Film ma pokazać okrucieństwo wojny i je pokazuje natomiast pełen jest tak rażących błędów że aż muszę o tym napisać. Filmy wojenne oglądam od lat, II Wojną Światową interesuję się od dziecka i mam co nieco pojęcia jak to wszystko powinno mniej więcej wyglądać.
1) Sama czołówka. Brad Pitt czyli Wejście Smoka. Pole bitwy, wraki, trupy i nagle niemiecki oficer na koniu. Chyba na przejażdżce. Brad spada na niego jak Indianin na wojennej ścieżce i równie szybko zabija. Super otwarcie. Co robił samotny niemiecki oficer na białym koniu na środku pola bitwy? Odpowiedź zna chyba tylko scenarzysta.
2) Kolumna czołgów zaatakowana na skraju lasu przez wyrostka z pancerfaustem. Chyba najsensowniejsza scena batalistyczna w filmie. Zasadzka, szybka strata czołgu, rozwałka uciekających szczeniaków z Hitlerjugend. Można by się przyczepić tylko do tego że Brad używa niemieckiego Stg. 44. Być może jacyś Amerykanie używali owej zdobycznej broni ale takie zwyczaje nie były raczej praktykowane.
3) Odsiecz przygwożdżonych oddziałów piechoty. To co tu zobaczyłem to przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Bzdura na bzdurze. 4 czołgi z piechotą postępującą z tyłu atakują od frontu niemieckie pozycje żeby uratować leżących na środku pola innych amerykańskich żołnierzy. Ci ostatni leżą tam widoczni jak na patelni, w ogóle się nawet nie okopali. Zresztą po co jak nikt do nich nie strzela. Bo Niemcy zaczynają strzelać dopiero jak cała ta hałastra czołgowa podjeżdża na kilkaset metrów. Ogień otwierają mg42 a dopiero potem działa p-panc. Zwykle gdy jakieś pozycje są bronione przez stanowiska dział p-panc to te ostatnie otwierają ogień z maksymalnej odległości żeby utrudnić załogom nadjeżdżających czołgów wykrycie i bezpiecznie wystrzelać je z daleka. Tutaj Pak 40 kal. 75 (one to bowiem były) strzeliły raptem z odległości kilkuset metrów 4 razy uzyskując magiczną celność na poziomie 25% (1 pocisk który zrykoszetował). Same zostały następnie zniszczone z będących w ciągłym ruchu Shermanów. Bzdura niesamowita. W rzeczywistości gdyby Amerykanie przeprowadzili taką paradę na polu to dotarliby może na odległość 1 km od pozycji niemieckich i zostali zniszczeni. Ale dobra. P-pance zniszczone, czas na eliminację niemieckiej piechoty. Tutaj pokaz amerykańskiej piechoty która wysypuje się zza pancerzy czołgów niczym banda pijanych wieśniaków na rozróbie w karczmie. Okey, Szkopy martwe, pole bitwy opanowane. Teraz czas na pokaz samego Wardaddiego (czyli Brada Pitta) który zmusza młodego Logana, Morgana (nie pamiętam jak mu było) do zastrzelenia Bogu ducha winnego niemieckiego jeńca. Zgoda, wszyscy rozwalali jeńców. Polacy, Jankesi, Rosjanie, sami Niemcy itd. Ale raz dwa i po cichu. Tutaj mamy kilkudziesięciu świadków i podoficera który zachowuje się jakby miał zespół Downa. Nawet gdyby go (przy tylu świadkach) nie skazano później za zbrodnię wojenną, to po tym co zaprezentował zostałby wydalony z armii jako nierównoważony psychicznie.
4) Atak na miasto. Brad Pitt pyta grzecznie niemieckiego dziadka gdzie są niemieccy żołnierze, dziadek uprzejmie pokazuje po czym zostaje zastrzelony przez niemieckiego snajpera. Dlaczego snajper zabił dziadka, kiedy miał również widocznego jak na dłoni Brada Pitta? Oto kolejne pytanie retoryczne do scenarzysty. Ale dobra. Wymiana ognia, padają trupy, czołgi rozwalają pół dzielnicy. Dlaczego Niemcy ani razu nie użyli Pancerfastów, idealnych do walk w mieście? Nawet mimo tego że amerykańska piechota w ogóle swoich czołgów nie osłaniała? A powinna bo to jej obowiązek w mieście gdzie z każdego balkonu może paść strzał. Kolejne pytania bez odpowiedzi. No ale okey. Sherman Furia wyjeżdża na plac i napotyka stanowisko działa p-panc. Odległość tak jakoś 70-80 metrów. Niemcy celują, trafiają i… rykoszet. No na litość boską! Sherman to nie był Abrams. Z takiej odległości to pocisk 75 mm wysłałby Shermana w podróż do sąsiedniego powiatu. W tym momencie zacząłem się już na tym filmie głośno śmiać.
