PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=5325}

Długie pożegnanie

The Long Goodbye
1973
7,0 3,4 tys. ocen
7,0 10 1 3443
7,6 26 krytyków
Długie pożegnanie
powrót do forum filmu Długie pożegnanie

Z wyśmienitym skutkiem zresztą - obok "Wielkiego snu" to chyba najlepsza ekranizacja przygód Marlowe'a. Wprawdzie Altman nie podchodzi do materiału zbyt ortodoksyjnie, ale może właśnie w tym tkwi klucz do sukcesu. Otrzymujemy pierwszorzędny film noir, podszyty niezbędną melancholią ocierająca się wręcz o egzystencjalizm. Zachowany został klimat prozy autora "Kłopoty to moja specjalność", podobnie nie zbraknie dowcipnych powiedzonek w wydaniu najbardziej wziętego detektywa na zachód od Londynu. Przed seansem miałem pewne wątpliwości, czy Elliott Gould "sprostał zadaniu", jak się jednak okazało - to Marlowe z całym jego urokiem, choć zamiast wygłaszać obszerne monologi zza kadru, woli mruczeć pod nosem. Plus odlotowe sąsiadki ("they're vicious") i "rozbierana" scena z Arniem - nie pytaj więc, czy warto, bo... warto!

użytkownik usunięty
Caligula

W owej scenie Arnold przez chwilę zerka w kamerę. Widać, że to jego początki na planie filmowym.

ocenił(a) film na 9
Caligula

Film z niesamowitym klimatem i klasą. Arnold tak naprawdę nigdy wcześniej ani później w dziele podobnego kalibru się nie znalazł. ;) Marlowe w wydaniu Gould'a jest optymalny, elokwentny i pełen luzu jednocześnie. "Wielki Sen" jest jak dla mnie nieco przegadany, Marlowe w wykonaniu Bogarta jest zbyt macho. Tutaj otrzymujemy gościa ze starej szkoły, ale jednocześnie z dystansem do siebie i otaczających go realiów. Świetna robota Altman'a i wielka rola Gould'a.

użytkownik usunięty
baron666

Popieram. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
baron666

Marlowe w wykonaniu Goulda wypadł bardzo klasycznie. Bez sztucznego luzu. Więcej takich ról!

ocenił(a) film na 8
elfimera

Jak widać po opiniach pod filmem, "Długie pożegnanie" Altmana, nie jest dla wszystkich miłośników Chandlera i czarnego kryminału. Altman przetwarza powieść Chandlera na swoje prześmiewcze kino, wychodzi z tego osobliwe połączenie - jednym podejdzie, innym wręcz przeciwnie. Mi się podoba. Pamiętam jak przed laty pierwszy raz trafiłem na wzmiankę o tym filmie w magazynie "Film", przytoczona w niej była opinia w stylu: "Długie pożegnanie Altmana jest jak splunięcie w twarz wielkiemu pisarzowi" - coś w tym jest, bo Altman z oryginałem robi to na co ma ochotę, warto mieć to na uwadze przed seansem, by uniknąć rozczarowania. L.A. lat 70-ych i mamroczący Elliott Gould jako trochę fajtłapowaty Marlowe, który bezskutecznie próbuje przechytrzyć swojego kota. Intryga może nie jest klasycznie trzymająca w napięciu, można powiedzieć, że trochę się Altmanowi rozłazi, widać, że nie była dla niego najważniejsza. Zgadzam się, że najważniejszy jest tu melancholijny klimat potęgowany przez motyw muzyczny Williamsa "The Long Goodbye". I ta końcówka z odchodzącym Marlowem...