do Jane z kolei nie mam wątpliwości - uratowała Clementine i Rebeccę, potem zabiła tego Rosjanina i wydostała dziewczynkę spod lodu. Schowanie dziecka, jakkolwiek źle by nie wyglądało, też było dowodem troski.

Zbyt emocjonalnie podchodzę do tej gry ;p

Kaos_

Wiesz, ja nie kwestionuje tego czy to dziecko ma prawo przeżyć czy nie, bo sama chętnie bym się już go pozbyła, albo zostawiła w cholerę w tym całym Wellington. Próbowałam wyjaśnić wam sytuację patrząc oczami Kenny'ego, w sensie jak on widział zachowanie Jane. Zresztą też spróbuj postawić się na jego miejscu. Myślał, że Jane zamordowała tego dzieciaka. Ja np. nie daje sobie głowy uciąć czy nie zachowałabym się podobnie. Nie mówię, że od razu rzuciłabym się na nią z siekierą tudzież z bronią czy innym narzędziem i próbowała ją zabić, ale w ryj by pewnie dostała :P
Bo co innego zabić dziecko przez przypadek, a co innego zabić. (wiem, że go nie zabiła, znowu próbuje postawić się w sytuacji Kenny'ego, który tak właśnie myślał mimo tego, że z tego co pamiętam ona coś wspominała, że to był wypadek, ale Kenny chyba był już w takim amoku, że nic do niego nie docierało)

Nie przejmuj się, ja też. Zawsze jak skończę jakiś epizod to później siedzę i rozmyślam ,, a może powinnam zrobić tak'' i dzień później gram od nowa hahah :D

AlexaM

Ej, bez przesady :D Jane mogła być, ekhem, niedobra wobec Kenny'ego (vide - dialog w samochodzie), no ale żeby tak od razu posądzać ją o zamordowanie niemowlęcia? Była zamieć, Jane zapewne przerażona biegnie z dzieckiem w rękach, nagle wpada na trupa i po wszystkim. Taka była moja pierwsza myśl gdy zobaczyłem ją idącą w stronę tego domku. No ale w sumie o czym mowa, nie będę wymagał od Kenny'ego jakiegokolwiek logicznego myślenia ;p
Zresztą, on był już wtedy rozjuszony tą kłótnią w samochodzie, a gdy zobaczył że Jane nie ma dziecka i co oczywiste przyczyniła się jakoś do jego smierci, choćby swoją niezdarnością, to puściły mu już wszystkie hamulce. Ja też na jego miejscu zachowałbym się pewnie bardzo podobnie ;p

"Nie przejmuj się, ja też. Zawsze jak skończę jakiś epizod to później siedzę i rozmyślam ,, a może powinnam zrobić tak'' i dzień później gram od nowa hahah :D"
No tak, u mnie to również standardowy rytuał ;p Najgorsza była dla mnie śmierć Luke'a, zacząłem grać od nowa, tak jak najszybciej byle do tego momentu, biorę szczęśliwy drugą opcję, a postać i tak ginie ;p

Kaos_

Ja nie miałam takiej myśli dotyczącej tego co Jane zrobiła z dzieciakiem, bo oczywiście przed zagraniem naczytałam się spojlerów (znowu -.-), więc wiedziałam, że AJ żyje :P

Co do Kenny'ego to właśnie o tym mówię, że koleś ma klapki na oczach, ale chyba nikt nigdy nie przekona mnie do tego, że zabicie go jest lepszym wyjściem z sytuacji. Swoją drogą to ja już sama siebie nie mogę zrozumieć, bo dobrze wiem o co tobie i Necroscope chodzi, ale no nie dociera to do mnie. Kenny zawsze był dla mnie jedną z najlepszych postaci. W 1 sezonie te jego wiecznie chamskie odpowiedzi doprowadzały mnie do śmiechu. Śmiać mi się chciało jak mieszał z błotem Bena tekstami typu ,,nigdzie nie idziesz'', ,,będziesz nas spowalniał'', ,,wszystko robisz źle'' :P. W 2 sezonie to samo - przy stole Nick czegoś nie dosłyszał, a Kenny od razu ,,głuchy jesteś dzieciaku?'' :P albo jak poznajemy Reggie'ego, a Kenny po 2 minutach od poznania stwierdza, że ,, jeb*ć tego gościa'' :D. Jednak z kolejnym epizodem to już nie było śmieszne, a raczej irytujące. Poza tym, już od momentu jego poznania można było wywnioskować, że się zmienił. Wtedy już było wiadomo, że to nie ten sam Kenny. Dlatego też strasznie ubolewam, że jego postać się tak schrzaniła.

