Relacja

BERLINALE 2022: Recenzujemy "Rimini", nowy film Ulricha Seidla

Filmweb /
https://www.filmweb.pl/article/BERLINALE+2022%3A+Recenzujemy+%22Rimini%22%2C+nowy+film+Ulricha+Seidla-145534
BERLINALE 2022: Recenzujemy "Rimini", nowy film Ulricha Seidla
Stęskniliście się za filmami Ulricha Seidla? Jego najnowsze dzieło "Rimini" właśnie zadebiutowało na trwającym w stolicy Niemiec Berlinale 2022. Adam Kruk już film widział i podzielił się z nami swoimi wrażeniami. Czy – jak nazywa reżysera autor – czołowy brutalista europejskiego kina – spełnił oczekiwania fanów? Sprawdźcie w recenzji w poniżej. 

La dolce vita, recenzja filmu "Rimini" w reżyserii Ulricha Seidla


Niech nie zmyli Was tytuł – znany z dowalania swoim rodakom Ulrich Seidl wcale nie porzucił Austrii na rzecz słonecznej Italii. Choć większość akcji najnowszego filmu autora "Upałów" faktycznie dzieje się w kurorcie nad Adriatykiem, Włosi migają tu zaledwie w tle, a mowy Dantego usłyszymy niewiele i to w dość pokracznej wersji głównego bohatera – austriackiego szansonisty o pseudonimie Ritchie Bravo (Michael Thomas). Próbując uwieść swą publiczność, co jakiś rzuca z niemieckim akcentem okrzyki w rodzaju Grazie!, Bellissima!, La dolce vita! – w rozmowie z jednym ze swoich włoskich pracodawców słyszymy, że wiele więcej nie opanował. Nie potrzebował – bazę fanowską ma niemiecką, a ta kocha jego głos i stylówę: wyrastające z łysiejącej czachy tlenione włosy, odsłaniającą klatę rozpiętą koszulę, błyszczący garnitur.


Poznajemy go, kiedy opuszcza Rimini i wraca na austriacką prowincję, by wziąć udział w pogrzebie matki. W rodzinnym domu, urządzonym w stylu rustykalnym, pozostał brat (Georg Friedrich) oraz zestaw dekoracji znanych z wcześniejszych filmów Seidla: poroża, ciężkie firany, brzydkie meble. Ojciec (Hans-Michael Rehberg) wciąż żyje, ale mieszka w domu opieki, gdzie poruszając się o balkoniku, gubi się w dość paskudnych wnętrzach. Czasem przyśpiewuje nazistowskie piosenki z czasów wojny – wtedy odwiedzający go Ritchie zagłusza je swoimi rzewnymi songami. Jedną wykona też na ceremonii pochowania matki. W końcu jest gwiazdą schlager music – fenomenu, który porównać można do naszego disco polo.

Na stałe Ritchie osiadł w Rimini, gdzie zabawia grupy turystów. Miasto oglądamy poza sezonem i – jak przystało na film lubującego się w wyciąganiu na ekran okropności czołowego brutalisty europejskiego kina – od najgorszej strony. Zimno, ciągle pada, wiatr od morza nie daje żyć. Hotele i ośrodki wypoczynkowe stoją puste, ich architektura mocno się zestarzała, a wnętrza jeszcze bardziej. Przykurzony kurort podobać się może – zdaje się mówić Seidl – tylko ludziom o najgorszym guście na świecie. Dokładnie tak, jak muzyka i styl Ritchiego Bravo, uosabiającego wcale nie tak wstydliwe fantazje jego rodaków: estetyczne i erotyczne.


Po koncertach Ritchie świadczy swoim zaawansowanym wiekiem fankom także usługi seksualne. Nie tylko zresztą seksualne, bo potrafi podnająć im własną willę, by zarobić więcej grosza, którego ciągle mu brakuje, jako że zdobyte pieniądze szybko przepija. A będzie ich  potrzebować więcej, kiedy odnajdzie go porzucona przed laty córka (Tess Göttlicher), domagając się rekompensaty za stracone lata. Czy nieoczekiwana wizyta może okazać się szansą na nowy start? I czy Ritchie ją wykorzysta, czy nadal będzie się ślizgać przez życie na swym więdnącym uroku? 

Całą recenzję autorstwa Adama Kruka Można przeczytać TUTAJ

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones