Opowieści z Narnii: Srebrne krzesło

The Chronicles of Narnia: The Silver Chair
2027
21 tys.
chce zobaczyć
Opowieści z Narnii: Srebrne krzesło
powrót do forum filmu Opowieści z Narnii: Srebrne krzesło

"Wędrowiec" zakończył się klapą i to już koniec kinowej Narniii. A szkoda!

Ineluki

Żeby tak można było zekranizować wybrane książki samemu, oczywiście mając kasę i wszystko co do tego potrzebne... heh
A ja nie widziałam żadnego "Conana" ;p

Julia_20

Ja widziałem wersję z Arnoldem wiele lat temu. Po obejrzeniu filmu zapoznałem się z literackim pierwowzorem. Zresztą to przez "Conana" zaczęły się moje ciągoty literackie... Niestety...

Julia_20

to obejrzyj tylko Conana Barbarzyńcę, bo niestety Niszczyciel był już znacznie słabszy..
a ten nowy Conan.. ja lubię Momoę od czasu Stargate: Atlantis, ale jak zobaczyłam pinki-łinki zwiastun z komicznymi postaciami.. no halo? a gdzie takiemu białasowi Langowi do Jamesa Earl Jonesa i jego upiornego Thulsy.. mi się koszmary śniły jak on się w tego węża się zmieniał lub wlepiał się oczyskami.. w nowym zwiastunie brakuje mi mroku, syfu i popsutych zębów

diana6echo

Ja tez czasem oglądałem "Stargate: Atlantis". A co do starego filmu o Conanie, to mnie kiedyś często w uszach szumiała muzyka z tego filmu. Jest bardzo dobra. Daje klimat filmowi.

Tatar

Jak narazie to nowy Conan nie ma za dobrej oceny na fw. A na imdb jeszcze niższą. Nie wiem czy go obejrzę, mimo że jutro i może za tydzien będę w mieście gdzie jest kino (bo u mnie nie ma..), a chciałam iść na "Króla Lwa" ;]

Julia_20

ja na Króla Lwa nie pójdę bo się odwodnię i zaleję całe kino :P

diana6echo

Ja na "Króla Lwa" się nie wybieram. A co do "Conana", to jak patrzę na te oceny, to coraz poważniej myślę o niepójściu na ten film. Już taniej wyniesie wypożyczenie/zamówienie go na dzień-dwa. Ciekawe tylko, czy "Conan" będzie równie zły jak "Ostatni władca wiatru". Wiecie co mam na myśli?

Tatar

Pewnie to, że ten film otrzymał ileś tam złotych malin? Chyba pisałeś o tym jakiś czas temu, jeśli dobrze pamiętam...

Julia_20

Tak, wspominałem. I gdyby nie to, że pięć złotych malin, to może bym obejrzał. Na pierwszy rzut oka wygląda ciekawie: Europejczycy/Amerykanie stylizowani na Azję. Tak gdzieś Chiny/Indie. A mnie jakoś ciekawią takie baśnie stylizowane na egzotykę azjatycką w wykonaniu zachodnim. Dlatego obejrzałem "Księcia Persji".

Tatar

też popełniłam ten błąd z Księciem Persji.. dla mnie to była marna podróba serii Mumii z 1999 roku

Julia_20

Patrz, u mnie w mieście też (już/jeszcze) nie ma kina, ale w zapowiedziach i tak nie ma nic, na co chciałbym pójść... a do nowego Residenta postawią kino, ale że RE stacza się po pochyłej, to dwa razy się zastanowię, czy warto...
Nowego Conana może kiedyś obejrzę, ale na pewno nie w kinie... Króla Lwa też sobie odpuszczę...

Ineluki

Widziałam kilka dni temu czwartą część Resident Evil, ale też uważam że co nowsza część to gorsza. Jedynka była najlepsza, dwójka nie taka zła. Dalsze są nieco gorsze.
Nie widziałam w ogóle "Króla Lwa" w kinie (miałam - i mam nadal - ten film na vhs, które jeszcze mi działa! ;p), więc skoro jest możliwość to chcę skorzystać.

Ineluki

Ja kino mam blisko, ale chodzę do niego rzadko. Nawet nie przejeżdżam obok niego komunikacją miejską. Ale nie wyobrażam sobie mieszkać w miejscowości bez porządnego kina. Słyszałem że w wielu mniejszych miejscowościach, jest z tym kiepsko.

