należał się on twórcom efektów specjalnych, a nie Portman jako najlepszej aktorce...
http://w60.wrzuta.pl/film/7SOyBFjPAEb/czarny_labedz_-_efekty_specjalne
Oszustwo !
Właściwie to Ona miała grać tancerkę a okazuje się że w niektórych scenach grał ktoś inny , więc jest to oszustwo.
Natalie Portman często wspominała o pracy nad filmem i jak ciężko nauczyć się jej było sztuki tańca a teraz okazuje się że to nie ona tańczyła.
Taniec był jednak całą wizualną "wisienką" na przysłowiowym torcie dzięki której ten film zasłużył na Oscara , w świetle tych nowych faktów muszę stwierdzić że w tej roli lepiej pokazała by się Summer Glau ! , przynajmniej nie musiała by oszukiwać !
W świetle faktów powinna oddać Oscara ! , tej która tańczyła bo to ona stworzyła tą postać a postać film.proste.
Zdyskredytowała jednocześnie zawodową tancerkę której należą się podziękowania a nie wypchnięcie na piaty plan.
Co tu rozumieć,oszustka wybiła się czyimś kosztem. Potem się kłamie ze sukces BlackSwan to zasługa Natalie Portman.
Pie*dolicie Hipolicie, co mnie to obchodzi kto to tańczył, ważne jest to co zobaczyłem na ekranie
Hahaha... :D Coś w tym jest.
Jednak nie każdy dał się nabrać na ten oczywisty marketingowy przekręt, jakoby to ona tańczyła jak baletmistrzyni (bo jako pięciolatka chodziła na taniec baletowy, haha). Np. jak ktoś chce zostać profesjonalnym pianistą "zaczyna karierę", tj. naukę od 7 roku życia. Na poziom profesjonalny, czy to w tańcu baletowym, czy na grze na skrzypcach czy pianinie pracuje się długimi latami okupionymi ciężką pracą nad własnym warsztatem. Tyle w tym temacie. Nat nie tańczyła przez ostatnie 20 lat, tylko grała w filmach.
A jeśli chodzi o to całe oddawanie oscara fachowcom od efektów albo tej tancerce - to też bzdura. Panowie od efektów mają własną kategorię oscara. Natomiast rolą dublerki jest zastępowanie aktora, a nie bycie gwiazdą. Na pewno wszystko miała pięknie napisane w kontrakcie. Nie chciała być cieniem aktorki? Trzeba było się nie angażować. Aktor ma GRAĆ. Nie można oczekiwać od aktora, aby był jednocześnie pianistą, tancerzem, garncarzem i bóg jeden wie kim jeszcze na potrzebę filmu (acz pewne dodatkowe talenty zawsze są wszędzie mile widziane ;) ).
Mnie się film podobał. Czy nagroda dla Natalki była zasłużona, czy nie - nie wiem. Nie znam się na zasadach gry aktorskiej i nie mam wiedzy profesjonalnej z akademii ani szkoły filmowej. Jeśli zaś chodzi o to, że kampania pod tytułem "Natalie tanczy" - to kolejny chwyt marketingowy, jakich używa się zawsze i wszędzie (co,oczywiscie, tez nie znaczy, że są poprawne politycznie i etycznie). Doceńmy kusznt tancerki, ale nie zapominajmy, że nie o samym tańcu jest ten film, tylko o tym, co się dzieje z młodą, ambitną, sfrustrowaną dziewczyną bla bla.
Peace. :)
Ogolnie zgadzam się z tym co napisałeś(aś) tylko chodzi o to ,że taniec w filmie był elementem pobocznym.
Piszecie tylko czy powinna dostać czy nie tylko zakładacie ,że Oscara ktoś dostanie albo nie.
Jezeli nie oglądaliście pozostałych nominowanych do pierwszoplanowej damskiej nie macie prawa pisać nic na ten temat...
Ale ja na koniec tego mojego postu rzeki napisałam właśnie, że nie o sam taniec chodzi. :) Więc się zgadzamy w pełni, tak myślę.
