PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=261959}

Przeczucie

Premonition
2007
7,1 84 tys. ocen
7,1 10 1 84042
5,8 16 krytyków
Przeczucie
powrót do forum filmu Przeczucie

na koncu kto przyjechal? nie rozumiem :(

paulapaola2

właśnie też nie rozumiem:/ poza tym mam jeszcze jedno pytanko,dlaczego matka głównej bohaterki chce zamknąć ją w zakładzie,mówiąc,że ta poraniła twarz dziewczynki,a przecież wiadomo,że był to wypadek?film ok ,ale denerwują mnie pewne niejasności.

ocenił(a) film na 8
martha_23

wlasnie za ta cala rozkminke jaka tutaj prowadzicie ten film zasluguje na wysoka ocena. dzisiaj dopiero mialem przyjemnosc obejrzenia go i z pewnoscia nie zaluje. POLECAM KAZDEMU!!!!

ocenił(a) film na 10
paulapaola2

Przyjechali goście na pogrzeb. To jest ta sama scena - ten sam moment, dzień, kiedy ona ma zejść do gości, którzy przyjechali opłakiwać zmarłego. Z tymże wcześniej była w szoku i w ogóle zdezorientowana, natomiast na końcu filmu te wszystkie przeżycia - to, że miała możliwość wejrzenia w przyszłość i mimo, że nie miała możliwości zapobiegnięcia śmierci męża, to miała możliwość zrozumienia wielu rzeczy, pogodzenia się z mężem, uratowania ich miłości, ich związku (przez uświadomienie mu, że jednak ona i dzieci są dla niego ważniejsze niż skok w bok) - te wszystkie zdarzenia sprawiły, że jest już spokojniejsza i pogodzona z tą sytuacją. Co do samej ciąży to może ona być symbolem (nawiązaniem do) tego, że bohaterka uratowała miłość - związek łączący ją z mężem. Męża nie mogła uratować, bo to już było jakby zaklepane dlatego, że przecież miała przebłysk przyszłości, a przyszłości nie może zmienić (gdyby mogła nie byłby to przebłysk przyszłości). Tak więc nie uratowała męża, ale uratowała ich miłość i w zasadzie całą rodzinę w rozumieniu więzi rodzinnych - i to jest z jednej strony rozumiane jako coś tak ważnego czy doniosłego jak cud, a z drugiej strony jest pokazane, że ona zrozumiała co jest dla niej najważniejsze, odnalazła swoje priorytety życiowe i osiągnęła spokój - i to jest nawiązanie do rozmowy z księdzem. Nie chodzi o jakieś wielkie cuda, czyli rzeczy, które powszechnie się nazywa cudami, tylko o takie proste rzeczy typu cud narodzin, cud wschodu słońca - o takie większe i mniejsze całkiem naturalne rzeczy, ale bardzo wartościowe i przez tą swoją wartość mające dla konkretnej osoby praktycznie wymiar cudu (w sensie ważności i cudowności). To, że jest w ciąży może sugerować to, że ratując tą miłość i rodzinę (w sensie więzi) sprawiła, że mimo śmierci męża rodzina dalej się rozwija, że miłość męża dalej w niej wzrasta i żyje w postaci dziecka. Albo można też spojrzeć inaczej - że uświadamia sobie tą ciążę, czy przeczuwa ją i dzięki tym przeżyciom (temu przebłyskowi przyszłości) jest lepiej na tą ciążę przygotowana, ma lepszą więź ze zmarłym mężem, lepsze wspomnienia. Przebłysk przyszłości - to co wydawało jej się klątwą - czymś złym, tak naprawdę umożliwił jej uratowanie, czy uzdrowienie swojego małżeństwa i rodziny, pogodzenie się ze stratą męża - pozwolił zdążyć ją zaakceptować - przygotować się na nią. Czyli ten przebłysk przyszłości był dla niej bardzo zbawienny - bardziej jak błogosławieństwo niż przekleństwo.

