Lepszy film od swego pierwowzoru (i to filmu Carpentera!) jak dla mnie.
ten starszy nie straszny a śmieszny, już sam jest parodią siebie...
A jakie argumenty wysuniesz na podparcie swojej opinii? Bo na razie żadnych widzę.
Moje argument za remakiem:
+ Lepsze efekty specjalne.
+ Bardziej "ludzkie" duchy ( w orginale duchy chcą tylko złota i zemsty)
I przeciw remakowi:
+ Brak orginalności.
remake jest beznadziejny, dużo słabszy niż orginał, bardzo nudny i brak klimatu , jedno wielkie rozczarowanie...
Argument nr. 1:
Niedawno przeczytałem (patrz: dział dvd w magazynie "Film"), że sam Carpenter za swoja "Mgłą"nie przepada. Recenzent się temu dziwi, ja nie - nie oszukujmy się - reżyser nie miał zbyt sporych środków na efekty specjalne ani zbyt dobrych aktorów
Argmuent nr. 2:
Wspomniane juz efekty specjalne:
'Mgła' Carpentera to jedna jedyna scena, powtarzana do znudzenia, żadnych tam innych ujęć mgły czy czegoś (chodzi mi o plan ogólny, a nie ten dym puszczany później)
Potwory - na pewno ładniejsze są w nowej wersji, troche duchy, trochę ciała... także lepsze hałasy wydają w kontynuacji, bo ten stukot w pierwowzorze nikogo by nie obudził.... Poza tym fatalna scena gdy pani od radia uckiea na wieżę - ta scena nie straszy, a bawi - wygląda troche jak ta gumowa Godzilla (taaa tylko bez ansów, ze nie lubię Godzilli, po prostu nie maiłęm okazji zobaczyć żadnegofilmu w calości, tylko pewne sceny...)
Argument nr 3:
Aktorstwo - nie oszukujmy się, brak Russela az nazbyt widoczny. Gdyby był w tym filmie choc jeden leszy aktor, może by się to dało znieść... A tak - film oglada się niczym marny teatr, żaden bohater nie wciągnął mnie osobiście do dzieła, nie straciłem choc na chwilę przekonania, ze to na niby (a takie mają być horrory - przekonywac nas w jakiś sposób)
Argumenr nr 4:
Film jest niezamierzenie śmieszny tam, gdzie ma straszyć. To nie tylko moja opinia. Sam tego 'dzieła' nie oglądałem. Jeśli film nudzi, a pewne działania nie wywołują reakcji takich jakie byc powinny, trudno to nazwać udanym horrorem. Wcale nie jestem krytykiem Carpentera (uwielbiam jego pozostałe filmy - obie Ucieczki..., Łowców wampirów, Coś, Oni są, Chrostine i co tam jeszcze widziałem). Nie uważam, ze remake to wspaniały film. Mnie jednak wciągnął. Trochę nastraszył (niektózy to się lubia bac, ja też...), był dobrym kinem rozrywkowym, które może poszczycis się udanym rzemiosłem. Zauważ, że choć film nie jest oryginalny, to nie trzyma się kurczowo pierwowzoru, co mu nawet nieźle wychodzi (choc to zakonczenie wydaje się byc naciągane i lekko bez sesnu) w większości przypadków. Nie twierdzę też, że aktorzy o wiele lepsi niż ci z filmu Carpentera. Może bardziej wiarygodni? A może to ten film wpisuje się w ostatnie amerykańskie horrory i jest tak podoby, że mamy tu do czynienia z dziełem seryjnym ku uciesze widowni? Nom, horrory z USA nie aspirują aktualnie do wysokiej półki. Co innego dzieje się w Azji, ale to już inna historia...
Za dużo napisałem? Wiem, ale domagano się ode mnie czegoś więcej niż linijak tekstu i tak jakoś wyszło. Przepraszam i czekam na kontratak...
