Jak dla mnie to co zrobiono ze świetnym filmem Johna Carpentera to więcej niż skandal Mgła z 1980 roku jest jednym z moich ulubionych filmów, więc miałem naiwną nadziej że może jakimś cudem nowa Mgła nie będzie wcale najgorsza. I jak to zwykle z remake'ami bywa - srodze sie przeliczyłem. Po pierwsze - zero klimatu. Nie wiedziałem czy sie śmiać czy płakać widząc jak twórcy chcą tu na siłe wepchnąć elementy komizmu. Oczywiści musieli przy tym pokazać kilka durnych, roznegliżowanych panienek, zapewne aby przeciętny amerykański widz był zachwycony. Impreza na łodzi??? A nie można było zachować ataku na kuter rybacki z pierwowzoru? Nie byłoby to bardziej na miejscu?
Dalej - to co zrobiono z fabułą to totalna porażka. No już nawet wspomnianą impreze na łodzi czy obecność jakiegoś tam Spoonera mógłbym jakoś tam przełknąć, ale tego co uczyniono z zakończeniem to niewybacze! Blake bierze ze sobą Elizabeth i duchy znikają??? Przecierałem oczy ze zdumienia gdy to zobaczyłem. W oryginale główną postacią zakończenia jest ojciec Malone - zresztą to właśnie on odnajduje pamiętnik i go czyta, ale to taki szczegół który twórcy zapewne przeoczyli przypadkiem... Niestety, zrezygnowano z najlepszej w oryginale sceny w kościele. W oryginale bohaterowie chowają sie przed duchami w kościele, a Stevie Wayne stawia im czoło samotnie w latarni. Malone znajduje pamietnik oraz złoty krzyż z przetopionego złota skradzionego trędowatym. W rewelacyjnej, niezwykle klimatycznej scenie (upiory stojące we mgle w nawach kościoła - rewelacja!), wychodzi do upiorów i oddaje krzyż Blake'owi - duchy zabiły kilku mieszkańców, odzyskały swoje złoto, dopełniły zemsty i mogą w spokoju odejść. A tutaj co mamy? Blake całuje Elizabeth (???), ta zamienia sie w ducha (???) i upiory znikają zostawiając miasteczko w spokoju (???). Niech mi ktoś wytłumaczy jaki to ma sens bo ja tego nie jarze.
Na koniec - same duchy. Carpenter nie miał możliwości zrobić takich efektów specjalnych, ale mimo to upiory z jego filmu robią nieporównywalnie większe wrażenie. Tam były to, zakapturzone, mroczne postacie z rybackimi hakami w rękach. I zabijały w normalny, że tak powiem "fizyczny" sposób. A tutaj są to jakieś przezroczyste eleganciki, dokonujące mordów w przedziwny sposób (np. scena z babcią i ręką w zlewie - totalna porażka).
Podsumowując - film ten to totalne nieporozumienie i kategorycznie odradzam oglądania go osobom, które nie widziały oryginału. A jeśli widziały to oglądają na własną odpowiedzialność, bo to strata czasu.
Pozdrawiam.