Pasja

The Passion of the Christ
2004
7,5 242 tys. ocen
7,5 10 1 242179
6,8 42 krytyków
Pasja
powrót do forum filmu Pasja

jak można wierzyć,że 6 mld lat temu "nic" wybuchło i z tego wybuchu powstały skały, a ze skały powstał człowiek. :)))))))))))))) przecież to zabawniejsze niż Monty Python!

użytkownik usunięty
bumbleble

Tak, dokładnie to.

użytkownik usunięty
bumbleble

Nie wiem skąd masz te statystyki. Ale jak zobaczysz na wybitnych filozofów XX wieku, to niemal wszyscy są ateistami lub agnostykami. Z wybitnych nowożytnych filozofów był w sumie tylko jeden chrześcijanin: Kierkegaard. Jeśli nie znasz go, to polecam jego książki. Całkiem fajnie się je czyta.
Co do tego "smutku". Człowiek myślący widzi i czuje bezsens istnienia. Więc wymyśla sobie jakiś "wyższy" sens w postaci bóstw. Zwierzęta nie zawracają sobie głowy takimi pierdołami jak "sens życia", bo są dostosowane do środowiska. Człowiek jednak jest słabą istotą. Towarzystwo innych ludzi mu nie starczy, aby sie poczuć pewnie na tej okropnej ziemi, więc musi towarzyszyć jakiś "Bóg". Jak widzisz, w pewnym sensie mimowolnie udowodniłaś, że religia jest tworem człowieka.
Problem jednak w tym, że potrzeba nadawnia swojemu życiu jakiś sens nie czyni jeszcze Boga prawdziwym. Pozostaje on wymysłem człowieka, który w ten sposób pragnie nadać swojej "wegetacji" jakis sens.
Człowiek ma dwa wyjście: uciec w kierunku iluzji albo się próbować na trzeźwo pogodzić z prawdą. Każdy musi taką decyzję w końcu podjąć. Ja wybrałem drugą opcję. I szczerze mówiąc nie przeszkadza mi to, że Boga nie ma. Ale też nie cieszy. Jest mi to po prostu obojętne.
"Jednowymiarowa egzystencja"? Naprawde uważasz, że dla człowieka tylko Bóg się musi liczyć? Ile wielkich artystów, pisarzy, aktorów było i jest ateistami? Uważasz ich wszystkich za "jednowymiarowych"? Uważasz, że oni "gniją"? Tak samo można by zarzucić, że większość ludzi wierzących żyje w sposób "jednowymiarowy", bo religia ich zamyka na całe bogactwo doswiadczeń, które uznano za grzech. Ja osobiście tak nie twierdzę, bo uważam, że dużo ludzi religijnych prowadzi całkiem interesujący żywot. Ale można by tak sądzić. Więc nie idźmy drogą wzajemnego obrażania się.
Dla mnie sprawa jest dość jasna: Bóg jest wymysłem człowieka, aby poczuć się silnym, bezpiecznym i nie lękać się śmierci.
Ale kto wie... może się mylę;)

ocenił(a) film na 10

A kiedyś mi się obiło o uszy czy oczy, tobie linków już nie wysyłam, a nie prowadzę bibliografii wszytskiego co przeczytałam/ obejrzałam/usłyszałąm w życiu.
wcale tego nie udowodniłam - po prostu stwierdziłam bezsens istnienia bez wyższej idei. Sens jest taki, by przedłużyć swoją egzystencję.
Czemu uzurpujesz sobie prawo do stwierdzenia że człowiek ma dwa wyjścia? Ja sądzę że tych wyjść i ścieżek jest nieskończenie wiele, ale do czego one prowadzą? Stwierdzasz że Boga nie ma- Wierzący stwierdzają że jest. Zanik dyskusji w martwym punkcie bez wyjścia, jedna strona przekonana że WIE i koniec, druga nie ma 100% dowodów.
Nie tylko, ale jest on istotą wszechrzeczy. niewiem, to pewnie niepoliczalne. Tak, wszyscy gniją w ziemi ale ich twórczość jest nadal obecna (jeżeli nie podda się procesowi rozkładu, czyli również może przeminąć).
"nie idźmy drogą wzajemnego obrażania się" - ty piszesz to do mnie ;) ? wzajemnego?obrażania?
skoro sprawa jest dla ciebie jasna, nie istnieje dla ciebie słowo "może". przynajmniej tak wynika z twoich słów

użytkownik usunięty
bumbleble

Niczego sobie nie uzurpuję. Przedstawiłem tylko swój tok myślenia. Jeśli uważasz go za błędny, to go zbij - ale nie linkami internetowymi, tylko argumentami.
Moja rada: weź sobie dowolny podręcznik z filozofii wspólczesnej. A potem sobie na podstawie tego podręcznika zrób własną statystykę ile z tych wybitnych filozofów są lub byli ludźmi wierzącymi w Boga. Podejrzewam, że znajdziesz ani jednego filozofa swiatowej rangi, który by wierzył w Boga chrześcijańskiego. A jeśli nawet jakiegoś znajdziesz, to na pewno nie będzie on należał do "większości".
Nie można oczywiście mieć pewności, że Boga nie ma. Nie można udowodnić, że coś nie istnieje. Ale można z całą pewnościa powiedzieć, że istnienie Boga jest bardzo mało prawdopodobne. Mity biblijne po prostu straciły wiarygodność. Kościół o tym doskonale wie. Dlatego zamiast próbować "udowadniać" istnienie Boga (jak w Średniowieczu) teraz Kościół ględzi, że życie bez Boga jest pozbawione sensu. I niestety ludzie wierzący znowu "łyknęli" te brednie.

