Marna kopia marzycieli. Kino bardzo niskich lotów, słabo zbudowane postaci, kiepska fabuła i scenariusz, nie wspominając już o grze aktorskiej, oglądając go miałam
nadzieję, ze coś się w końcu wydarzy - niestety na nadziei się skończyło. Ponad to przedstawienie przyjaźni na bardzo płytkim poziomie. Jeżeli ktoś szuka płytkiego filmu bez
żadnych wartości to polecam, mnie osobiście bardzo zasmucił swoim poziomem.
shishishi warto byłoby przed pisaniem głupich komentarzy przejrzeć profil osoby ,której próbujesz ''pocisnąć''. Może wtedy zobaczyłabyś ,że dziewczyna ta ogląda ambitniejsze kino.
Po drugie film został zrobiony właśnie dla takich ludzi ,którzy z łatwością przyjmą słaby scenariusz ,jeżeli będzie stylizowany na film opowiadający o wyobcowaniu i ideałach. El ka po prostu nie nabrała się na same intencję ,a dokładnie oceniła treść filmu.
Dla mnie ten film był mocno naciągany. W planach było zrobienie z niego arcydzieła ,ale zabrakło chęci do przygotowania czegoś porządniejszego,bardziej przemyślanego.Tak samo jak el ka czekałam na jakiś przełom w filmie ,który niestety nie nastąpił. Zgadzam się również z el ka ,że ten film był bardzo płytki ,wszystkie motywy jak przyjaźń,wyobcowanie były przedstawione w bardzo powierzchowny,oklepany sposób.Aktorstwo bardzo słabe ,żeby nie napisać tragiczne. Emma Watson jeśli już przytoczyłaś temat HP - sztywna jak drewno, nie potrafiła nawet pokazać najłatwiejszych emocji.Stylizacja nieudana ,bo dopiero po opisie na filmwebie dowiedziałam się ,że był on stylizowany na lata 80.
elka skoro nie skomentowała w podobny do ciebie sposób to najwidoczniej ma dystans do samej siebie
Bardzo spodobał mi się film "Charlie" czytałam też książkę. To, że jest to film bardzo wartościowy i wspaniały nie oznacza, że można tutaj obrażać inne równie wielkie dzieła filmowe. Bo moim zdaniem takim był i również Harry Potter. Być może jest on kierowany do widzów młodszych, ale jest to wielkie arcydzieło wykreować tak wspaniały świat i również przedstawić w nim wielkie wartości.
Czy możemy broniąc swojego punktu widzenia szanować również inne filmy, które zdaniem innych również zasługłują na miano arcydzieła.
Film z "Marzycielami" miał wspólny tylko chyba jeden motyw: młodego chłopaka który wchodzi w orbitę ekscentrycznego rodzeństwa, więc nie wiem o jakiej kopii mowa. Chyba że ktoś chce się pochwalić znajomością Bertolucciego ;-). A, i ch0d0r: el_ka to dziewczyna a nie chłopak - wystarczy uważnie przeczytać wypowiedź którą się komentuje :-D. Pozdrawiam.
No niestety napisałem -eś bo użytkownik to rodzaj męski, a dopiero teraz zobaczyłem, że pisze to dziewczyna...
albo ogladalas inny film albo masz gust na poziomie gimnazjalisty. Film jest rewelacyjny. Na filmwebie jest 7.9 a na imdb 8.1
Niestety zgadzam się.
Ocena zdecydowanie za wysoka.
Film niby niesie ze sobą wartościowe przesłanie, jednak wszystko to już było a pomimo kilku przebłysków strasznie drażni.
Dla kogo ten film miał być kierowany, domyślam się że dla młodzieży ?
No to super... ale chyba nie tej młodzieży w Polsce... Chciałbym za młodu mieć takie problemy jak mają dzieci bogaczy tych na filmie. Ja nie byłem w Stanach ale jeśli tam wszystko jest takie słodkie i piękne to chyba pora się tam wybrać. No sami spójrzcie. Dzieci mające 15-16 lat jeżdżą sobie samochodami, o jakich w Polsce niektórzy mogą pomarzyć. Chodzą na imprezki, gdzie jest wszystko, od ciasteczek z narkotykami po drogie wina rodziców, ubrani w garniaki i piękne suknie. Ja jak miałem tyle lat to ostatnie pieniądze wydawałem na ciuchy kosmetyki a tu proszę, żyć nie umierać. Do tego ten wyidealizowany wątek miłosny - 'zawsze Cię będę kochała' za chwilę jest z innym... co za bezsens, do tego to spotkanie po dwóch miesiącach od wyjazdu Sam, że wciąż się kochają i są sobie bliscy jak na początku blabla... rzygać się chce. Szkoda, że reżyser nie pokazał np. wydarzeń dwa lata później jak już są na studiach, niektórzy mają dzieci i nawet nie mają ze sobą kontaktu, zostają po tym tylko wspomnienia, bo tak jest w życiu, a tu wszystko jest idealne.
