Obejrzałem połowę i dalej nie dam rady. Ten film to jest zdecydowanie największa pomyłka w top 100 filmwebu.
Nie rozumiem cię, jak możesz mówić ze ten film to pomyłka, skoro nie obejrzałeś go do końca.Żeby oceniać,trzeba wiedzieć co się ocenia.Ja uważam że ten film jest tak fenomenalny ze powinien być w pierwszej dziesiątce bo ma ten klimat i magię jak w żadnym innym filmie.W sumie po co ja odpisuje na twoją wypowiedź o tym filmie, skoro jest ona bezsensu.Oglądaj to co tobie się podoba a nie zaśmiecasz tę stronę takimi pomyjami.
Moja wypowiedź niczym nie różni się od głosów zachwytu, tylko tyle, że wyraża przeciwne zdanie. Napisałem to, żeby ostrzec tych, którzy zastanawiają się, czy film jest wart oglądania. Nie obejrzałem do końca, bo film był tak słaby, że nie byłem w stanie się zmusić. I nie rozumiem, czemu miałbym męczyć się przez kolejną połowę, żeby móc go oceniać - fakt, że nie wytrwałem do końca jest już wystarczającą oceną.
Jeśli ktoś uważa, że sceny w zwolnionym tempie wydłużane do granic wytrzymałości widza tworzą dobry klimat, to film mu się spodoba. Oczywiście każdy może mieć swoje zdanie, nie zamierzam się kłócić, tylko chcę pokazać, że nie każdego zachwyca.
Wątpię, aby osoba, która twierdzi, że filmu nie można ruszyć 'bo jest arcydziełem' zrozumiała ironię...
Uważam, że to, iż ten film jest w top100 nie jest żadną pomyłką - top obrazuje ocenę ogółu, a większości się ten film podoba.
Mi akurat nie za bardzo, nie dłużył mi się, ale i nie zachwycał, dodatkowo dziwnie mi się go oglądało, bo "Patriotę" krótko przed nim oglądałam i miałam przy Braveheart wrażenie, że Mel się po prostu przebrał w coś bardziej średniowiecznego i nic więcej...
Na top100 tez bym moze pozmienial.Jedni ocenia ten film na 10 tak jak ja.Znajda sie tacy ktorzy dadza 5,a i tacy ktorzy napisza,ze to nieporozumienie.Ja dajac ocene 10/10 nie koniecznie uznaje go za arcydzielo,bo chyba arcydziel nie ma z tego co mi wiadomo...Ciezko tu ocenic kto ma w pelni racje,ale mimo wszystko zostaje przy swoim i ci ktorzy nie ogladacie filmow do konca i oceniacie tak pewnie i surowo...no wiecie...pies wam morde lizal ;D
Do tych, którzy uważają, że nie mam prawa oceniać, bo nie obejrzałem do końca - czy druga połowa filmu jest w znacznym stopniu różna od pierwszej? Bo musiałaby być bardzo różna, żeby mogła wpłynąć na moją ocenę.
tak jak powiedzialem...z jednej strony masz racje.Nie bede ocenial tego jak oceniles akurat ten film.Sam pare filmow ogladalem nie do konce,ale po pierwsze gdy je pozniej ocenialem pisalem cos w stylu "nie jestem pewien,bo... nie ogladalem do konca",poza tym te filmy to byly straszne kaszany...Tak jak juz napisalem z jednej strony masz racje.Ps.to z tym "pies wam lial morde" to byl zart.Z gory sory.
ro mi przypomina - dlaczego mnie oceniasz jesli mnie nie znasz- tak samo Ty- dlaczego cos oceniasz gdy nie znasz?
"Jeśli ktoś uważa, że sceny w zwolnionym tempie wydłużane do granic wytrzymałości widza tworzą dobry klimat"
chodzi ci o scenę w której William wjeżdża na koniu do wioski? przecież to jedna scena w filmie
jeśli do tego miejsca tylko wytrwałeś, to film nawet się na dobre nie zaczął
Wedlug mnie jeden z najlepszych filmów w historii kina, piękna muzyka, świetny Mel Gibson, dramatyczne bitwy i wzruszająca historia Wallace'a ;] Fakt, ze z poczatku film nieco się dłuży ale z biegiem czasu staje sie coraz lepszy:) Po za tym proponowalbym jeszcze: Gladiator, Ostatni samuraj, Patriota czy też The Postman z Costnerem ;] pzdr
kur***!!! rozpisałem się nt tego filmu bardzo obszernie po kliknięciu 'wyślij' portal poprosił mnie o ponowne zalogowanie :/ nie udało mi się odzyskać napisanych treści :( ehhh... nie mam ochoty i czasu pisać tego od nowa...
krótko:
film naprawdę zasługuje na miano arcydzieła, zgadzam się całkowicie z kawka1990, litawor - żenada, Twojego rodzaju komentarze nie wnoszą niczego do tej dyskusji, osoby które nie oglądały tego filmu niech nie zwracają uwagi na jego wypowiedzi...