,,No tak, u mnie to również standardowy rytuał ;p''
To dobrze, że nie jestem sama, bo już zaczynałam się o siebie martwić :P

AlexaM

Nie przekonam Cię, jeśli nie odstawisz sentymentu na bok ;p Jasne, Kenny potrafił być zabawny w tej całej swojej porywczości, nigdy nie dał sobie wejść na głowę ani nie pozwolił komukolwiek działać wbrew jego myśli i to można w nim lubić i szanować, okej, ale on przecież nie był nieomylny. Nie potrafił zaakceptować faktu, że mógłby się mylić i to go zgubiło. Poza tym, to drażliwy i aspołeczny typ. Może dałby sobie radę żyjąc sam (no ale takie życie nie ma sensu), ale w towarzystwie kogokolwiek zamieniłby się w tykającą bombę, która prędzej czy później by wybuchła raniąc wszystkich naokoło. W grupie najważniejsze jest zaufanie, a tego Kenny ani nie okazywał, ani nie pozwalał, by inni mu je okazali. Po prostu przypadek beznadziejny i tyle. Już w pierwszym sezonie, gdy Lee w mojej wersji historii pozwolił Kenny'emu zmiażdżyć Larry'emu głowę, uratował mu żonę, ukrócił męki jego syna i generalnie był w większości przypadków po jego stronie, ten nie był do końca pewien, czy Lee zawsze był wobec niego lojalny. Przyjaźń z Kenny'm jest toksyczna i niebezpieczna, tyle : D

Necroscope

Przy okazji - możesz mi wyjaśnić dlaczego Kenny miał wkład w śmierć Rebeccy i Luke'a?
Przecież, jeżeli zdecydowałeś się ruszać od razu, to wtedy Luke miał pretensje, że jakby Rebecca odpoczęła przez te kilka dni to by się tak źle nie czuła. Jeżeli zdecydowałeś się poczekać kilka dni, to wtedy Kenny miał pretensje, że jeżeli byśmy poszli od razu to też by się źle nie czuła, więc nie wydaje mi się, że to była czyjakolwiek wina. Zresztą, jedyną osobą, która jest tutaj winna to ona sama. Trzeba być naprawdę osobą z niskim IQ, żeby dawać dupy w trakcie apokalipsy - taka brzydka prawda. Ale jak to ktoś mądrze kiedyś zauważył - ,,pewnie nie miała dostępu do apteki'' :)

Co do śmierci Luke'a to też nie rozumiem dlaczego winisz za to Kenny'ego. Przecież to, że pobiegł za Arvo NA SAMYM KOŃCU JEZIORA nie miało żadnego wpływu na to, że lód pękł pod Luke'iem NA DRUGIM KOŃCU JEZIORA, bo Luke był daleko w tyle.

ocenił(a) grę na 8
AlexaM

Nie winię Kenny’ego za śmierć w/w, albo inaczej, nie uważam, że ich zgon był bezpośrednim następstwem jego poczynań. Niemniej puszczenie kobiety zaraz po porodzie w marsz przez góry i lasy, na dodatek w śniegu, jak to się mówi w dyplomacji, na pewno nie pomogło. Szukanie Wellington było pomysłem Kenny’ego i to on ciągle wszystkich poganiał jak woźnica z batem.
(Pewnie, że to głupota Re. była pra przyczyną, która doprowadziła do tego wszystkiego, ale to osobna kwestia.)

Śmierć Luke’a. To Kenny argumentował, że „najkrótszą drogą między dwoma punktami jest linia prosta” (Jane: „powinniśmy się trzymać linii drzew”), a wcześniej tłukł Ruska, który najprawdopodobniej dobrze wiedział, co się morze stać i celowo ich wpieprzył. Poza tym akcja z pogonią wywołała zamieszanie i przestój w przeprawie, podczas którego lód zaczął pękać.

