Film mi się bardzo nie podobał. Nie zrozumiałem jego "głębi"? - może. Nie rozumiem też np. jak można sobie chodzić po Jowiszu- ile tam człowiek by ważył - milion ton? może więcej? do tego połączenie muzyki klasycznej z jakimś nowoczesnym pobrzękiwaniem? zbuntowany superkomputer- to już temat tak wyświechtany i nudny... ile razy można w kólko to samo? motyw znany choćby z "Terminatora" a ostatnio oglądalem ten temat w "Eagle Eye" -zbuntowany komputer nie pozwoli się wyłączyć. A może król jest nagi i wszyscy jak papugi piszą że film jest taki wartościowy i super?
Zgadzam się - ważne są głębsze treści jakieś przesłanie które film niesie ale- jednocześnie film ma być ciekawym filmem a nie gniotem.
Za to chodzenie po Jowiszu to może należy film zaliczyć do fantasy - tyle że w tym nie ma ani uroku ani dowcipu... moja ocena między 0 a 1.
PPS
O Heideggera nie będę się spierał, bo wygląda na to, że znowu przerastasz mnie wiedzą. Rzeczywiście, może stworzył wiekopomne dzieła w okresie fascynacji faszyzmem. Miłość dodaje skrzydeł, jak widać.
I znowu ten sam problem oddzielenia dokonań wielkiego człowieka od jego życia osobistego. Weźmy takiego Younga, cze Rousseau. Chyba masz jednak rację. Ale jednak w kwestii totalitaryzmu Heidegger będzie jednak wyjątkiem. Co nie?
Zmarł profesor LESZEK KOŁAKOWSKI - mój ulubiony filozof. Jeszcze niedawno zapraszałem na spotkanie z Nim, przekonując, że to może być ostatnia okazja - wielu z Jego pokolenia już nie żyje. Dla mnie spotkanie z Jego dziełami to jedna z najwspanialszych intelektualnych przygód. Przywrócił mi wiarę w MĄDROŚĆ.
Teraz zna już odpowiedź na pytanie, które tak go absorbowało: pytanie o Boga. Niechaj spoczywa w pokoju!
Szef gazety, dla której pracowałem przez ponad rok robił u Kołakowskiego doktorat na Oxfordzie. Kołakowski nawet pozytywnie wspomniał o nim w jednej ze swoich książek.
No ja Kołakowskiego odwaliłem tylko jakieś tam wprowadzenie do filozofii. Wstyd :P
Może jednak rzeczywiście się przeniesiemy gdzieś indziej z tą dyskusją, bo ludziom wątek zawłaszczyliśmy rozmową nie na temat.
Na pewno już od dawna sami się czytamy, a Bóg wie ilu ludzi dostaje spam na maile.
Podam Ci maila mojej kobiety, bo mój jest zbytnio opisany, a cieszę się na tym forum komfortem bycia anonimowym.
Puść mi strzałkę to odpowiem już z mojego własnego.
sku2@o2.pl
Nikt nie miał chodzić po Jowiszu. A. Clark (pisarz i współscenarzysta) regularnie i często przeglądał prasę naukową. Jego pomysły są wykonalne (choćby i przyszłości).
Jakiś ty głupi. Może faktycznie głębię filmu trudno uchwycić, ale żeby w czasie powstania filmu temat ze zbuntowanym komputerem był wyświechtany. I porównujesz go do TERMINATORA jako coś co już było? I Eagle Eye?
Jesteś na tyle inteligentny by zakumać, że Odyseja była nakręcona przez tymi filmami, które podałeś?
to ty jesteś głupi bo przeczytałeś tylko pierwsdzy mój wpis - i nie wiesz że z oczywistej pomyłki się wycofałem natomiast inni forumowicze (zresztą moi oponenci) sami podali tytuły wcześniejszych filmów z tym motywem - okazuje się już wtedy wyświechtanym
czytaj to nie będziesz głupi.
Drogi Feniksie!
Film obejrzałem wczoraj, a dziś wszedłem sobie tutaj z myślą, że znajdę jeszcze jakieś ciekawostki. Fajnie, nie pomyliłem się - artykuły o możliwościach przetrwania w przestrzeni kosmicznej (zdziwiła mnie ta scena), czy rozmowach Watersa z Kubrickiem bardzo mnie zainteresowały.
Prócz tego znalazłem też to, co jest przekleństwem filmwebu i po co zaglądam tu, gdy zabawne cytaty na bashu już się kończą. Są to niekończące się, jałowe spory, w których jedni udowadniają drugim, jakimi to są ignorantami, żeby nie użyć brzydszych określeń.
NIE, NIE PODOBAJĄ CI SIĘ BLONDYNKI. LUBISZ BRUNETKI, ALE JESZCZE TEGO NIE ROZUMIESZ. JA BYŁEM TAM GDZIE TY, DLATEGO WIEM, ŻE DOROŚNIESZ I ZROZUMIESZ. WTEDY JEDNAK JA BĘDĘ WOLAŁ RUDE...
PPPPPPPP OOOOOOOOO CCCCCCCC OOOOOOOOO OOOOO
P P O O C C O O O O
P P O O C O O O P P O O C O O O
P P O O C O O O
PPPPPPPP O O C O O O
P O O C O O O
P O O C O O O
P O O C C O O
P OOOOOOOOO CCCCCCCC OOOOOOOOO 0
Choć film mi się podobał, mogę też stwierdzić, że był miejscami nudnawy, bo choć złapałem (jak mi się wydaje) intencje reżysera to i tak niektóre sceny przyciąłbym o kilkadziesiąt sekund. Nie, nie studiuję reżyserii jak za chwili zarzuci mi pięciu tutejszych ochotników...
Nie pojmuję argumentu, że "coś tam jest bezsensowne z naukowego punktu widzenia", albo że "wygląda jak z bajki". To jakby zarzucić "300", że słonie były za duże - przecież to tylko wizja autora funkcjonująca w ramach bądź na obrzeżach pewnej założonej stylistyki!
Może zamiast FANTASTYKI zakładającej udział FANTAZJI lepiej następnym razem obejrzeć relację ze startu promu kosmicznego? Chłopaki starają się jak mogą, żeby było choć trochę realistycznie...
Argument NUDA jednak i tak bije wszystko... Skoro tak się na tym filmie wynudziłeś, to dlaczego zwyczajnie nie przerwałeś oglądania? Jak cudem coś, co uważasz za nudne i niegodne uwagi wzbudziło w Tobie takie emocje (vide niniejsza dyskusja)? Cierpiałeś dwugodzinny seans gromadząc siły do ataku na forum? Zadziwiające ćwiczenie duchowe!
Z całym moim psychicznym doświadczeniem, z jakim zasiadłem do oglądania 2001: Odyseji Kosmicznej wieczorem dnia 13.08.2009 film podobał mi się (stosując Waszą skalę) 9/10. Nie ma obiektywnych kryteriów sztuki, ten kto twierdzi inaczej zwyczajnie uważa że są.
Nikogo nie pozdrawiam bo nikogo tu nie znam.
P.S. Nie jestem żadnym kinomanem (jak czytam wypociny niektórych, to słowo nabiera dla mnie pejoratywnego znaczenia), ale nie mam ochoty czytać, że chwali mi się przyznawanie do swojej przeciętności, jak pofolgowałeś sobie wobec jednego ze swoich oponentów (nota bene specjalnie Cię nie atakował). Co to w ogóle za maniery?
Wlasnie skonczylem ogladac odyseje...
Film faktycznie w niektorych mometach zbyt sie przeciagal i pewnie przyzwyczajony ciagla akcja w obecnych tworach ogladalem go partiami, bo nie chcialem przysnac...
Ogulna koncepcje mozna zalapac ale chyba nikt z czystym sumieniem nie moze powiedziec o co dokladnie chodzilo Kubrickowi - w koncu nikt nie siedzial w jego glowie; pewnie po czesci dlatego ten film jest bardzo dobrym dzielem nawet po 40 latach od powstania...
Do wypowiedzi poprzednika moglbym dodac jeszcze jedno (moze ktos o tym wspominal ale nie czytalem wszystkich wypowiedzi) ze nalerzaloby zwrocic uwage na to ze film powstal w latach 60, a jak wiadomo to byl bardzo ciekawy okres, dlatego sadze ze jaskrawe, migotajace kolory i dzwieki rzekomo do siebie nie pasujace zostaly uzyte przez Stanley'a celowo i w 100% swiadomie z wiadomych przyczyn ;)
dlatego tez sadze ze pelnie kunsztu autora mozna odczytac dopiero po zarzyciu pewnego wspomagacza o ktorym wspominaja w swej piosence slynni w tamtych czasach The Beatles, a mianowicie LSD :)
"Nie ma obiektywnych kryteriów sztuki, ten kto twierdzi inaczej zwyczajnie uważa że są."
swiete slowa
Wlasnie skonczylem ogladac odyseje...