ocenił(a) film na 10

ale czy ja mówię o "Bogu chrześcijańskim"? Nie, ja mówię o inteligentnym bycie który nas stworzył jak wszystko inne. Ja tam nie słyszałam że życie bez Boga jest pozbawione sensu, sama doszłam do takich wniosków. Cieszę się że Kościół podziela moje zdanie :)
Udowodniłeś że dla ciebie nawet najobszerniejsza argumentacja nic nie znaczy, bo wiesz swoje. Swój tok myślenia przedstawiasz jako jedyną prawdę, myślę że gdybyś na początku tego zdania napisał "wtdaje mi się..." "Myślę że..." inaczej zinterpretowałabym twoje słowa. Znów coś stwierdziłeś jako jedyną prawdę- "łyknęli te brednie". Bez wcześniej wspomnianego "może" sądzę że dalsza dyskusja jest bezproduktywna.

użytkownik usunięty
bumbleble

"Może", "Sądzę", "Wydaje mi się"... pusty formalizm. Jeśli człowiek jest czegoś to po co ma byc fałszywie skromny.
Jakoś męczy mnie rozmowa z Tobą. Jesteś strasznie natrętna, nie masz żadnych argumentów, podajesz tylko linki... no i na dodatek pouczasz jak człowiek ma pisać posty. Żałosne.
Mieliśmy już okazję przy innym filmie przekonać się, że z naszych dyskusji absolutnie nic nie wynika. Więc dajmy sobie spokój.
Proszę, nie pisz juz więcej do mnie. Mam bowiem zwyczaj odpisywać. Ale rozmowa z Tobą jest dla mnie stratą czasu.

ocenił(a) film na 10


nie podałam argumentów, odpowiedziałam ci na pytania
nie podałam ci żadnych linków
nie pouczyłam cię jak masz pisać posty
nic nie wynika, i nigdy nie będzie bo jesteś czegoś (patrz wyżej)

użytkownik usunięty
bumbleble

Statystycznie większość ludzi wierzących w statystykę to idioci, ale 8.1 polecam, bo bzdury pleciesz http://pl.wikipedia.org/wiki/Ateizm

ocenił(a) film na 10

w statystykę nie można wierzyć, ona obrazuje pewne zjawisko i jest faktem. Wiara nie składa się z faktów

użytkownik usunięty
bumbleble

Statystykę bez pokrycia, jak w tym przypadku.

ocenił(a) film na 10

dobra, jak znajdę czas i chęci napiszę opracowanie tematu na wikipedii ;D

użytkownik usunięty
bumbleble

Jakiego tematu?

ocenił(a) film na 10

teraz już nie wiem czy mnie prokujesz czy nie ma u ciebie kumatości....

użytkownik usunięty
bumbleble

No nie ma :(

ocenił(a) film na 7

statystyka to rzecz względna. Solidnie zrobiona jest bardzo przydatna i obrazowo może przedstawić jakiś problem. Problem polega na tym że łatwo można nią manipulować i ukazywać pewne półprawdy które oficjalnie nie są kłamstwem jednak koniec końców przekazują fałszywe tresci.

ocenił(a) film na 5
bumbleble

"Statystycznie więcej naukowców i filozofów wierzy w Boga, a wiarę to daje im niezwykle skomplikowana konstrukcja wszechświata."
A można wiedzieć które statystyki o tym mówią? Ja opieram się na badaniach uniwersyteckich, które nie są stronnicze, ani popierane przez żadne konkretne środowisko. Badania uniwersyteckie wskazują, jakoby w środowisku naukowym poziom ateizmu trzymał się średnio na 60%. Choć np Royal Society to 92% zdeklarowanych niewierzących, zaś amerykański odpowiednik - 45%. Np Francis Collins, szef programu HGP, który bardzo wielki wkład własny miał w tym programie, uważa, że geny powstały z woli Boga. Wiara zapełnia luki w poznaniu - jeśli czegoś nie możemy zrozumieć, lub wydaje nam się to nieprawdopodobne, to wolimy się okłamywać, niż szukać. Barbara Stanosz taką postawę nazywa "schizofrenią poznawczą", która polega na dualistycznym podejściu do spraw natury - zwyczajnym i nadzwyczajnym, przy czym oba się wykluczają.
Ponadto złożoność jakiegoś zjawiska nie jest dowodem na to, że coś musiało to stworzyć, lecz że to coś musiało powstać z mniej złożonych form. Jeżeli jednak uznamy, że wszystko co jest złożone potrzebuje kreatora, to wpadniemy w absurd, ponieważ istota która stworzyła tak skomplikowany świat, sama musiała zostać stworzona przez kogoś innego, a ten ktoś przez kogoś innego i dojdziemy do nieskończonej kreacji. Oczywiście jeśli fizyk mówi, że zwykła materia była zawsze, to jest to niepoważne i głupie, ale wszechpotężna istota, która stworzyła przeogromne uniwersum nie musiała powstać, tylko po prostu sobie była od zawsze. No normalnie zabójcza logika...