Dodam jeszcze jedno - jestem dziewczyną. :D Więc "napisałAŚ" ;)
nic dodać nic ująć. zgadzam się w stu procentach Dahlia :)
i też podkreślę, że aktor jest aktorem i może grać (udawać) i pianistę, i tancerkę, i malarkę itd.
jedyny niemiły aspekt to fałszywa kampania. a ci od Oskarów na pewno byli mądrzejsi od was i wiedzieli więcej o filmie i o jego powstawaniu od was. co do nagrody to też czepiajcie się ich, dyskutujcie o możliwych kryteriach przez nich przyjętych, tym co brali pod uwagę, a później możecie się na nich wściekać, ale nie rozumiem co tu ma do rzeczy biedna Natalie, która się pewnie ogromnie cieszy z Oscara. znów tępicie skutek, a nie przyczynę.
owszem możecie się burzyć na efekty specjalne, ale niestety takie czasy i pogódźcie się z nimi bo fikcja coraz częściej będzie nas zastępować to co prawdziwe.
Nie rozumiem o co ta cała afera, aktor to aktor jego zadaniem jest wcielanie się w rolę i Portman wcieliła się w te rolę znakomicie. Film to całokształt pracy wielu osób nie tylko aktorów i reżyserów, ale też grafików, dublerów czy specjalistów od efektów specjalnych. Cała ta nagonka to trochę tak jakby się zastanawiać czy sceny erotyczne są prawdziwe, czy aktor wcielający się w rolę muzyka naprawdę gra na instrumencie, czy aktor grający maga / iluzjonistę naprawdę czaruję albo grający alkoholika naprawdę się upija do nieprzytomności każdego dnia na planie. Takich przykładów można podać mnóstwo tylko po co - po co rozwalać ten cały magiczny świat w jaki przenosi nas kino takimi rzeczami. Przecież każdy choć trochę zdrowo myślący widz zdaje sobie sprawę, że aktor nie jest w stanie w ciągu kilku miesięcy nauczyć się rzeczy, które zawodowcą przychodzą z trudem po wielu latach ciężkiej pracy. Oczywiście zdarzają się w historii kina aktorzy bardzo przykładający się do swych ról, wchodzący bardzo dogłębnie w ich psychikę [ chociażby Adrien Brody który nie rozstawał się z kaftanem bezpieczeństwa na planie "Obłędu"] , ale to tylko dodaje filmom smaczku - jest ciekawostką, a nie kluczowym elementem oceny całokształtu filmu. Jako tancerka od początku miałam świadomość, że na pewno wiele scen jest dublowanych bo były zbyt realistyczne, zbyt dobrze zatańczone - ale widziałam na ekranie piękny spektakl w wykonaniu Natalie Portman która absolutnie porwała mnie w swój filmowy świat i to mi wystarczyło.
Po raz enty z kolei: nikt się nie czepia faktu, że użyto dublerki. Cały hałas jest o to, że usiłuje się sprzedać Portmankę jako świetną baletnicę, co to większość scen sama odtańczyła, a wzmiankowana dublerka, Sarah Lane, figuruje na liście płac jako "dublerka dłoni" i "postać w pasażu".
Ale skąd wiemy jaka jest prawda - może Portman w ciągu tych kilku miesięcy nauki baletu osiągnęła dość wysoki poziom jak na amatorkę - skąd wiemy, że naprawdę nie ćwiczyła, nie poświęcała się - bo balet to ogromne poświęcenie. Natalie Portman jest fantastyczną aktorką i już kilkukrotnie poświęcała się dla roli. Możliwe, że rzeczywiście ostro trenowała, jednak nie osiągnęła takiego poziomu - było to niemożliwością - aby popisać się nieskazitelna solówka w finale. Dublerzy zawsze byli i nigdy się o nich nie mówiło bo stanowią oni tylko cień aktora, robią to czego aktor nie jest w stanie. Nagle pojawiła się dziewczyna, która być może po ogromnym sukcesie filmu zapragnęła sławy a nie od dziś wiadomo, że w najprostszą metodą na chociażby chwilową sławę jest dobra prowokacja.
Po raz kolejny: fizjologiczną niemożliwością jest opanowanie tańca en pointe w rok z hakiem, nie mówiąc o tańcu na dobrym poziomie. Po prostu się nie da i cześć, skończyłoby się to połamanymi kośćmi, pozrywanymi więzadłami i innymi przyjemnościami tego typu.
Wiem z pewnego źródła że Portman nie potrzebowała dublerki. Podobno w wieku czterech lat dostała pierwsze baletki i ćwiczyła dwie godziny dziennie,a w weekendy pięć. Później musiała skupić się na innych rzeczach jednak nigdy nie porzuciła tańca. Do prawdziwych treningów wróciła rok przed rozpoczęciem zdjęć do "Czarnego łabędzia".
