jak można wierzyć,że 6 mld lat temu "nic" wybuchło i z tego wybuchu powstały skały, a ze skały powstał człowiek. :)))))))))))))) przecież to zabawniejsze niż Monty Python!
Ciekawi mnie kiedy Teoria Ewolucji Darwina zmieni wreszcie nazwe na Prawo Ewolucji Darwina
Teoria Darwina (choć według poprawnej nomenklatury naukowej należałoby mówić o neodarwinizmie) raczej nigdy nie zostanie faktem naukowym, ponieważ nie da się rozpatrzyć wszelkich jej rozbieżności i wypełnić wszelkich braków. Jest nawet bardzo mało prawdopodobne, że kiedykolwiek teoria grawitacji zostanie uznana za fakt naukowy, ponieważ jest cała masa przypadków do zbadania w tej materii, że nie można zakładać, iż wcześniejsza wiedza o grawitacji nie stoi w opozycji z resztą.
Racja ale to nie o to chodzi. Żeby teoria stała się prawem nie musi tłumaczyć ani wyjaśniać swoich składowych. Żeby teoria ewolucji stała się prawem ewolucji trzeba by doświadczalnie ją sprawdzić
Według naukowych założeń powinna. Dlatego takie rzeczy jak budowa atomu, grawitacja, czy ewolucja będzie nadal nazywana poprawną nomenklaturą naukową pod hasłem "teoria".
Rzecz ma się inaczej indywidualnie - każdy fizyk powie, że grawitacja to fakt, który jest po prostu lepiej badany, to samo powie biolog o ewolucji. Dla nich osobiście te zjawiska to czyste fakty, kwestia tylko poprawnego nazewnictwa.
Prawo ciążenia jest prawem a nie teorią bo można je doświadczalnie sprawdzić i było prawem na długo przed pojawieniem się mechaniki relatywistycznej
Zacytuję tu fragmenty Wikipedii:
"W swym dziele Newton przedstawił spójną teorię grawitacji, opisującą zarówno spadanie obiektów na ziemi, jak i ruch ciał niebieskich"
"Ogólna teoria względności (OTW) – popularna nazwa teorii grawitacji formułowanej przez Alberta Einsteina w latach 1907–1915, a opublikowanej w roku 1916."
Jak widać zatem w poprawnej nomenklaturze należy mówić o teorii, a nie o prawie grawitacji.
Ja o jednym, ty o drugim. To nie o to mi w ogóle chodziło. Newton nie wyjaśnił dogłębnie czym jest masa ani grawitacja, ale nie ma teorii ciążenia tylko prawo ciążenia bo można było doświadczalnie sprawdzić to oddziaływanie. Żeby np teoria ewolucji stała się prawem trzeba by ją doświadczalnie sprawdzić, co jest oczywiście mało realne jak na dzień dzisiejszy
Tylko trzeba pamiętać, że prawo ciążenia, to fragment teorii grawitacji, tak samo jak prawo Allena to składowa teorii ewolucji. Suma summarum ogłoszenie jakieś teorii prawem następuje wtedy, gdy wszystkie składowe teorii zostają uznane jako prawo.
Poza tym ewolucję na upartego dałoby się sprawdzić na podstawie zachowań bakterii w różnych środowiskach i ich powolna zmiana z np maksymalnie kwasowego na maksymalnie zasadowe, zaś projekt doświadczenia zaplanować na powiedzmy 2 lata. Nie dość, że można udowodnić procesy przystosowawcze bakterii do ciągle to nowych warunków, to dodatkowo moglibyśmy być może na sam koniec otrzymać coś innego, niż organizm wyjściowy, ponieważ np środowisko zasadowe by wpływało na biochemię komórki.
"Suma summarum ogłoszenie jakieś teorii prawem następuje wtedy, gdy wszystkie składowe teorii zostają uznane jako prawo."
Tak, to prawda. Ale żeby prawo było prawem nie musi dogłębnie tłumaczyć zjawiska, tak jak stwierdziłeś że prawo ewolucji musiałoby ją dogłębnie tłumaczyć.
"Poza tym ewolucję na upartego dałoby się sprawdzić na podstawie zachowań bakterii w różnych środowiskach i ich powolna zmiana z np maksymalnie kwasowego na maksymalnie zasadowe, zaś projekt doświadczenia zaplanować na powiedzmy 2 lata. Nie dość, że można udowodnić procesy przystosowawcze bakterii do ciągle to nowych warunków, to dodatkowo moglibyśmy być może na sam koniec otrzymać coś innego, niż organizm wyjściowy, ponieważ np środowisko zasadowe by wpływało na biochemię komórki."
To ciekawe, więc dlaczego nic nie słychać o tym że ktoś to zrobił? Podejrzane, nigdzie nie słyszałem, choć może dlatego że daje to jedynie pewność co do nieskomplikowanych form życia, więc nie ma aż takiego znaczenia dla całej teorii ewolucji, bo że organizmy dążą do przetrwania za wszelką cene i dlatego się przystosowują to chyba pewniak z punktu widzenia biologi, no nie?
