Marysia i Napoleon z 1966 jest bardziej prawdziwa. Najbardziej bawiła mnie scena pod stołem. Gdyby to było w prywatnym buduarze Józefiny w nocy... Ale to było rano przy 4 lokajach. Liczyłam ich, nie patrząc na główny ekran. Wyobraziłam sobie, że właśnie wtedy przybyłby adiutant z ważną wiadomością, chce złożyć powitanie gospodarzom i przekazać wieści... Wchodzi i widzi to. Już widzę jak Anglicy zrobiliby karykatury Napoleona pod stołem... To byłby skandal.