Na początku dwie godziny dziennie, potem pięć i osiem na dwa miesiące przed rozpoczęciem zdjęć.
Natalie Portman żyła życiem prawdziwej baletnicy - na kawie i środkach przeciw bólowych. Spała pięć godzin na dobę i schudła 10 kilo. Bardzo ją za to podziwiam...
Jakie to źródło? Chętnie posłucham. Wszelkie oficjalne biografie Portman podają, że naukę tańca (nie baletu klasycznego, a tańca) zakończyła jako dziecko. Balet to nie jazda na rowerze, poza tym Portman trenowała w takim wieku, kiedy nawet nie uczą tańca en pointe.
zamiast Brody'ego w "Pianiście" słychać grę Janusza Olejniczaka, mimo, że aktor nauczył się wykonywać utwory, a w wywiadach mówił, że gra sam. Grać pewnie grał w trakcie kręcenia, tak samo jak Natalie tańczyła. A efekt końcowy i tak zależał od specjalistów.
Ani Brody, ani Polański nigdy nie ukrywali, że to, co słychać w filmie, wykonane zostało przez profesjonalnego pianistę, choć w trakcie zdjęć Adrien grał sam.
A Ty co taki znawca tańca jesteś. Tańczę praktycznie od kiedy zaczęłam chodzić i z doświadczenia wiem, że dużo zależy od indywidualnych predyspozycji tancerza - więc jeśli Portman faktycznie miała podstawy i odpowiednie predyspozycje mogła opanować układ w wysokim stopniu aczkolwiek na pewno nie tak perfekcyjnym jak zawodowcy. Sama uczę się amatorsko pewnego stylu i opanowałam bardzo dużo w krótkim czasie - więc to nie jest niemożliwe.
Po pierwsze, znawczyni jeśli już. Po drugie to nie jest zwykły taniec, to jest balet. Pewnych rzeczy się nie przeskoczy.
Na balecie opiera się bardzo wiele innych stylów tańca - balet to podstawa. Trzeba nad nim pracować tak samo jak nad innymi stylami aby dojść do perfekcji.
Jakie style tańca opierają się na balecie klasycznym, wykorzystując też taniec en pointe?
Chociażby jazz i taniec współczesny to style gdzie podstawą - fundamentem jest taniec klasyczny czyli balet - stopień rozciągnięcia ciała, obciągnięcia kończyn tzw. point. Taniec w puentach czy też baletkach jest zarezerwowany dla klasyki - baletu, ale to podstawa / fundament do wszelkich innych stylów a przede wszystkim do wspomnianych jazzu, współczesnego i modernu.
One jednak nie przygotują do tańca en pointe, zwłaszcza, gdy uprawiało się je, tak jak Portman, w dzieciństwie.
Ale nie wiemy na pewno czy Portman w dzieciństwie / wczesnej młodości nie miała przygotowania do tańca en pointe - w końcu pobierała lekcje tańca. Wracając do kina to było wiele filmów o tematyce tanecznej gdzie aktorzy tańczyli także balet - chociażby Julia Stiles w Save the last dance - i nikt wtedy nie dyskutował czy to dubler czy aktor bo było oczywiste, że aktor amator pewnych układów nie jest w stanie opanować do perfekcji i pewnie robi to za niego dubler, a dublerzy akceptowali, że są tylko cieniem i się nie wychylali. Portman grała przede wszystkim dziewczynę cierpiącą na schizofrenię i tą rola zasłużyła na Oscara.
Skoro zakończyła naukę tańca w wieku lat 10, to nie miała przygotowania do tańca en pointe. Poza tym to było jakieś dwie dekady temu, fizyczne przygotowanie ie przetrwa tyle czasu.
Poza tym, napisałam to mnóstwo razy, nie chodzi o sam fakt użycia dublerki. Od początku było dla mnie oczywiste, że dublerka musiała się pojawić, natomiast to, co mnie oburza, to promowanie Portman jako cudownego talentu co to w rok baletu się nauczył. To jest zwyczajnie nie fair wobec prawdziwych baletnic i rozumiem gniew Sarah Lane.
