Dziwię się samej sobie znając moje zamiłowanie do wojennej tematyki filmowej, że tak długo nie mogłam się zebrać do obejrzenia tego filmu. Teraz jestem świeżo po seansie i cały czas pod ogromnym wrażeniem. Przepiękny film, muzyka, gra aktorska. Nie będę oryginalna zachwycając się grą Ralpha Fiennes'a - był fantastyczny to każdy wie, ale równie bardzo podobali mi się w swoich rolach Liam Neeson i Ben Kingsley. Postać Itzhaka Sterna jeszcze długo długo będzie w mojej pamięci i sercu. I jeszcze piękna pieśń Jerusalem of Gold, która całkowicie mnie rozkleiła po tym już i tak wystarczająco wzruszającym finale. OCH I ACH.