Jestem wielkim fanem epoki napoleońskiej wiec znaczenie dla mnie ma także zbieżność z prawdą historyczną, a przynajmniej nie pomijanie jej.
Film się dobrze oglada ale brakowało mi :
-większej brutalizacji w scenach batalistycznych
-wątku polskiego, został całkowicie pominięty a przecież Polacy walczyli u boku cesarza bardzo dzielnie.
-powrót z Rosji, który był dla Francuzów dramatyczny został potraktowany po macoszemu
-wspaniałych generałów Napoleona, chociażby Neya, nawet żaden z nich nie został napomknięty
-z pobytu na wyspie świętej Heleny powstało pare grubych tomów wspomnień, w filmie tylko jakaś głupawa scenka z dziećmi.
-sceny batalistyczne, gdzie szarżuje kawaleria -pokazanych może ze 100 zołnierzy, jednak budżet nie był bez limitów nawet w Holiłudach;)
No mam nadzieje, że w wersji reżyserskiej będzie ciut ,,pełniej" . Film oczywiście bardzo polecam, do obejrzenia w kinie z uwagi na efekty a w TV to raczej jako uzupełnienie.
Niestety ale główną wadą tego filmu jest to, że próbowano wcisnąć całą historię Napoleona w 2,5-godzinny film, a nie wieloodcinkowy serial i brakło czasu na pokazanie wielu ważnych wątków, czy chociażby ciekawych epizodów z życia Napoleona. Np. w ogóle nie pokazano jego geniuszu wojskowego i przyczyn dlaczego był uwielbiany przez żołnierzy. Pominięcie kampanii włoskiej jest tu kluczowe.
Co do pokazania Polaków to ja bym się nie łudził. Z perspektywy zachodu polskie wątki są mało ważne, ewentualnie jedynie romans Napoleona z Marią Walewską jest odnotowywany, ale w tym filmie Scott zrobił z Napoleona simpa wobec Józefiny i nie chciał chyba mieszać tego obrazu. W ogóle relacja między tymi dwoma postaciami przypominała mi jakąś alternatywną wersję Jokera z Harley Queen.