Przez większość sezonu próbowałem uspokajać Kenny’ego i łagodzić sytuację, nawet przysiadłem się do niego przy stole ze względu na stare czasy. Mimo wszystko Clem znała go dłużej niż innych i uważałem, że zasłużył sobie na szacunek za to wszystko, co przeszedł. Niemniej wszystko ma swoje granice i z każdym epizodem stawało się coraz bardziej oczywiste, że dobra wola nic nie da, bo Kenny jest wciąż starym Kennym, tyle że do potęgi n-tej. Zresztą sam na łożu śmierci miał chwilę autorefleksji i przyznał, że Clem dobrze wybrała posyłając go do piachu – jakiego więcej potwierdzenia trzeba?

Necroscope

Cóż każdy ma swoje szaleństwo, które można stłumić tak. Ale jak słusznie zauważyłeś Kenny przeszedł samego siebie, również strzeliłem do niego, kopał sobie grób. A Jane, choć bardzo skryta i tajemnicza, miała łeb na karku, co po długiej samotni Clem, mogło dać na "lepsze jutro", jeżeli w tym świecie można takiego doznać.

AlexaM

"Dawać dupy" każdy czlowiek ma w sobie zwierzęcia, a popęd seksualny to normalna kwestia, jeżeli chodzi o ludzi, jak i resztę zwierząt. Więc chwila słabości i zbliżenie się, choć tragiczne w skutkach jest jak najbardziej wyjaśnione. Nie wiemy co się działo w siedzibie Carvera wcześniej, mogliśmy uznać, że to była "złota klatka" jak u Gubernatora, gdzie choć było w miarę dobrze, woda, jedzenie, broń, poczucie więzi to jednak była klatka. A tak jak Kenny, tak samo Carver na początku wydawał się człowiekiem z pomysłem na "rodzinę". Jednak temperament tych dwóch osób, wcale nikomu nie pomógł, a strach był coraz większy.

ocenił(a) grę na 8
Necroscope

Zdecydowanie się zgadzam!
W pierwszym sezonie Kenny mnie dość denerwował, ale ucieszyłam się kiedy pojawił się w drugim, bo fajnie jest zobaczyć znajomą twarz.
Myślałam że przez to wszystko co przeszedł nabrał rozumu. W końcu znalazł sobie nową kobietę itd, ale on wciąż był trudny do życia.
Swoje zachowanie tłumaczył dobrem grupy, ale to właśnie on mącił i utrudniał wszystko w około. O ile zgadzałam się z nim w większości kwestii to i tak bardzo ucieszyłam się samym zakończeniem.
W końcu można było go zabić :)
Jane to spoko babka, niby udaje taką złą i samodzielną, ale wróciła i udowodniła że jest warta zaufania.
Od samego początku zorientowałam się że ona gdzieś schowała to dziecko. Ufałam jej na tyle że nie wierzyłam w wyrzucenie go do śniegu czy zabicie. Idealny sposób na pokazanie że Kenny totalnie oszalał i dla tego dziecka prędzej czy później by próbował zabić samą Clem. Kogo by nie spotkał to chciał udowodnić że jego zdanie jest święte i to on ma rację.
Co do samej gry to mogła by być o wiele dłuższa i bardziej trzymać w napięciu. Takie akcje jak możliwość uratowania przyjaciela tylko po to żeby mógł umrzeć trochę później to już dawno przestało być zaskakujące i ciekawe. Ciesze się jednak że mamy jakiś tam znikomy element gdzie możemy poruszać naszą postacią, bo w Wilku to były praktycznie same dialogi :P Moja ocena to 8/10. Kolejna świetna gra. Wzruszający był moment z Lee.. brakowało mi go w tej grze. Kolejny sezon raczej będzie się zaczynał kilka lat po wydarzeniach z drugiego, bo ciężko mi uwierzyć żeby chciało im się pisać chociażby 15 minut różnych scenariuszów na sam początek rozgrywki.

ocenił(a) grę na 7
watsaba

Epizod słaby, serio nikt nie zginął podczas wymiany ognia z naszej grupy ? z kilku metrów ? przecież to jest niemożliwe i już miałem niesmak, Śmierć Luke'a beznadziejna, i najgorsze ze wszystkiego .. Clementine 11 letnia dziewczynka zostaje postrzelona w ramię, potem budzi się w samochodzie i co ? niesamowite ! Clementine zachowuję się jakby nic się nie stało.. co tam pieprzyć to, że dostałam w łapę przecież jestem niezniszczalna ..