Film faktycznie w niektorych mometach zbyt sie przeciagal i pewnie przyzwyczajony ciagla akcja w obecnych tworach ogladalem go partiami, bo nie chcialem przysnac...
Ogulna koncepcje mozna zalapac ale chyba nikt z czystym sumieniem nie moze powiedziec o co dokladnie chodzilo Kubrickowi - w koncu nikt nie siedzial w jego glowie; pewnie po czesci dlatego ten film jest bardzo dobrym dzielem nawet po 40 latach od powstania...
Do wypowiedzi poprzednika moglbym dodac jeszcze jedno (moze ktos o tym wspominal ale nie czytalem wszystkich wypowiedzi) ze nalerzaloby zwrocic uwage na to ze film powstal w latach 60, a jak wiadomo to byl bardzo ciekawy okres, dlatego sadze ze jaskrawe, migotajace kolory i dzwieki rzekomo do siebie nie pasujace zostaly uzyte przez Stanley'a celowo i w 100% swiadomie z wiadomych przyczyn ;)
dlatego tez sadze ze pelnie kunsztu autora mozna odczytac dopiero po zarzyciu pewnego wspomagacza o ktorym wspominaja w swej piosence slynni w tamtych czasach The Beatles, a mianowicie LSD :)
"Nie ma obiektywnych kryteriów sztuki, ten kto twierdzi inaczej zwyczajnie uważa że są."
swiete slowa
Opinia jest moje, nie Songbird, poprostu zapomnialem sie zalogowac na swoj profil...
"LSD potrzebne do obejrzenia tego filmu? czy wiesz co napisałeś??"
Widzisz gdzies abym napisalem ze jakakolwiek uzywka jest potrzebna do obejrzenia tego filmu?
Dobrze wiem co napisalem, pytanie czy Ty to wiesz...
Osobiscie nie mialem przyjemnosci probowac, ale jesli wiesz co to jest i z czym sie wiaze Lucy in the Sky with Diamonds to powinienes sie domyslic jaka "podroz" moglby zapewnic ten film osobie bedacej pod wplywem...
cytuję
"dlatego tez sadze ze pelnie kunsztu autora mozna odczytac dopiero po zarzyciu pewnego wspomagacza (...) a mianowicie LSD :)"
potem jeszcze dodajesz- "dobrze wiem co napisałem" - chyba jednak myślę że próbowałeś LSD skoro Ci się film tak podobał i piszesz słowo "zażyć" przez "rz".
skoro piszesz że pełnię kunsztu można docenić przy pomocy LSD to znaczy że LSD potrzebne do obejrzenia tego filmu. Już kiedyś na tym forum to pisałem- po LSD najbrzydsza Ziuta może wydawać sie supermodelką. Dałeś potężny argument przeciwko temu filmowi.
to ze pelnie kunsztu mozna docenic po zazyciu nie znaczy ze trzeba cos zazywac zeby ten film obejrzec, ale skoro Ty tak to rozumiesz to ok, prosze bardzo :)
dalem potezny argument przeciwko temu fimowi, ale znow wedlog Ciebie, nie mnie...
wspomnialem o kwasie, bo okres i miejsce w ktorym powstawal film byl mocno zwiazany z tym narkolykiem
reasumujac pisz do woli jak rozumiesz moja wypowiedz, ale nie wmawiaj mi o czym mysle i co biore...
piszesz że pełnię kunsztu można docenić dzięki narkotykom. WŁAŚNIE TEN POGLĄD JEST KRETYŃSKI to że w latach 60 pojawiło się masę ćpunów to nie jest argumentem to idiotyczne po prostu. Ćpun żadnego kunsztu nie widzi co za brednie piszesz. Nic Ci nie wmawiam - sam wyjechałeś z narkotykami. Czy ty nie rozumiesz że cudowny film - arcydzieło ma właśnie zastąpić narkotykowy "odlot" i wciągnąć widza niczym narkotyk? żeby nie mógł się oderwać od ekranu? nawet zwolennicy odysei przyznają że jest ona chwilami nudna. Jak więc mogłaby taką rolę odegrać.
film który potrzebuje narkotyków by go docenić ma być arcydziełem?? kpina
a skąd wiesz że "pelnie kunsztu mozna docenic po zazyciu LSD " ???
to znaczy że jesteś narkomanem a nie kinomanem
a ten dalej swoje - co jeszcze mi wmowisz? :D
przykro mi ze masz jakies kompleksy odnosnie narkotykow, ale to nie znaczy ze musisz sie na mnie wyzywac, szczegolnie ze ja mam to co piszesz w glebokim powazaniu, naublizaj komus kto sie tym przejmie, bo tak to malo bedziesz mial z tego frajdy ;)
nie jestem narkomanem bo nie biore...
czytaj ze zrozumieniem - nigdzie nie napisalem ze wedlog mnie odyseja jest arcydzielem.
"Czy ty nie rozumiesz że cudowny film - arcydzieło ma właśnie zastąpić narkotykowy "odlot" i wciągnąć widza niczym narkotyk? żeby nie mógł się oderwać od ekranu?"
z tym sie zgodze, czy ja gdziekolwiek napisalem cos odwrotnego?
wedlog mnie jest 1 moze 2 filmy ktore obejrzalem i zasluguja na miano arcydziela i napewno nie jest nim odyseja.
PS nie denerwuj sie tak, bo nie ma czym, to tylko film
Poszperalem troche zeby sprawdzic czy moja teoria ze ten film bylby lepszy po zazyciu LSD ma jakiekolwiek potwierdzenie i nie zgadniesz co znalazlem :P
Wiekszosc ludzi ogladajacych ten film w tamtych czasach byla tego samego zdania co ja, ale nie sam Stanley Kubrick.
Cytaty z pewnego artykułu:
"Co zabawne, młode pokolenie widzów odbierało film Kubricka, zwłaszcza w sekcji podróży przez gwiezdne wrota, jako w oczywisty sposób zainspirowany wizjami narkotycznymi."
W wywiadzie dla "Rolling Stone" reżyser powiedział później:
"Muszę powiedzieć wprost, że film nigdy nie miał być symbolem tripu po LSD. Z drugiej strony istnieje tu oczywiście połączenie – kwasowy trip może prawdopodobnie wywołać ten sam typ niezwykłego wrażenia, jakie musiałoby wywołać spotkanie z obcą cywilizacją. Ale do eksperymentowania z LSD zniechęciło mnie to, co dzieje się z ludźmi, którzy to robią. Wydaje mi się, że wyrabiają w sobie coś, co mógłbym opisać jako iluzję zrozumienia i jedności ze wszechświatem. Jest to zjawisko, którego nie są w stanie określić w żaden logiczny sposób, ale które wyrażają emocjonalnie. Zdają się bardzo ucieszeni, bardzo zadowoleni ze swojego stanu umysłu, ale jednocześnie sprawiają wrażenie, jakby nie mieli pojęcia, że pozbawieni są wszelkiego samokrytycyzmu, który jest oczywiście absolutnie obowiązkową cechą każdego artysty. Niezwykle niebezpiecznie jest być oszołomionym wszystkim co się widzi i wierzyć, że wszystkie koncepcje, na jakie się wpadło, mają kosmiczne proporcje. Podejrzewam, że jeśli ktoś nie chce być artystą, taka iluzja zrozumienia może być wspaniała, ale jeśli chodzi o mnie, raczej zrezygnuję z tej przyjemności przynajmniej na tak długo, jak długo będę kręcić filmy".
cd art:
"Jednak niezależnie od inspiracji i zamierzeń Kubricka, to dzięki tej właśnie nowej widowni film zaczął żyć własnym życiem. Nikt nie przejmował się opinią krytyków (już wtedy!), którzy zresztą zaczęli powoli zmieniać negatywne zdanie. O "2001" zaczęło się pisać już nie tylko w periodykach filmowych, ale i w zwykłych magazynach, w naukowych pismach i w uniwersyteckich gazetach. Dyskusja o znaczeniu filmu toczyła się praktycznie wszędzie. Gdy film wszedł z powodzeniem na ekrany europejskie, nie było wątpliwości, że "2001" stało się zjawiskiem kulturowym w skali światowej. Realizując film, komunikujący się z widzem w uniwersalnym języku obrazów, Kubrick nie mógł liczyć na więcej. W kinach wyświetlających film miały miejsce happeningi, podczas których konsumpcja "osobistych środków" przynoszonych na salę przez widzów dostrojona była do wydarzeń w filmie, tak aby szczyt odurzenia osiągać dokładnie w scenie podróży przez gwiezdne wrota."