" Myślę że wiara w to, że wszystko jest dziełem przypadku (kłania się prawdopodobieństwo) jest bardzo irracjonalna i... smutna."
Ach, moje kochane prawdopodobieństwo : D Uwielbiam dowód z prawdopodobieństwa! Jest taki.... logiczny i taki klarowny, czysta matma! Zatem do dzieła! Przejrzyjmy możliwość prawdopodobieństwa!
Zacznijmy może od prostego przykładu losowania totolotka. Jaka jest szansa, że trafię "6" w totka? Według obliczeń z rachunku prawdopodobieństwa, szansa to 1:13 983 816. Jak to jest zatem możliwe, że mogę wygrać? Jak to jest możliwe, że czasem dwie, zupełnie nieznane sobie osoby trafiają "6" w jednym losowaniu? Zacznijmy zatem od tego, że tak mała szansa wynika z wysłania JEDNEGO wyniku losowania. Ale co jeśli wyślę 20 milionów kuponów? Może okazać się, że tylko jeden z nich jest dobry (według rachunku prawdopodobieństwa), ale może się okazać, że na tych pozostałych 6 milionach jeszcze gdzieś skreśliłem raz lub dwa razy te same dobre numery. Jest też szansa, że tylko jeden będzie z "6", ale udało mi się wielokrotnie trafić np. "5", "4", lub bardzo prawdopodobne - ale nadal zwycięskie - "3".
Przenieśmy zatem nasze losowanie na makro skalę - kosmos. Jaka jest szansa, że w JEDNYM układzie powstała planeta taka jak Ziemia? No cóż, szansa jest znikoma i praktycznie niemożliwa. Ale co jeśli mam do wykorzystania całe miliardy układów słonecznych? Czy wtedy szansa jest również nieprawdopodobna? Trzeba też pamiętać, że nasza Ziemia to totkowa "6". A przecież życie mogłoby powstać również w temperaturze +40 jak i -20*C - to są nasze zwycięskie "5" i "4". Planeta może być za zimna/gorąca, oraz za mała na rozwój życia do form wyższych, ale może mieć dobre warunki do powstania bakterii. To są nasze zwycięskie "3".
A więc lecimy! Założenia:
a) Szacowana ilość galaktyk to ok. 150.000.000.000 (miliardy) w widzialnej części uniwersum (tj. najdalszy punkt widoczny przy użyciu obecnej ziemskiej technologii).
b) Każda galaktyka zawiera ok. 10.000.000.000 (milardy) gwiazd. (szacunki mówią o wartości pomiędzy 10^7 - 10^12, tak więc przyjąłem wartość uśrednioną 10^10).
Teraz wyprowadzamy równanie na uśrednioną ilość gwiazd we wszechświecie, tj. A * B = 100.000.000.000 * 10.000.000.000 = 1.000.000.000.000.000.000.000 (tryliard). Uzyskujemy niebanalną liczbę 1 tryliarda gwiazd. Uznajmy jednak, że 80% z nich jest zbyt chłodna, zbyt gorąca, skupiona jest w mgławicach gwiezdnych, jest blisko pulsarów, kwazarów, czarnych dziur, za daleko lub za blisko środka galaktyki, znajduje się w przestrzeni między ramionami galaktyki. Zostaje nam 200.000.000.000 (miliardy) gwiazd, które mogą potencjalnie posiadać planety. Powiedzmy jednak, że tylko 10% z nich ma planety wokół siebie. Zostają nam 2.000.000.000 (miliardy).
Kolejne założenie:
a) Mamy 2.000.000.000 (miliardy) słońc, przy których potencjalnie mogą powstać planety.
b) Przy każdym z tych słońc powstały średnio 3 planety.
Równanie A * B = 2.000.000.000 * 3 = 6.000.000.000.
Uzyskujemy 6.000.000.000 (miliardy) planet, które krążą wokół idealnych słońc. Niestety, ale 90 % tych planet jest za mała, zbyt gęsta, ma budowę gazową a nie skalistą, ma za słabą bądź za silną grawitację, posiada za słabą magnetosferę, znajduje się za blisko pasa asteroid itp. Otrzymujemy w rezultacie. 400.000.000 (miliony) planet, które są dobre pod każdym fizycznym względem. Lecz niestety, ale tylko 1% z nich leży w ekosferze wokół słońca. Uzyskujemy w ten sposób "tylko" 4.000.000 (miliony) planet, które spełniają takie warunki. Uzyskujemy "tylko" 37.500 (tysiące) planet będących naszą "6". Możemy nawet zmniejszyć ilość do 1.000, jeżeli dziesiątki tysięcy są dla Ciebie zbyt optymistyczne. Możemy rozpatrywać też warunki dla planet od których nie oczekujemy wielkich cywilizacji, ale po prostu życia w formie bakteryjnej, które to mają (szczególnie ekstremofile) bardzo niskie wymagania względem środowiska, oraz ewentualnie jakieś prymitywnej flory.
Podkreślę jednak pewien fakt - wszystko odnosiłem do PESYMISTYCZNYCH założeń, z racji na to, że obserwacje pokazują, że znakomita większość słońc, to słońca wielkości naszego Słońca. Karły i hiperolbrzymy się trafiają rzadko, również najczęściej gwiazdy powstają na ramionach galaktyk, a nie pomiędzy nimi, i tworzą się w stanie względnie wolnym, rzadko są w wielkich mgławicach, nie pozwalających poprawnie funkcjonować planecie w ich okolicach. Należy też dodać, że "6" w naszym układzie to tylko Ziemia, lecz np do "5" należy Mars, zaś do "3" księżyce galileuszowe, oraz Wenus. Odkryliśmy też poza Układem Słonecznym kilka planet krążących wokół odpowiedniego słońca w odpowiedniej odległości, pozwalającej utrzymać gęstą atmosferę, wodę w stanie ciekłym i znajdują się w ekosferze, pozwalającej na wytworzenie się życia.

"Bo po co żyć, wzrastać umysłowo/duchowo/moralnie skoro się jest kawałkiem mięcha zawieszonego na kościach które, jak ustanie jego funkcjonalność, zgnije w ziemi?"
To samo powiedzieć mogę ja: Bo po co żyć, wzrastać umysłowo/duchowo/moralnie skoro się jest kawałkiem gliny/żebra będącego więzieniem dla duszy, która, jak ustanie funkcjonalność ciała, pójdzie do raju, w którym nie będzie miała złych myśli i złych wspomnień, nie będzie grzechu, nie będzie można się pomylić, nie będzie par i związków, nie będzie można przeżywać negatywnych emocji, rozbić sobie kolana, czy umrzeć. Normalnie idealny świat Aldona Huxleya się tu kłania...

