Największa siła tego filmu nie tkwi w nim jako w całości, ale w jego poszczególnych scenach, pojedyncze ujęcia najbardziej przemawiają i dotykają. Ogromna w tym zasługa Kamińskiego i jego zdjęć jak i maksymalnym naturalizowaniu większości scen. Diesiątki nie ma ode mnie tylko dlatego, że parę scen było zbędnych, niepotrzebnie wklejanych które według mnie psują odrobinkę cały obraz... Jak i kilka momentów, w których Polacy nie zostali zbyt korzystnie przedstawieni. Mimo to nikt chyba nie ma wątpliwości, że 'Lista' jest jednym z najjaśniejszych dzieł złotej ery amerykańskiego kina.