Rozum to sobie jak chcesz i najlepiej zachowaj dla siebie...
Dzieki powyzszej wypowiedzi rezysera mozna powiedziec ze rzekomy potezny argyment przeciw temu filmowi zostal zniwelowany, bo Kubrick nie robil filmu z mysla o tripie po lsd...
Zastanawiam sie tez nad Twoimi wypowiedziami:
"po LSD najbrzydsza Ziuta może wydawać sie supermodelką."
"Ćpun żadnego kunsztu nie widzi co za brednie piszesz"
Skad wiesz jak ludzie sie po tym czuja i co widza?
Osobiscie nie probowalem takze nie pisalem czy ludzie na haju cos widza czy nie widza, czuja czy nie czuja, czytalem jedynie o tych "podrozach" w artykulach i slyszalem z opowiesci, to tez od razu po obejrzeniu tego filmu muzyka, dzwieki, kolory i obrazy skojarzyly mi sie z tripem po lsd...
Tobie ten film sie nie podoba - szanuje to, o gustach nie powinno sie dyskutowac, mi sie podoba, ale wydawalo mi sie ze po zarzyciu bylby lepszy - co nie znaczy ze bede bral jakis narkolyk tylko po to zeby film mi sie bardziej podobal - nie popadajmy w paranoje...
"Poszperalem troche zeby sprawdzic ..." to poszperaj jeszcze w słowniku ort. bo znów piszesz "zażyć" przez "rz". No ale to detal nieistotny.
Poważniejsze jest to że nie "wyszperałeś" najważniejszego- lata 60 dziesiąte to niezwykła eksplozja narkomanii i dorabianej do niej ideologii której jesteś też Ty ofiarą- pisanie że np. film lepiej docenimy pod wływem narkotyków jest kretyńskie - paradoksalnie- ośmieszyłeś ten film chcąc go pochwalić.
"po LSD najbrzydsza Ziuta może wydawać sie supermodelką."
Skad wiesz jak ludzie sie po tym czuja i co widza? odpowiem-wiem- miałem do czynienia z narkomanami wystarczy za odpowiedź?
Twoje przytoczone cytaty w których pojawia się słowo "kwas" są nie na temat. NAPISAŁEŚ WCZEŚNIEJ ŻE FILM DOCENIMY LEPIEJ POD WPŁYWEM NARKOTYKU NIE UCIEKAJ TERAZ JAK SZCZUR Z TONĄCEGO OKRĘTU. Z Twojej wypowiedzi wyszło że tylko narkomani potrafią docenić "Odyseję" - zrobiłeś kpinę błazenadę. Dowaliłes nieświadomie zwolennikom tego filmu którzy niekoniecznie są ćpunami.
myslisz ze sie na mnie obraza? :D
a co oni/ ludzie nie maja wlasnych rozumow?
chyba nie jestem jakims autorytetem zeby ktokolwiek przejmowal sie moja opinia
nie na temat?
buhaha, przeczytaj jeszcze raz, moze zauwazysz jakies podobienstwo :)
kretynstwem jest klucenie sie o to czy film jest dobry czy nie...
blazenade robisz ty od 1 wypowiedzi w tym watku...
malo mnie obchodzi co myslisz o moich wypowiedziach
"Z Twojej wypowiedzi wyszło że tylko narkomani potrafią docenić "Odyseję""
wyszlo, ale tylko w twojej glowie
wyjdz z domu, pobiegaj, moze zauwazysz jakis inny swiat procz tego kreujacego sie w twoim umysle
faktycznie robie czasem bledy ort.
a ty naucz sie czytac ze zrozumieniem...
kretyństwem jest twierdzenie że dzięki narkotykom docenisz film. To Twoje słowa. Nie zmieni tego Twoja rozpaczliwa próba odwrócenia kota ogonem. TY NAPISAŁEŚ ŻE DZIĘKI NARKOTYKOM MOŻNA LEPIEJ DOCENIĆ FILM- to "wyszło" nie "w mojej głowie" lecz w Twych słowach.(!!!) To znaczy że narkoman lepiej doceni "Odyseję" gratulacje.
Zrobiłeś z miłośników "Odysei" ćpunów i myślisz że sie nie obrażą? nie znasz ich.
Oczywiście że czytam ze zrozumieniem - o ile narkomański bełkot można zrozumieć. A może masz rację o tym nie pomyślałem możliwe że fanatyczni widzowie tego filmu ćpają ich wypowiedzi są takie dziwne na tym forum.
Baardzo Ci dziękuję - jako jedyny tutaj dodałeś wątek z narkotykami. To mi wiele wyjaśna. Wiele tłumaczy. Jak możnaby pisać z takim bałwochwalstwem i zachwytem o tak dennym filmie jak nie pod wpływem narkotyków. (mam na myśli innych forumowiczów niekoniecznie Ciebie) Bardzo pomogłeś!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! dałeś mi nowy argument o którym nie miałem pojęcia.
Bedzie lepszy, nie ze docenisz... przeciez to tylko moje zdanie, o nikim sie nie wypowiadalem
Ciesze sie ze pomoglem, troche Ci zajelo dojscie do jakis wnioskow :P
nie rob juz z mojej wypowiedzi opowiesci o jasiu i zaczarowanej fasoli
mysle ze temat juz wczerpany
Właśnie on specjalnie mnie zaatakował w niewybredny i chamski sposób -nie przeczytałeś wszystkiego. Więc pytanie o maniery zadaj tym którzy mi ubliżają - ważne- od samego początku sam zaatakawałem moim zdaniem beznadziejny film a w odpowiedzi spotkałem się z atakiem na moją osobę. Dopiero później odpowiedziałem tym samym- też tak potrafię.
Baardzo się cieszę z Twojego stwierdzenia " Fantazja" - tak - w tym tkwi sedno sprawy- sprzeciwiłem się swym oponentom którzy mi tłumaczyli że w filmie jest wszystko naukowe i fantazji nie ma. Widzisz fantazja to już niedaleko bajki- czarownice na miotle itp- taka to jest właśnie "naukowość" tego filmu moim zdaniem . Fantastykę lubię fantazji nie specjalnie. Dziwisz się sporom /Nie pojmuję argumentu, że "coś tam jest bezsensowne z naukowego punktu widzenia"/- tak spór powstał gdy wmawaiano mi że film jest cudownie autentyczny i nieomal naukowy a nie fantazyjny jak ja uważam.
Dziwisz się czemu nudny film oglądałem do końca- a myślisz że można film skrytykować jak się całego nie zobaczy? myślę że nie. A czy oglądałeś "Cenę strachu"? pierwsza połowa dość nudna a druga połowa po prostu cudowna- miałem nadzieję że podobnie będzie z "Odyseją" no i nie doczekałem się jak już wiesz.
ehh piszesz- "gdy dorośniesz- zrozumiesz" - no trudno to tak zwykle mi miłośnicy "Odysei" pisali żeby mi udowodnić że jestem głupi bo tego cudownego piękna nie rozumiem - to typowy sposób by kogoś poniżyć. Typowy i chyba dość prymitywny. Mimo to dziękuję Ci za Twój głos nieco jednak inny niż większość a ja bardzo sobie cenię inne zdanie niż większość niż przysłowiowe "stado baranów"
No i na koniec pozdrawiam Cię choć Cię nie znam.
Feniksie, nie próbowałem Cię poniżyć - tekst pisany dużymi literami jest przenośnią: fragmentem rozmowy dwóch facetów, "który kolor włosów jest atrakcyjniejszy", bo tak oceniam sensowność i poziom większości dyskusji na tym portalu. Miał ukazać ton, w jakim jeden z użytkowników poucza drugiego - stąd inna czcionka.
Możliwe że tak właśnie było jak piszesz- po prostu już tak bardzo przywykłem do tekstów typu "nie dorosłeś do wielkości tego arcydzieła a ja dorosłem" że możliwe -nie zwróciłem uwagi Twoją przenośnię.
mnie ten film tez nudzil, usnalem po 20 minutach (za drugim podejsciem obejrzalem caly), mozliwe ze moze dla kogos byc arcydzielem, ale nie dla mnie, nie znalazlem w nim nic ciekawego i zachwycajacego
pierwszy post w tym temacie... prawie się porzygałem.