Jak bardziej zagłębisz się w filmweb, to zauważysz, że jesteś w stanie sam to sprawdzić. Tymczasem ja sprawdziłem, jak Ty oceniasz filmy. I pozostawię to bez komentarza.
tak mówią tylko Ci co nie mają żadnych kontrargumentów... ale spokojnie mnie to nie drażni... :) a mów sobie co chcesz... jakoś mi to w piety nawet nie poszło... dlaczego??? bo znam swoją wartość
Co do "kontrargumentów" - Może przeczytaj swoje "błyskotliwe" wypowiedzi w tym temacie jeszcze raz :D I wymień jeden sensowny argument jaki przedstawiłeś .......bo chyba przeoczyłem :)
A może przytoczyłbyś jakieś argumenty? Potrafisz napisac coś innego prócz tego, że był nudny? W ogóle nie rozumiem jak możesz pisac o filmie, którego nie widziałeś do końca...
Film podobno ma być dramatem, a przypomina bardziej komedię. Karykaturalnie przedstawione sceny walki, patetyczne słowa padające z ust bohatera o głębii dostosowanej do amerykańskich gustów, dłużące się niemiłosiernie "klimatyczne" sceny, o których już wspomniałem... Do filmu tak płytkiego mogę podejść jedynie w kategoriach prostej rozrywki. I od tej strony film również mnie rozczarował, co jest już zapewne kwestią gustu i niczego więcej.
Film usunąłem już z dysku i nie zamierzam do niego nigdy wracać, więc nie poprę tego, co pisałem, żadnymi konkretnymi przykładami. Napisałem już, że nie jest moim celem przedstawienie obiektywnej (cokolwiek miałoby to znaczyć) recenzji filmu, a jedynie przedstawienie nieco innych wrażeń po seansie. Bo mnie do obejrzenia "Bravehearta" zachęciły właśnie wszystkie te głosy zachwytu na forum.
A tak z łaski swojej - w którym momencie film przypominał komedię?? I w którym momencie sceny walki były karykaturalne?? Które to "klimatyczne sceny" tak strasznie się dłużyły??
Może byś tak polecił jakiś film historyczny z niekarykaturalnymi scenami walki??
Ps. Ja mam oczywiście swoje zastrzeżenia do filmu - ale w warstwie zgodności historycznej. Co do warstwy wizualnej - nie mam zastrzeżeń.
Wyraźnie napisałem, że wyłączyłem film W POŁOWIE, nie po 10 minutach. I wyłączyłem go dlatego, bo nie mogłem go dłużej znieść.
Na inwektywy odpowiadać nie będę.
Litawor - Jak byś oglądał film do końca wiedziałbyś dlaczego jest dramatem. To tak jak byś oglądnął 30 minut Titanica i twierdził, że film jest nudny bo statek nie zatonął. W przyszłości polecam oglądać film do końca, a jeśli nie jesteś w stanie go zdzierżyć nie wypowiadać się o kwestiach, których nie masz pojęcia.
"Film podobno ma być dramatem, a przypomina bardziej komedię. Karykaturalnie przedstawione sceny walki, patetyczne słowa padające z ust bohatera o głębii dostosowanej do amerykańskich gustów, dłużące się niemiłosiernie "klimatyczne" sceny, o których już wspomniałem.." - tak się zastanawiam czy aby na pewno oglądałeś ten film czy może Krzyżaków.. Najbardziej rozśmieszyło mnie stwierdzenie "karykaturalnie przedstawione sceny walki" zwłaszcza gdy oglądało się pierwszą połowę filmu. Rozumiem,że film może się nie podobać ale teksty typu "przypomina bardziej komedię? Gratuluję poczucia humoru!
Ja film obejrzałem cały.
To nie jest zwykły film. To arcydzieło. Super gra aktorska wielu postaci. Przepiękne krajobrazy, świetna muzyka i scenariusz. Film kapitalny, wzruszający, piękne sceny z walk. Braveheart trwa 2h40min ale ani w jeden minucie filmu się nie nudziłem. Mi moi mili brak słów. Przepiękny film. Marzę aby takie filmy w dzisiejszych czasach były. Chyba najlepszy film Mela Gipsona. 10/10 :)A temu co się ten film nie podoba trudno. Laluś z niego zostanie.