Jedyny wątek zasługujący na uwagę to wątek ciotki Charliego.
5/10 za to, że jest to na pewno lepszy wybór dla dorastającej młodzieży niż jakiś American Pie, to na pewno.
Wiesz, wątpię, żeby twórcy filmu myśleli akurat o polskiej młodzieży, kiedy kręcili Perks :)
No dla mnie fabuła nie opierała się na imprezkach, narkotykach i jeżdżeniu samochodem, ale na Charliem i jego podróży, otwieraniu się na świat, jak to ładnie ujęto niżej.
" Szkoda, że reżyser nie pokazał np. wydarzeń dwa lata później jak już są na studiach, niektórzy mają dzieci i nawet nie mają ze sobą kontaktu, zostają po tym tylko wspomnienia"
W końcówce Charlie właśnie o tym mówi - w takich chwilach, jak jazda tunelem z Sam i Patrickiem, nie liczy się to, kim będą za kilka lat. To nie miał być raczej ciężki film ukazujący brutalną rzeczywistość, ale właśnie coś lekkiego, ukazującego inne spojrzenie na świat, o życiu chwilą, bez patrzenia tak daleko w przyszłość.
Co tu dużo mówić, film jest przeuroczy, bardzo pozytywny i świetnie zrobiony. Nie pamiętam już, kiedy ostatnio jakaś produkcja tak rządziła moimi emocjami. Związałam się mocno z postaciami, cały czas miałam albo szeroki uśmiech, albo wyraz smutku na twarzy. Soundtrack przepiękny, gra aktorska świetna (szczególnie Ezra) - więc to na pewno dodałabym do plusów :)
Czytając, co tu piszesz, odnoszę wrażenie, że widzieliśmy dwa różne filmy, bo kiedy czytam "Chciałbym za młodu mieć takie problemy jak mają dzieci bogaczy tych na filmie", coś mnie jednak trafia. Jakie chciałbyś mieć konkretnie problemy? Ciotkę, która Cię molestuje? Jedynego najlepszego przyjaciela, który popełnia samobójstwo? Siostrę, która daje się prać byle gnojkowi, a Ty nie możesz nic z tym zrobić? Byś wyśmiewanym i poniżanym na każdym kroku? To są te problemy, które chciałbyś mieć? Gratuluję gruboskórności. Najbardziej nie ubódł Cię fakt, że chłopak został skrzywdzony, tylko to, że nastolatki mają własne auta. Zbrodnia to, zaiste...
Jeśli te problemy które wypisałeś wyglądają w sposób w jaki pokazał to ten film, to jednym słowem nie byłoby problemu.
Czy Ty myślisz, że tak zachowuje się nastolatek, który próbuje popełnić samobójstwo, albo dziewczyna którą bije chłopak ? "Charlie wyjdź, nie mów mamie" - po prostu to wersja idealna tych problemów o których piszesz. W rzeczywistości to nie wygląda już tak słodko i niewinnie jak na tym filmie, a ludzie dopiero bywają gruboskórni. Jedyny wątek jaki mnie poruszył to ten z ciotką, o czym napisałeś, ale nie doczytałe/aś do końca. Poza kilkoma przebłyskami jak np. scena w tunelu cała reszta to śliczna bajeczka, od której mnie mdli, bo jest aż taka słodka. Zbrodnią to nakręcić film tej kategorii tak 'cudownie' przedstawiony i robić z tego wspaniały film.
Widzę,że patrzysz na to tak,jak Ci się wydaje,ale nie jak jest. Chłopak przeżył molestowanie,śmierć przyjaciela i wiele innych przykrych sytuacji. Twierdzisz,że to american dream? Ale zobacz,dziewczyna kochała tego chłopaka i wmawiała sobie,że zasługuje na to,co ją spotkało. Charlie nie miał siły przebicia w samym sobie,by zareagować w jakikolwiek sposób,a siostra utwierdziła go w biernej pozycji mówiąc,że da sobie radę. Dalej,jego przyjaciel,popełnił samobójstwo,nie było go,ale on dalej pisał do niego listy,chciał,żeby on był w jego życiu,nie mógł sobie poradzić,nie mógł się odnaleźć,mimo,iż poznał nowych przyjaciół. Wątek miłosny,że mówi mu,że zawsze będzie go kochała a ma innego? Po pierwsze,miłość nie jedno ma imię,sam Charlie stwierdził,że kocha swoich przyjaciół,ale czy to znaczy,że był biseksualny? Sam nie mogła na niego czekać w nieskończoność,choć zapewne chciała być z nim,to on nie miał odwagi na walkę o miłość. Ogólnie film oceniam na 8/10,co w mojej osobistej skali jest b.wysoko.