Mnie się ten film podoba, bo koniec jest zupełnie nie zrozumiały...
(Przyznawać się! Nikt z Was go nie rozumie! :))
...i daje do myślenia. Kiedyś z kolegą godziną gadaliśmy nad tym. Dlatego Kubrick (nie jestem pewny czy dobrze napisałem) jest bardzo dobrym reżyserem. Nad jego filmami trzeba pomyśleć... nieraz byłem w kinie na jakimś filmie i bezmyślnie wróciłem do domu, ponieważ nie było nad czum. Wszystko wyjaśnione (czasami lepiej, czasami gorzej).
Dlatego film ten jest fascynujący.
PS.: Sorki jeśli się powtarzam, ale jak przeczytałem 1 post nie nie miałem odwagi przeczytać reszty.
Aby zrozumieć i docenić Odyseję trzeba mieć fantaści choć trochę pojęcia o technice astronautycznej, fizyce i astronomii. To jest JEDYNY film S-F jaki widziałem w którym zachowano praktycznie wszystkie realia wynikające z praw fizyki.
Na Jowiszu oczywiście nie da się chodzić ale nie z powodu ciążenia które jest tam tylko 2,6 raza większe niż na Ziemi (Jowisz jest wielkim ciałem bardzo szybko rotującym i siła odśrodkowa mocno wpływa na siłę ciążenia) spacer po Jowiszu jest nierealny z braku stałej powierzchni ale nigdzie tam nikt po Jowiszu nie spacerował kupcie sobie okulary jeśli coś takiego widzieliście:)
Co do wyskoczenia bez skafandra z kapsuły do śluzy to też nie fantazja. Badania wykonywane w NASA wskazują na to że człowiek mógłby przeżyć krótkotrwały pobyt bez skafandra w przestrzeni kosmicznej. Mowa to o czasie rzędu 20-30s.
No i podstawa: zgodnie z prawami fizyki w przestrzeni kosmicznej gdzie nie ma powietrza nic nie słychać! Jak porównam to z dziwacznymi odgłosami wydawanymi przez latające w przestrzeni kosmicznej statki w innych filmach z nazwy tylko S-F to mnie krew zalewa! Itp itd. Moim zdaniem na temat takiego filmu jak Odyseja 2001 zdeklarowani humaniści którzy nie liznęli w zyciu nawet grama fizyki w ogóle nie powinni się wypowiadać bo po prostu nic z tego nie rozumieją i gapią się tylko w ekran jak kura w gnat.
mógłby przeżyć kilka sekund o ile zaraz po tym fakcie została by mu udzielona fachowa pomoc medyczna natomiast długo potem byłby nieprzytomny (oraz prawdopodobnie byłby już kaleką) a w filmie dalej sobie dziarsko "bryka" jak gdyby nigdy nic- napisz całą prawdę a nie tylko kawałek który jest Ci wygodny. Zwróć uwagę też że ów kosmonauta musiałby przebywać w próżni nawet dłużej niż 30 sek o których piszesz - policz dokładnie skoro tak chwalisz się znajomością fizyki- otwiera się właz statku- w komorze do której ma zaraz dostać się kosmonauta powstaje próżnia- i do tej próżni "wpływa" człowiek i ... już sobie oddycha. To nie jest poważne.
Piszesz że inne filmy SF są kiepskie i masz tu dużo racji ale i "Odyseja" jest jako film kiepska. Poza wpadką z lataniem w przestrzeni bez skafandra może i jest zgodna z prawami fizyki ale co z tego ?? nawet najgorszy gniot może być zgodny z prawami fizyki ale i tak jest najgorszy. Pewnie zaraz napiszesz jak inni że nie rozumiem piękna filmu bo lubię tylko wybuchy więc Cię rozczaruję bo za "wybuchowimi" dziełami nie przepadam a z SF podoba mi się np "Biały labirynt" którego pewnie nie widziałeś sko piszesz o "Odysei" że "To jest JEDYNY film S-F jaki widziałem w którym zachowano praktycznie wszystkie realia wynikające z praw fizyki."
Bzdura. Scena z wejściem astronauty do komory nie zawiera większych uchybień poza wstrzymywaniem oddechu. Człowiek umiera w próżni po dwóch minutach, a astronauta w Odysei przebywa w próżni 12 sekund a nie 30 i więcej (sprawdziłem). Tak na prawdę limit nie jest znany. Co więcej, podczas tych kilkunastu sekund człowiek nie odnosi żadnych poważnych obrażeń: nie wybucha, nie zamarza, krew się nie gotuje, a co najważniejsze nie traci od razu przytomności. Nie ma obrażeń wewnętrznych. Może nastąpić oparzenie od promieni ultrafioletowych jeśli ciało byłoby wystawione bezpośrednio na słońce. Człowiek traci przytomność po 10 sekundach lub nawet kilkunastu. W tym czasie jest przytomny i świadomy. Po dziesięciu sekundach następują nieznaczne problemy w postaci pocenia się skóry i tkanek, ogólnie rzecz biorąc wyparowywania wody z organizmu, żadnych poważnych obrażeń.
Można o tym poczytać na www.nasa.gov
Po tych kilkunastu sekundach astronauta nie będzie potrzebował natychmiastowej pomocy, chyba tylko kilku szklanek wody do wypicia z powodu odwodnienia :) Zresztą film powstał 1968r. i trudno zwalać winę na filmowców za to, że Dave sobie brykał po tym wyczynie. Prawdopodobnie człowiek po takim przejściu mógłby sobie brykać, bo obrażenia jakie odnosi pod kilkunastu sekundach w próżni raczej mu tego nie zabronią, jeśli będzie przytomny.
Biorąc pod uwagę wiedzę w tamtych latach na temat zachowania się ciała ludzkiego w próżni Odyseja jest w pełni zgodna z prawami fizyki, nawet jak na wiedzę dzisiejszą. Jest prawdopodobieństwo, że manewr jaki wykonał Dave jest możliwy.
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Odyseja jest jednym z najbardziej realistycznych, jeśli nie najbardziej realistycznych filmów sf. Dzieło jest specyficzne i nie wszystkim się spodoba, ale pod względem artystycznym i warsztatowym to wielkie osiągnięcie, a powtarzanie że to kiepski film jest jak walka z wiatrakami i oczywistością :)
Brak logiki w kilku miejscach: (cytuję)
"Biorąc pod uwagę wiedzę w tamtych latach na temat zachowania się ciała ludzkiego w próżni Odyseja jest w pełni zgodna z prawami fizyki" - PRAWA FIZYKI BYŁY I SĄ TAKIE SAME DZIŚ I KILKADZIESIĄT LAT TEMU . To pierwsza gafa.
"astronauta w Odysei przebywa w próżni 12 sekund" - tak owszem ale na filmie. W realu nie wejdziesz z przestrzeni kosmicznej do statku w 12 sekund- musisz jeszcze przejść przez śluzę. Takie wejście to niezwykle skomplikowana (czasochłonna)operacja wymagająca wielu czynności wmawianie komuś że można tego dokonać w 12 sek jest właśnie jak sam mówisz walką z wiatrakami.
W jednym masz rację- uczucie piękna czy jak kto woli "podobania się" jest subiektywne - Tobie pewnie autentycznie się film podoba ale- gro ludzi go opiewa tylko dlatego że powszechnie jest uznawany za superarcydziło - a nieoficjalnie "podoba" się im ten film tak jak mnie. Tylko że ja nie boję się napisać co o filmie myślę szkoda że mało kto potrafi to docenić (przynajmniej tutaj).
Jaka znowu gafa? Chodzi o wiedzę na temat zachowania się ciała ludzkiego wydanego na działanie próżni, którą mogli wykorzystać filmowcy a nie o same prawa fizyki. Gdzie ja napisałem, że prawa fizyki się zmieniają?? Odyseja jest na tyle realistyczna na ile pozwalała ta wiedza.