Nie pozostaje nic innego jak zgodzić się z kolegą wyżej bo ma rację.Pomyłka w top 100 nastąpiła tak bo Braveheart powinien być gdzieś w top 5!
film jest bardzo dobry, nie ma lepszego filmu... nie jest w stylu rambo czy rockego wiec niektorzy moga nie nadarzać...
Założyciel tego tematu stwierdził że walki są karykaturalne. Mam pytanie po czym to stwierdzasz? Prosiłbym o jakiś argument. I drugie pytanie. Widziałeś, a raczej czytałeś opisy walk w średniowieczu?
Zgadzam sie, wytrzymalam 40 minut, nie wiem, moze za krotko...nie pomogla fryzura mela na wietrze...jak by mi powiedzieli ze to kpina z gatunku to bym uwierzyla.
Mi się ten film bardzo podobał, mimo mnóstwa przekłamań historycznych. Muzyka genialna i wzruszająca, scenografia takaż, zdjęcia też. Jedyne, co można zarzucić temu filmowi to zbytni schematyzm (zwłaszcza romans Mela z Marceau - po prostu do złudzenia przypomina mi to Jamesa Bonda, który w każdym odcinku musiał zaliczać kobiety z wrogiego sobie obozu; pomijając już fakt, że jest historiograficzną bzdurą) i te wstawki ze zmarłą Murron, co moim zdaniem było przesadą.
Niemniej, za muzykę ten film powinien dostać nie tylko nominację do Oscara, ale i wygraną. Horner to geniusz dorównujący Morriconemu i Zimmerowi, przynajmniej pod względem wyciskania łez przez te niebiańskie nuty. Naprawdę trudno było skomponować muzykę lepiej wysmakowaną i nastrojową.
We mnie też ten film wzbudził fascynację Szkocją, która została mi do dziś.
Moim zdaniem najbardziej wzruszającymi scenami były dwie ostatnie: okrzyk "Freedom" i scena z Bruce'em prowadzącym Szkotów do decydującej bitwy opatrzona komentarzem zakończonym słowami "i wywalczyli wolność". Po prostu się popłakałem.
Jestem właściwie na 100% pewny, że wszyscy ci, którym ten film się nie podobał, mają w enneagramie inne typy niż 4w5 lub 5w4. Litawor pewnie jest trójką, siódemką albo ósemką - tacy nie potrafią się wzruszać i nie mają głębokich uczuć.
Ten film na zawsze pozostanie jednym z najlepszych jak dla mnie. Jednym z filmów mojego życia.
Dokładnie: finałowe "FREEDOM" to jest to :) Co do Roberta Bruce'a to chyba najgorszą zbrodnią tego filmu jest to, że zrobiono z niego zdrajcę, którym w rzeczywistości nie był. No i to on nosił przydomek "Waleczne Serce", a nie William Wallace... Ale film sam w sobie wspaniały i wielki, a muzyka poruszająca do głębi.
http://pl.wikipedia.org/wiki/William_Wallace tutaj w skrócie opisana jest postać Williama. Na razie nie sprawdziłem czy wszystko się zgadza ale w najbliższym czasie to uczynię
"Film podobno ma być dramatem, a przypomina bardziej komedię. Karykaturalnie przedstawione sceny walki, patetyczne słowa padające z ust bohatera o głębii dostosowanej do amerykańskich gustów, dłużące się niemiłosiernie "klimatyczne" sceny, o których już wspomniałem..."- w 100% zgadzam się z założycielem tematu. Już dawno tak bardzo się nie rozczarowałam! Jeden (podobno) z lepszych filmów okazał się totalną porażką. Obejrzałam film do końca i mogę przyznać że pomysł czy fabuła filmu jest dość interesująca, lecz sama gra aktorska a zwłaszcza Mela była okropna! Niezmienna mina -przez cały film maślane oczka, brak emocji! Po prostu nie mogłam znieść jego gry ( a może jej braku?) co mnie totalnie zaskoczyło u tak znanego (dobrego?) aktora. I naprawdę niektóre sceny, ujęcia doprowadzały mnie do wybuchu śmiechu swoim komizmem -może miałam tak dobry humor albo film jest najzwyczajniej kiczowaty...Aa i jeszcze jedno, ta scenografia, stroje...wszystko wydawało się takie sztuczne, zupełnie nie oddany klimat. Nie mam pojęcia co was w nim tak urzekło.... może historia? smutne zakończenie?