Nie ma co udawać, bo porównania z "Mgłą" z 2007 roku dokonująsięautomatycznie. Przy dziele Darabonta, ten remake wypada maprawdę słabo. Tam był psychodeliczna atmosfera, a przede wszystkim byli bohaterzy z krwi i kośći, którzy świetnie wpisali się w auręfilmu. Tutaj jest mało horroru, mało ciekawych scen, a i sama fabuła nie powala (choć jest to remake filmu, którego nie widziałem). Im bliżej końca tym gorzej. Kiedy wiemy jużco zaczyna zabijaćcałe napięcie opada i przez około 30 minut nic się nie dzieje. Dalej zaczyna siętylko krwawa łaźnia dla nie wymagającego widza.
A dlaczego porównujesz remake filmu Carpentera z adaptacją powieści Stephena Kinga?
Pozwolę sobie zauważyć, że wiele osób chwaląc lub krytykując film wymienia tylko tytuł bez daty produkcji lub nazwiska reżysera. Czasami jest to bardzo mylące, zwłaszcza w przypadku filmów o tytule "Mgła".