Ogólnie w 2 sezonie nie podoba mi się to, że 11 letnia dziewczynka, została ugryziona przez psa (mocna rana) zszywa sobie sama rękę , w zimę wpada do jeziorka, jest zmarznięta, niedługo potem zostaje postrzelona ale ona i tak zachowuję się jakby nic się nie wydarzyło :D no proszę was .. jej organizm jest niezniszczalny więc może i na wirus jest odporna ? ._. Ale za to świetne były podchody Jane i przekonywanie Clem ,że Kennego trzeba zabić oraz wariowanie Kennego. Jednak ostatnią wadą jest to i to największą chyba ,że gość (Mike) który zastrzelił podczas wymiany ognia Siostrę tego Arvo potem daje mu do łapska broń i chcę z nim uciec zostawiając Clem i małego na pewną śmierć :D To nie łatwiej było zabić Kennego ? Skoro wszyscy tego chcieli no może z wyjątkiem Clem .. Trochę na siłe wymuszane emocję .. mnie niestety to nie przekonało, mimo, że grę uwielbiam :) I w końcu na litość boską nasze wybory miały chociaż trochę sensu i coś zmieniły a nie jak zawsze ..

ocenił(a) grę na 9
ostatnisprawiedliwy_1771

Wiecie co mnie dziwi ? Jak wybierzecie odejście z Kennym,to kobieta z którą rozmawia Clem i Kenny to nie przypadkiem Bonnie ? Dam sobie głowę uciąć,że to ta sama osoba.

Agron334

Przecież już ci napisałam, że to niemożliwe (pomijając fakt, że jest to po prostu idiotyczne, bo niby co ona by tam robiła, a po drugie przecież Kenny i Clem by ją poznali). Zadawałeś to samo pytanie stronę wcześniej :)

ocenił(a) grę na 9
AlexaM

A,nie zauważyłem widocznie ;D

ocenił(a) grę na 7
Agron334

Powiadasz, że chcesz sobie dać uciąć głowę?

Agron334

Poza tym nie mam zielonego pojęcia, gdzie ty widzisz jakiekolwiek podobieństwo :D

ocenił(a) grę na 8
Agron334

Nie dziwię Ci się, że Edith przypomina Ci Bonnie bo mi odrobinkę też przypominała, ale to chyba dlatego, że wykorzystano ten sam model postaci tak
samo było w przypadku zakończenia z Jane ta dwójka dorosłych również była zrobiona na podstawie gotowca.

ocenił(a) grę na 9
watsaba

Cóż. Epizod definitywnie najlepszy ze wszystkich dostępnych w sezonie drugim. Akcja była naprawdę epicka i przede wszystkim szokująca. Bardzo zadowoliło mnie to, że działo się dużo rzeczy, których kompletnie nie przewidziałem.

No Going Back zawierał pełno tajemnic. Przykładem tutaj może być np. śmierć Luke'a. Myślałem, że tak ważna, charyzmatyczna i przede wszystkim pierwszoplanowa postać zginie dopiero pod koniec, albo będzie wybór pomiędzy śmiercią Kenny'ego a Luke'a, mimo tego ta akcja jest na duży plus. To było naprawdę wzruszające kiedy już prawie udało mu się wypłynąć na powierzchnię i nagle chwycił go szwendacz i pociągnął na dno, albo gdy Bonnie do niego podeszła i lud się załamał. Między innymi z tego powodu przestałem lubić Bonnie, ponieważ pokazała że jest ona dwulicowa i niewdzięczna. Myślę, że nawet jeśli zobaczę ją w 3 sezonie, to już jej w nie zaufam. Dałem jej jedną szansę, ale w pełni jej nie zrozumiała i nie wykorzystała.

Co do Mike'a i Arvo. Mike nie ma charakteru. Łatwo daje się zauważyć, że dyryguje nim Bonnie a on jest na jej posyłki. Arvo za to jest niezłym sku*wielem. Typowy Rusek, mało gada dużo robi. W przyszłym sezonie nie będę miał z nim dobrych stosunków, pokazał on swoje prawdziwe oblicze. Jeśli chodzi o Jane to w poprzednich epizodach brałem z niej przykład. Była ona bardzo przekonująca i dawała idealne rady, dzięki którym mógłbym przetrwać w świecie umarlaków. Z czasem coraz bardziej nie podobało mi się jej zachowanie. Olewała ona wszystkich, nie przejmowała się śmiercią ludzi, nie okazywała żadnego współczucia ani respektu do nikogo. W rzeczywistości wszystko co robiła, robiła w interesie własnym, ewentualnie co jakiś czas dając kolejne rady Clem. W końcu dopięła swego, co zostało ukazane pod koniec epizodu. Pewna rzecz wydała mi się dziwna, ale o niej napiszę zaraz.