Tatar

Właśnie ja mieszkam w takim mieście, niecałe 7 tysięcy mieszkańców. Prawdziwego kina nigdy nie było i nie będzie :P Najbliższe (takie normalne, większe) kino to w Gdańsku, ale i tam muszę najpierw dojechać, niecałe 2 godziny heh. Nie wszyscy mają tak lekko, i dlatego rzadko jestem w kinie. ;p

Julia_20

Ja mam jakieś pół godziny drogi na piechotę. Szczególnie wspominam te wyjścia do kina, które miały miejsce w środku zimy: masa śniegu na osiedlu, zimno na dworze, ani żywego ducha na dworze. Jakoś wolę chodzić zimą niż latem. A i tak prawie nie chodzę do kina. W zeszłym roku tylko dwa razy byłem w kinie: na "Starciu tytanów" i "Narnii 3". A przed nimi w grudniu 2009 na "Avatarze". Czyli wychodzą półroczne odstępy.

Tatar

Na trzeciej części Narnii byłam 2 razy :] A ostatnio w lipcu na Potterze. Jestem w kinie tak raz na kilka miesięcy, chociaż zdarzają się wyjątki.

Julia_20

Do kina nie chodzę często, bo niewiele jest filmów, które by mnie zainteresowały do tego stopnia, abym poszedł. Tym bardziej, ze na większości filmów które oglądałem w kinie, zawiodłem się. Tym gorzej, ze to były filmy fantasy - mojego ulubionego gatunku. Właściwie, to tylko "Narnia 3" nie rozczarowała mnie...

Tatar

ja niby mieszkam w Warszawie i mam kino na kinie, ale to nie znaczy, że jest co oglądać w tych kinach... to tak jakby miało by się HBO - niby film za filmem leci, ale nie ma czego oglądać.. a i ceny wybitnie warszawskie są :/

diana6echo

Mieć tyle kin w mieście i jeszcze narzekać... :o Całkiem niedawno patrzałam na repertuary kin w Warszawie i był duży wybór, widziałam że nawet starsze filmy grają. Na niektóre z chęcią bym się wybrała...

Julia_20

ceny też mamy iście warszawskie ;)

Julia_20

Ja mieszkam w mieście blisko 100 tys., a kina premierowego brak (zostaje kameralne, w którym obejrzałem "Melancholię")... mają niby postawić multi, ale do kwietnia jeszcze trochę czasu...
A ostatnio w kinie premierowym byłem na... juz nie pamiętam, ale dawno to było...

Ineluki

Kiedyś to chodziłem na filmy w pierwszych dniach wyświetlania u nas. Teraz, jakoś mi nie zależy na byciu jak najwcześniej.

Tatar

Ja kilku premierach byłam. I zazwyczaj były to takie filmy, na które niecierpliwie czekałam i chciałam zobaczyć jak najszybciej ;]

Julia_20

Byłem w kinie w pierwszy dzień wyświetlania "Narnii 2" i "Indiany Jonesa 4". Potem to przestało mi zależeć na tym. Zresztą, to nie jest takie istotne w życiu.

Tatar

Ja byłam może na 2 lub 3 premierach w sumie. Na jednej nawet o północy. Na szczęście nie było wtedy hałasujących dzieciaków ;p

Julia_20

Ja chodziłem zazwyczaj późnym popołudniem. Wtedy też nie ma hałasującej młodszej widowni.

Tatar

W sumie to rzadko trafiałam w kinie na takie rozwydrzone dzieci, zazwyczaj widownia potrafiła się zachować. nawet na Narnii. A w ogóle, to ostatnio oglądałam sobie "Lwa...", po długim czasie. Już prawie zapomniałam jak bardzo lubię tę część. I Piotra :D

Julia_20

Ja nie oglądałem żadnej części "Narnii" od kiedy obejrzałem "Wędrowca". Niedługo po tym obejrzałem "Księcia Persji".
Tak to nic nie oglądałem nic z tego gatunku. Nie miałem na to czasu. Obejrzałem tylko jeden odcinek "Gry o tron" na HBO. Potem to już nie oglądałem.
Z książek to na gdzieś tuż przed wakacjami, gdy miałem luz, czytałem sobie różne historie alternatywne Polski.

