Film obok różnych kwestii rozwalił mnie końcówką. FIRMA pozwala wejść swoim klientom w sny każdego. Gdzie się podziała ochrona prywatności w tym wszystkim? Sen - jedno z najbardziej intymnych przeżyć - przestaje do ciebie należeć. Bez wysiłku można zrobić każdemu "pranie mózgu". Reklamy w snach? Obcy przyglądający się snom?? Coś takiego mam nadzieję, że nigdy nie nastąpi. Powinno być zakazane.
Właśnie dla mnie ten wątek był trochę ni przypiął, ni przyłatał, zupełnie nie pasujący do całej wcześniejszej opowieści o Paulu i jego pojawianiu się w snach ludzi. Końcówka filmu, po scenie rzekomego "ataku" Paula na nauczycielkę, kiedy chciał obejrzeć przedstawienie z udziałem swojej córki, robi wrażenie (przynajmniej na mnie), jakby reżyser na siłę i bardzo szybko chciał powciskać do filmu jeszcze wiele różnych wątków oprócz tego głównego, tylko je zaznaczając, ale zupełnie nie rozwijając (bo przecież motyw tego urządzenia pozwalającego wchodzić w sny innych ludzi to temat na osobną długą opowieść, co najmniej taką jak ta o Paulu) - właściwie nie wiadomo po co, bo przez to rozmywa się główny przekaz filmu.
Jak dla mnie zakończenie powinno wyglądać tak, że po tej scenie na przedstawieniu spotykamy Paula już w jakiś czas później. Sny z jego udziałem tak jak same przyszły do ludzi, tak i same odeszły, a samemu Paulowi to zniszczyło życie - żyje gdzieś samotnie na marginesie społeczeństwa, ledwo wiążąc koniec z końcem, stracił pracę, dom, rodzinę, wszystko, część ludzi szybko o nim zapomniała, a ci, którzy go nadal pamiętają, wciąż od niego stronią jak od groźnego maniaka.