Czas na omówienie zachowania Kenny'ego. To jest dla mnie (aktualnie) najbliższa postać w The Walking Dead (potem Alvi JR), więc załóżmy że traktuje go z wyjątkową ulgą. Odbiło mu, nie oszukujmy się to po prostu widać w prawie każdej, napiętej sytuacji. W tym aspekcie nie rozumiem jednak Jane. Kobieta przecież widziała, że facet się załamał, a mimo wszystko wciąż chciała mi i mu pokazać, jakim to on jest sku**synem. Nie znam drugiej postaci w TWD, której zginęło tyle bliskich osób co Kenny'emu. Przecież Duck, Katja, Sarita, Rebecca, wszystkie te osoby to jego najbliższa rodzina z którą się związał. Do tego cały czas obrywał od Carver'a, ludzie zamiast go wspierać odwracali się od niego, bali się, irytowali go. Nie rozumieli, że to tylko pogłębia konflikt pomiędzy nimi. Jedynie ja starałem się go co jakiś czas wspierać i w końcu wyszło mi to na dobre. Wracając do Jane, to nie rozumiem dlaczego ona sprowokowała całą tą sytuację z AJ. Chciała pokazać jaki jest Kenny? Nie rozumiała powagi sytuacji? Przecież wszyscy mogli zginąć przez tą jedną wielką prowokacje. WIEM że tutaj zdania są podzielone, ale według mnie wystarczyło siedzieć cicho na d**ie i nie tworzyć więcej żadnych konfliktów oraz nie psuć między sobą korelacji. No ale co się stało, to się nie odstanie. Jane nie żyje, a Kenny (mam nadzieję) że się zmienił. Przyznał się, że coś w nim pękło przez śmierć tylu bliskich mu osób. Obiecał poprawę i ja mu wierzę. Wierzę, że się zmieni, ale niestety sądzę że przez to ZGINIE w 3 sezonie. Takie jest moje zdanie.

Co do samej końcówki sezonu to byłem naprawdę mile zaskoczony całym tym obozem Wellington. Te wzmacniane ściany o wysokości 30-40 metrów naprawdę przemawiały do rozsądku. Jeśli chodzi o ten końcowy, najcięższy wybór (zaraz po opcji zastrzelenia Kenny'ego) to wybrałem zostanie z Kenny'm, najzwyczajniej dlatego że jest to tzw. "postać ulgowa" u mnie, dla której potrafiłbym zrobić naprawdę wiele rzeczy. Sądzę, że jeśli na jego miejscu stała by tam Jane czy Luke to wybrałbym pozostanie w Wellington. No, ale Telltale Games umiejętnie dobiera zakończenia, więc wybrałem pójście :)

Podsumowując cały sezon oceniam dokładnie tak samo jak oceniłem sezon pierwszy. Daję mu mocne 9/10. Ktoś może zapytać, czemu nie 10? Ponieważ podczas grania zauważyłem kilka błędów logicznych oraz nie do końca rozwiniętych wyborów pomiędzy wyborem postaci. Jednak naprawdę grywalność i fabuła były rewelacyjne. Nie mogę się doczekać na sezon 3.

Piszcie wasze opinie, odczucia i refleksje względem 5 epizodu - No Going Back oraz całego sezonu 2, oraz co może się wydarzyć w kolejnym sezonie "Żywych Trupów". Jestem prawie pewien, że spotkamy takie postacie jak Christa, Vince, Mike, Bonnie i Arvo. Piszcie śmiało.