Wczoraj oglądałem taki film Billy Elliot, może nie najlepszy przykład do porównania, ale nawet polecam. Obejrzyj sobie i zobacz jak radzą sobie dzieci z problematycznymi rodzinami i jak to jest pokazane. Po prostu są rzeczy, do których nie trzeba narratora czytającego problemy głównego bohatera, lepiej jest to pokazać. Film Charlie to jakiś pamiętnik bogatego nastolatka, moim zdaniem nieudany.
Pozdrawiam.
Homek_2 ma rację. A Ty zmieniasz treść, bo Charlie wcale nie był "bogatym nastolatkiem", a listy to nie pamiętnik.
Skoro już chcemy być tacy precyzyjni:
Powieść epistolarna – powieść skonstruowana w formie listów (niekiedy przeplatających się z fragmentami pamiętnika).
Zmieniam treść mówisz...
Biedny raczej nie był... ( na filmie, książki nie czytałem i nie zmieniam jej treści, na pewno reżyser zrobił to za mnie)
Przestań łapać mnie za słówka, bo ma to się nijak do mojego pierwszego postu. Jeśli Twoja dyskusja polega tylko na tym to, prowadzi donikąd i nie ma nic wspólnego z tematem.
Wow, aż musiałeś sprawdzić sobie definicję? Szacun.
Jasne, nie był biedny i dlatego powiedział lekarce, że jego rodziny nie stać na sfinansowanie jego pobytu w szpitalu, w którym się znalazł (tekst przytoczony z filmu, nie książki).
Ma to wiele wspólnego z tematem, bo wypowiadasz się na temat filmu, którego albo nie zrozumiałeś albo starasz się przerobić go tak, żeby pasował do Twojej koncepcji.
Przesłanie filmu było na tyle proste, że nie trzeba było się aż nadto wysilać żeby je zrozumieć.
A może powiedział tak, bo szukał wymówki aby w tym szpitalu nie zostać. Nie wydaje mi się żeby w kraju w którym dzieje się akcja filmu finansowanie szpitala było płatne, panie wszechwiedzący.
Nie interesuje mnie co jest w książce bo jej nie czytałem i nie zamierzam...
Tak sprawdziłem i podałem Ci definicję z którą z pewnością się wcześniej nie spotkałeś, wszak Ty nie wspomniałeś o powieści epistolarnej, po prostu ktoś zrobił to za Ciebie. Najlepiej krzyknąć potem "No Właśnie!" . Szkoda tylko, że nie odniesiesz się do tej definicji, skoro sam zarzucasz mi przeinaczenie, tylko odwracasz kota ogonem że aż musiałem się posłużyć definicją(...). Typowe gówniarskie zagranie. Nie będę brał udziału w dyskusji z Tobą, bo nie masz żadnych argumentów, a łapiąc mnie za słówka zwyczajnie się kompromitujesz. Gdyby Patrick powiedział ojcu, że nie jest gejem, też uznał byś że nim nie jest, bo tak powiedział ?! Z takim myśleniem zarzucasz mi brak zrozumienia filmu ? Gratulacje :)
Poszukaj sobie kogoś w swoim wieku do tej dyskusji, proszę Cię...
Ech, no cóż, mógłbyś wysilić się chociaż na tyle, żeby sprawdzić płeć swojego rozmówcy, ale skoro Ci się nie chciało, trudno. Mnie też już odechciało się tej pożal się Boże "dyskusji."
Miłego życia.
No ogólnie to palnąłeś jak łysy grzywką o kant kuli.
Po pierwsze to jest Liceum, Charlie nie jeździ samochodem bo jest za młody. Za to Sam i Patrick już tak, bo mają koło 18 lat ! Ja też jeździłem autem w tym wieku, a rok później w wieku 19 lat już miałem swój. Co w tym dziwnego? Tym bardziej, że w USA prawo jazdy można robić wcześniej - i to w szkole, opłaty są minimalne w porównaniu do tego co jest w PL.