ocenił(a) film na 10
Oriflamme

tak sobie palnęłam ;) gdzieś, kiedyś to usłyszałam, pewnie tyczyło się to tych które wspominasz. Dziękuję za sprostowanie. Śmiem jednak uważać że każde badania są stronnicze- oprócz logicznego prawdopodobieństwa... które nie może opierać się na teoriach (np.nikt nie policzył gwiazd) a faktycznych danych, a fakty są takie, że nie mamy kompletnych danych. Szybciej i wcale nie tak niepoprawnie można stwierdzić, że jest to wielce (nieprawdopodobnie wielce) nieprawdopodobne. Owszem, wiara we wszechmogącego kreatora wszystko upraszcza, ale nie wyklucza też i nie przeszkadza w doszukiwaniu się "prawdy". Czy nie uważasz że na dzisiejszym poziomie wiedzy nie można stwierdzić nic na pewno (w tej materii)?
Nie jestem znawczynią biblii, ale wydaje mi się bardzo "ziemskie" takie pojmowanie raju i trochę inne od mojego wyobrażenia.
Może negatywne emocje tylko tu, na ziemi nadają smak tym pozytywnym? Jak by nie były i tak są nieprzyjemne.

ocenił(a) film na 5
bumbleble

A co to znaczy "policzyć gwiazdy"? Gość ma siedzieć przy teleskopie i liczyć każdą pojedynczo? Komputery zajmują się obróbką i analizą zdjęć, czyli np liczeniem punktów świetlnych na danym obszarze obserwowanym. I oczywiście - nie mamy kompletnych danych, bo są one stanowczo za małe. Potrafimy dostrzec tylko mały fragment uniwersum, a jest jeszcze go dużo dużo więcej. Według fizyki teoretycznej uniwersum to jedynie pewna schematyczna część rzeczywistości jest ich tak naprawdę więcej. W styczniu nawet był o tym artykuł w gazecie Świat Nauki.
I tak jak napisałem powyżej, napiszę jeszcze raz - nie ważne jak bardzo uznasz to za nieprawdopodobne, ale fakt, że odkryto planety w tak samo idealnych proporcjach względem masy, odległości, wielkości i ułożeniu świadczy o tym, że ta "niemożliwość" jest całkiem powszechna.

Nie, nie uważam tak. Jeżeli Bóg jest wszędzie, to wystarczy zbadać jedno miejsce by stwierdzić, że go tam nie ma. 200 lat temu zadawano naukowcom to samo pytanie i z pewnością siebie mówiono, że ta nauka do niczego konkretnego nie prowadzi. Po 200 latach nauka poszła znakomicie do przodu wypychając Boga z wielu dziedzin, które wcześniej mu przypisywaliśmy. Dziś nie robicie nic innego, niż robiliście kilka wieków temu - po prostu staracie się wepchnąć Boga tam, gdzie nauka jeszcze nie zdołała odkryć odpowiedzi. Świetnie to obrazują te dwa obrazki:
http://a8.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash4/382816_281865325200042_1736018193 59727_750211_1164850247_n.jpg
http://a4.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash4/391165_264603623592879_1736018193 59727_702036_623221963_n.jpg

Człowieczeństwo jest człowieczeństwem. Jesteśmy kim jesteśmy dlatego, że przemijamy, błądzimy, szukamy. Mnie np. wiele złych i przykrych rzeczy ukształtowało jako takiego, a nie innego człowieka. Nie żałuję tych przykrości i tego zła i cieszę się, że go doświadczyłem. Świetnie o sprawie człowieczeństwa traktuje film "Człowiek przyszłości".
Ludzie, którzy unikają cierpienia, tak naprawdę nigdy nie przeżyją życia i nie będą w pełni ukształtowani. Będą też raczej słabymi nauczycielami życia dla swych dzieci. Cytując Dziady cz. II: "Kto nie doznał goryczy ni razu ten niedozna słodyczy w niebie" - cierpienie nas kształtuje i jest fundamentem człowieczeństwa, właśnie świadomość przeżywania i czucia.

ocenił(a) film na 10
Oriflamme

a co z hiperprzestrzenią? Nie życzę sobie żebyś pisał "staracie" mi tam wystarczy że jest dla mnie, ale podoba mi się że znajdują go inni ludzie, tacy wybitni jak naukowcy. Też mam dla ciebie coś http://www.youtube.com/watch?v=Zee7rkMreec
W 3 akapicie jak najbardziej się z tobą zgadzam (oprócz stwierdzenia o filmie, którego nie oglądałam) cierpienie nas kształtuje. Ale kiedy już się ukształtujemy, czy musimy przemijać? Lub inaczej: Kiedy nauczeni cierpieniem wiemy o pewnych rzeczach, czy potrzebujemy go jeszcze, czy staje się wtedy tylko wspomnieniem i elementem naszej ukształtowanej w procesie cierpienia świadomości?

ocenił(a) film na 5
bumbleble

Wybacz, jeśli to Cię dotknęło, po prostu ta tematyka wzbudza żywe emocje i czasem używam argumentum ad personam, choć staram się je ograniczać do minimum, ponieważ są wyrazem dość niskiego poziomu argumentacji.
Niestety, ale go nie znajdują, tylko są wychowywani w duchu religii, a to jest coś zupełnie innego. Gdyby ktoś, kto nie zna żadnej religii, nagle się nawrócił w wieku 30 lat, to przyznałbym, że coś w tym jest. Ale jeśli wzrasta się w mocno religijnym społeczeństwie z przewagą jednej religii, to zostanie jej członkiem nie jest niczym niezwykłym.
Kiedyś górną półką wiekową było 20-30 lat. Dziś średnia wieku to aż 80 lat. Genetyka, biomedycyna i wiele innych gałęzi nauki dąży do wydłużenia tego wieku, przy czym genetyka dąży - i jest już na tropie - wyłączenia, lub ograniczenia do minimum procesu starzenia, który średnią wieku ustanowiłoby na poziomie 200 lat. Podkreślam - ŚREDNIĄ. Kwestia przemijania to kwestia czasu.
Pewne rzeczy muszą być regularnie nam przypominane, dopóki nie nauczymy się przeżywać poprawnie cierpienia, oraz unikać, lu rozwiązywać problemy. Coś na zasadzie buddyjskiej nirwany.

użytkownik usunięty
bumbleble

Ciężko policzyć gwiazdy, skoro wszechświat jest nieskończony. Właściwie przez to pojęcie prawdopodobieństwa nie funkcjonuje.