5) Bitwa z Dzikim Kotem. 4 Shermany jadą sobie jeden za drugim drogą i nagle ostatni zostaje trafiony przez zaczajonego w zasadzce Tygrysa. Dlaczego akurat ostatni, kiedy powinno się celować w pierwszego, chociażby po to żeby zatrzymać całą kolumnę? Już nie wspominam o tym że właśnie zwykle w pierwszym czołgu jechał dowódca kolumny. Ale dobra, to pierdoła. Szkopy rozwaliły jednego Shermana. Reszta wykonuje dziwny manewr. Dlaczego dziwny? Bo w rzeczywistości nie miałyby czasu żeby bawić się w jazdę tyłem gdzieś w kierunku lasu żeby zyskać te pare metrów odległości. Dla Kwk43 L71 (działo Tygrysa jakby ktoś nie wiedział) nie miała większego znaczenia odległość 500 czy 800 metrów. Manewr bez sensu. Mało tego, wykonywany chyba przez minutę. W tym czasie Tygrys strzelił jeszcze tylko raz (i nie trafił) . Szybkostrzelność działa zainstalowanego w Tygrysie wynosiła ok. 6 pocisków na minutę. Czyli strzał co 10 sekund. Czyli kolejna bzdura bo Tygrys jak napisałem strzelił tylko jeszcze raz. Czołgi amerykańskie strzelają następnie pociskami dymnymi aby zasłonić widok Tygrysowi. Po czym ruszają do ataku. I to w zwartej grupie. Facepalm. Każdy dowódca plutonu pancernego podzieliłby w takim przypadku swoje maszyny aby oflankować tego potwora i pojechał na niego różnymi drogami. Mało tego, jak już się stosuje zasłonę dymną to dlaczego walneli ją tylko raz przed nosem Tygrysa? Przecież mogli spokojnie obstawić dymnymi cały obszar i podjechać w tym dymie bliżej. Zamiast tego atakują jak banda straceńców. A końcowa scena walki z Kotem to już totalna przeginka. No tylko aby mu wyjść na tyłek, tylko od tyłu tego Tygrysa, jeszcze trochę i będziemy na jego szóstej. Żenada na maksa utrwalona propagandą. Tygrys miał w rzeczywistości już boczny pancerz dość słaby i nie trzeba było takich wygibasów żeby go zniszczyć. Mało tego, nawet słabe działa 75 w Shermanach mogły go już uszkodzić od frontu z bliskiej odległości. To absolutnie nie był jakiś niezniszczalny czołg. Jego legenda wzięła się ze znakomitej armaty oraz najlepszych załóg z całej Panzerwaffe przydzielanych do tych maszyn.
6) Grande Finale czyli 5 pancernych kontra śpiewający batalion Waffen SS złożony z idiotów. I tyle w temacie. Szkoda nawet tej sceny komentować.
Błędów jest oczywiście o wiele więcej. Ogólnie samo pokazanie tak zaciętych walk na Froncie Zachodnim pod koniec wojny jest mocno dyskusyjne. Niemcy się w zasadzie w 1945 r. na Zachodzie hurtowo poddawali żeby nie wpaść w ręce tych na Wschodzie. Na poczatku filmu jest też informacja że niemieckie czołgi przewyższały alianckie pod względem pancerza i dział. Twórcy zapomnieli tylko dodać że na jeden niemiecki czołg przypadało z 10 alianckich ale to przecież nieistotny szczegół. Samo trafienie na Tygrysa na Zachodnim Froncie to zresztą było jak wylosowanie szóstki w totka. Tych maszyn było naprawdę mało i walczyły pod koniec wojny głównie na wschodzie.
Generalnie dla ludzi którzy nie interesują się wojskowością to film ten będzie wydawał się dobry. Jak dla mnie wyjątkowo słabiutko...
To prawda co piszesz ale mając do dyspozycji dobrych aktorów, spore środki finansowe i autentyczny sprzęt na pewno dałoby się też przy okazji połączyć to w logiczną "scenariuszową" całość. Tymczasem reżyser i scenarzysta w jednej osobie (skądinąd znany z paru fajnych filmów sensacyjnych) chyba z nikim nie skonsultował swoich pomysłów i zarówno z fabuły jak i z samych scen batalistycznych wyszły mu totalne bzdury. Ja wiem że wielu ludzi się na tym nie zna, wielu ludziom na pewno nieścisłości nie przeszkadzają ale wszystko ma swoje granice. A ostatnia scena to już w ogóle jakaś kpina z widza.
Odpowiadając na Twoje pytanie czy film byłby nudny gdyby przedstawić w nim 100% realizm odpowiem że absolutnie nie. Tak się bowiem składało że w kwietniu 1945 r. kiedy to dzieje się akcja filmu, Amerykanie i Brytole dysponowali bowiem wsparciem lotniczym i artyleryjskim każdego kalibru na każde skinienie. W scenę z atakiem na działa p-panc wystarczyło wstawić potężna nawałę artyleryjską po której poddałby się każdy Szkop w promieniu kilometra ( o ile by przeżył). W scenie z atakiem na miasto wystarczyło bardziej rozbudować rolę piechoty, bo takie było jej zadanie. To piechota zdobywa miasto a nie czołgi. W scenie z tygrysem wystarczyło np. wezwać lotnictwo które przerobiłoby kota na mielonkę w parę minut. Czy to byłoby takie nudne? Nie sądzę. Scenę ostatnią należałoby w ogóle wyciąć albo dać coś innego. Tymczasem na filmie wszystkich i wszystko załatwia jedna załoga pewnego Shermana :)
Pełna zgoda. Film - bełkot. Nawet porównanie do "Czterech Pancernych" może chwilami wypaść na korzyśc tego drugiego :).
Ode mnie dostał 5 , bo taka jest skala moich ocen i doceniłem wysiłek scenografów itp., natomiast scenariusz to bzdura totalna.
W ogóle jak na początku usłyszałem o "siłach" z jakimi przyszło się zmierzyć US Army w centralnych i południowych Niemczech to juz się załamałem.
PS. "W marcu i kwietniu 1945 roku opór Niemców na zachód od Łaby był już minimalny. Oddziały Wehrmachtu poddawały się masowo Amerykanom i Brytyjczykom, całymi batalionami i pułkami. Opór stawiali jedynie nieliczni fanatycy z SS, jednak przewaga w artylerii aliantów zachodnich pozwalała im szybko eliminować nieprzyjaciela. Zasięg ofensywy zależał już niemal wyłącznie od tempa marszu żołnierzy i prędkości maksymalnej czołgów. Jeszcze bardziej zaostrzyło to wzrastającą niechęć sowieckich sojuszników, którzy po przekroczeniu Odry mozolnie i z ciężkim stratami posuwali się do przodu. Było powszechnie wiadomo, że każdy niemiecki żołnierz chciał poddać się aliantom zachodnim, bo Rosjanie w odwecie za zbrodnie w ich kraju mogli rozpocząć masowe egzekucje" Anthony Beevor: Berlin 1945 Upadek, rozdział 13 Amerykanie nad Łabą.
Wystarczyło akcję filmu przesunąć na lato 44 lub zima 44/45 i już sensowniej by to wyglądało. Ale pan reżyser chyba usłyszał że wyjątkowo zacięte walki toczyły się np. o Berlin i uznał że tak samo musiało być kilkaset km dalej na Zachód...
Mimo wymienionych drobnych błędów największą zaletą filmu jest właśnie realizm. Realizm życia w puszce. Co potwierdzili weterani II W.Ś. zaproszeni na projekcję filmu.
brawo! bardzo ciekawe i napisane rzeczowo bez zbednego obrazania; (przy zalozeniu ze faktycznie znasz sie na tym); na szczescie ja nie znam sie wcale i Twoje uwagi nie zepsuły mi opinii o filmie; film jest mega! mimo wszystko jestem wdzięczna za taki wpis i rozumiem, że nie kazdy widz jest laikiem jak ja :) pozdrawiam