Co do przemowy Jake'a pod Drzewem Dusz.
Wiele osób zarzuca jej zbędną patetyczność i że naciągane jest to że Jake mówi po angielsku, skoro zna język Na'vi.
Co do patetyczności. Przecież takie przemowy właśnie takie mają być. Mają porwać tłum i wzbudzić w nim emocje.
Jak inaczej to sobie wyobrażacie? Że Jake staje pod drzewem i bez przekonania zaczyna coś tam mówić że atakują i może by się tak zjednoczyć, albo coś?
Co do języka. Przecież to oczywiste dlaczego prosi Tsu'Tey o tłumaczenie. Chciał w ten sposób okazać mu szacunek. Pokazać że wcale nie chce przejąć władzy i że to on, Tsu'Tey, jest wodzem.
Moim zdaniem świetnie to rozegrał. W końcu TT nie był jego wrogiem tylko wojownikiem który miał na uwadze jedynie dobro swojego ludu.
W ogóle ta przemowa bardzo mi się podobała. Była krótka i treściwa. No i niezwykle porywająca (dla fanów). A jak już następuje ten fragment "My brothers! Sisters!" to już całkiem olaboga:).
mistrzu jak pieprzę głupoty jak każdy polityk przy czym mam zbyt skrajne poglądy. Dobry polityk nie mówi nigdy że coś jest złe tylko mówi że coś może być lepsze. Na tym polega sztuka dyplomacji
Hah, przecież wiadomo że nie znał za dobrze na'vijskiego. Norm uczył się dużo dłużej i pewnie miał większą świadomość, wyczucie językowe niż Jake, który w końcu był przygłupim marine. :P Inna sprawa, że Jake uczył się wśród Na'vi, ale widać było że język to dla niego mordęga, kiedy chciał negocjować warunki przenosin z Hometree powiedział tylko parę słów w języku Na'vi, a potem leciał po angielsku. To wszystko było dobrze przemyślane, myślę że w następnej części będzie płynnie posługiwał się językiem Na'vi. Podobało mi się jak znajomość angielskiego u Neytiri poprawiła się po współpracy z Jake'em. Mi w tej przemowie nic nie przeszkadzało, była ok, pasowała do sytuacji.
no dobra przyznaję rację ...przemowa Jake była dobra jak na takiego przygłupa jakiego grał. Był zwykłym imbecylem co latał z karabinem a tak poruszył tłumy wiec jak na głupka to mu wyszło .
No nie każdy się rodzi mówca. Był marinsem, więc przygotowania przywódczego raczej nie miał. A czy był przygłupem... Chciałbym twoją mowę usłyszeć. Na wiecu Samoobrony na przykład.
nie jestem oratorem i raczej nie przepadam za wypowiedziami publicznymi a z matury ustnej miałem 15pkt wiec oratorem nie jestem
No to pewnie wypadłbyś jeszcze gorzej niż ten twój rzeczony głupek. Byłbyś nazwany przygłupim głupkiem wtedy pewnie. Cieniutko. Nie wzieli by cie na przywódcę. Może chociaż strzały by ci pozwolili nosic.
nigdy nie mów nigdy , w kryzysowych momentach człowiek wskrzesza w sobie ogromne emocje i natchnienie i potrafi zmobilizować siebie i innych ...
a ten rzeczony głupek miał napisany scenariusz wiec mógł przemawiać nawet jak Clinton
No to by dopiero była głupota. Czepiasz się, że fim jest błahy a wymagasz jeszcze do tego, żeby był nieskładny. Marines z karabinem przemawiający jak Clinton. Chyba letko by sie to kupy nie utrzymało. Ale Clinton fajnie by wyglkądał w swoim Avatarze pewnie. :)
oczywiście, że był przygłupem. co to za marine, który np. w iraku, pomimo zaleceń nie oddalania się i nie macania, łazi sobie np. po jaskiniach? dupa, nie ochroniarz.
Ha! Pewnie. Jakbym dostał swoje nowe, niebieskie, trzy metrowe ciało, to pewnie też bym się zachowywał jak dzieciak. :) Nawet bez niego się tak zachowuję i mam zdrowe nogi.
nie każdy , ten drugi co miał 500h przechodzone był bardziej profesjonalny ... podniecenie nie powinno powodować głupiego zachowania , a Jake latał jak przygłup jakby morfinę mu podali( czy inne leki)
Człowieku. Koleś miał spraliżowane nogi. A nagle dostał ciało z półtora metrowymi nogami. Na planecie dżungli. Ja bym oszalał, kazdy by oszalał.
A po morfinie, to się nie popada w euforię. Powinien to wiedzieć taki mądrala jak ty.
właśnie zauważyłem że głupotę piszę i dlatego zrobiłem nawias inne leki...
podtelnek azotu ponoć rozśmiesza
Tlenek diazotu właściwie. I nie ponoć. Nie bez przyczyny nazywa się gazem rozweselającym (bądź też "głupim jasiem"). Taki mądry a taki głupi.