Co do tego szpitala psychiatrycznego, to na końcu ona już nie będzie tam zamykana, bo zachowuje się normalnie i nie udaje, że córka nie ma poranionej twarzy. Wcześniej po prostu faktycznie zachowywała się nienormalnie, była zdezorientowana, mąż jeszcze żył, a ona mówiła o jego śmierci, rzucała się na ludzi, na trumnę i przede wszystkim udawała, że córka ma twarz w idealnym stanie tak jakby nie widziała ran. Można też przypuszczać, że bez tego przebłysku przyszłości, gdyby się tak nagle dowiedziała o wypadku męża, to od samej tej rzeczy postradałaby zmysły. Prawdopodobnie ten przebłysk przyszłości, choć naraził ją na pare niewygodnych sytuacji, to jednak uratował ją przed szokiem i postradaniem zmysłów. Poza tym tam nie chodzi o zamykanie w szpitalu psychiatrycznym na stałę, ci lekarze zabierają ją tylko na obserwację i jest tam mowa, że po paru dniach (nawet zdaje się dwóch) wypuszczą ją do domu.

Tak naprawdę to ten film całkiem dobrze trzyma się kupy - nie widzę jak na razie jakichś słabych punktów, gdzie by się podważał, czy było coś niejasne. Ta ciąża jest może trochę na siłę dodana, ale też może być. W sumie nawet można to widzieć w ten sposób, że dla dobra tej ciąży ona miała ten przebłysk przyszłości - by zdażyć się pogodzić z mężem, z jego stratą, by umocnić, czy naprawić ich związek.

ocenił(a) film na 6
Eleonora

Chyba się przeceniasz... to nie może być dzień pogrzebu. Oni kochali się w niedzielę (chyba) w środę on zmarł a w sobotę był pogrzeb, więc jak na pogrzebie mogła być w takim stadium ciąży... ? Na pewno ktoś do nich przyjechał w odwiedziny (w późniejszym czasie), ale na pewno nie na pogrzeb.
Czekałem na dzień po tym jak ją zamknęli w zakładzie [ i się nie doczekałem] i podzielam twoje zdanie na ten temat.
Film zdecydowanie godny polecenia.

ocenił(a) film na 10
Michael_van_Grand

Michael van Grand wiesz ja dawno się wycofałam z tego, że to dzień pogrzebu - pisałam już to wielokrotnie, ale porządek dyskusji na filmwebie jest taki, że jak jest więcej postów, to później i tak te dalsze nie są czytane, no bo rzuca się w oczy tylko to co jest na początku. Zmieniłabym już dawno tem post, ale sam rozumiesz, że nie ma tu możliwości redagowania. Prawdę mówiąc samą końcówkę obejrzałam niezbyt uważnie, oglądałam na komputerze i jakoś tak nie do końca patrzyłam na to. Nie to, że zupełnie, ale no cóż ten koniec to jest chwila filmu i wystarczy odwrócić na moment głowę, żeby czegoś nie zobaczyć. No i górę wzięło nastawienie/klimat powstałe podczas tego całego filmu (do tego momentu) - jednym słowem spodziewałam się dnia pogrzebu i uznałam, że zbyt głupio było by robić taki skok w przyszłość i że to musi być dzień pogrzebu - stąd to moje błędne twierdzenie (choć przyznaję, że jak później spojrzałam na to świeżym okiem to faktycznie zdziwiłam się, że tak 'dzielnie' broniłam swego mylnego zdania;P ). No, ale jest jak jest i oczywiście zgadzam się z tym, że te moje wypowiedzi z początku tego tematu odnośnie dnia pogrzebu są zupełnie mylne. Aczkolwiek ze zdania o samej tematyce filmu się nie wycofuję, a veronicę nadal przepraszam za niegrzeczne zachowanie.