W sumie rola schizofreniczki to nic nowego. Byłam zachwycona na początku, gdy myślałam,ze Portman to wszystko odtańczyła. A tu proszę. Prawde mowiac jej mina w tym filmie sie w ogole nie zmieniala, ciągle wykrzywiony wyraz twarzy. O wiele bardziej podobała mi sie w: V jak Vendetta, Leonie czy Kochanice króla. Nie wniosła nic nowego swoja rola w Black Swan. Nawet to nie ona tanczyla, tylko jakies proste kroki,ktorych sie nauczyla w poltora roku, ech...
Nie jestem juz taka pewna, czy słusznie otrzymała Oscara ( a dostała go pewnie dzięki swojemu pochodzeniu). W dodatku klamie,ze sama to wszystko tanczyla, zawiodlam sie.Dziękuję, dobranoc wszystkim.
Wiesz co, Eine..na moje oko to wypowiadasz się jak baletnica...jesteś nią albo masz coś wspólnego z baletem?a z tego jak się wyrażasz o Portman wnioskuję, iż jej nie znosisz..a tu Pani Portman dostała Oscara za film z baletem w tle!Świętokradztwo!....Ciebie nic nie przekona, że Portman zasłużyła na Oscara (według części widzów i Akademii)...
Balet w tle mi wisi i powiewa jak kilo kitu na agrafce, szczerze mówiąc. Nie o to chodzi i nie o tego nieszczęsnego Oscara, owszem, moim zdaniem niezasłużonego. Nie lubię być traktowana jak idiotka, a tak usiłują traktować widzów Aronofsky i spółka. Poza tym mam szacunek dla tancerzy i tancerek baletowych, jak i dla każdej profesji wymagającej długotrwałego szlifowania w drodze do perfekcji.
Kino wiele razy robiło z nas idiotów i będzie robić nadal, być może podchodzę do tego z większym dystansem bo dotknęła już kina od środka. Takie są prawa Hollywoodu i wielu innych wielkich wytwórni - niestety obecnie kino musi walczyć o widza z wieloma innymi równie atrakcyjnymi mediami, czy sposobami wyrażania siebie. Stosuje więc mnóstwo sztuczek o których większość ludzi nie ma pojęcia. To nie pierwszy przypadek filmu którego powstawanie zostało owiane legendami, opowieściami które dodały produkcji smaczku i były najzwyczajniej w świecie częścią reklamy. Myślę, że gdyby nie ta reklama większość widzów nie sięgnęła by po "Czarnego Łabędzia" - a on od początku miał być sukcesem, miał być Oscarowy. Tak naprawdę w filmie nie ma nic co wprowadzałoby jakąś nowość, świeżość do kina, użyta jest cała gama dość tanich efektów więc reżyser postawił na aktorstwo i musiał to aktorstwo jakoś zareklamować. Nie oburzajmy się tak, że Portman nie zatańczyła a przecież cały czas wmawiano nam coś innego - kino to iluzja, Hollywood to iluzja - tyle że w tym przypadku ktoś odważył się nam tą iluzje uświadomić.
Dzisiaj w dzien dobry tvn mówiono na temat Czarnego Łabędzia i jak się okazało Portman wytanczyła 5% w tym filmie z czego prawdziwa baletnica 95% haha i mówiono też że gdyby dublerka mówiła o tym głosno przed rozdaniem oskarów Portman mogłaby nie dostać OScara...
Nie wydaje mi się, żeby "Dzień dobry tvn" było wiarygodnym źródłem, a na pewno żadnym autorytetem. Nic nowego nie odkryli, powtarzają to samo co mówi dublerka Portman.
IMHO producenci i ekipa łabądka, nauczeni sromotną porażką Avatara z Hurt Locker("generowane komputerowo" aktorstwo przegrało z realnym), okłamywali nas z premedytacją i choć zdobyli upragnionego Oscara to smrodek kłamstewka będzie się ciągnął za tą nagrodą latami(czy warto było? finansowo pewnie tak!). Tak jak Oscar Kathryn Bigelow - to ten, którym utarła nosa byłemu mężowi, tak ten Portman będzie już zawsze tym "wycyganionym, wątpliwym" - jak zwał tak zwał ale smrodek pozostanie. Uważam, że Natalie już zdała sobie z tego sprawę i za wszelką cenę będzie się starała zdobyć kolejnego tym razem w 100% czystego Oscara. Czego wszyscy jej życzymy.
W tym roku nie było "powalających" pierwszoplanowych kreacji kobiecych, ale ta z Winter's Bone, Blue Valentine czy obie z Kids Are All Right były lepsze od łabądkowej, choć żadna nie była Oscarowa.