Astronauta wlatuje do pomieszczenia zamyka właz i bardzo szybko komora wypełnia się powietrzem, ciśnienie wzrasta. Zresztą ową komorę można traktować jako śluzę. Jeśli uważnie oglądałeś zauważyłeś pewnie, że było to nieduże zamknięte pomieszczenie. W momencie szybkiego wzrostu ciśnienia może znów oddychać. Zresztą ktoś wcześniej podawał ci konkretny link, w którym można było przeczytać, że ta scena nie zawiera błędów, prócz wstrzymywania oddechu. Jakich to skomplikowanych czynności potrzeba do przejścia przez śluzę biorąc pod uwagę okoliczności z Odysei? Od momentu zamknięcia się włazu wzrastało ciśnienie i Dave mógł zacząć oddychać. Można się przyczepić, że ciśnienie wzrasta powoli i trzeba dodać te 10 sekund, ale zakładając, że istnieje inteligentny komputer, oraz taki statek kosmiczny, można założyć, że może wypełnić komorę powietrzem w kilka sekund równie łatwo i szybko jak dolecieć na Jowisza. Na prawdę rok produkcji ma ogromne znaczenie i filmowcy Odysei osiągnęli w zakresie nauki więcej niż współcześni twórcy sf razem wzięci. Czepianie się tej w miarę realistycznej sceny w filmie z 1968 roku jest absurdalnym i śmiesznym pomysłem.
Niestety ale problem jest tutaj inny niż sądzisz. Twoja krytyka Odysei opierała się GŁÓWNIE na aspektach technicznych i naukowych więc nie dziw się, że spotkała się z takim sprzeciwem. Bardzo słusznie, bowiem nie masz w tych kwestiach racji, co wyjaśniło ci już wielu userów. Część na wstępie zapodało jakąś inwektywą i pewnie nie chciało ci się dalej czytać, ale w środku twoje zarzuty zostały obalone. W dodatku zacząłeś swoje wywody od istotnych błędów (np. to nieszczęsne chodzenie po Jowiszu, czy to, że temat buntu komputera był już wyświechtany).
Jeszcze raz ""Biorąc pod uwagę wiedzę w tamtych latach na temat zachowania się ciała ludzkiego w próżni Odyseja jest w pełni zgodna z prawami fizyki" - PRAWA FIZYKI BYŁY I SĄ TAKIE SAME DZIŚ I KILKADZIESIĄT LAT TEMU . To jest GAFA. Gafa którą zrozumiałeś i z której się rozpaczliwie wycofujesz. Pomyśl nad tym zdaniem może zrozumiesz śmieszność sformułowania.
Piszesz też- "Astronauta wlatuje do pomieszczenia zamyka właz i bardzo szybko komora wypełnia się powietrzem, ciśnienie wzrasta. " ohh jakie to proste- tak zwyczajnie sobie wlatuje ciśnienie błyskawicznie wzrasta i wszystko jest OK. I sobie żyje. Poczytaj ile czasu zabiera kosmonautom taka operacja i co się dzieje z organizmem przy takiej gwałtownej zmianie ciśnienia. A może po cichu wierzysz że ten kosmonauta to Batman.
Dalej cytuję- "ale zakładając, że istnieje inteligentny komputer, oraz taki statek kosmiczny, można założyć, że może wypełnić komorę powietrzem w kilka sekund równie łatwo i szybko jak dolecieć na Jowisza." Zaraz zaraz. Przecież ten komputer zdaje się Hall czy jakoś tam- był ZBUNTOWANY nieprawdaż?? zbuntowany komputer ale posłusznie wypełnia błyskawicznie powietrzem śluzę by ratować kosmonautę którego moment wcześniej chciał zabić???????????????????????????????????????????? no to był zbuntowany tak nie do końca? Może to był prototyp Wałęsy- "jestem za a nawet przeciw".
Napisałeś dolecieć na Jowisza? kpina.
Na koniec odnoszę się do cytatu- "Twoja krytyka Odysei opierała się GŁÓWNIE na aspektach technicznych i naukowych" .-nieprawda mylisz się - niedorzeczności techniczne wytykam przy okazji- zacząłem o tym pisać w odpowiedzi na zachwyty zwolenników że wszystko się zgadza. Moja główna krytyka jest znacznie poważniejsza (uchybienia techniczne można wybaczyć jeśli film jest porywający) - po prostu film jest nudny, bardzo statyczny. Będzie ikoną miłośników UFO sztucznej inteligencji i różnych fantastów.
ps - motyw zbuntowanej maszyny był wyświechtany w owym czasie- oczywiście że ja podałem tytuły filmów znacznie późniejszych i w tym miejscu niestety można było mnie wyśmiać z czego wielu skwapliwie skorzystało- ale inni podali tytuły wcześniejszych filmów i mnie wyręczyli. Motyw głupi i wyświechtany. Oczywiście święty dla ufologów.
Z niczego się nie wycofuję, bo nie ma z czego. Gafą w każdym bądź razie to nie jest, co najwyżej źle sformułowanym zdaniem. Odyseja jest w pełni zgodna z prawami fizyki, jak przystało na ówczesną wiedzę np. na temat zachowania się ciała ludzkiego w próżni. Wiedza na temat fizyki może się zmienić. Do tej pory w filmach sf pokazują eksplodujących lub też momentalnie zamarzających ludzi w próżni, a w Odysei tego nie było. Pokazano to tak jak trzeba (choćby nawet w przybliżeniu). Nie ma natychmiastowej śmierci, ani zamarznięcia, nic nie eksploduje. Na tym min. polega różnica w realizmie Odysei w porównaniu z innymi współczesnymi sf. Nie wspominam już o braku dźwięku w przestrzeni i innych szczegółach.
"ohh jakie to proste- tak zwyczajnie sobie wlatuje ciśnienie błyskawicznie wzrasta i wszystko jest OK."
Tak wszystko jest ok, bo był w próżni za krótko, aby cokolwiek nie było ok. Nie czułby się dobrze, ale byłby wstanie funkcjonować. Sam sobie poczytaj "Human Body in a Vacuum". Ciało Dave'a było za krótko wystawione na działanie. Nie odsyłaj mnie do informacji na temat tego ile czasu zajmuje astronautom taka operacja, bo żaden astronauta takiej operacji nigdy nie przeprowadził. Astronauci mają w zwyczaju nosić skafandry, więc nie muszą się spieszyć i "wstrzeliwać" do śluzy tak jak zrobił to Dave, poza tym nikt jeszcze nie zbudował statku Discovery rodem z Odysei, który może szybko zrównać ciśnienie :)
http://imagine.gsfc.nasa.gov/docs/ask_astro/answers/970603.html
To, że Hal był zbuntowany nie ma żadnego znaczenia. Dave uruchomił mechanizm śluzy RĘCZNIE, co oznacza, że pewne czynności można zrobić manualnie. Można normalnie założyć, że niektóre mechanizmy tego typu w ogóle nie są kontrolowane przez komputer, więc Hal mógł się wściekać, płakać, ale niestety miał rączek ani nóżek aby osobiście powstrzymać Dave'a.
Kpiną są twoje absurdalne i urojone, wyssane z palca zarzuty.
"nieprawda mylisz się - niedorzeczności techniczne wytykam przy okazji"
Twój pierwszy post wskazuje zupełnie na co innego. Zaczynasz o chodzeniu po Jowiszu, o oklepanym motywie zbuntowanego komputera, stąd taki sprzeciw ludu. Później chciałeś coś wymyślić o beznadziejności filmowego warsztatu, ale sprawiało to wrażenie jakbyś chciał w ten sposób zrobić sobie protezę zastępującą twoje chybione zastrzeżenia o realizmie itp. Nie zrozumiałeś tej tzw "głębi" jak sam przyznałeś, co akurat nie jest dziwne, bo to zakręcony film, ale nie na tyle, aby nie wykreować siłą własnej wyobraźni pewnej interpretacji, którą śmiało można kojarzyć z innymi najczęściej pojawiającymi się objaśnieniami. Odyseja to nie "Głowa do wycierania".
Co do wyświechtania tematu nikt w niczym cię nie wyręczył, bo nawet jeśli znajdzie się jeden, dwa tytuły jakiegoś filmu to nie znaczy, że temat jest już nieświeży i zużyty. Pamiętam jak pojawiały się różne archaiczne tytuły dwukrotnie starsze od Odysei w którym to rzekomo pojawił się temat zbuntowanego komputera, a okazywało się, że dotyczą zbuntowanego robocika czy lodówki. Jakieś seriale z początku XX wieku - w okresie, którym ludzie nie wiedzieli nawet co to jest komputer. Zazwyczaj te tytułu nie miały nic wspólnego z poważnym buntem prawdziwej sztucznej inteligencji. Jakieś namiastki, coś jak pierwsze riksze namiastką prawdziwego samochodu.
Wielu użytkowników podawało rzeczowe argumenty w linkach, które kwitowałeś stwierdzeniem "a co to zmienia". Przeczytałeś (a może nawet nie przeczytałeś), odnotowałeś, ale do błędu to tej pory się nie przyznałeś.