Druga sprawa, zerknij na auta - to są tryple, przy średnich zarobkach 5-10 razy wyższych niż w Polsce, chyba nic dziwnego, że rodzice kupują dzieciom auta jak tamte zrobią prawo jazdy?
Kasiasta to w tym filmie była tylko niejaka Marry Elizabeth, a właściwie to jej rodzice. Elektryczne kominki, drogie wina, itd - ale szczerze, na świecie jest wielu tak bogatych ludzi, w Polsce również a ta zawiść wylewająca się z Ciebie względem ludzi majętnych mówi dużo o Tobie jako osobie.
Co do ciasteczek z narkotykami, no wow, nigdy na imprezie w Polsce nie widziałeś, żeby ktoś, że tak to śmiesznie określę - ćpał? Nie wiem gdzie się uchowałeś. A np. takie 'ciasteczka' były bardzo popularne w Stanach w latach 80tych ;> A wydaje mi się, że film był na tamte lata stylizowany.
Nie wiem, co w tym filmie wyglądało na bajkę. To, że w końcu zszedł się z Sam? Albo to, że go odwiedziła później? No stęskniła się, na pewno usłyszała, że wylądował w szpitalu to odwiedziła. W filmie nie ma nic nt., że już do końca życia zostali razem, ani nic w tym stylu. Ogólnie film jest majstersztykiem bo tak naprawdę jest bardzo smutny, a mimo wszystko zabarwiony pozytywnym przekazem. Bo takie jest życie, raz Ci umiera ktoś bliski, a potem tańczysz na imprezie jak szalony. Wzloty i upadki.
Co do tych dzieci to żenujący jesteś, to, że Ty tak masz to nie znaczy, że każdy. Wszystko mierzysz swoją miarą i porównujesz ze swoimi doświadczeniami - a miałeś je chujowe jak widać. Współczuję. Ja sobie cenię przyjaźnie licealne i nadal utrzymuje kontakt, mimo, że większość mieszka daleko ode mnie, o wiele bardziej się utrwaliły niż przyjaźnie ze studiów. I przynajmniej raz do roku się spotykamy w takim ok. 10 osobowym gronie i jest fajnie.
Film był stylizowany na lata 80te ?? Nie żartuj. Nie wiem jak Ty ten film oglądałeś, może sam zjadłeś przed seansem takie ciasteczko.
Człowieku cały ten film był stylizowany i zrobiony pod publiczność nastoletnią i taki też był z założenia. Cała ta historyjka, która powinna wzruszać była momentami żenująca i nie dlatego, że miałem inne doświadczenia niż te dzieci z filmu, a Tobie nic do tego, tylko dlatego że sceny, dialogi, gra wszystko było infantylne, zrobione pod nastolatków, żeby nastoletnie dziewczyny beczały w chustkę. Mnie to nie poruszyło, wręcz przeciwnie. Tak, jest wielu ludzi majętnych którzy drażnią mnie swoich zachowaniem a nie dlatego że mają dużo pieniędzy, bo znam i takich którzy nie mieli nic, a dziś mają swoje firmy i takich ludzi przyjemnie się słucha i przebywa w ich towarzystwie, bo wiedzą coś o życiu.
Najśmieszniejsze jest też, to że szukając już byle argumentów zwyczajnie zacząłeś czepiasz się mnie, że mi współczujesz, że mam chujowe doświadczenia, podczas gdy mi się ten film zwyczajnie nie podobał i mam prawo mówić o nim tak jak chcę. Teraz skoro już masz odwagę mnie oceniać przez internet, zastanów się jak to mówi o Tobie...
Film stylizowany na lata 80te hahaha... to teraz Ty palnąłeś jak łysy coś tam.. nie wiem dalej bo nie śmieszą mnie takie grypsy na poziomie nastolatków.
Nie będę z Tobą dyskutował.
Pozdrawiam
To nie dyskutuj ;>
Film był ty stylizowany na te lata.
Widziałeś chociaż jedną komórkę?
Widziałeś w którymś pomieszczeniu komputer?
Widziałeś jak ludzie się ubierali?
Widziałeś jakie samochody jeździły?
Ja tam nie widziałem jakichś super infantylnych tekstów, możesz jakieś przytoczyć bo mnie to śmieszy to twoje nadawanie na ten film nie mając żadnych argumentów :))
Jesteś pewny ?! To przeczytaj ciekawostki.
Jeśli to są stroje z lat 80ych to niech mnie kule biją :) można się domyślać jak masz wąskie horyzonty.
Następnym razem zanim napiszesz komuś, że palnął jak łysy grzywką o jakiś kant to zastanów się czy przypadkiem Ty nie robisz z siebie idioty...
