“I think the idea is that every person has to live for his or her own life and then make the
choice to share it with other people. You can’t just sit there and put everybody’s lives
ahead of yours and think that counts as love. You just can’t. You have to do things. I’m
going to do what I want to do. I’m going to be who I really am. And I’m going to figure out
what that is. And we could all sit around and wonder and feel bad about each other and
blame a lot of people for what they did or didn’t do or what they didn’t know. I don’t know. I
guess there could always be someone to blame. It’s just different. Maybe it’s good to put
things in perspective, but sometimes, I think that the only perspective is to really be there.
Because it’s okay to feel things. I was really there. And that was enough to make me feel
infinite. I feel infinite.”
Szkoda że taka adaptacja ma "taką" obsadę. Ale jak wiadomo, nie ocenia się książki po
okładce więc trzeba mieć nadzieje. I tego trzymać sie trzeba ;)
Jesteś bardzo niesprawiedliwy/a, co to znaczy "taka" obsada? Nie widziałeś filmu ale już wiesz, że "taka" obsada. Kogo właściwie oczekiwałbyś - Roberta de Niro, Michelle Pfeiffer? Do twojej informacji: film dostał wstępną kategorię "R". To oczywiście o niczym nie świadczy ale raczej nie zobaczymy BH 90210:( Lerman z miną niegłaskanego szczeniaka i Watson z jednym (przynajmniej w mojej ocenie) z najładniejszych pyszczków jakie widziałem na ekranie przynajmniej wizualnie pasują do książki i scenariusza. . To też o niczym nie świadczy ale Watson w Potterach była (znów subiektywna opinia) najlepsza z całej trójki a Lerman przynajmniej nie jest kawałkiem drewna jak pewien wilkołak i wampir...
Po premierze, choć nadal w polską mocno wątpię - będziesz mógł/mogła mówić o "takiej" obsadzie na cały głos. Teraz może tak mały kredyt zaufania?