Do przemówienia Quaritcha też nic nie mam, ale nie sądzę żeby było mniej emocjonalne. "Pokonamy terror terrorem!" było zupełnie nieemocjonalne. W sumie irracjonalne, zastanawiam się czy jakbym był po drugiej stronie barykady, i ok... byłbym karmiony propagandą RDA i wszystkim, to czy nie pomyślałbym sobie że coś jest nie tak. Zniszczyliśmy im osadę, a tutaj mowa o terrorze z ich strony... to musiały być na prawdę głupie wojaki, słuchające wszystkiego co im się wmówi.
tez zauwazylem to juz na pierwszej wizycie w kinie. Pokonamy terror terrorem - Co? kto tu kogo terroryzowal...
terror bo miał żołnierzom pokazać, wpoić że Navi to niezniszczalne bestie i dzikusy , które chcą utrudnić misję i nie znają pokojowych rozwiązań, typowy propagandowy tekst
No wlasnie... propagandowy :). Widac, ze te amerykanskie soldiery sa lekko glupie.
No wlasnie... propagandowy :). Widac, ze te amerykanskie soldiery sa lekko glupie.
Tak, wiem krzyrzaczku. Na prawdę z procesami myślowymi u fanów Avatara nie jest tak źle jakby chciało ci się wydawać. Chodzi mi o to, czy nawet jakbym był przygłupim marine karmionym papką organizacji, to nie zauważyłbym że coś jest nie okej kiedy rozwalamy w drobny mak ich osady a mowa jest o terrorze z ich strony. Znam głupotę ludzi, i myślę że nie trudno o takich przygłupich wojaków, ale próbując się postawić w ich sytuacji nie potrafie sobie tego wyobrazić. :P
to nie jest tak. Żołnierzom trzeba dawać jasne rozkazy nie mogą mieć wątpliwości co jest dobre a co złe dlatego taka przemowa była dobra. Mówił że navi to skurwysyny których nie da się zabić , kości z domieszką włókna węglowego ...czyli sama opowieść brzmi jakby szło się na bój z krwiopijną bestią
Tak, wiem. Tylko się zastanawiam jakim trzeba być idiotą żeby chociażby nie pomyśleć że coś tu kurna nie gra. Wiem że tacy idioci są, wiem na czym polegała ta przemowa.
wiesz że wojsko polega na tym żeby coś robić a nie myśleć... ( nie byłem a cwaniakuję )Po to się tyle ćwiczy musztrę i inne duperele aby byc posłusznym jak pies i robić niektóre rzeczy automatycznie
"Dla dzieci naszych dzieci!"? To jest patos od którego przechodzą Was ciary? Dobry patos to "Freedom!!!" w wykonaniu Mela Gibsona w Breaveheart'cie.
Dla mnie ta przemowa jest jak cały film: efekciarska, wtóra w swej treści i powodująca erekcję u ekologów.
Quarith do końca pozostał wierny, nie poddał się. Realizował plan, może był okrutny, ale cóż? Był dowódcą, miał pozwolić aby go Smurfy zjadły? Dbał o swoich ludzi, a Sully dostał nogi, tyle że nie chciał. A to że atakował to drzewo Evy to wina Sullego który postanowił zaatakować ludzi. Jak to pięknie mówił "Terror będzie zwalczany Terrorem".
Sully miał misję ---> negocjować ze Smurfami, zaczął te "negocjacje" jak już było po terminie i ludzie nacierali, bo wolał uganiać się za dupą. Cóż miał termin, nie dotrzymał go, nawet ani razu nie wspomniał o zamiarach ludzi, a potem ma do nich pretensje że nacierają. Przecież wiedział jak może się skończyć nie wypełnienie jego misji. Zresztą zdradził własną rasę. Nie mogę zapomnieć miny Sullego jak Quarith powiedział "Pora się obudzić" xD
Quarith wykonywał swoją misję. Miał wykurzyć Smurfy i to zrobił. Podczas ataku na drzewo potraktował ich lekko. Najpierw gaz, później bomby zapalające. Jakby był taki naprawdę okrutny to by ich potraktował napalmem lub fosforem, a to nie byłoby dla nich miłe xP A to że tam były to tylko wina Sullego... A jako dowódca miał pozwolić aby Smurfy najechały bazę? To co to za dowódca... zrobił najlepszy krok, tylko miał pecha -_- Wg mnie powinien być Happy End dla korporacji.
To dla mnie ideał dowódcy. Bezkompromisowy, twardy, wszystko miał idealnie obmyślone, nie na hurra. Dbał o ludzi i nawet w obliczu klęski atakował nadal. Nie zdradził jak Sully i naukowcy którzy sprzedali plan Pułkownika. Jak dla mnie to Quarith jest pozytywną postacią.. a Sully podłym zdrajcą ludzkości.