Mnie śmieszy ubliżanie każdego kto skrytykuje jakiś film, tylko dlatego że akurat jemu się spodobał.
Trzymaj się ciepło, pozdrawiam ! ;)
film był stylizowany na lata 90te ;/ jesus, ludzie, skąd wam się wzięły lata 80te??? Chyba wyłącznie z powodu Bowiego, bo wszystko inne było typowe dla lat 90tych
lia_7 zgadzam się z Twoją pierwszą wypowiedzią w 100%. Do mnie film nie specjalnie trafił, nic specjalnego.
Bo miłość w tym filmie nie była pokazana w tak banalny, oczywisty sposób jak w większej części obecnie powstających filmów dla młodzieży! Można kochać na wiele różnych sposobów i film to zgrabnie ujął.
Co do samochodów i imprezek w Ameryce - to nie kwestia wyidealizowanego obrazu życia, w którym wszyscy są bogaci, mają drogie samochody itd. Tak po prostu wygląda życie tam. Nie wszędzie, ale jednak. To nie Polska rzeczywistość, ale rzeczywistość kraju w którym powstały książka i film.
Jeżeli chce ci się (jak to określiłeś) "rzygać" przez to, że dwie osoby pomimo odległości i dwumiesięcznej rozłąki nadal coś do siebie czują, to gratuluje.
Przecież film jest ekranizacją książki o tym samym tytule, która w znacznej mierze oparta jest na życiu i doświadczeniach jej autora. W jaki sposób może być zatem kopią "Marzycieli"? Jestem po lekturze książki i po obejrzeniu filmu - obie rzeczy bardzo mnie poruszyły. Postać Charliego, jego niezwykła wrażliwość, sposób, w jaki postrzega otaczającą go rzeczywistość - wszystko to zauroczyło mnie. Piszecie o imprezkach, seksie, narkotykach, a przecież to nie jest tu najważniejsze. Najważniejsza jest psychika głównego bohatera, jego samotność, wrażliwość, fascynacja literaturą, to, w jaki sposób krok po kroku otwiera się na świat. W moim odczuciu jest to piękna opowieść o przyjaźni i miłości.
Kopia "marzycieli"?
Żartujesz sobie? Oglądałeś w ogóle ten film czy tylko zwiastun?
Zapewne sam trailer, bo ja w samym zwiastunie widziałam kolejną "historyjkę licealnych przyjaźni" (w dodatku amerykańskich). Jednak po obejrzeniu byłam miło zaskoczona. Może nie był jakoś wyjątkowo specjalny, ale wart obejrzenia. Wśród fali komercyjnych filmów ten jest taką malutką perełką.
Nie zgadzam sie z autorem tematu, ale jakiś tam motyw z Marzycieli jest faktycznie ostro zerżnięty.
zdaję sobie sprawę, że jest milion lepszych filmów o tej samej tematyce, ale to widz decyduje czy kupuje dany film czy nie. rozumiem krytykę filmu, ale trochę nieładnie krytykować widza za to, że podoba mu się jakaś produkcja, która do Ciebie nie trafia ;-) mówisz, że polecasz osobom, które szukają płytkich filmów, ja nie szukałam płytkiego, a mi się spodobał, sama nie potrafię zareklamować dobrze tego filmu, wiem, że to świadczy o tym, że nie jest wybitny, ale nie zgadzam się z tym, że jest na bardzo niskim poziomie. widzę, że wysoko ocenisz filmy, które również mi zapadły głęboko w pamięć i serce, dlatego zasmuciła mnie Twoja opinia, choć szanuję ją i przy kolejnym seansie Charliego zastanowię się nad Twoimi spostrzeżeniami ;-)
ocena na FW to nie pomylka a statystyka
tak to juz jest ze kazdy ma swoja opinie
fajnie ze podzielilas sie swoja choc okreslenie ze film nie zawieral zadnych wartosci jest z lekka na wyrost, pozdrawiam
Czytając komentarz otwierający tą dyskusję i parę jeszcze innych nasuwa mi się taka myśl iż co poniektórzy mają zbyt wysokie mniemanie o sobie w tym sensie ,że na siłę próbują sobie wmówić to ,że jestem świetnym znawcą kina/wręcz kunsztownym/wybornym etc. po prostu jestem najlepszy a reszta to nic nie wartę karaluchy...i chyba właśnie stąd takie komentarze się biorą - może powinni się Ci wszyscy znawcy wreszcie wziąć do roboty i rozpocząć karierę reżyserską/aktorską - w końcu tak się na tym znają ?