Powiem tylko jedno - odnosząc się do argumentu nr. 1. Na szczęście, to nie reżyser, ani jakiś tam redaktorzyna nie decyduje o tym, czy film jest/stał się kultowym czy nie. Decydujemy o tym MY - ja ,Ty, Zbychu spod budki z piwem, Krystyna z gazowni, Goździkowa, Zygmund Ch. [czy gra, czy nie gra ;)]. Reżyser może powiedzieć wszystko, a to nie zmieni faktu, że Mgła (1980) stała się klasykiem, a na początku lat 90 (wtedy pierwszy raz ją widziałem), robiła sporą furorę - przynajmniej u mnie na ranczu ;)
marsb
widzę user'a nowszej generacji. po prostu nie rozumiesz pewnej rzeczy. oglądasz film z tej perspektywy - zasiadasz w domu, oglądasz oryginał, potem remake i mowisz - ten jest super, bo duchy lepsze plan lepszy itede itepe. Pragnę zauważyć, że Mgła jest filmem z troszke innej epoki - tak dla nas - widzów, jak i ery filmu. Pamiętaj, że ludzie trochę inaczej wtedy podchodzili do horrorów bo to był w sumie nie zbyt silny gatunek a budżet także był skromny. I nagle puszczają Mgłę - nikt czegoś takiego nie wyprodukowal dotąd, nowatorski pomysł mgły + duchy. Tworzy sie unikalny klimat, który odczuwasz gdy ogglądasz coś po raz pierwszy. Dlatego Ci, którzy mieli możliwość oglądania go duuużo wcześniej widzą go inaczej. Dlateg tak ciężko poddać krytyce remake jakiegokolwiek filmu, jeśli nie ma sie otwartego umysłu osoby żyjącej w czasach gdy powstawal oryginał. Pozdrawiam.
true. so true. Nie widziałem nowej wersji "Mgły" ale co do starej, to z pewnością nie można odmówic jej upiornego i nieprzeciętnego klimatu. Brak środków finansowych spowodował resztę... ;p
sorry, ogladam filmy z róznje perspektywy... nie tylko te nowe mi sie podobają, nawet horrory stare lubię... Prawie zawsze przedkładam oryginały nad remake'i, nawet gdy te drugie są dużo starsze... Remake widziałem jako pierwszy i może w tym wina...
brak odpowiedniego podejścia do horrorów? Cóż, skąd można o mnie wiedzieć wszystko po przeczytaniu jednej wypowiedzi. Naprawdę myślisz, że mnie znasz i rozumiesz?
Litości - bardziej podoba mi się nowa wersja, a więc uważasz, że masz do czynienia z kimś kto starych filmów nie rozumie, nie wyczuwa itp Więc muszę być userem nowszej generacji (brzmi jak nowsza wersja robota kuchennego, uprzedmiotowienie i ustatystycznienie...), młodym człowiekiem co to nie oglądał "W starym kinie" itd. Wybacz, ale moim skromniutkim zdaniem, z którym nigdy się nie zgodzisz bo rozumiesz a ja nie, Carpenter zrobił w przeszłości sporo dobrych filmów, jak choćby "Coś", które miały i dobry klimat, i nie były kiczowate... Czy ten film musi być dobry dla wszystkich, czy jeśli go się rozumie, to przez to lubi? Konieczność? Niektóe filmy starzeją się z klasą, inne nie. Film dobrywiele lat temu teraz może i niewiele się nadaje... Po prostu nie jest na tyle uniwersalny... Znam stare filmy to zyskują z wiekiem, ale "Mgła" może i traci...
No przyznam się - nie dla mnie ten film. Pozostawiam go wam - znawcą większym ode mnie. Bo tacy userzy jak ja to już w ogóle... nowa generacja... niech i tak będzie....