Tatar

Ok ludzie, miałabym jedno pytanie odnośnie pewnego tłumaczenia z angielskiego na polski, bo tłumaczę tekst na stronę pewnej pisarki, ale z jednym mam problem. mianowicie jak byście przetłumaczyli "follow the milestones in her writing career"? Na szybkiego można tłumaczyć tak: "podążaj za kamieniami milowymi w jej pisarskiej karierze". Jednak po zastanowieniu trochę dziwnie i głupio to brzmi. Szczególnie to z "follow" jako "podążaj". Raczej po polsku tak się nie mówi, wobec tego pomoże ktoś? :)

Julia_20

Można to też zrozumieć jako "wzdłuż" lub "podążając". Ale żeby przetłumaczyć dokładnie, musiałbym znać kontekst.

Tatar

hmm to może skopiuję to jedno całe zdanie.
"Learn more about Michelle's voyages of discovery, follow the milestones in her writing career and explore the background to all her books." I moje przykładowe tłumaczenie "Dowiedz się więcej na temat odkrywczych wypraw Michelle, podążaj za kamieniami milowymi w jej pisarskiej karierze i badaj tło jej wszystkich książek." To ma być w powitaniu na głównej stronie, taki zwrot do odbiorcy.

Julia_20

Moim zdaniem może być. O to chodzi. Tak by pasowało moim zdaniem. Chociaż bardziej by pasowało "podążaj wzdłuż kamieni milowych".

Tatar

a może jednak zostawię jak jest... heh. jedno stwierdzenie aż takie ważne nie jest, na żaden konkurs nie idzie :P
Ale i tak dzięki za pomoc :)

Julia_20

Sam kiedyś wszystko tłumaczyłem sobie na angielski. Co tylko mogłem. Teraz mnie to nie bawi.

Ineluki

Jak dla mnie jest dobrze... nawet to "podążaj" jest na miejscu. Potocznie może takich zwrotów się nie używa, ale w mowie oficjalnej one nie rażą... powiedziałbym nawet, że są wymagane ;)...
A tak na marginesie, to ostatnio zauważyłem, że szykuje się wysyp filmów o zombie... na lata 2012-2014 doliczyłem się już zapowiedzi 6 czy 7 filmów... nowa moda? (A najśmieszniejsze w tym jest to, że nie wiadomo czy te filmy się przyjmą XD).
Do Tatara - wyobraź sobie, że ja też piszę (kiedyś coś wspominałeś o pisaniu... bodajże fantasy). Ja piszę w zasadzie dla siebie (dla samego pisania - "sztuka dla sztuki")... i dla tych kilku osób, które lubią czytać moje wypociny... jeśli jest choć jedna osoba, dla której można pisać - naprawdę warto.

Julia_20

Do ekranizacji książek nie wystarczy kasa i sprzęt... badziewny reżyser może zniszczyć najlepszy nawet pomysł (kiedyś widziałem taki film, ale szczęśliwie nie pamiętam tytułu)... i obawiam się, że moje zdolności reżyserskie okazałyby się żadne... tak samo jak aktorskie... wolę zostać przy pisaniu ;)...

Ineluki

Oczywiście, wiadomo że dobry reżyser i w ogóle ekipa to też ważna rzecz. O to też mi chodziło. Jeśli już robić film, to nakręcić go dobrze :) A sama byłabym zainteresowana nawet pracą przy filmach dokumentalnych, czuję że spodobałoby mi się takie coś :] Jednak nie mam możliwości by zacząć coś robić w tym kierunku. A w pisaniu, tak dla siebie, różnych historyjek, dobra nie jestem ;p

Julia_20

Ja miałem wiele pomysłów na różne historie. Żadnego, poza jednym, nie ubrałem w szczegóły i nie rozwinąłem. Ileś razy chciałem napisać książkę, raz pisałem fanfik który publikowałem na swoim blogu... Ostatnio zacząłem sobie układać historię alternatywną Polski... już zresztą entą.
Ja nigdy nie myślałem o robieniu filmów. Chciałem kiedyś grać w nich. I to najlepiej z kostiumami. Historyczne albo fantasy.

