logika tłumaczy: "aaa.. jakieś dziwne angielskie wyrazy. Dobra, damy imię głównego bohatera i będzie git."
mnie też irytują polskie tytuły, ale w tłumaczeniu ich nie chodzi o to żeby były dosłownie przetłumaczone.
Równie dobrze obcojęzyczne tytuły mogą być bez sensu ;) Ważne, żeby tytuł w jakiś sposób nawiązywał do tematyki, fabuły filmu, etc. Tutaj tak właśnie jest - tytuł filmu nawiązuje do tytułu książki.
Przecież to nie jest wina tłumaczy. Książka nazywa się "Charlie", więc tak też postanowili nazwać film. Jak dla mnie to w pewien sposób oddanie hołdu autorowi. Zresztą polacy nie lubią długich tytułów.
Możesz mi wytłumaczyć jak tytuł wpływa na jakoś filmu? Bo strasznie się zawsze wszyscy czepiają, że tytuły filmów są głupio tłumaczone jakby to miało nie wiadomo jak ogromne znaczenie.
ano niestety akurat ma wpływ choć może nie tyle na "jakoś" filmu co na zawartą w nim treść (na jakość wpływ ma m.in. choreografia, muzyka, praca kamery etc...); zauważ, iż bohater filmu tylko na początku przedstawia się imiennie i to zupełnie odbiorcy wystarczy, że cyt.: "Jestem Charlie" ok...główna postać i narrator
a teraz z drugiej strony, zerknij i przeanalizuj uważnie macierzysty tytuł, a zwłaszcza jego ostatni człon, tj. "wallflower", mimo, iż w słowniku znaczeniowym na pierwszej pozycji odnajdziesz go jako "osobę podpierającą ścianę" zapewne łatwo domyślisz się jak wiele ukrytych znaczeń owo słowo posiada, właściwie to takie słowo-symbol dające się interpretować na wiele sposobów, np. osobę, która dokonuje analizy bacznie obserwując wszystko wokół siebie etc...
spróbuj więc odnieść sens znaczeniowy słowa "wallflower" w kontekście do głównego bohatera czyli Charliego i zauważ jak bardzo "zazębia" się ów związek pomiędzy tytułem a treścią filmu :)
p.s. słowem końca przytaczam inny przykład: "Orbitowanie bez cukru" (w oryg. "Reality bites") zapytać można: wtf? ;)
Oczywiście :) Wyobrażasz sobie chociażby "Amerykanina w Paryżu" bądź "Wesołą rozwódkę" bez powyższego? ;)