Pozdrawiam.

fiImweb24

,,Pewna rzecz wydała mi się dziwna, ale o niej napiszę zaraz.''
Albo w końcu nie napisałeś o tej dziwnej rzeczy albo ja czegoś nie doczytałam :P

ocenił(a) grę na 9
AlexaM

Cytuję: "Wracając do Jane, to nie rozumiem dlaczego ona sprowokowała całą tą sytuację z AJ. Chciała pokazać jaki jest Kenny? Nie rozumiała powagi sytuacji? Przecież wszyscy mogli zginąć przez tą jedną wielką prowokacje. WIEM że tutaj zdania są podzielone, ale według mnie wystarczyło siedzieć cicho na d**ie i nie tworzyć więcej żadnych konfliktów oraz nie psuć między sobą korelacji."

ocenił(a) grę na 8
fiImweb24

Mówisz o tym, że Jane miała siedzieć cicho na dupie, ale ona tego właśnie nie chciała, miała dość tego iż wszyscy muszą się z nim zgadzać
by było dobrze. Co do Mika i Arvo nie dziwię im się, że uciekli tylko szkoda, że nie zostawili połowę jedzenia i powinni byli uciec bez auta
wtedy nie byłbym na nich w zły, no ale okazali się totalnymi egoistami. Co do Bonnie to jej stosunek do ciebie będzie zależeć od tego
jaką decyzję podjąłeś w kwestii Luka, jeśli byś mu pomógł to Bonnie będzie wciąż okazywać troskę wobec Clem.

ocenił(a) grę na 9
Yalen

W pewnym sensie Cię rozumiem, ale według mnie Jane po całym odejściu nie powinna była się zbytnio wtrącać w sprawy grupy. Ona była nie poważna. Nie zdawała sobie sprawy do czego jej brak uczuć i respektu może doprowadzić. Jak już miałaby w cokolwiek ingerować to spokojnym tonem, a nie poszerzać konflikt. Zrozum, ja na początku lubiłem Jane i nawet się z nią trzymałem, ale z czasem pokazała do czego jej sumienie potrafi doprowadzić :) Wracając do sprawy Luke'a to na początku oczywiście strzelałem do zombie, bo wiedziałem że lód się załamie gdy podejdę, ale nie wiedziałem że Bonnie k**wa będzie do niego podchodzić. Przecież on mógł się wydostać. To była jedna z najgłupszych i jednocześnie najsmutniejszych rzeczy w całym epizodzie 5. Później jednak z myślą, że gdy podejdę do Luke'a powoli i delikatnie wyciągając go, to nikt w ogóle nie ucierpi. Mimo wszystko to też był głupi wybór. Luke po prostu musiał umrzeć, a ja straciłem respekt do Bonnie za to, że mnie obwiniała, bo zapewne Luke by tak tego nie przyjął.

ocenił(a) grę na 8
fiImweb24

"Jak już miałaby w cokolwiek ingerować to spokojnym tonem, a nie poszerzać konflikt."

Poszerzać? Jane była najbardziej wycofaną osobą w grupie i kompletnie nie paliła się do przywództwa. Natomiast kiedy doszło do kłótni w samochodzie, grupa (dzięki głupocie Kenny’ego) już nie istniała, więc konfliktu nie było o co poszerzać.

ocenił(a) grę na 9
Necroscope

Z naciskiem na "była". Na początku siedziała cicho i nie było źle. Potem zaczęła coraz bardziej ingerować w sprawy grupy i wszystko się pochrzaniło, ale to tylko moje zdanie.

ocenił(a) grę na 9
watsaba

Mój wybór to śmierć Jane. Kenny jest postacią, z którą za bardzo się zżyłem. Jane straciła u mnie wiele przez jej ostatnie odchyłki emocjonalne. Z resztą nie ma co się dziwić w takim świecie.
Dalszą drogę postanowiłem kontynuować z Kenny'm. Z nim również zostałem.

Co do trzeciego sezonu jestem przekonany, że już więcej o Clem i Kenny'm nie usłyszymy. Można to już stwierdzić po licznych możliwych i zupełnie rozbieżnych zakończeniach. Historia została w ten sposób zamknięta, ale Telltale szykuje coś nowego,

ocenił(a) grę na 9
TMonsterPL

Moja decyzja była dokładnie taka sama. Kenny jest mi bliski, poza tym uznałam, że Jane faktycznie dziecko zabiła, co było dla mnie po prostu chore. Wybrałam dalsza drogę z Kennym, ponieważ widząc jego szczere bałaganie o to, żeby dzieciaki przyjęli w Wellington aż mówiąc szczerze uroniłam łzę. Kennemu wybaczyłam, bo wiem co przeżył, zawsze w niego wierzyłam :-) mam jednak nadzieje, że to nie koniec ich historii i jednak o nich usłyszymy:)