Niepotrzebnie się pocisz :) Zdanie twoje przyjeliśmy, uzasadnienie również - historia może kiedyś osądzi kto m(y)a rację w tym sporze. Szacunek za wyłożenie nam czegoś więcej, niż to (jak to niektórzy robią, pisząc na dany film), że jest do d...
niepotrzebnie tyle piszę...
wyglada faktycznie na to, że sie przy tym pocę
krócej - pisałem tak dużo bo poczułem się osobiście obrażony wytykaniem mi ograniczonych horyzontów, niewyczuwania klimatów starych filmów, ich nie rozumienia, i co tam jeszcze takiego strasznego się kryje pod userem nowej generacji...
Osobiście uważam, że w przyszłości obu "Mgieł" (heh, i "Mgły Avalonu" zapomną..) nikt nie będzie pamiętał...
Podobno "Triumf woli" ogląda się teraz wyjątkowo nudno... Hitler nie straszy a śmieszy (z tego samego nieszczęśnego numeru "Filmu" chyba...) Trzeba pewnie samemu objerzeć. Czuję się, że właśnie zostałem za takiego kogoś potraktowany (w stylu - user-'świerzak' a 'stara gwardia', co na kinie już se zęby zjadła...)
Podobają mi się wypowiedzi marsb,po części ze względu na jego opanowanie a po części że go popieram.Poza tym przyznał sie że remake mu się bardziej niż oryginał więc część odsądziła go od czci i wiary.
Uwielbiam Carpentera i jego Christine,Thing,Prince of darkness i wiele innych,ale trzeba być uczciwym i stwierdzić że kilka filmów mu się nie udało.Nie twierdzę że Mgła(1980)jest słabym filmem bo wciąż jest sporo ludzi którym sie podoba ale mnie nie przypadł do gustu i nie ze względu na budżet i efekty których nie ma.Bez efektów też można zrobić dobry film.Klimat Carpentera faktycznie jest zachowany ale troszke wieje nudą.Nowej wersji nie widziałem choć ją mam od pewnego czasu ale jakoś się nie mogę zebrać.Jak oglądnę to go obiektywnie ocenię :)
nie widzialam oryginału więc nie moge porównać, ale remake beznadziejny. Efekty specjalne nawet fajne, aktorzy mogą być, ale film po prostu śmieszny. Ja się w kinie zaśmiewałam do łez ,a to chyba nie o to chodziło w tym filmie.....
No i faktycznie oryginał był taki sobie ale remake nie dorasta mu do pięt,a myślałem że takiego filmu nie da się spieprzyć...a jednak.
Same efekty nie uratują filmu a niestety coraz więcej jest takich filmideł.bleeeee,mogłem oglądnąć co innego.
Z tym filmem można zrobić tylko jedno: wyrzucić przez okno, ewentualnie opchnąć na Allegro (może się znajdzie jakiś naiwniak)... Oryginalną "Mgłę" ogladałem jakieś dwa miesiące temu, film niezły, mimo że Carpenter nie miał zbyt wielu funduszy na jego realizację. A "Mgła" a.d. 2005?
Totalna porażka.
No bo czym różni się od wersji z 1980 r.?
Po pierwsze: Została znacznie odmłodzona ekipa (MINUS!). I tak zamiast Jamie Lee mamy tu tą z "Zagubionych" - aktorką to ona jest co najwyżej średnią, śmiem twierdzić, że dostała tę rolę bo była po prostu "na topie". Dziewczyna prowadząca radio wygląda jakby miała 20 lat (a ma przecież 10 letniego chłopca!! Kiedy go spłodziła?!). Główny przedstawiciel płci brzydkiej jest oczywiście przystojny i umięśniony, za to w ogóle nie ma osobowości.
Średnia wieku bohaterów wyszłaby w granicach 20 lat :/
Po drugie: Punkt drugi łączy się niejako z punktem pierwszym, bo są nim zmiany fabularne nakierowane na młodych odbiorców. Radio oczywiście puszcza muzykę dla młodych, zamiast kutra rybackiego mamy do czynienia z jakimś cholernym stateczkiem na którym odbywa się (a jakże!) impreza ze skąpo odzianymi paniami (sic!). W samej fabule pełno jest dziwnych wydarzeń: kompletnie nie rozumiem dlaczego główna bohaterka zatrzymała taśmę z morderstwem na kutrze - przecież to był główny dowód w sprawie! Ludzie! No i "morderca" z kutra ucieka sobie jak gdyby nigdy nic...A zakończenie to była po prostu kpina. Gdzie mu tam do końcówki filmu Carpentera.