Cytuję siebie z pierwszego wpisu "Zgadzam się - ważne są głębsze treści jakieś przesłanie które film niesie ale- jednocześnie film ma być ciekawym filmem a nie gniotem." Przeciwieństwem słowa "ciekawy" będzie "nudny" nieprawda? A właśnie nuda jest moim podstawowym zarzutem wobec tego filmu. Co do dyskusji o realiźmie filmu- odnoszę wrażenie rozmowa na ten temat ze zwolennikami "Odysei" -także z Tobą- to jak dyskusja ze Świadkami Jehowy czyli jest pozbawiona sensu- "Astronauci mają w zwyczaju nosić skafandry, więc nie muszą się spieszyć i "wstrzeliwać" do śluzy tak jak zrobił to Dave, poza tym nikt jeszcze nie zbudował statku Discovery rodem z Odysei, który może szybko zrównać ciśnienie :)" a Bozia nie stworzyła człowieka który by coś takiego przeżył. " To, że Hal był zbuntowany nie ma żadnego znaczenia. Dave uruchomił mechanizm śluzy RĘCZNIE, co oznacza, że pewne czynności można zrobić manualnie. Można normalnie założyć, że niektóre mechanizmy tego typu w ogóle nie są kontrolowane przez komputer, więc Hal mógł się wściekać, płakać, ale niestety miał rączek ani nóżek aby osobiście powstrzymać Dave'a. " -Wycofujesz się z tego co wcześniej pisałeś!! Napisałeś że to KOMPUTER wyrównał ciśnienie poczytaj co napisałeś wcześniej!!!!
"niektóre mechanizmy tego typu w ogóle nie są kontrolowane przez komputer"- może toaleta nie jest kontrolowana ale tak poważny element jak właz do statku musiałby być pod kontrolą ogólnego systemu- to przecież sprawa "żyć albo nie żyć" dla kosmonautów. (!) Poza tym piszesz że komputer nie miał rączek ani nóżek - ale Hall nie poruszał się w kosmosie NA PIECHOTĘ sterował po prostu statkiem i zamiast prowadzić dyskusję "wpuść mnie- nie wpuszczę" (dobre na potrzeby filmu dla nastolatków) po prostu oddaliłby się od kosmonauty uniemożliwiając mu wejście na pokład. Nawiasem mówiąc motyw "wpuść mnie- nie wpuszczę"- jest idiotyczny i oklepany również- gdy reżyserowi brakuje wyobraźni stosuje włąśnie taki mechanizm- morderca zamiast po prostu zamordować wdaje się w dyskusję - jak ktoś chce zabić to to robi a nie dyskutuje tym bardziej postąpiłaby tak maszyna.
Jeszcze detal- Star Trek nie jest dwukrotnie starszy od "Odysei" . Coś Ci sie pokręciło.
ps. z tymi nogami Hall'a to śmieszne było ale dość niepoważne.
Nadal zgrywasz takiego, który pisze pierwszego posta w temacie i nie zauważył przedstawionych dowodów na to, że człowiek bez większych problemów przeżyłby to co pokazano w Odysei. Pewnie na zdanie naukowców NASA masz jedną wyjaśniającą wszystko odpowiedź: "ale co to zmienia?" Oczywiście nigdy nie zdasz sobie sprawy, że największym świadkiem Jehowym jesteś ty sam. Na jakikolwiek argument udowadniający, że człowiek może takie coś przeżyć odpowiesz "ale co to zmienia? Przecież i tak wiem lepiej. Nie mógłby przeżyć". Gratuluję.
Ponadto przekształcasz moje odpowiedzi i wyrywasz sformułowania z kontekstu. NIGDZIE nie napisałem, że to komputer wypełnił komorę powietrzem, ale że zrobił to statek.
Ze zdania
"Można się przyczepić, że ciśnienie wzrasta powoli i trzeba dodać te 10 sekund, ale zakładając, że istnieje inteligentny komputer, oraz taki statek kosmiczny, można założyć, że może wypełnić komorę powietrzem w kilka sekund równie łatwo i szybko jak dolecieć na Jowisza."
Nie wynika, że to komputer decyduje o zapełnieniu komory powietrzem. Wyjaśniłem jedynie, że skoro istnieją takie kosmiczne technologie jak inteligentny komputer czy taki statek kosmiczny, można założyć, że istnieje TECHNICZNA możliwość szybkiego wypełnienia komory ciśnieniem. Zresztą z tego zdania dosłownie wynika, że to statek napełnia komorę powietrzem, a nie sam komputer.
Nie masz argumentów za tym, że człowiek nie przetrwałby wyczynu Dave'a a inni mieli, ale co to zmienia, nie? Dlatego próbujesz w jakiś nieudolny sposób wyławiać potknięcia językowe, aby przysłonić meritum całej sprawy. W tym przypadku, bez względu na to co i jak napisałem, można przypuszczać, że nie wszystkie mechanizmy na statku kontrolowane są przez komputer. Dave otworzył śluzę ręcznie, ręcznie ją zamknął a cały proces wyrównywania ciśnienia rozpoczął się automatycznie bez możliwości ingerencji komputera. Zrozumiałeś czy nadal będziesz zgrywał głupiego?
"może toaleta nie jest kontrolowana ale tak poważny element jak właz do statku musiałby być pod kontrolą ogólnego systemu- to przecież sprawa "żyć albo nie żyć" dla kosmonautów."
A z jakiej racji właz musiał być kontrolowany przez komputer?? Przecież jak widać z samego filmu nie był kontrolowany. Twoim zarzutem jest to, że jest to nieścisłością filmu i to do ciebie należy udowodnienie, że komputer musiał kontrolować właz, który i tak dało się otworzyć ręcznie. Masz jakiś schemat statku Discovery? Jesteś jego inżynierem i twierdzisz, ze komputer musiał kontrolować akurat ten ręczny mechanizm? Tak musi być, bo dla Ciebie jest wygodniej? Nie wiesz jaką inną nieścisłość wymyślić to wypisujesz takie farmazony.
"ale Hall nie poruszał się w kosmosie NA PIECHOTĘ sterował po prostu statkiem i zamiast prowadzić dyskusję "wpuść mnie- nie wpuszczę" (dobre na potrzeby filmu dla nastolatków) po prostu oddaliłby się od kosmonauty uniemożliwiając mu wejście na pokład."
Nie. Nie mógł się oddalić, bo nawet inteligentny komputer, nawet zbuntowany (choć jak ktoś twierdził to nie był bunt tylko konflikt imperatywów), musiał być zaprogramowany przez człowieka, który nałożył na niego pewne ograniczenia. Statek był u celu i nigdzie nie mógł się "oddalić". Nie można zakładać, że Hal na prawdę się zbuntował i całkowicie usamodzielnił. Doznał wielu błędów i sprzeczności, mieszających się z poczuciem własnego niebezpieczeństwa.
"Jeszcze detal- Star Trek nie jest dwukrotnie starszy od "Odysei" . Coś Ci sie pokręciło. "
Nic mi się nie pomyliło bo nie chodziło mi o Star Treka, ale o jakieś starocie, które uzupełniały tę "mocną" grupę filmów ze zbuntowanym komputerem. Wychodzi na to, że Star Trek to jedyny przykład, który zresztą jest starszy o marne 2 lata i kto wie czy ten konkretny motyw nie pojawił się później w serialu już po wejściu Odysei do kin, ale tego nie wiem. To i tak mało istotne. Jeden komiksowy tytuł nie zużywa tematu.
Odniosę się tylko do jednej sprawy bo dziś nie mam siły czytać wszystkich Twoich bzdur- doczytałem tylko do drugiego akapitu i na dziś wystarczy piszesz m.in. kilka pięter wyżej "Ponadto przekształcasz moje odpowiedzi i wyrywasz sformułowania z kontekstu. NIGDZIE nie napisałem, że to komputer wypełnił komorę powietrzem, ale że zrobił to statek. "
zadałem więc sobie trud poszukanie Twojej wypowiedzi oto i ona-
"Od momentu zamknięcia się włazu wzrastało ciśnienie i Dave mógł zacząć oddychać. Można się przyczepić, że ciśnienie wzrasta powoli i trzeba dodać te 10 sekund, ale zakładając, że istnieje INTELIGENTNY KOMPUTER , oraz taki statek kosmiczny, można założyć, że może wypełnić komorę powietrzem w kilka sekund równie łatwo i szybko jak dolecieć na Jowisza. Na prawdę rok produkcji ma ogromne znaczenie i filmowcy Odysei osiągnęli w zakresie nauki więcej niż współcześni twórcy sf razem wzięci. Czepianie się tej w miarę realistycznej sceny w filmie z 1968 ..."
brak komentarza ... tylko pozwoliłem sobie w Twoim tekście słowa "inteligentny komputer" napisać dużymi literami byś ich czasem nie przeoczył.
