Jeśli chodzi o Pianistę wybieram książkę. to ona oddaje w pełni to co widzi i czuje pianista. " Lista" nie wymaga dodatkowych informacji- chyba bałabym sie przeczytac mysli tych ludzi , obraz mi wystarczył ..
Uwazam,ze pianista blado wypadl w stosunku do Listy schindlera,chociaz to ten ostatni wlasnie byl bialo-czarny.
pianistę usunąłem z dysku po obejrzeniu a do listy schindlera ciągle wracam... nie ma co porównywać
"Lista Schindlera" jest wyraźnie lepsza od kolorowego "Pianisty" Polańskiego; ciekawsza, lepiej zrobiona, realniejsza, ze znacznie lepszą grą aktorską ( Adrien Brody i inni z "Pianisty" odpadają przy obsadzie "Listy.." - Liam Neeson i Ralph Fiennes ); jednym słowem: to taki film, o którym trudno zapomnieć; w przeciwieństwie do "Pianisty" - rzeczywiście oglądałem go dwa razy - ale to tylko po to, żeby sobie przypomnieć o co chodziło; "Lista Schindlera" to film wybitny, a "Pianista" to tylko film dobry;
a ja też wyżej stawiam "Pianistę" - to film, który pokazuje (tu cytat z "Przekroju"), "że nie wszyscy Polacy byli źli i nie wszyscy Niemcy dobrzy".
jak dla mnie dość banalna myśl "nie wszyscy polacy byli źli i nie wszyscy niemcy dobrzy" to zdecydowanie za mało. to jest chyba dosyć oczywiste dla każdego logicznie myślącego człowieka... i na szczęście to nie jest myśl przewodnia "pianisty", wokół której obraca się cały film, bo zamiast kawałka dobrego kina, mielibyśmy dość łopatologiczny szmelc... ;]
"lista schindlera" i "pianista" to bardzo różne filmy, główny temat (holokaust) poruszają w zupełnie inny sposób, skupiają uwagę na innych rzeczach, więc dość ciężko je porównywać... ale - od strony "technicznej" o wiele bardziej podobała mi się "lista schindlera" - lepsze aktorstwo, piękne zdjęcia, światło, symboliczne użycie koloru, muzyka... poza tym ten film o wiele bardziej mnie poruszył, niż "pianista" - ale to już jest moja subiektywna ocena... generalnie z tych dwóch filmów zdecydowanie wolę "listę" - wracam do niej dość często i za każdym razem odbieram ją bardzo emocjonalnie. "pianistę" widziałam dwa razy i prawdę powiedziawszy nie czuję potrzeby obejrzenia go po raz trzeci... może za kilka lat, żeby odświerzyć sobie pamięć...
Zgadzam się z Tobą. Ja mam podobnie, na "Liście Schindlera" chciało mi się nawet płakać(a to u mnie niezbyt często spotykane). A "Pianista" podobał mi się, ale mnie nie poruszył, też widziałam dwa razy, w kinie, a później w TV i jakoś nie mam ochoty teraz do tego wracać. Za to "Listę Schindlera" mogę oglądać często i zawsze tak samo na mnie działa. A ta muzyka...
Pozdro
"Lista Schindlera" jest dużo lepsza od "Pianisty." Lepsza muzyka(szczególnie główny temat jest piękny, znowu muszę stwierdzić, że Williams to geniusz), fajne zdjęcia, ogólnie pomysł z czarno-białym obrazem i drobnymi kolorowymi wstawkami, no i jeden z najlepszych czarnych charakterów w historii kina, a na pewno najlepszy filmowy hitlerowiec-Amon Goeth grany przez Fiennes'a. Do tego świetny Kingsley, bardzo dobry Neeson.
Ale "Pianista" mógł Ci się bardziej podobać, kwestia gustu. Ja zdecydowanie wolę "Listę Schindlera."
"Pianista"jest embrionem(to i tak dużo) w porównaniu do "Listy Schindlera" Dokłądnie jest tak jak napisał jeden z internautów ,że po oglądnięciu Pianisty czuje sie pustke bez żadnych odczuć estetycznych i emocjonalnych. "Lista" za to idealnie odzwierciedla czasy holokaustu w Polsce ale gigantyczną przewagę nad Pianistą daje przede wszystkim "dusza" którą posiada ten film nie tylko ze względu na czarno-biały obraz ale także na gre aktorską i duży łądunek emocjonalny( wszystko było ukazane bez cenzury dokłądnie tak jak było )
Film należy do bardzo poruszających ( czego troche zabrakło Pianiście)Nawet najbardziej zatwardziały człowiek jest w stanie uronić łzę co czyni ten film arcydziełem i klasykiem wśród filmów tematyki wojennej.
7 oskarów to absolutnie zasłużnone wyróżnienie