Może nie dogłębnie, ale wszystkie podstawowe prawa ewolucyjne, oraz potrafiło prześledzić ewolucyjną ścieżkę przynajmniej kilku stworzeń. Gdybyśmy mogli odtworzyć jakieś wymarłe zwierzęta (najdalej jak cofnąć się możemy, to odtworzenie mamuta), to moglibyśmy prześledzić zmiany genetyczne i epigenetyczne w ich strukturach komórkowych i w jakiś sposób nakreślić ścieżkę ewolucyjną.
Gdybyśmy mogli odtworzyć chociaż małe dinozaury (niestety, ale na dzień dzisiejszy są dwa poważne problemy: nie posiadamy kompletnego DNA żadnego dinozaura, oraz nie posiadamy bezpośredniego przodka dinozaurów, który mógłby zostać zapłodniony), to być może udałoby nam się dowiedzieć w końcu jak wyewoluowały ptaki, co do dziś pozostaje tajemnicą, w której bardziej dominują domysły, aniżeli fakty.
Nikt nie przeprowadził takiego eksperymentu zapewne dlatego, ponieważ bakterie są organizmami bardzo szybko się przystosowującymi do zmiennych środowiska. Szybkość ich rozmnażania dodatkowo daje im możliwość mutowania z niezwykłą płynnością i w krótkich odcinkach czasu. O wiele trudniej jednak mówić o złożonej ewolucji wielokomórkowców, gdzie często musi zachodzić skomplikowana ewolucja równoległa wszystkich organów danego gatunku. W warunkach laboratoryjnych jest to nieomal niemożliwe.
A jeśli chodzi o bakterie, to niedługo sam zaczynam właśnie taki eksperyment z florą bateryjną gleby, czyli prostych bakterii w granicach pH = 7. Wszystko będę dokumentował i codziennie opisywał - ilość osobników, rozmnażanie, żywotność, umieralność itp., by zanotować wszelkie ewentualne zmiany.
Czyli życie powstało z czegoś martwego, co wcześniej powstało z niczego? Taka logika ateistów.
Nie ma nic bardziej żałosnego od myślenia ateistów, co udowodniłeś swoim postem.
my mamy dowody. Wy nie. To oczywiste i proste. Ale sworzenie czegoś z piachu to już głupota. katole sążąlosni. Jesteście na poziomie zwierząt
Bo my żadnych dowodów nie potrzebujemy, lecz niezależnie od tego są ich tysiące, są na każdym kroku, ale potrzeba odrobiny rozumu by je pojąć.
Natomiast co się tyczy zezwierzęcenia, to właśnie obserwować je można u ateistów. Odchodząc od Stworzyciela człowiek podąża ku zaspokojeniu potrzeb ciała, wkładając cały trud w życie doczesne. Wypisz, wymaluj - zwierzę.
Każdy kto ma IQ większe niż 140 jest ateistą (udowodnio to) wiec wiesz... dowodów niema.. na istnienei innych religii są takie same jak na chrześcijanizm
Człowiek to też zwierze. Zwyczajny gatunek małpy. Jesteśmy tylko mądrzejsi od zwierząt ale nie zmienia to faktu że nimi jesteśmy. Małpy to rodzina zwierząt i to masywna.. do niej należy człowiek...
Skoro uważasz się za gatunek małpy to z całym szacunkiem, ale dalsza dyskusja nie ma sensu.
Tylko tacy Egoiści jak ty uważają że człowiek różni sie od zwierzecia czymś więcej niż większą inteligencją.. pojmij że ty, ja, i inni ludzie to małpy tak samo jak szymapnsy, goryle.. chodź szympansy i goryle od katolikó są mądrzejsze ale da sie przejść :)
Gdybyś choć w najmniejszym ułamku rozumiał czym jest życie, nie pisał byś niedorzeczności. A tak jesteś tylko marionetką z wybujałym poczuciem własnej świadomości, której tak naprawdę nie masz.
Ja po prostu nie wierzę w Boga. Jestem ateistą.. ateiści nie są gorsi od katolików. Niema dowodów na istnienie Boga.. nie muszę w niego wierzyć bo nie istnieje i pogódź sie z tym
Niepodważalnym dowodem jest życie. Skoro tego nie rozumiesz, jesteś ograniczony i pogódź się z tym.
Życie nie składa się z atomów? Wszystko dąży do przetrwania, za wszelką cene, podtrzymania stanu istnienia. W rozszerzającym się wszechświecie przetrwanie oznacza rozwój - mechanizm jest prosty, dostosować się do otoczenia. Najpierw masz cząsteczki elementarne które łączą się w atomy które żeby przetrwać w lepszej, złożonej formie wykorzystują grawitacje, przyciąganie to ich mechanizm obronny. Potem powstają molekuły, a po nich najprostsze formy życia, aż po inteligentne życie które posiada świadomość - zawsze bierz pod uwagę ten sam mechanizm. Świadomość jest już ponad nim bo jest w stanie go pojąć, ale to już inna bajka
Świadomość nie składa się z atomów. Tak samo jak zdolność odczuwania np. miłości i troski. Świadomością nie jest mózg, który bez niej jest tylko (niewyobrażalnie zaawansowaną) maszyną. Świadomość czyli dusza nie może powstać tak jak to przedstawiasz. Pochodzi ona od Boga.