A jak już nam nie przeszkadzają "kłamstewka producentów" czy inne komputerowo wygenerowane cuda(face replacement itp.) to kowbojka i pani kartofelkowa z Toy Story 3 też na coś zasłużyły :)
Tak czasami obserwuję ludzi i dochodzę do jednego wniosku. Jak ludzie wyczują, że ktoś się przejmuje cudzą opinią, to skaczą do gardła, jak wilki, które poczuły krew. To oczywiście moja prywatna opinia...
Z całym szacunkiem, ale zastanów się filmowy ignorancie, za co przyznaje się Oskary? Jeśli chce się kogoś uhonorować za balet przyznaje się Benois, nie Oskara! (...).
Bo tutaj się sami znawcy baletu zebrali jak widać. Jehanne to żaden przytyk do Ciebie. Popieram Twoja wypowiedź. Tak na prawdę każda ekscytująca się w tym temacie osoba, czy Natalie tańczyła czy nie, jako poparcie ma skrawki z internetu i gazet. A prawda jest taka, że media sa w stanie wmówić wszystko i nie dowiecie się jak było na prawdę. Czy Natalie jest taka zdolna, że zatańczyła jak rasowa baletnica, czy dublerka zapragnęła trochę szumu w okół swojej osoby, bo ten w sferze tańca może jej się znudził. Dostała Oscara, film jest dobry, poruszający ( chodzi mi o wątki i przesłanie, które nie wszyscy wychwycili) i prowadzenie śledztwa w ilu procentach tańczyła Portman jest śmieszne.
Moim zdaniem jest oczywiste, że nie ona tańczyła i dziwię się, że można w ogóle tego od aktorki wymagać, przecież baletu trzeba się uczyć od dzieciństwa! To tak, jakby wymagać od aktora, żeby prowadził operacje, bo gra lekarza...
Mam wrażenie, że większość wypowiadających się tu osób nie wymagała od Portman osobistego odtańczenia wszystkich sekwencji i sam fakt istnienia dublerki nikomu tu snu z powiek nie spędza. To, co się nie podoba, to oszukiwanie i wmawianie ludziom, że Portman tańczyła, chociaż tego nie robiła.
Hmmmm..... nie chcę przesądzać, jednakże zdrowy rozsądek i odrobina logiki zdają się świadczyć na korzyść wersjii dublerki. W oparciu więc o zdrowy rozsądek, logiczne myślenie i odrobinę wiedzy na temat mechanizmów działania współczesnego show-business`u, wyciągam wniosek, że producenci filmu, wraz z Aronofskim oraz panną Portman po prostu kłamią. Cóż.... mnie napawa to szczerym obrzydzeniem. Nigdy nie przepadałem za tą przeciętną aktorką, ale teraz tym bardziej, ponieważ za marnością jej "talentu" idzie marność etyczna i moralna. W świetle tych faktów śmieszy co najmniej jej autorytarne potępienie ekscesów Galliano - jako etycznie skompromitowana osoba Portman nie ma prawa do zabierania głosu w kwestiach moralnych.
Ciebie, Czarownico, podziwiam za uprawianą tu donkiszoterię - w starciu z hordami obrońców tej skompromitowanej aktorki nie wróżę ci zwycięstwa. Zostaniesz zakrzyczana i spalona na stosie kłamstwa, a twój temat za miesiąc zostanie zepchnięty w ósmy krąg piekła Dantego, przywalony i przytłoczony setkami postów pochwalnych.
Mimo wszystko życzę siły i determinacji w dążeniu do prawdy:))
Ej, stos to mnie już zostawcie ;-)
Na tle Hollywoodu Portman skompromitowana (na razie) nie jest - jako jedna z niewielu nie pokazuje w filmach absolutnie wszystkiego (...).
Jeśli chodzi o inne sprawy - tym bardziej nie rozumiem zarzutu. Bardzo zastanowiła mnie wypowiedź kogoś, kto przedstawiał się jako ksiądz - pisał, że Natalie "zbłądziła pod każdym względem", a jednocześnie piał pochwalne pieśni na temat Paris Hilton. Nie będę tu wrzucała zdjęcia Paris, które znalazłam, gdy szukałam widoków miasta, gdy panna Hilton trzyma w ustach... ale nie cukierka. To, że nie wrzucę tu tego zdjęcia, ponieważ uważam je za nieprzyzwoite, zapewne mnie także kompromituje (...).