Tatar

A mnie jakoś nigdy szczególnie nie ciągnęło do tworzenia filmów... oczywiście, bywało, że sobie myślałem: "łał, takie aktorstwo to fajna fucha", ale doskonale też zdawałem sobie sprawę, ze swojego braku talentu... w reżyserce też wiele bym nie zdziałał... wolę robić to, w czym jestem dobry - piszę opowiadania z rodzaju "pomieszanie z poplątaniem" - pseudopostapokaliptyczne fantasy ;)... i najlepiej w uniwersum, które sam stworzyłem (choć nie tylko ;))...

Ineluki

Ja nigdy nie przejawiałem żadnych skłonności artystycznych. Ani nie grałem na instrumencie, ani nie recytowałem wierszy, ani nie brałem udziału w jakichkolwiek przedstawieniach.

Tatar

Tego typu zdolności artystycznych to i ja nie przejawiałem. Próbowałem nauczyć się grać na jakimś instrumencie - nie wyszło, totalne beztalencie; recytować wierszy nawet nie miałem zamiaru (pomijając fakt, że nie rozumiem poezji); w przedstawieniach też nie występowałem... a jeśli chodzi o pisanie opowiadań - robię to, bo lubię :)...

Ineluki

Też lubiłem pisać. Ale teraz już nie ma ochoty zarywać nocy z tego powodu. A pisałem fantasy i historię alternatywną.

Tatar

Nad tym drugim dużo rozmyślałem przez ostatnie dwa miesiące. I jeszcze nigdy tak szczegółowo tego nie obmyśliłem. W skrócie: jagielloński Commonwealth w Europie Wschodniej.

Tatar

Za historię się nie biorę, bo jakoś nigdy mnie w tym kierunku nie ciągnęło... wolę wymyślać własne światy i historię...
Dawniej też pisałem fantasy, ale to mi nie wystarczało, więc postanowiłem pójść dalej i do fantasy dorzuciłem "relikty przeszłości" (zaawansowaną technologię), a obecny projekt, to równoległa rzeczywistość, czasy bardzo zbliżone do współczesnych, ale elektryczność nie została ujarzmiona...
Tylko że u mnie najważniejsze chyba są postacie - o każdej z nich (1-szo i 2-goplanowych) mógłbym opowiedzieć osobną historię ;)...
I ja piszę raczej wieczorami... nocą umysł już nie pracuje tak, jak powinien i praca nie jest tak efektywna, jakbym chciał^^'...

Ineluki

Alternatywna rzeczywistość to może być fajna zabawa. To odpowiadanie sobie na pytanie "co by było gdyby". Myślałem nad wieloma wersjami. W najnowszej Polska jest monarchią konstytucyjną, która ma za sobą długi okres współistnienia w jednym państwie ze swoimi południowymi i wschodnimi sąsiadami.

Tatar

Ineluki, mnie też do historii nigdy nie ciągnęło. Jako do dziedziny wiedzy. W szkole byłam z tego zawsze jedynie przeciętna... W mojej rodzinie to mój tata jest zafascynowany historią i gdyby miał mozliwość to stale oglądałby discovery historia (o, aktualnie właśnie ogląda) ;p

Julia_20

Miałem całą kolekcję różnych podręczników czy leksykonów o historii. Głównie Polski. Ale najbardziej lubiłem historię II wojny światowej. Do tej pory mam ochotę obejrzeć jakiś film o postaciach autentycznych tamtych czasów. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się obejrzeć "W czasie burzy" o Churchillu.

Tatar

Lubię filmy oparte na faktach :) Zarówno te mocno powiązane, jak i mniej.

Julia_20

Ja jednak wolę te bardziej powiązane. Te bliższe faktom. Oprócz tego, lubię jeszcze melodramaty, takie jak "Wichry namiętności".

Tatar

Julia - zupełnie jakbyś mówiła o moim ojcu XD... wiecznie ogląda filmy dotyczące historii Polski, choćby już je widział kilka razy... a historię II wojny światowej, to zna na wyrywki...
A jaki był zawiedziony, gdy się dowiedział, że ja wolę "bajki" i "nieprawdziwe rzeczy"... ale to już zamierzchła przeszłość...
Z filmami opartymi na faktach u mnie jest różnie. Niektóre potrafią mnie wciągnąć, a inne zwyczajnie nużą. Kiedyś widziałem rewelacyjny Japoński film, którego akcja działa się wkrótce po wojnie... już kilkanaście lat go szukam i znaleźć nie mogę (ludzie widzieli film, ale nie zapamiętali tytułu^^'...).