ocenił(a) film na 7

owszem biblia nie musi byc prawdą po za tym nie jestem zadnym fanatykiem, jednakze dzisiejszy swiat bez Boga wcale nie idzie w dobrym kierunku.

użytkownik usunięty
dagothversur4

Ale "z Bogiem" ten świat też niekonieczne szedł w dobrym kierunku: Średniowiecze broni się jedynie pięknymi budowlami kościelnymi i pałacami. Ale pamiętajmy, że była to epoka koszmarna pod kątem moralności.
Można dużo narzekać na wspólczesną Europę, ale jest ona w duzo lepszej kondycji niż 100, 200, 500 albo 1000 lat temu. To właśnie "bez Boga" udało się zachodnim Europejczykom od ponad 60 lat nie wojować między sobą.

ocenił(a) film na 7

z drugiej strony bez Boga zgineło okolo 70 milionow osob,a bylo to całkiem niedawno. Teraz nie jest lepiej. Wojny domowe w syri,okupacja Palestyny, rzady wojskowe w egipcie, bieda i miliony zabitcy niewinnych osób, zniszczenie Iraku, atak na suwerenne panstwo Libie, czy dzisjejsza propaganda odnosnie zagrożenia ze stronu Iranu. Europa znowu w tym wszystkim uczestniczy i pozwala by ludzie gineli a co najlepsze wspomaga i tworzy tylko możliwośc wybuchu kolejnej wojny swiatowej i wielkiego kryzysu razem USA(można już je nazwać państwem policyjnym) Owszem Europejczycy nie wojują ze sobą ale przez te 60 lat wcale nie bylo pokoju.

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=gGshgk2fn9U

ocenił(a) film na 7
dagothversur4

a noo tak. Zapomniałem dodać masakry w Jugosławi albo w Gruzji.

użytkownik usunięty
dagothversur4

Oczywiście, że "brak Boga" lub "bezbożność" nie jest gwarancją wysokiego standardu cywilizacji. Trzeba też umieć wykorzystać wolność, która daje ateizm. Jeśli zamiast w "królwetswo niebieskie" zaczniesz wierzyć w takie brednie jak "komunizm" lub "higienę rasową", to oczywiście nie uczyniłeś żadnych postępów. Każdy fanatyzm jest zły, równiez ten świecki. Jednak zródła fanatyzmu są zawsze religijne.
Najlepszym dowodem jest wspólcześnie Iran. Agresja tam płynie z fundamentalizmu religijnego przywódców. Również czystki etniczne na bałkanach miały między innymi podłoże religijne.
Zobacz na stan cywilizacji krajów arabskich. To była kiedyś kolebka kultury, wiedzy, mądrości. Ale odkąd monoteizm islamski wyparł i zniszczył dawny politeizm, to cała ta kultura padła. Ci ludzie żyją na poziomie naszego Średniowiecza, w którym róznież monoteizm rządził niepodzielnie.
Są to moim zdaniem wskaźniki na to, że religia (a szczególnie religie monoteistyczne) jest wielkim złem. Jedyna religia w imię której nie przelano wiele krwi, to buddzym (aczkolwiek tu też są różne zdania historyków). Ale ja nie wiem czy buddyzm jest religią. Raczej filozofią z elementami religii.
Jeśli ktoś nie wierzy w Boga, to na pewno ma jeden powód mniej, aby innych pouczać, nawracać albo zwalczać.

ocenił(a) film na 7

co do fanatyzmu zgodzę się jednak zauważ że tym krają nie pomaga się podnieść gospodarczo i moralnie(tam gdzie bieda zawsze sa wojny i przeludnienie) Dodatkowo wpuszcza sie ich masowo do europy,zwłaszcza zachodniej. W takiej sytuacji nadmierna tolerancja doprowadzi to tego ze takie kraje jak np Francja,Holandia rozbudzi nacjonalizmu który może doprowadzić również do rozlewów krwi nie tylko na tle religijnym ale i rasowym i kulturalnym.

użytkownik usunięty
dagothversur4

Trudno się z tym nie zgodzić.
Tylko nie wiem jak takim krajom "pomóc". Jak np. muzułmanom pomóc na poziomie moralnym? Przeciez oni i tak wszystko "wiedzą lepiej", bo ślepo wierzą w swoim imamom, Koranowi. Jeśli nie żyjesz w zgodzie z szariatem jesteś bezbożnikiem. Z ich punktu widzenia to oni Ciebie muszą trochę pouczyć dobrych zasad życia. To tak jakbyś chciał pomóc w Polsce Rodzinie Radia Maryja. Przecież zaraz będą Cie wyzywać od "masonów", "lewaków", "komunistów" itd. Z ludźmi, którzy bytują na tym poziomie nędzy intelektualnej nie ma dialogu. Możesz im dać pieniądze. Ale niby za co? Dlaczego ja mam płacić za głupotę innych.

ocenił(a) film na 7

problem polega na tym że i tak nas w to wciągaja;p A Polacy pchają się do Iraku i nic z tego nie maja.

ocenił(a) film na 10
dagothversur4

sprostowanie: To m.in. NATO pcha Polaków

użytkownik usunięty
bumbleble

Sprostowanie sprostowania: Niemcy też są w NATO. Ale jakoś nie pchali się do Iraku.
(Nie pisz do mnie)

ocenił(a) film na 7
bumbleble

to sie nazywa : brak silnej polityki zagranicznej. My umiemy tylko lizac dupy innych a sami nic nie umiemy sobie wywalczyć. Jestesmy słąbi i dajemy sie wykorzystywać. W pewnym sensie widać że nasi politycy chcą wdać sie w łaski zachodnich elit a przyokazji zrujnować nasz kraj.