Zdaje się, że chyba przeoczyłaś "Hotel Chevalier", gdzie pokazała co się dało, w "No String Attached" zdaje się też są gołe sceny, więc aż taka niewinna Portman nie jest. Poza tym my tu nie o gołych cyckach do kamery, tylko o nieuczciwości, polegającej na przypisywaniu sobie cudzych osiągnięć (co uważam za paskudniejsze, niż błyskanie nagością na wizji).
Ja nie twierdzę, że jest niewinna - w Hotelu Ch. z tego, co widziałam pokazuje głównie gołą dupę (przepraszam za sformułowanie), cycków to tam nie widziałam - ale jeśli masz dowód - proszę. Moim zdaniem jest to rodzaj obłudy z Waszej strony, bo większości gołe tyłki w reklamach mydła już nie przeszkadzają, chociaż ja uważam osobiście za przesadę (np. reklamy Levis`a).
Przeszkadza to komuś? Nieee...
Inne laski z Hollywood pokazują co się da z cycami włącznie i komputerową myszką, i tyle po łbie nie biorą - z tego, co widzę na forach.
A tu jak nie można się przyczepić już do czegoś konkretnie, to stała gadka: ONA JEST ŻYDÓWKĄ!
"Królowa Polski" też jest Żydówką.
Wiesz, w czym jest problem? Natalie potrafi myśleć i ma własne zdanie, a tego ludzie nie lubią, o nieee...
Hej, o czy ty bredzisz? Specjalnie jeszcze raz przeczytałem CAŁY temat i nie znalazłem nigdzie wtrętów o żydowskim pochodzeniu ani tym bardziej o gołych cyckach.
Tu rozmawiamy WYŁĄCZNIE o kłamstwie.
WTF?
"Zdaje się, że chyba przeoczyłaś "Hotel Chevalier", gdzie pokazała co się dało" - parę postów wyżej - nie ma w tym filmie wszystkiego, co kobieta zakrywa - nie ma cyców i komputerowej myszki. To raz, a dwa - poczytaj sobie forum - to zobaczysz czy nie ma antysemityzmu. A kwestie kłamstwa to też wyimaginowane OSKARżenie ;-)
w sytuacji, gdy dostała nagrodę filmową, a nie "Benois de la Dance".
No cóż.... cytat, który wkleiłaś, był odpowiedzią na twoje wywody na temat jakiegoś księdza i Paris Hilton..... zupełnie nie na temat. Jesteś bowiem jedyną osobą, która poruszyła temat cycków w tym wątku - kompletnie nie rozumiem po co.
Na forum może jest antysemityzm (ale nie zamierzam go teraz przeglądać), jednakże w tym wątku i w tym temacie nie ma słowa o jej pochodzeniu, w tym wątku toczy się dyskusja o promocyjnym oskarowym obrzydliwym kłamstwie. W opinii wielu (w tym i moim) to kłamstwo jest faktem, a nie "wyimaginowanym oskarżeniem".
No przepraszam, to ty zaczęłaś o pokazywaniu wszystkiego i wyskoczyłaś znienacka z Paris Hilton, mój post był tylko odpowiedzią. Masz pretensje, że ci odpowiadam? Poza tym, jak już napisał Zatracony, w tym wątku toczy się dyskusja na temat nieuczciwej kampanii oskarowej, nikt tu nie czepia się jej pochodzenia, ani golizny.
Mam Ci wkleić Twój post o goliźnie? Powtarzam po raz kolejny: dostała nagrodę filmową, nie taneczną. Jeśli uważacie, że powinna ją zwrócić - zadzwońcie do przewodniczącego AASWF i przedstawcie swoje postulaty.
A może coś na temat? Jaki ksiądz? Co mnie obchodzi jakiś ksiądz i Paris Hilton?
O Hotelu.... już pisała Hexe, więc chyba wg. twoich norm etycznych powinna być skompromitowana;P
Kurde mocna odpowiedź ale i tak g*wno prawda. Tu nie ma żadnej kompromitacji. Takie pomówienia ze strony wielu zawistnych osób często występują. A nawet jak nie tańczyła to co z tego. Jest tylko aktorką i nie wymagam od niej bycia baletnicą. Tak samo w drugą stronę xD. Bez odgrywania scen tanecznych to i tak jest najlepsza rola kobieca 2010. Może ktoś chce mnie wyprowadzić z błędu?