Wiadome było, że film o Napoleonie postawionym w dobrym świetle mógłby powstać tylko we Francji lub Polsce, czyli w miejscach gdzie(według mnie w pełni zasadnie) panuje kult jego osoby. Z wiadomych względów te państwa nie stworzyłyby tak wypełnionego przepychem i aktorami filmu. Gwoździa do trumny tej anglosaskiej buty w stronę Napoleona przybił wszechobecny angielski, którym praktycznie każdy- oprócz scen z prostymi rosyjskimi żołnierzami przez 10 sekund mówią właśnie po rosyjsku.
yyyy a czego się spodziewasz po amerykańskim filmie? Że nagle aktorzy przejdą kurs frnacuskiego i będą mówić po francusku? Amerykanom nie chce się czytać napisów. Każdemu innemu jest to obojętne, a angielskiego najlepiej się słucha.
Bękarty wojny, są dowodem, że da się idealnie mieszac języki i aktórów wielu narodowości, którzy znają więcej niż tylko angielski
W naszym stareńkim komediowym "Jak rozpętałem II wojnę światową" języków co niemiara. Da się? :)