ocenił(a) film na 10
dagothversur4

ludzie patrzą po sobie. Cyha tylko takim sposobem udało ci się określić 1000 lat historii narodu polskiego z której wynikają inne wnioski. To że ludzie na tej biednej ziemi żyją w chorym ustroju gdzie głos debila jest tak samo ważny jak głos profesora znaczy tylko tyle że jest więcej idiotów. Polacy nie są słabi, ale większość z nich jest ogłupiała bo się nie interesuje i nie wiąże faktów

ocenił(a) film na 7
bumbleble

mówiąc o słabosci mówiłem o naszej polityce zagranicznej. JEstem dumny z naszej histori lecz ludzie nie chcą sie z niej uczyc.

ocenił(a) film na 10
dagothversur4

chcą niechcą - musieli przyswoić pewne informacje żeby osiągnąć wykształcenie.... teraz już niemuszą :(
To nie jest moja polityka zagraniczna, ja nie głosowałam na typa który wybrał takiego ... nieudolnego typka na ministra spraw zagranicznych (w dzisiejszych ciekawych czasach jedna z najważniejszej funkcji rządu)
Demokracja to kulawy system z 18 % głosujących około 2% czyta gazety :( a pamiętajmy że szmatławce i paszkwile mogą być również prasą :'(

ocenił(a) film na 5
dagothversur4

Zacznijmy od tego, że tego kraju nie da się zrujnować, bo i tak jest już ruiną. Te zachodnie elity o których wyrażasz się z taką pogardą, to elity, które jeszcze 100 lat temu w swoim posiadaniu miały całą Afrykę, Bliski Wschód, Oceanię, oraz wielkie wpływy w państwach arabskich. Te plugawe państwa zachodu dziś są najbogatszymi państwami, posiadającymi potencjał nuklearny, rozwijającą się naukę i silną gospodarkę.

Poza tym co mielibyśmy sobie wywalczyć? Może pójść w ślady Hitlera i zacząć głosić, że Polacy nie mają przestrzeni życiowej? Era wojen militarnych się skończyła. Dziś możemy kulturowo i politycznie wspierać np. Kresy.

A duma z historii - można być dumnym, do pewnego stopnia, z kultury I Republiki, lecz nie z jej całościowej historii. Rozkład naszego państwa zaczął się już w czasie wojny z krzyżakami w XVI wieku, co przez następne dwa wieki doprowadziło do rozbiorów.

użytkownik usunięty
dagothversur4

Oczywiście, prędzej czy później będzie rzeźnia;)

ocenił(a) film na 10

zależy jak kto odbiera "ateizm". Jak dla mnie jest to po prostu stan człowieka zagubionego, który w ramach "Boga" w centrum stawia "samego siebie" innymi słowy "narcyzm" do którego nikt się w dodatku nie przyzna.
Za średniowiecze i wiele innych przepraszano przynajmniej z Rzymu, a czy za II wojnę ktoś raczył przeprosić czy się wypiera i zwala na innych? Papierze przepraszają za wiele rzeczy nawet teraz, a czy jakiś wielki ateista przeprosił kiedyś za coś? W realiach "narcyzów" przeprosiny to rzecz praktycznie nie istniejąca. :P pozdrawiam. :)

użytkownik usunięty
Aleksander_Florenz

PapieŻe... nie "papierze". Wiem, wiem... "dysleksja";)

Co do Twoich argumentów i zarzutów:
Zauważyłem, że katolicy często zarzucają ateistom agresje. Może i macie racje. Ale czy uważasz to za fair nayzwać ateistów "narcyzami"? Czy Ty mnie przypadkiem nie obraziłeś, katoliku miłosierny?

Ale przejdźmy może do spraw "merytorycznych":
1. Dla wierzących wszystko się skupia wokól Boga. To jasne. Jeśli ktoś odrzuci Boga, to dla wierzącego oznacza to, że na miejsce Boga postawił innego "Boga", a raczej... "bożka". W tym sensie niewierzący byłby "bałwochwalcą", bo czci coś, co nie jest "boskie": ego, pieniądz, seks itd. Taki jest Twój tok myślowy oczywiście nie tylko Twój)
Problem jednak jest błędny punkt wyjścia ludzi religijnych. Ja jako ateista nie stawiam nic na piedestale. Moje życie nie skupia się tylko wokół mojej osoby lub czegoś innego. Nie oddaję cześć jakiejś innej istocie zamiast Bogu. Nie modlę sie również do niczego. I nie mam niezawodnych autorytetów. Mam całkiem inną strukturę myślenia. Z tego powodu ateista nigdy się nie dogada z teistą. po prostu od podstaw inaczej odbieramy świat i całą rzeczywistość.
2. Ateiści mieliby "przepraszać"? Za co? Przecież Hitlerowcy nie mordowali Żydów bo byli ateistami (nie mówiąc o tym, że wiele nazistów było... hmmm, katolikami.) Ja nie mam nic wspólnego ze zbrodniarzami. Nic mnie z nimi nie łączy. Za co miałbym się więc jako ateista czuć winny? Kto miałby w moim imieniu przepraszać? Bzdury.
Przeprosiny PapieŻy (pamiętaj "Ż"!) są zresztą kpiną. To co Kościół narobił przez wieki nie da się załatwić jakimis śmiesznymi "przeprosinami" lub "gestami". Papieże by dużo większy szacunek wyrazili tym, gdyby siedzieli przynajmniej cicho.
To tak, jakbym teraz powiedział: "Ej, sorry, że zabiłem Twoją matkę, że zgwałciłem Twoją siostrę i ukradłem Twojego kota. Ej, no sorry... wybaczysz? Nie? Jak to? Przecież Cie przeprosiłem grzecznie. Patrz, biję się mocno w pierś, moja wina, moja wina, moja wina!"
Prosze Cię! To kpiny!