Widzę, że coraz bardziej zamykasz się w sobie i zaczynasz zapętlać się w jakiejś ekstazie łapania za słowa, w których nawet nie ma czego wyłapać. Zadałeś sobie wielki trud, znalazłeś moją wypowiedź, napisałeś z dużych liter "INTELIGENTNY KOMPUTER" i co w związku z tym? Nic. Czy inteligencja komputera wystarcza, aby ów komputer za sprawą jakichś inteligentnych czarów sprawił, że dostanie się do mechanizmu, do którego zwyczajnie NIE MA DOSTĘPU? Również pozwoliłem sobie napisać dużymi literami to i owo.
Widać trzeba nie tylko to dużymi literami pisać, ale zaryzykuję małymi.
To samo stwierdzenie, z którego wyłapałeś ku własnej uciesze słowa "inteligentny komputer", tylko że w ciut innej wersji:
Zakładając, że istnieje inteligentny komputer i super statek, można założyć, że mechanizm (NIE STEROWANY przez komputer), który wypełnia komorę powietrzem również może być super (tak jak wiele rzeczy jest super w kinie sf) i wypełnić tę komorę super szybko, co niewątpliwie zwiększyłoby szansę przeżycia Dave'a.
Parodiując Ciebie spytam się jednak: ale co to zmienia? Gdy napisałem drugą wersję bardziej przejrzyście, nadal będziesz mi wmawiał, że twierdzę, iż to komputer steruje tym konkretnym mechanizmem? Dla pewności: nie, nie twierdzę tak.
Mógł nie mieć do niego dostępu i tyle w tym temacie. Dla ciebie absolutnie jest niemożliwe, aby nie miał dostępu, bo tak ci wygodniej, a przecież musisz mieć jakiś punkt zaczepienia swojej bezsensownej krytyki. Przecież to chodzi o życie kosmonautów i komputer musi tym sterować, tak, tak. Ciekawe czy gdyby wrota śluzy uległy mechanicznej awarii Hal dokonałby obliczenia i voila! Usterka usunięta, wrota odblokowane. Taki to ratownik życia ludzkiego ;)
W sposób prostacki i żałosny starasz się odwracać przysłowiowego kota ogonem- jeszcze raz Ci przypomnę Twe słowa z 2 różnych wpisów
"NIGDZIE nie napisałem, że to komputer wypełnił komorę powietrzem, ale że zrobił to statek. "
"ale zakładając, że istnieje INTELIGENTNY KOMPUTER , oraz taki statek kosmiczny, można założyć, że może wypełnić komorę powietrzem w kilka sekund" to jest kompletna sprzeczność brak logiki. nie pomoże już ostatni wpis "można założyć, że mechanizm (NIE STEROWANY przez komputer.." - raz piszesz jedno a raz coś kompletnie innego. To nie jest łapanie za słowa nie usprawiedliwiaj się w sposób tak żałosny. Żeby było śmieszniej to przecież kosmonauta prosi komputer by ten ten właz otworzył a ten odmawia- ale piszesz oczywiście że właz cytuję "NIE (jest) STEROWANY przez komputer" i kto tu się zaplątał. Oczywiście może to być inny włąz - ale śmieszne jest twierdzenie ze jeden jest pod kontrolą komputera a inny nie. Niech dojdzie do Twojej dość pustej głowy że właz do statku kosmicznego jest inny niż Twoje drzwi do WC gdzie zawsze zdążasz w 10 sek zanim się porobisz w majtki (i pewnie też wstrzymujesz oddech)- w 10 sek nie wejdziesz do statku z przestrzeni kosmicznej tym bardziej będąc na granicy życia i śmierci a już na pewno nie wstrzymując oddech jak w tym zakichanym filmie (wiem że ciało w próżni nie wybuchnie ale płuca - owszem)- sprawna operacja wejścia do statku zabiera kilkanaście (!) minut- zakładając lepszą technologię w przyszłości może uda się czas skrócić do kilku ale bajeczki o wstrzeliwaniu się bez skafandra do statku w 10 sek zachowaj dla takich jak Ty. Tak "wystrzelić się" i przeżyć to potrafił wiesz kto? baron Münchhausen z armaty ale to już inna bajka . Nie dotrzymam słowa i nie skomentuję wszyskich Twoich akapitów tak jak obiecałem bo ich nie przeczytałem. Reagujesz na argumenty jak klasyczny Swiadek Jehowy - np kiedy wykazuję Ci że przecież Hall mógł oddalić się statkiem opowiadasz absurdalne za przeproszeniem pierdoły- że miał inne prerogatywy i musiał tkwić w jednym punkcie- tak jakby nie mógł oddalić się 100 metrów poczekać kilka minut i wrócić na to samo miejsce. Poza tym dziwne że miejsce dość ogólne "w pobliżu Jowisza" - przestrzenie niewyobrażalne - zostało ustalone co do milimetra. Nawet jeśli tak to wystarczyło oddalić się na moment i wrócić ale logiki nie oczekuję już ani od filmu ani od jego wyznawców.
Jakbyś jeszcze wyjaśnił na czym polega ten brak logiki i sprzeczność, zamiast po kilka razy kopiować moje zdanie. Dlaczego z mojego zdania, wg Ciebie, wynika że komora ta sterowana była przez komputer??? Gdzie? W którym miejscu?? Dlaczego każesz mi ponownie przytaczać tę jaśniejszą wersję zdania, którą napisałem w ostatnim poście? Poczytaj ją sobie, a najlepiej poczytaj to co jest na dole. Tylko ze zrozumieniem, bo jak na razie ci nie wychodzi.
Chodzi o technologiczną możliwość operacji jaką przeprowadził Dave. Wplątując do zdania "inteligentny komputer" chodziło mi jedynie o to, że wiele rzeczy w filmie sf stoi na wysokim poziomie technologicznym, tym samym nawiązałem do twoich wątpliwości co do tego ile zajmuje kosmonaucie przejście przez śluzę. Ty twierdzisz, że musiałoby to trwać ponad 30 sekund (a później nawet zmieniłeś zdanie na kilkanaście minut), ale w takim razie można się również przyczepić do tego, że nie ma takiego komputera jak Hal i takiego statku jak Discovery, zatem film jest bzdurny i głupi.
Żeby było jeszcze śmieszniej niż sam uważasz, to niestety dla ciebie, umknął ci MAŁY szczegół. Kosmonauta prosi komputer, aby ten otworzył główną komorę do której wlatywała kapsuła, a nie śluzę przez którą ostatecznie się przedostał. Przecież przez cały film kosmonauci wychodzili na zewnątrz w kapsułach. Przez ten mały otwór przez który przedostał się Dave żadna kapsuła by nie przeszła. Widząc, że komputer nie wpuści go w sposób konwencjonalny postanowił wyjść z kapsuły i szybko przedostać się na pokład w taki sposób jak ukazano w filmie.
Kolejny twój post i kolejna wpadka dotycząca twojej niewiedzy na temat fabuły.
"w 10 sek nie wejdziesz do statku z przestrzeni kosmicznej tym bardziej będąc na granicy życia i śmierci a już na pewno nie wstrzymując oddech jak w tym zakichanym filmie (wiem że ciało w próżni nie wybuchnie ale płuca - owszem)"
Znowu guzik prawda. Płuca nie wybuchają. W tej scenie jest jeden błąd. Kosmonauta rzeczywiście wstrzymuje oddech co uszkodziłoby mu płuca. Jednak gdyby filmowcy ustrzegli się tego niedopatrzenia, lub też raczej zwykłej niewiedzy, nic z jego płucami by się nie stało. Zatem przymykając oko na wstrzymanie oddechu, z płucami nic poważnego by się nie stało, poza gwałtownym odtlenieniem co prowadzi do braku tlenu we krwi, co w konsekwencji prowadzi do niedotlenienia mózgu i po kilkunastu sekundach do utraty przytomności. O błędzie wstrzymywania oddechu już dawno wspominałem, ale jak zwykle masz gdzieś to co się do ciebie pisze. Gdyby w filmie z roku 2009 pokazali by taką scenę, byłbym takim samym malkontentem jak ty i tak jak ty bym sobie krytykował. Z tą różnicą, że twoja krytyka tych niedociągnięć w filmie sprzed 40 lat jest po prostu idiotyczna.