Wiesz co, lubię postać Quaritcha, ale przypisywanie mu jakichś pozytywnych cech... on był kwintesencją zła, gość który "podczas bitwy urządza sobie przerwę na kawę", zły, niedobry, wykorzystujący, szantażujący ludzi i nie uznający dyplomacji, ważne żeby niszczyć.
A Sully... cóż nie negocjował od razu, bo by go wywalili na zbyty pysk, jakby powiedział, że on tu jest właściwie dlatego że chcą ich przesiedlić. Chciał zdobyć jakiś autorytet w społeczności i wtedy uderzyć. Może by mu się udało, może nie(jakby ściemnił że o niczym nie wiedział to może by mu uszło na sucho), ale feralne koparki wszystko zepsuły.
Kwintesencją zła.. bo wykonywał swoją pracę? Co miał wywiesić białą chorągiewkę i poddać się im, tak po prostu? Na początku filmu ta Netryi chciała ustrzelić Sullego ale mu się upiekło. A jaką miał gwarancję Quarith że ich nie ustrzelą ? Zresztą, jak go przyjęli do społeczeństwa to zamiast od razu podjąć negocjacje to zajął się dupą, a potem się dziwi.
Potem tylko krzyczał że nieeee i itp -_- A ty na miejscu Quaritha nie wciekłbyś się jakby jakiś dupek zaczął krzyżować Ci plany i wszystko popsuł i nie wykonał zadania?
Nie. Kwintesencją zła, bo zależało mu od początku na tym, żeby zrobić tam małe piekiełko, i tylko czekał aż Jake przyniesie mu plany, aby można było łatwiej urządzić rozpierduchę. Jemu nie zależało an dyplomacji, nie zależało mu na unobtanium, na pieniądzach, które dostawał jako najemnik. Był skurwysynem, który kochał wojnę.
Gdyby Jake od razu podjął negocjacje, to zostałby odesłany do Nantangów, coby go mogły schrupać w spokoju. Musiał zdobyć zaufanie, akurat wtedy kiedy mu się udało, RDA wjechało z koparkami w Drzewa Głosów, co rozjuszyło Na'vi. Nie miał szans ich przekonać, dodatkowo sprawa ze zniszczeniem kamery uczyniła z niego zdrajcę po drugiej stronie, słowem, wszyscy przestali go lubić.
Tu zdobyciem planów tego drzewa pokazał że jest zorganizowany, że nie opiera się tylko na jednym planie. Zawsze trzeba mieć plan B, chociaż się zgodzę że dla Quaritha to był raczej plan A. Mimo wszystko jakbym miał wybrać za kim iść, to bez zastanowienia Quaritha. Sully to taki ciapek, krzyczał non stop że nieeee, i odgrywał cwaniaka. Quarith był autentyczny. Do tego Quarith lekko ich potraktował. Jakby sypnął napalmem lub fosforkiem to by wszyscy mieli †.
Jakby sypnął napalmem lub fosforkiem to by wszyscy mieli †.
Z tego co wiem, to korporacja chyba nie miała bomb fosforowych. Więc skąd wiesz że Quarith by ich nie użył, gdyby miał takie możliwości?
Bo skoro by był takim szaleńcem to by użył. Zresztą nie użył ich podczas szturmu na drzewo dusz, a wtedy miał praktycznie pełnię władzy nad tym ich szefem ( kolejnym ciapkiem xP ). Korporacja raczej miała, bo skoro takie zaplecze wojskowe miała, to i tego by nie zabrakło.
Nie sądzisz, że gdyby naprawdę mieli taką broń, to by ją użyli w trakcie decydującego starcia? Moim zdaniem w takiej sytuacji nie powstrzymałby się przed użyciem aż tak potężnej broni. Dlatego uważam że jej tam nie było.
Lekko ich potraktował bo korporacja tego chciała, nie dał im czasu na ucieczkę przed gazem. Rzucił gaz żeby mieć podkładkę, ze przecież zachował się prawie że humanitarnie, ale nie czekał aż Na'vi uciekną tylko od razu odpalił rakiety.
No co ty nie powiesz krzyrzak. Serio miał na myśli wnuków? Patrz. Nie wpadłbym...
Oooo i jeszcze fan zlotego deszczu. no ładne rzeczy z tą twoją panną broicie po tych wiecach. Albo w trakcie może? Z Andrzejem i Renatką.
Fakt.
Tak się zastanawiałem gdzie tu wtrącić swoje trzy grosze, ale zwątpiłem.
Takie bzdury że aż brak mi słów...
Jak juz napisałem. Bzdet za bzdet. Szydera za szydere. Ja też potrafię, więc nie pozostaję dłużny.