Kto widzi w tym filmie starego pedofila, śliniącego się na widok ślicznego chłopca, ten myśli jednotorowo i schematycznie do bólu. Aschenbach nie postrzega Tadzia przez pryzmat popędu seksualnego, on widzi w nim dzieło ( arcydzieło nawet ) sztuki, które ma charakter zupełnie aseksualny, kto czytał książkę ten wie. Trzeba zadać sobie trochę trudu, wgryźć się, spić sok, przebić przez zasłonę, wzrokiem i myślą wniknąć w głąb, zdjąć z tego filmu ubranie, wtedy dopiero ukaże nam się jego esencja. Piękno potrafi być tak nieznośnie piękne, że ludzkie serce okazuje się za słabe żeby się z nim zmierzyć i pęka.
Tego właśnie doświadcza Aschenbach.