W tym filmie uderzyło mnie to, że główny bohater bał się terrorystów, złodziei itp. ale pozwolił obcej dziewczynie u siebie zostać. Myśląc jego tokiem rozumowania, mogła go okraść, pobić, zabić, okaleczyć - wiele rzeczy. Więc początek filmu tragiczny, ale potem wczułam się już w nastrój i zapomniałam o tym początkowym...
więcejczuć tam Allena, ale coraz to coraz bardziej skomercjalizowanego z filmu na film, oczywiście się śmiałam, bo te cyniczne teksty są ok, ale komedie romantyczne do mnie nie trafiają, można było pociągnąć ciekawiej
Myślę że musiałbym być spufany żeby zrozumieć dowcip.
Oczywiście sytuacje zabawne są - ale raczej w stylu - zrozumiałem dowcip ale się nie śmieję. jak dla mnie 2/10
Już przez sam fakt,że reżyserował go Woody Allen zasługuje obejrzenie. Ja osobiście kocham jego filmy za to,że zawsze kryje się jakieś drugie i trzecie a czasami kolejne dno. Film nie wywołuje eksplozji śmiechu a jednak ma w sobie coś niezwykle lekkiego i błyskotliwego - szczególnie monologi bohatera głównego. No i...
Jak na Allena to ten film jest mega porażką. Niestety czarna seria i niemoc twórcza trwa,
więc dostaliśmy kolejny żenujący film. Niby jest to komedia, ale tak naprawdę nie ma w
niej żadnego zabawnego momentu (no chyba, że kogoś bawi śpiewanie "Happy birthday"
przy myciu rąk, bądź też człowiek który nagle odkrywa...
Ten film podoba mi się, jest allenowski, cięty dowcip, wnikliwa obserwacja, nie ma żadnych sław:) o wiele lepszy od dwóch ostatnich produkcji.
Allen powraca do fromy, "Whatever works" jest o wiele lepsze od "vicky,Christina..".
A główny bohater - super ego Allena - czy wam tez przypomina House'a ?
Film mi się podobał jak na Allena, który wreście zaczął odbiegać od standardowej konwencji swoich ekranizacji- pasowało do jego poprzednich dzieł powiedzenie "zobaczyć jeden film Allena to jak zobaczyć wszystkie" (Juliusz Cezar powiedział to o walkach gladiatorów). W każdym razie jeżeli Allen dalej będzie tworzyć w...
Komedia ma być z natury lekka, śmieszna i trochę ironiczna. Ten film właśnie taki jest.
Allen ma swój styl a to świadczy o jego klasie.
Nie udało mu się zaprezentować w tym filmie ani nic nowego, ani nic świeżego, ani specjalnie śmiesznego czy spostrzegawczego. "Co nas kręci, co nas podnieca" nie jest też udany jako satyra na tradycyjno- religijne Południe. Za dużo w tym (nawet jak na Allena) zgorzknienia i jadu oraz serwowania liberalnych haseł , a...
więcej.. to sobie wrzucam audiobooka, przegadane filmy nie są akceptowalne oprócz Petera Greenaway'a ; i ktoś powiedział ,ze Allenowi minął kryzys twórczy :>>>
bo to gloryfikacja jakichś popapranych wartości - pochwała zdrady, głupoty, egoizmu, cynizmu i czeego tam jeszcze. jeśli to filozofia twórcy filmu - to żal mi tego człowieka. Bo na czarny humor jakos to nie wygladało.
Kiedy czytam teksty typu "Tak śmiesznego filmu Allena jeszcze nie było",
itp, mam wrażenie że pisał je jakiś gimnazjalista, ew. ktoś jeszcze
młodszy, kto zupełnie nie zna i nie widział najstarszych komedii Woody'ego.
Stary, absurdalny humor był o niebo lepszy od obecnych filmów (to samo
tyczy się Vicky...
W filmie główny bohater ukazał jak twardo trzeba stąpać po Ziemi. Jeżeli komuś z Was film się nie podobał, to nie musieliście go oglądać. Na samym początku, jedna z pierwszych scen jasno dała do zrozumienia jak film będzie wyglądać, co więcej, sam Boris to przytoczył. Jak dla mnie 9/10 z tego typu filmów. Jednym słowem...
więcej
Lubię takie filmy Allena jak ten - nie do końca poważne, umaczane w oparach absurdu gdzie opowiadana historia nie jest najważniejsza, pozostaje w tle. Co istotne, to świetne dialogi i allenowski klimat.
Przede wszystkim film jest autentycznie zabawny. Trafia do mnie humor zawarty w filmach Allena, jednakże raz jest...
Film był po prostu nudny. Wysiedziałam do końca, ale prawie żadna kwestia mnie nie rozbawiła. Porównywanie go do Vicky Christina Barcelona nie trzyma się kompletnie kupy. Zdaje mi się, że w tym filmie brakło w zasadzie wszystkiego jeśli chodzi o przekaz. Przerysowany, przewidywalny, karykaturalny. Chyba już to wszystko...
więcej
Może nie uśmiałam ale nie zawiodłam. Lubię filmy których nie da się opowiedzieć.
PS. Nic tak nie kopie filmu jak kopiące w krzesło 14-taki szumnie nazywane młodzieżą.
Film oglada sie calkiem przyjemnie, chociaz nie jest to zadne mistrzostwo. No i az sie prosilo zeby glowna role gral W.Allen, bo ta postac to caly on.
Nie wiem tylko co za medrzec tlumaczyl tytul. Dziwne tym bardziej, ze w samym filmie zwrot "whatever works" tlumaczony jest o wiele bardziej sensownie. Byc moze...