Po trzecie: czas trwania. Film Carpentera był krótki, dzięki temu nie było w tym filmie czasu na nudę. Wersja 2005 została rozciągnięta do około dwóch godzin! I wcale nie dodano jakichś nowych ciekawych wątków!
Po czwarte: efekty specjalne. Owszem niezłe, ale co z tego skoro zamiast prostych, budujących napięcie ujęć, mamy do czynienia z efekciarstwem. To co powinno być proste, jest skomplikowane, tak jakby twórcy chcieli nam powiedzieć: zobaczcie, jesteśmy prawie tak dobrzy jak ci z "Matrixa" :P Również postacie duchów niezbyt mi się podobają. Wolałem te niewyraźne (materialne!) zjawy z 1980 r. Podobała mi się za to scena pożaru statku - wyglądało to naprawdę imponująco.
Mówiąc krótko: kiepski remake, kiepski film.
To pewnie idiotycznie zabrzmi, ale Carpenterowa oryginalna Mgła zdąrzyła mnie znudzić, a ta nowa jakoś mniej albo prawie wcale.
Wybacz, ale chyba zdarzaja się takie dziwaczne ewenementy jak ja, no i im jakoś się nudzi tam gdzie Tobie nie (mam nadzieję, że tak jest...)
Przepraszam, że tak którko, ale to żeby sie nie spocić... (heh...)
Zalecam Old Spice - powinien pomóc.
"Carpenterowa oryginalna Mgła zdąrzyła mnie znudzić"
Jak na film, który ma juz ponad ćwierćwiecza, to Twoja opinia wcale nie jest aż taka negatywna.
zacząłeś z tym poceniem się (widocznie Old Spice Tobie pomaga...) i nie mogłem się powstrzymać, żeby znów z tego nie zażartować...
A tak w ogóle - nic do Old Spice nie mam. Do Spice Girls też, zwłaszcza ża z oboma wytworami konsumpcyjnymi nie miałem do czynienia (złaszcza to drugie brzmi niebezpiecznie na trawienie...)
nowe wersja jest słaba, ma slaby klimat, nie jest wogóle straszna. Rezyser nie potrafi budować napięcia. Historia jest cienka i jasna, a tworcy i tak wykladają nam wszystko na tacy. Efekty specjalne też są słabe, duchy zostały beznadziejnie przedstawione, szczegolnie ten w wodzie wyglądał jak rozpuszczony milkiway, koniec to sie zalicza do dziwnych. Fog z 1980 RULEZ FOREVER!!!
Zdecydowanie jestem za wersją Carpentera, a nie tą nowszą. Argumenty, które wymieniłeś, są oczywiście kwestia względną . Ja postrzegam wszystko niemal zupełnie odwrotnie, niż Ty. Bałam się podczas pierwszego filmu, a nie drugiego. Efekty specjalne z drugiej wersji są śmieszne . A co do tego, ze Carpenter nie lubi ponoć swojej „Mgły”, to nie jest to żadnym argumentem na niekorzyść tego filmu .
Jedynym chyba interesującym elementem w nowszym filmie jest lekka zmiana punktu widzenia. Reżyser bardziej interesuje się tym, kim są duchy, co kiedyś będąc jeszcze ludźmi, oni czuli i dlaczego zachowują się tak, a nie inaczej. Poświęca ich dziejom więcej czasu. Dzięki temu ten film nie jest tylko kolejną wersją pierwotnego dzieła , z inną muzyką, innymi aktorami i innymi efektami specjalnymi. Remake jest więc na swój sposób oryginalny. Uwypuklenie wątka duchów nie jest to wcale lepszym pomysłem, ale doceniam, że jest to jednak pewien wkład własny reżysera.