Nie napisałem jak powstaje świadomość, napisałem tylko że inteligentne istoty nią obdarzone pochodzą stąd i są częścią tego czterowymiaru, sama świadomość najpewniej nie
W takim razie zastanów się skąd może pochodzić świadomość.
"napisałem tylko że inteligentne istoty nią obdarzone" - obdarzone to właściwe słowo.
Można przyjąć nieskończenie wiele punktów widzenia. Twój niestety NICZEGO nie tłumaczy, NIE UŚWIADAMIA, więc jest niższym punktem widzenia, bez obrazy
Uważasz tak tylko, dlatego że odrzucasz to z góry, nie starając się zrozumieć. Skoro jest nieskończenie wiele punktów widzenia, to przedstaw choćby jeden.
Czyli to co napisałeś mam rozumieć było w pełni wyłożonym Twoim punktem widzenia? Czy chcesz jeszcze coś dodać?
Twoje spojrzenie na to nie jest złe ale nie prowadzi do rozwoju właśnie świadomości
Świadomości można rozwijać tylko w ten sposób. ponieważ pochodzi ona od Stwórcy, który jest jej doskonałą i nieskończoną pełnią. Ludzka świadomość nie jest przy niej nawet jak najdrobniejszy pyłek.
Natomiast rozwija się ją tylko poprzez poznawanie Boga. Innej drogi nie ma.
Skoro się rozwija to dlaczego przez cały okres istnienia Chrześcijaństwa NIC się nie zmieniło. To ideologia dobra dla cieśli czy stolarzy tamtych czasów którzy nie mieli szerokiego pojęcia o świecie
No nic się nie zmieniło. Twoja wiara powodowała przecież zatrzymanie rozwoju nauki. Powodowała także ludobójstwa i wojny
Piszesz nieprawdę. To nie wiara powodowała ludobójstwa i wojny, tylko ludzie wykorzystujący swoją pozycję, którzy z Kościołem chrześcijańskim nie mieli nic wspólnego.
Wszystkie wojny prowadzone są przez ateistów lub innowierców. Wystarczy spojrzeć na USA, kraj założony przez ateistów i przez nich cały czas rządzony, teraz cały jest w rozpuście, zepsuciu i zgniliźnie duchowej. Tak ma wyglądać rozwój?
Nieprawde piszesz ty. A co jeśli nie wiara u ludzi pozwoliła na to tym którzy przecież podawali się za katolików? Gdyby byli świadomi że autorytet tych o których mowa wynika z ich własnej głupoty nie podążaliby za nimi. Mówisz że nie mieli nic wspólnego z Kościołem? To przecież w jego imieniu były krucjaty, inkwizycja, palenie na stosie itp. i jakoś wszyscy wielcy Katolicy należeli do tych organizacji i popełniali te zbrodnie, a ci którzy nie należeli nie sprzeciwiali się, wcale, bo byli przekonani że to co głosi duchowny albo to co mówi Biblia jest słuszne. USA to największe kur.estwo tego świata, to stamtąd siana jest konsumpcja w celu zniszczenia świadomości ludzi i skupienia globalnej władzy w rękach kilku ludzi. Ale twój kościół wcale nie jest lepszy bo jak wiadomo z historii robił dokładnie to samo
Dlaczego całą winę składasz na wiarę? Poznaj wiarę, posiądź ją, a dopiero potem oceń czy to wszystko stało się przez nią, czy też to wina samego człowieka, a nie jego wiary.
No więc widzisz że kiepska ta wiara skoro nic w człowieku nie zmieniła. Ja kiedyś byłem Katolikiem i modliłem się każdego wieczora, a ponadto chodziłem do spowiedzi. Wasze pismo święte też czytałem
Tak jak ja za młodu, ale wtedy nie rozumiałem, robiłem to co mi kazali. Potem zacząłem uważać, że wiara jest śmieszna, miałem wtedy około 15 lat. I przez 6 długich lat byłem ateistą. I to zagorzałym, każdemu wpierałem własne myślenie.
Ale do niektórych spraw trzeba dojrzeć.
Zrozumiałem, że istnieje Pan, Stwórca wszystkiego co widzialne i niewidzialne. Najpiękniejsze doświadczenie mojego życia, będące jednocześnie ogromnym żalem, o to że byłem tak niewdzięczny i ślepy.
Nikt mi nic nie mówił. Byłem niewierzący, ale zastanawiałem się nad świadomością skąd i czym jest.
Myśle że gdybyś poczytał wtedy co innego niż Biblia nie byłbyś teraz wcale Katolikiem. Więc widzisz jakie poglądy bywają kruche
Jeśli już to Chrześcijaninem, nie nazywaj mnie katolikiem.
Nie od razu nim się stałem. Najpierw wierzyłem w Stwórce jako najwyższą świadomość, do której życie ziemskie ma prowadzić. Wiara w Chrystusa jako Syna Bożego przyszła później.