PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=114324}
5,7 2 021
ocen
5,7 10 1 2021
Dead Fish
powrót do forum filmu Dead Fish

Jak na debiut na dużym ekranie bardzo słabo. Ale od początku. Czytając recenzje krytyków dziwił mnie kontrast z wypowiedziami normalnych pożeraczy chleba. Po zaznajomieniu się z filmem utwierdziłem się w przekonaniu, iż profesjonalny krytyk zmiesza z błotem każdą sztandarową produkcję z Holly, zaś szwedzki dramat o dwóch gejach i ich chorym reniferze wyniesie na piedestał. Nie inaczej rzecz ma się w przypadku Martwej Rybki, i chyba właśnie do takich stworzeń adresowany jest film, bo żywa, choć nie mówi, to zapewne uczyniłaby to by rzec niepochlebnych słów kilka i tym samym przestrzec nas przed wizytą w kinie. Martwa zaś nic nie wskóra, a zachęcony przez dzielnego krytyka widz pójdzie na film i po mało atrakcyjnym początku będzie czekał aż film rozkręci się do poziomu zasugerowanego przez profesjonalistę; aż zniesmaczony ujrzy napisy końcowe.
A teraz konkrety. Chęci, owszem, były, ale wykonanie marne i nie tyle trąci, co wręcz bije amatorszczyzną w każdej niemal minucie (ba! sekundzie!) filmu. Gra aktorów słaba, zarys postaci kompetnie beznadziejny, nie dość, że widz nie ma się z kim identyfikować, to nawet nie czuje bliskości z bohaterami i w gruncie rzeczy ich los jest mu całkowicie obojętny. Zbiegi okliczności nie są niemożliwe, wręcz przeciwnie, niemniej jednak są na tyle niedopracowane, że na pierwszy rzut oka widać, iż wymuszone. Niedomówień kilka, za to tych najważniejszych. Widz przekonany o następstwach sceny dostaje obuchem w głowę, gdy okazuje się, że było zupełnie inaczej - bez stosownego wyjaśnienia! Znudzenie powoli ustępuje, ale na rzecz irytacji! Wystarczyło odrobinę podrasować scenariusz i powstałby dobry film, jednak to co zostało nam zaserwowane to jakieś popłuczyny zgrai amatorów (za wyjątkiem Billy`ego Zane oraz Oldmana, choć obaj też niespecjalnie się popisali), którzy zrobili film w przerwach między kręceniem kolejnych reklamówek czy teledysków. Stawianie tego w jednym rzeJak na debiut na dużym ekranie bardzo słabo. Ale od początku. Czytając recenzje krytyków dziwił mnie kontrast z wypowiedziami normalnych pożeraczy chleba. Po zaznajomieniu się z filmem utwierdziłem się w przekonaniu, iż profesjonalny krytyk zmiesza z błotem każdą sztandarową produkcję z Holly, zaś szwedzki dramat o dwóch gejach i ich chorym reniferze wyniesie na piedestał. Nie inaczej rzecz ma się w przypadku Martwej Rybki, i chyba właśnie do takich stworzeń adresowany jest film, bo żywa, choć nie mówi, to zapewne uczyniłaby to by rzec niepochlebnych słów kilka i tym samym przestrzec nas przed wizytą w kinie. Martwa zaś nic nie wskóra, a zachęcony przez dzielnego krytyka widz pójdzie na film i po mało atrakcyjnym początku będzie czekał aż film rozkręci się do poziomu zasugerowanego przez profesjonalistę; aż zniesmaczony ujrzy napisy końcowe. Stawianie "Dead Fish" w jednym rzędzie z Porachunkami czy Przekrętem uważam za profanację, bo jeśli dwa pierwsze filmy prowadzą w maratonie to "Rybka" biegnie na samym końcu podając zawodnikom napoje.

ocenił(a) film na 3
yazz_aka_maish

Pochraniło się troszkę, jeszcze raz poprawnie:

Jak na debiut na dużym ekranie bardzo słabo. Ale od początku. Czytając recenzje krytyków dziwił mnie kontrast z wypowiedziami normalnych pożeraczy chleba. Po zaznajomieniu się z filmem utwierdziłem się w przekonaniu, iż profesjonalny krytyk zmiesza z błotem każdą sztandarową produkcję z Holly, zaś szwedzki dramat o dwóch gejach i ich chorym reniferze wyniesie na piedestał. Nie inaczej rzecz ma się w przypadku Martwej Rybki, i chyba właśnie do takich stworzeń adresowany jest film, bo żywa, choć nie mówi, to zapewne uczyniłaby to by rzec niepochlebnych słów kilka i tym samym przestrzec nas przed wizytą w kinie. Martwa zaś nic nie wskóra, a zachęcony przez dzielnego krytyka widz pójdzie na film i po mało atrakcyjnym początku będzie czekał aż film rozkręci się do poziomu zasugerowanego przez profesjonalistę; do chwili gdy zniesmaczony ujrzy napisy końcowe.
A teraz konkrety. Chęci, owszem, były, ale wykonanie marne i nie tyle trąci, co wręcz bije amatorszczyzną w każdej niemal minucie (ba! sekundzie!) filmu. Gra aktorów słaba, zarys postaci kompetnie beznadziejny, nie dość, że widz nie ma się z kim identyfikować, to nawet nie czuje bliskości z bohaterami i w gruncie rzeczy ich los jest mu całkowicie obojętny. Zbiegi okliczności nie są niemożliwe, wręcz przeciwnie, niemniej jednak są na tyle niedopracowane, że na pierwszy rzut oka widać, iż wymuszone. Niedomówień kilka, za to tych najważniejszych. Widz przekonany o następstwach sceny dostaje obuchem w głowę, gdy okazuje się, że było zupełnie inaczej - bez stosownego wyjaśnienia! Znudzenie powoli ustępuje, ale na rzecz irytacji. Wystarczyło odrobinę podrasować scenariusz i powstałby dobry film, jednak to co zostało nam zaserwowane to jakieś popłuczyny zgrai amatorów (za wyjątkiem Billy`ego Zane, R. Carlyle`a oraz Oldmana, choć ta trójka też niespecjalnie się popisała), którzy zrobili film w przerwach między kręceniem kolejnych reklamówek czy teledysków. Stawianie tego "dzieła" w jednym rzędzie z Porachunkami czy Przekrętem uważam za profanację tworów Guy`a, bo jeśli dwa pierwsze filmy prowadzą w maratonie to "Rybka" biegnie na samym końcu podając zawodnikom napoje.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones