Nie wiem po co komu opowiadać o Szatanie skoro to człowiek potrafi zgotować piekło.
Filmu nie da się ocenić ze względu na grę aktorską, muzykę i te wszystkie inne rzeczy, na
które zwykle zwraca się uwagę, ale jego treść pozostanie na długo w pamięci, a pamiętać
trzeba...
pamiętać to powinien Spielberg o tym, że obozy koncentracyjne były niemieckie, a głównymi pomagierami byli tam Ukraińcy, nie zaś, tak jak w filmie, Polacy.
Pamiętać należy również o tym, że znajomość kilku słów w danym języku (np. polskim) nie oznacza automatycznie przynależenia do danego narodu (np. polskiego). Zaraz ktoś powie, że Goeth był przedstawiony jako Polak...
oczywiście, że nie był. mnie tylko razi to, że w obozach koncentracyjnych słychać głównie język niemiecki i polski, co nasuwa oczywiste skojarzenia. @Sqrchybyk: proponuję ci w takim razie tłumaczenie tym wszystkim, którzy po filmie wysnuli wniosek, że obozy były zarządzane przez Polaków, że to wcale nie było tak i że fakt używania polskiego języka nie definiuje cię jako Polaka. Ja skłaniałbym się raczej w stronę unikania nieścisłości niż w stronę manipulacji historią (liczba Żydów - podkreślam, że Spielberg użył słowa Żydzi, a nie ludzie - zamordowanych podczas Szoah, którą reżyser określa na 6 mln jest po prostu jawnym kłamstwem. Nikt w filmie nie mówi, że tak samo jak Żydzi, masowo ginęli w obozach Poacy, którzy przecież bardziej pasują w konwencji zachodniego postrzegania Holocaustu do brudnych, krwiożerczych pomagierów Hitlera, równie z Niemcami nienawidzących Żydów...
Jeśli ktoś na podstawie tych kilku (ile ich pada w filmie?) polskich słów od razu jest pewien że wypowiadająca je postać jest Polakiem, to najwyraźniej ma problemy z logicznym myśleniem (że o wiedzy historycznej nie wspomnę) i nie mam ochoty komuś takiemu czegokolwiek tłumaczyć... Co zaś do zajmowania się jedynie Żydami - zgadzam się, że można miec o to żal do twórców, choć w pierwszej kolejności raczej do autora książki, w drugiej do scenarzystów, w trzeciej dopiero do Spielberga. Z drugiej strony to jednak film o Schindlerze i uratowanych przez niego ludziach, nie o Holocauście w ogóle.
widzę, że kolejny użytkownik filmweba nie pojmuje, że relatywnie inteligentni odbiorcy filmów, którzy wyciągają daleko idące wnioski, stanowią może jakieś 30 - 40% całej audiencji, z czego, w przypadku tego obrazu, 10 - 15% ma w ogóle pojęcie gdzie jest Polska na mapie. Nie chcesz słyszeć o "polskich obozach koncentracyjnych/zagłady"? Zacznij od eliminowania najmniejszych przekłamań.
Zapewne nawet mniej niż 30%. Wiem o tym, ale nie zmienia to mojego podejścia do nieinteligentnych, czy raczej niemądrych, w znacznej większości przypadków na własne życzenie. Przekłamania oczywiście należy prostować, ale w tym przypadku (kilka polskich słów w ustach strażnika obozowego) przekłamania nie widzę.
ja natomiast widzę kilka w całym filmie, może nie jakoś bardzo rażących, ale wystarczających, żeby z 10/10 obniżyć moją ocenę do 8/10.
Dodam jeszcze tylko, żeby nie wyszło, że jestem jakimś haterem, że film jest tak czy inaczej genialny oraz że jak żaden inny obraz oddaje w pełni klimat zaszczucia Żydów przez Niemców.
Wybaczcie, że się wtrącę, ale ta dyskusja poszła trochę w innym kierunku niż miała pójść. Owszem piszecie o ważnych aspektach o rzeczach, których nie powinno się pomijać, ale myślę, że akurat w tym przypadku nie jest to najważniejsze. Tam ginęli ludzie i nie ważne jakiej byli narodowości czy jaką religię wyznawali, byli ludźmi. Film pokazuje tragedię i ludzkie okrucieństwo, ale też to, że nawet wśród potencjalnych oprawców znajdzie się osoba skłonna pokazać ludzką twarz i pomóc. Myślę, że to to było najważniejsze w tym filmie, wszystkie inne (owszem ważne!) aspekty były tutaj jedynie tłem.
Zgadzam się w prawie całej rozciągłości, jednak nigdy nie zgodzę się z twierdzeniem, że przedstawiając skrupulatnie i rzetelnie jeden ważny temat, nie trzeba zwracać uwagi na szczegóły. Podążając tym tropem, dojdziemy w końcu do sposobu myślenia polityków z krajów na wschód od Polski. Pamiętam, że bardzo uderzył mnie fakt poparcia społecznego dla złodzieja, ministra infrastruktury na Ukrainie. Budował on bardzo dużo - tory, perony, drogi - a w związku z tym, doszedł do wniosku, że może sobie też trochę pokraść. Przecież skoro już tyle dla państwa i dla społeczeństwa uczynił, to kto zwróci uwagę na taki szczegół jak kilkadziesiąt - kilkaset tysiecy dolarów...
Nie twierdzę, że szczegóły można omijać i "nic się nie stanie", ale pamiętać trzeba przede wszystkim o tym że to nie był film o obozach, ale o człowieku, który ryzykując wręcz życie, ratował ludzi od pewnej śmierci.
oJ!! NAPRAWDĘ RÓŻNIE TO BYWAŁO. Zdarzali się zarówno Niemcy działający w ruchu oporu i pomagajacy Żydom jak i Żydzi, Polacy którzy na nich donosili sami widzicie po żydowskiej policji:) a jesli ktoś twierdzi, że obozy były polskie to znaczy że nie warto z nim rozmawiać dopóki nie nauczy się historii...
Zgadzam się. Byli źli i dobrzy Niemcy, tak samo Polacy jak i Żydzi. Stwierdzeniu "Polski obozy" również jak najbardziej należy się sprzeciwiać. Jeżeli chodzi o sam film to wszystkie elementy są na najwyższym poziomie. Gra aktorska, scenariusz, muzyka, no i utrzymanie go w czarno białej konwencji z kluczowymi elementami w kolorze to po prostu genialne posunięcie. Jestem zdecydowanie na: Tak.
"Nie ma złych narodów, są tylko źli ludzie." - niestety nie wiem kto to powiedział :(
Dokładnie! Bardzo mądre zdanie. W każdym narodzie, w każdej grupie społecznej są RÓŻNI ludzie, nigdy nie powinno się, nie można uogólniac.