Lubie twórczość Scotta (szczególnie mojego ukochanego Łowcę Androidów), ale ten film to jest jakieś nieporozumienie. To, jak już ktoś wcześniej zauważył, film bardziej o Józefinie, a nie o Napoleonie. Montaż totalnie leży, sceny poucinane, raz 2 minuty w Egipcie, powrót do Paryża na szybki seks i nagle obsrany przez gołębie pałac w Moskwie. Kirby przez cały film jedna mina, Phoenix snuje się bezcelowo, czasami trochę pogra Jokera, czasem Beau(bardzo polecam nawiasem!). Sceny batalistyczne poza Waterloo, które jest pozbawione sensu i logikiem i mówię to jako laik, pozostawiają wiele do życzenia. Seans w Imaxie usprawiedliwia jedynie dźwięk plus pare ładnych kadrów. Przemyślcie czy chcecie na to iść do kina