Podsumowując... "Memento", katoliku, "memento"!

ocenił(a) film na 10

:D
jesteś zabawny. Lubię takich ludzi jak ty bo to pokazuje przekrój waszego agresywnego podejścia do wszystkiego. PapieżY tak JPII i BXVI. Co do reszty to nie będę się zagłębiał.
Cały czas powtarza się ten "średniowieczny zarzut". Jak coś się nie podoba możecie wyciągnąć z grobów Królów, książęta, wielkich panów i całą resztę, posadzić przed Wielkimi Sądami i osądzić - bo w końcu cały wasz tok rozumowania do tego dąży aby odegrać przed Sobą ten makabryczną spektakl. A tak na dobrą sprawę jak bardzo dotknął Ciebie osobiście 'jakiś tam' średniowieczny zamęt? :P
Przeprosiny mogą być wyłącznie symboliczne bo nikt nie może odpowiadać za błędy przodków my, jak i wy. Stroną w którą należy patrzeć jest przyszłość, a nie czepiani i chodzenie tyłem. :) Jest to gest zawarcia pokoju o który przez tyle stuleci tak mało kto się starał. Ty traktujesz to jak sprawę teraźniejszą a jest to sprawa pra ... pra dziadowa. "Przepraszam że mój pra... pra dziad zabił twoją matkę... {podanie dłoni świadczy również o wybaczeni, bo chyba nikt nie przepraszał chrześcijan za mordy jakich dokonywano kiedy dopiero chrześcijaństwo powstało}.
Pozdrawiam :)

użytkownik usunięty
Aleksander_Florenz

Widzę, że wyczułeś klimat. To miło, że mnie lubisz. Bo ja to Cię z całego serca nienawidzę;)

Retoryka "my" - "wy", która się posługujesz, jest moim zdaniem niewłaściwa.
Bo widzisz, Ciebie z innymi katolikami łączy to, że jesteście członkami określonej wspólnoty zwanej Kościół. Niektórzy na Kościół mówią "firma" albo wręcz "mafia". Ale to nie mój język. Jak pewnie zauważyłeś, nie gustuję w obrażaniu ludzi:D
W każdym razie Kościól stanowi pewną zamknięta całość, za którą wierni mogą być zarówno dumni jak i się czasami wstydzić (np. konkordat z III Rzeszą. To chyba nie było w Średniowieczu, prawda?) Także o katolikach można mówić "wy" (aczkolwiek trzeba mieć na uwadze, że wśród katolików jest wiele ludzi głupich i mądrych. Ty oczywiscie należysz do tej drugiej kategorii).
Ale o ateistach nie można mówić "wy". Ateistą bowiem była zarówna Skłodowska-Curie jak i Lenin. Zauważ, żetych ludzi nie łączy.
Tak samo mnie nic nie łączy z takim człowiekiem jak JesusChrysler, który Cię poniżej zaprasza do rozmowy (nie radzę... bynajmniej nie jest taki zabawny jak Momopyszczek).
Także za mnie nikt nie musi i nawet nie może przepraszać. Co najwyżej ja bym mógł przeprosić w imieniu własnym. Ale za co? Czy to moja wina, że jak zwykle mam rację i piszę całą prawdę?;)

Pozdrawiam Cię serdecznie, Aleksander_Florenz.
Życzę Ci głębokich przeżyć duchowych w Święta Wielkanocne i ogólnie powodzenia w życiu;)

ocenił(a) film na 10

Skoro nie "wy" (a zrobiłem to celowo :)) to "ja" czyli jednostka i świetnie to rozumiem (nawiązując do "narcyzów") :D
Jednak nic o tym wcześniej nie wspominałeś - tylko o średniowieczu. :)
W ramach wspólnych złośliwości, którymi lubimy się darzyć: Jesteś jednym z licznych 'nietolerancyjnych' i 'agresywnych' 'wolno' myślicieli. :)

Tobie też wszystkiego dobrego i chwili "odsapnięcia" od takich "głupich (...) katolików" jak ja. :) No i kilka dni nic nie robienia i wysłuchiwania tych "pierdół" wszędzie dookoła 'o świętach'. Ewentualnie mile spędzonego czasu w gronie przyjaciół, rodziny.
Pozdrawiam :)

użytkownik usunięty
Aleksander_Florenz

Haha, dobre! Widzę, że naprawdę wyczułeś klimat.
Super! Jakby więcej katolików było tak zdystansowanych do siebie samych jak Ty, to bym sam się chyba "nawrócił";)
Trzymaj się, kolego:)

użytkownik usunięty
Aleksander_Florenz

A ateiści odpowiadali za jakieś wyprawy zbrojne, że mają przepraszać, bo nie rozumiem? Zapraszam do dyskusji.

ocenił(a) film na 10

Ateizm to pojęcie nowe i w dawnych czasach mało praktykowane. Więc rozmawiajmy o czasach nam najbliższym. Czy Kościół odpowiada za jakieś wyprawy zbrojne?
Nie mają może i za 'co' "przepraszać" ale z pewnością i nie mają za co wybaczać. A już na pewno w coś co ich nie dotyczy się mieszać. To bym porównał do wtrącania się starej dewotki do sprawy która jej nie dotyczy, a kłóci się jakby to o nią chodziło.{tyle że nie mam co robić więc się wtrąca}
ale może nie mam racji?
Pozdrawiam:)

użytkownik usunięty
Aleksander_Florenz

"Czy Kościół odpowiada za jakieś wyprawy zbrojne?"

Owszem.

ocenił(a) film na 10

Czyżby w XXI w jakiś papież odpowiadał za rzeszę wysłanych zbrojnie wojsk. Niby ... ? :D
"(...) Więc rozmawiajmy o czasach nam najbliższym(...)".

użytkownik usunięty
Aleksander_Florenz

W sumie nie ma o czym gadać, chodziło mi tylko o te przeprosiny, bo to jest tak, jakby wąsaci mieli przepraszać za Stalina.

