Bardzo lubię takie konkretne i przede wszystkim obiektywne oceny.
"Mgła" mi się także spodobała, przyjemnie się oglądało i na pewno nie poświęciłem tego czasu na próżno, ponieważ nie doszukiwałem się na siłę błędów i nie skupiałem się na mankamentach. Film nie był nudny.
Niestety, 3/4 użytkowników "filmwebu" uważa się za krytyków filmowych. Często, gdy czytam komentarze pseudointelektualistów, odczuwam politowanie i żal.
"Po prawie pięciu latach od premiery wznowienia klasyka Carpentera z 1980 w końcu i mnie udało się go obejrzeć.
Z pierwowzorem faktycznie przegrywa mocno. Jednakże przeróbka ma w sobie trochę pozytywnych wartości, które sprawiają, że przynajmniej u mnie obraz ten nie jest całkowicie
skreślony.
Pierwsza zaleta to fakt wprowadzenia sporych zmian do scenariusza. Osoby, które twierdzą, że w obu wersjach fabyła jest identyczna chyba zupełnie inny film oglądali.
Jest ciekawa muzyka, tak naprawdę niewiele ustępująca tej z oryginału. Szczególnie podobał mi się kawałek przy scenie w której Nick łapie Elizabeth na autostop nocą na szosie.
Kreacja Maggie Grace była bardzo dobra. Zdecydowanie najlepsza rola w tym fimie.
Podobała mi się obecność tych różnych starych zdjęć i przedmiotów oraz motyw z symbolem wagi.
Ciekawie został przerobiony moment pożaru w studiu na latarni morskiej oraz sceny śmierci Dana i
ciotki Connie (odpowiedniczki pani Kobritz ze starej wersji).
Są dwa interesujące momenty, których brak w pierwowzorze. Pierwszy przedstawie brodatego dziadka z wykrywaczem metali który usiłuje wyciągnąć o zmroku jakąś linę z morza po czym tonie, a następnie mgła
ściga Andy'ego, aż do domu. A drugi to ten w którym Stevie Wayne wpada do wody wraz z samochodem.
Ciekawie zostały pokazane wydarzenia z przed stu laty, jest dużo fajnych zdjęć i nastrój ogólnie panuje w miarę niezły.
Teraz przejdę do minusów.
Po pierwsze jest to remake zdecydowanie za długi.
Po drugie aktorstwo z wyjątkiem Maggie nie wyróżnia się niczym szczególnym. Pozostałe kreacje są co najwyżej poprawne.
Po trzecie bardzo nie spodobał mi się fakt, że postać ojca Malone, która w starej wersji była jedną z kluczowych postaci tutaj została prawie całkowicie zepchnięta na margines. Choć aktor przynajmniej
dobrze go odtworzył. Niewiele gorzej od Hala Holbrooka.
Po czwarte poza paroma wyjątkami większość scen z oryginału przerobiona została przeciętnie, a to stukanie do potencjalnych ofiar zdecydowanie za głośne.
Po piąte nie spodobał mi się za bardzo wygląd duchów w tej wersji (może za wyjątkiem tych mgielnych twarzy).
Po szóste zakończenie i ten motyw z reinkarnacją. To w końcu miał być horror czy baśn romantyczna?
Jak można wywnioskować twórcy nowej ,,Mgły" mieli potencjał, którego w dużej mierze do końca nie wykorzystali. Gdyby ta przeróbka była krótsza, gdyby ojciec Malone bardziej się tu liczył,
aktorswto było by lepsze i zrezygnowano by z tej nieco tandetnej końcówki mógłby powstać nawet jeden z najlepszych remake'ów z dziesięciolecia, które niedawno mineło.
Tak to powstało wzniowienie co najwyżej dobre.
Jedna myśl jaka mi jeszcze naszła po obejrzeniu obu wersji ,,The Fog" to fakt, że obecnie wielu ludzi narzeka, że dawne filmy kręcono prymitywnie. A jakoś efekty u Johna Carpentera bardziej
do mnie przemówiły niż te u Ruperta Wainwrighta. Mimo, że ,,Mgła" tego pierwszego została nakręcona już prawie 30 lat wstecz, a tego drugiego zaledwie niecałe 5. Co nie znaczy, że w remake'u efekty były całkowicie złe. Po prostu w oryginale miało to wszystko bardziej klimatyczną
i tajemniczą nutę.
Jak ostatecznie podejść do filmu ,,The Fog" z 2005? Odpowiedź prosta.
Przykładem najlepszego remake'u to zdecydowanie nie jest. Ale nie powiem też, że jest to obraz całkowicie zły. Z obydwu wersji zdecydowanie bardziej polecam pierwowzór. Lecz tą drugą również można zobaczyć.
Dobry film na raz czy co najwyżej dwa i nic więcej."
:(
początek filmu zachodzi na końcówkę meczu, ale trudno, włączę oba naraz - żeby się przekonać na własne oczy czy się opłaca :)
pierwowzór był znakomity, więc do remake'u podchodzę z dużą rezerwą...
No i słusznie miałem obawy. Zgaduję, że ivan344 obejrzał ten remake nie widząc wcześniej oryginału - stąd taka ocena.
Ja jednak nie widzę najmniejszego sensu kręcenia remake'u, który nic nowego ani wartościowego nie wnosi.
Ciężko jest zrobić dobry horror. Niestety Mgła 2005 to film klasy B. U mnie tylko 3 / 10
Słusznie!
Nie rozumiem komu się opłaca robić takie remake'i uznanych dzieł (?)
Widać jednak mają z tego jakąś kasę. Gdyby nie to, to jaki byłby sens robienia nieudolnej kopii kultowego filmu?