Do tej pory uważałem Scotta za swojego ulubionego reżysera, który ma smykałkę do opowiedzenia zwięźle ciekawych historii w autentyczny sposób z sporym rozmachem przy okazji. Po tym filmie patrzę na Scotta jako reżysera, który nie potrafi wznieść się ponad swoje animozję i niechęć do osoby.
Mam wrażenie, że cały film o Bonaparte ma pokazać tylko jak Scott jako Brytyjczyk gardzi Napoleonem, jego historią oraz wielkością. W najmniejszych szczegółach ten film próbuje go ośmieszyć, poniżyć i pokazać jego małostkowość. W zasadzie to gdyby nie jeden triumf pokazany w tym filmie, to można odnieść wrażenie, że Bonaparte jest zwykłym generałem jakich wielu, który przypadkiem coś tam wygrał. Dramat, daję 6 za techniczne aspekty tego filmu, za ujęcia i sposób nagrania, za brak plastiku i kiczu, za świetne stroję i jeszcze lepszą charakterystykę, za rozmach przy tych dwóch bitwach oraz grę Józefiny, która według mnie odegrała swoją rolę dobrze. Duży minus Scotta za to co stworzył.