ocenił(a) film na 10

I o to mi chodziło :) "W sumie nie ma o czym gadać(...)" No bo i nie ma. Temat ten jest bardzo ale to bardzo nie 'na' czasie :)
Co najwyżej do rozważań historycznych ale na pewno nie kto za to odpowiada i "czyje dzieci mają ponosić odpowiedzialność za błędy dziadków" :)

ocenił(a) film na 5
dagothversur4

"Na przykad datowanie węglowe-zdarzało sie że żywe stworzenia datowana na 2 mln lat. po za tym nie wiadomo jakie na przestrzeni dziejów zmieniala sie zawartoc C14 a mogla ulec zmianie na wiele sposobów np: [...]"
Przede wszystkim trzeba pamiętać, że datowanie węglowe nie jest jedynym sposobem sprawdzania wieku danej próbki. Przy badaniu węglowym, najczęściej wykonuje się też pomiar uranowy. Pustynne i suche warunki stanowisk archeologicznych pozwalają też przeprowadzić datowanie kationowe, które jest bardzo dokładne. Zanim określi się wiek próbki, to powtarza się kilkakrotnie badanie przy użyciu różnych rodzajów datowania.
Ilość węgla w atmosferze się zmieniała, to fakt, lecz kwestia jest taka, że próbki - szczególnie organiczne - posiadają niepromieniotwórczy węgiel, dzięki czemu można określić ilość dwutlenku w atmosferze w danym okresie czasowym.

"Wiele inncyh metod ma również z góry nałożone ograniczenia lub okresloe wymagania."
Tak, wszystkie metody mają wymaganie - mają być logiczne i wielokrotnie sprawdzane i porównywane z innymi metodami badawczymi.

"Pewna firma zwana Monstanto dała grupe pieniadze renomowanym instytutom w wielkiej Brytani dobre pare lat temu żeby oficialne wyniki badań były pozytywne i oswiadczaly o braku zagrożeń ze strony GMO. Wszystko by im uszlo na sucho gdyby nie to że jedni z naukowców którzy prowadizli wtedy badania nieoczekiwanie powiedzili o negatywnych skutach i ze bylo by niestosowne wykorzystywac mieszkanców UK jak króliki doswiadczalne."
I co to niby znaczy? To znaczy jedynie tyle, że firma przez Ciebie podana chciała zarobić kasę.
Ponadto to co tutaj uprawiasz, to zwykła demagogia. Wpierw mówisz, że naukowcy robią jakieś błędne założenia, że się mylą w swoich badaniach, a teraz wychwalasz naukowców, którzy uratowali Anglię przez GMO. Przeciągasz swoją opinię na tę stronę, na której wygodniej będzie Ci udowodnić swoje racje.
Dodam jeszcze coś w sprawie GMO - GMO jest uprawiane już do starożytności, jego protoplastą jest krzyżowanie ze sobą różnych rodzajów zbóż i zwierząt, które miało na celu zwiększyć produktywność orki i hodowli, żeby tutaj podać najsłynniejszego muła, który jest międzygatunkowym mieszańcem. GMO to nie tylko żywość, ale także bakterie genetycznie modyfikowane, które pokonują naturalne, słabsze bakterie nas atakujące. GMO hoduje też świnie rodzące się z ludzkimi narządami i z ludzką krwią, dzięki czemu od takich zwierząt banki organów już niedługo będą brały organy do przeszczepów. Zanim zatem powiesz coś o GMO, to może bliżej poznaj temat, a nie gadaj tylko co, co usłyszysz w necie i w tv. Ja regularnie wymieniam korespondencję ze środowiskiem akademickim, oraz sam w domu przeprowadzam obserwacje i eksperymenty na tyle, na ile pozwala mi mikroskop i dostępność składników chemicznych.

"Tak samo powinnien sobie zadac pytanie czemu tacy sławni naukowcy jak Tesla sa mijani w histori fizyki.(jego wynalazki,patenty, i jego teorie na temat teori Einsteina)"
Chodziłem do trzech liceów i widocznie wszystkie trzy były jakieś obłąkane, bo mnie uczyły o eksperymentach Tesli, zaś w jednym z nich nawet przeprowadziliśmy mały eksperyment z transformatorem Tesli. Tesla kłócił się z tezami Einsteina, lecz mimo to obaj naukowcy są uznawani za wybitnych. W świecie nauki pojawiają się takie dyskursy, które powodują spięcia między naukowcami.

"Ludziom masowo wciska sie te teorie juz od dziecka. U nas nie jest to posunięte w takim stopniu jescze ale to kwestia czasu."
Od dziecka, jakbyś nie zauważyła, to jest ludziom wciskana religia - już od przedszkola. Fizyka jako taka pojawia się dopiero w gimnazjum, zaś o Einsteinie usłyszałem w 3 klasie gimnazjum, więc w wieku 15/16 lat, kiedy już byłem człowiekiem w wielu kwestiach ukształtowanym i myślącym coraz bardziej niezależnie. Więc wybacz, ale nauka ze swoimi teoriami poczekała 13 lat dłużej niż religia, która wpaja wszystkim jedno i to samo gówno.

"Nie bez powodu elity wydaja kupe kasy w tych kwestiach byle tylko podwarzyc istnienie wyzszej siły. nikt nie każe ci wierzyć w aniołki w niebie, piekielne ognie i inne głupoty ale żyjesz w swiecie gdzie prawda to rzecz rzadka."
Jeszcze nie słyszałem by ktoś płacił za podważanie jakiś urojeń. Kupę kasy to wydaje się na polityków i ciągłe dozbrajanie armii. Na naukę mimo wszystko też idą jakieś pieniądze, ale są to raczej napiwki, aniżeli porządne pieniądze. Dziś NASA dostaje tylko $6 mld rocznie, zaś w latach '60 i '70 ich budżet wynosił w porywach nawet do $60 mld rocznie, co jest dziesięciokrotnie więcej niż obecnie. Starczyło to do obłożenia Ziemi satelitami, wyniesienie stacji różnego typu na orbitę i wysłanie człowieka w kosmos.
Żyjemy w świecie, gdy religijne urojenia starają się podważać poważną naukę, oraz wciągnąć ludzi z powrotem do średniowiecza. Skąd się biorą debile, co uważają, że Ziemia ma 6 tys lat? Toż to przeczy jakiejkolwiek logice! A dowodów jak nie było, tak nie ma!