Wracając do wstrzeliwania się na pokład. Krytyka tej sceny jest głupia z kilku powodów. Po pierwsze to, że dzisiaj nie wchodzi się na pokład w 10 sekund nie znaczy, że w wizji filmowców nie będzie takiej możliwości za 40 lat. Po drugie w latach kiedy powstawał film, żadni kosmonauci nigdy nie wchodzili przez żadne śluzy i to bez górnej części skafandra na pokład statku w przestrzeni kosmicznej. Niewiele na ten temat wiedzieli, a konsultacje z naukowcami NASA nie były dla picu. W dodatku dotyczyły zapewne podstawowych rzeczy, takich jak stan nieważkości i prawdopodobnie tego czy człowiek rzeczywiście może zdjąć hełm skafandra w próżni. Po trzecie, nie widzę większych trudności, aby przeszedł przez te cholerne drzwi w mgnieniu oka. W kapsule było ciśnienie, więc być może tym usprawiedliwiali sobie twórcy filmu efekt "wystrzelenia". Gdzie ty tu widzisz realne nieprawdopodobieństwa w tym manewrze, poza głupią gadaniną o WC? Trzeba też wspomnieć, że kosmonauta nie był na granicy życia i śmierci dopóki był przytomny. W linku który ci podałem jest napisane, że doświadczenie spotkania z próżnią nie jest prawdopodobnie przyjemne, ale nic poważnego przez te kilkanaście pierwszych sekund się nie dzieje, więc co to za argument, że był na granicy życia i śmierci?
Te twoje kilkanaście minut wchodzenia na pokład jest po to, aby odbyło się to maksymalnie bezpiecznie i maksymalnie komfortowo, a nie dlatego, że się szybciej nie da. Co ty za bzdury wypisujesz? Podaj konkretne powody dla których Dave nie mógł by tego zrobić poza tym, że w realu zajmuje to kilkanaście minut (podobno).
Dave otwiera kapsułę, wypycha go do komory i po 12 sekundach zamyka komorę, która od tego momentu napełnia się powietrzem. Przez te 12 sekund wg informacji na stronie internetowej NASA nic poważnego człowiekowi się nie dzieje. Trzeba dodać kilka sekund poddając pod wątpliwość szybkość wyrównywania ciśnienia w komorze przynajmniej do takiego stopnia, w którym Dave mógł zacząć oddychać. Oczywiście można bez żadnej przesady założyć, że jest to śluza awaryjna, a komora może się w kilka sekund zapełnić powietrzem. Nie jest to większe bajkopisarstwo niż komputer hal czy sam statek Discovery. Teraz powiedz mi, gdzie tu masz kilkanaście NIEZBĘDNYCH minut do przejścia przez śluzę?
"tak jakby nie mógł oddalić się 100 metrów poczekać kilka minut i wrócić na to samo miejsce."
To nie gwiezdne wojny. Nigdzie by nie wrócił. Wrzuciłby wsteczny, czy co? W przestrzeni kosmicznej wszystko jest w ruchu i pod wpływem oddziaływania innych, nawet bardzo odległych ciał. Żeby wrócić w to samo miejsce musiałby ominąć całego Jowisza wykorzystując jego grawitację. Poza tym odpalanie silników nawet na kilka sekund zmienia całą trajektorię orbity i zniekształca ją. Co byłoby sprzeczne z wytycznymi misji. Oczywiście mógł użyć bardzo małej siły ciągu (co i tak nie byłoby bez wpływu na kształt orbity), ale w tym przypadku nawet kapsuła Dave'a ma swoje silniki. Uruchomiłby je wzdłuż wektora ciągu Discovery i następnie uczepił statku. Discovery małą siłą ciągu nie mógł nagle umknąć kapsule, a zbyt dużą siłą zmieniłby orbitę. Pozaplanowe uruchomienie silników, pozostawiłbym w gestii ludzkiej, a nie komputera, bo co będzie jeśli nawali komputer i odpali silniki w dowolnym momencie i zabraknie paliwa?
Można sobie gdybać, a i tak nie ma to najmniejszego znaczenia dla i tak stosunkowo wysokiej rzetelności działa Kubricka, jak na czasy w którym powstało. Ty tego jednak nie zrozumiesz, bo mało co rozumiesz.
1. gdzie w tym filmie ktokolwiek chodził po Jowiszu?
2. gdzie było nowoczesne pobrzękiwanie? w filmie wykorzystano tylko klasyczną, muzykę poważną, a reszta to były dźwięki maszyn, komputera..
3. wyświechtany temat zbuntowanego komputera? dziecko, a czy ty widzisz daty przy filmach? ogarniasz naszą czasoprzestrzeń? z którego roku są Terminatory, Eagle Eye a z którego Odyseja? hmm? coś w główce zaświtało?
4. znaczy, że jak nie ma akcji w stylu "zabili go i uciekł", nie ma cycków i kosmicznych rozpierduch to to jest gniot? jak to mawia dzisiejsza młodzieży: żal
A może byś przeczytała całość a nie minifragment?
nowoczesne pobrzękiwanie było w filmie pod koniec wtaz ze światełkami w stylu disco polo.
wyświechtany temat zbuntowanego komputera - czy ty "dziecko" doczytałaś że z głupiej i oczywistej pomyłki się dawno wycofałem - pomyłki bez znaczenia bo inni forumowicze podali nazwy filmów wcześniejszych i znacznie wcześniejszych z tym motywem jak między innymi "Star trek". Tak więc motyw w 1968 już BYŁ OKLEPANY WYŚWIECHTANY.
Gdybys zadała sobie trud i popatrzyła jak oceniałem inne filmy tobyś nie pisała bzdur że "znaczy, że jak nie ma akcji w stylu "zabili go i uciekł", nie ma cycków i kosmicznych rozpierduch to to jest gniot" - kiedy niby tak filmy oceniałem?? na jakiej podstawie takie kłamliwe oceny?? Gdzie ja niby strzelanki dobrze oceniałem??
zacytuję ciebie "jak to mawia dzisiejsza młodzieży: żal" - to być może do Ciebie pasuje choć sens wypowiedzi jest nie do końca jasny przez Twój brak znajomości zasad gramatyki: "mawia dzisiejsza młodzieży: żal" - co za bzdura! Poucz się najpierw podstaw gramatyki (podmiot orzeczenie dopełnienie ...) potem pisz !!
Ten dalej swoje. Nikt nie podał tytułów, w których wykorzystano taką samą koncepcję jak w Odysei kosmicznej. Zbuntowany twór człowieka (golemy, frankensteiny, roboty na parę) to przecież nie to samo, co komputer ze sztuczna inteligencją. Za czasów, gdy pierwsze robociki były nieposłuszne ludziom nie znano nawet słowa "komputer". Odnalezienie tych dwóch czy trzech tytułów, w których istotnie pojawia się komputer z całkowicie rozwiniętą sztuczną inteligencją nie świadczy, że ten motyw jest wyświechtany. Bo po pierwsze, kłóci się to z samą definicją słowa wyświechtany. Wyświechtany stał się w momencie gdy zaczęły pojawiać się jak grzyby po deszczu filmy, które go wykorzystywały. W czasach Odysei ten motyw dopiero kiełkował. Nie jest istotne czy Odyseja była dokładnie pierwsza. Po drugie, raczej nie znajdziesz tytułu, który podszedłby do tego problemu tak kompleksowo. Podaj przykład tytułu, w którym KOMPUTER, urządzenie elektroniczne, nie robot na parę, golem czy biologiczny twór jak Frankenstein, ale KOMPUTER sprzeciwia się człowiekowi. Może się znaleźć jeden tytuł, czy dwa, ale to nie znaczy, że temat w 1968 roku był już zużyty. Chyba w latach 80 można było dopiero mówić, że to temat "wyświechtany". Z tym, że ty nawet nie wiesz co to znaczy.
Zapomniałeś jeszcze wycofać się z pomyłki o zachowaniu się ciała ludzkiego w próżni. Pamiętam jak pisałeś, że nawet najmniejsze rozszczelnienie skafandra oznacza natychmiastową śmierć, co jest bzdurą. No, chyba, że już się z tego wycofałeś, to przepraszam.
Nie mogę w to uwierzyć, jakiś troll pisze o chodzeniu na Jowiszu i twierdzi, że Terminator powstał przed Odyseją, a wy się produkujecie na 7 stron. Przecież jemu tylko o to chodzi, pewnie się onanizuje patrząc na te wszystkie odpowiedzi.
PS. Nie mam nic przeciw KONSTRUKTYWNEJ krytyce jakiegokolwiek filmu.