ocenił(a) film na 8
paulapaola2

a moim zdaniem tu nie mogło chodzic o pogrzeb...bo czy wtedy dziewczynki przybiegłyby z radościa do mamy??? to byłoby dziwne...no i starszej córce rany sie juz prawie zagoiły a cały film rozgrywa sie w ciagu tygodnia, wiec nie widze tu takiej możliwości. Wg mnie nie jest ważne kto przyjechał...(zwykli goście?)...wazny był moment przebudzenia...który był w filmie pokazany na poczatku kazdego dnia...i stopniowo widac bylo jak Linda sie zmienia.
a ciaza...to taki "zwyczajny" cud...bo co byloby dziwnego w tym ze aLinda zaszła w ciaze tydzien przed feralnym tygodniem? No a na upartego to jest taka scena w niedziele gdy wieczorem Linda sciaga mu buta i sie przytula...nie jest pokazane czy sie kochali czy nie ale wg mnie nie mozna tego wykluczyc...

ocenił(a) film na 10
imbirrr

A dlaczego ona niby ma zachodzić w tą ciążę tydzień przed tym wypadkiem?? Mogła zajść np. miesiąc wcześniej. Nie ma żadnego powodu, dla którego miałaby zachodzić akurat tydzień wcześniej.

Co do przyjeżdzania to oczywiście, że to goście na pogrzeb przyjeżdzają - to jest ten ostatni dzień - dzień pogrzebu, który wcześniej tak samo się rozpoczynał, ale wcześniej ona zeszła w koszuli i nie wiedziała o co chodzi i robiła sceny. Oglądając ten film trzeba te zdarzenia z przyszłości traktować jak przebłyski przyszłości, pamiętając że faktyczne bieżące wydarzenia odbywają się w teraźniejszości. Linda nie cofa się w czasie - ona ma po prostu przebłyski przyszłości - te przebłyski przeplatają się z czasem rzeczywistym, teraźniejszym. W gruncie rzeczy, choć jest to pokazane tak, że są to całe dni rozpoczynające się budzeniem i kończące spaniem, to wcale nie trzeba tego tak dosłownie rozumieć - przebłyski mają to do siebie, że podobnie jak w śnie nie ma tam ograniczeń czasowych. Można zamknąć oczy na minutę i mieć wrażenie, że przeżyło się cały dzień. Trzeba o takich rzeczach pamiętać oglądając ten film i wtedy nie ma problemu ze zrozumieniem.

paulapaola2

Jak moglby to byc dzien pogrzebu skoro dziewczynki sie cieszyly? Hmmm bo tata umarl? Dajcie spokoj. Ona byla w zaawansowanej ciąży, wiec pewnie tez to sie stalo w przeciagu jednego dnia. Obudzila sie poprotu kilka miesiecy pozniej, a ciaza i jej dobre samopoczucie i szczescie dziewczynek to sens filmu. Zrozumiala ze musial umrzec mimo wszystko, ale wie że ją kocha i kochal rodzine. To tyle. Pozdraiwam tych, co nie potrafią zrozumieć tak dość jasnego filmu.

ocenił(a) film na 10
veronica_9

Dajrze spokój dziewczyno przecież właśnie pokazałaś w tym momencie, że kompletnie nie zrozumiałaś tego filmu. Po pierwsze ona nie jest w zaawansowanej ciąży - rzut kamery na ten brzuch i jej rękę na tym brzuchu jest tylko po to żeby w ogóle widzowi przyszła do głowy ta ciąża - jak inaczej twórcy mieli wywołać u widza taki pomysł? Jak by ktoś chciał realizować tak naiwny obraz jaki sugerujesz - czyli sielski widoczek kilka miesięcy później to mógłby równie dobrze pokazać niemowlaka, albo faktycznie ciążę zaawansowaną, widoczną jako ciążę faktycznie, a nie chwilowe zbliżenie na brzuch i rękę z odpowiednią grą światła, żeby _sugerować_, że Linda jest w ciąży. Co do dziewczynek to one są po prostu miłe, średnio radosne - tak samo jak i poprzednio - takze wtedy, gdy nie powinno im być do śmiechu. Zachowują się jak zupełnie normalne dzieci. W ogóle po co była by mowa, że ktoś przyjechał, gdyby nie chodziło o to, że to właśnie ten ostatni dzień - dzień pogrzebu. I jaki byłby sens filmu, gdyby nie pokazano wszystkich dni od początku do końca? Myślisz, że najpierw pokazywali te pare dni, a potem nagle zapomnieli pokazać ostatniego i szask prask sielanka za kilka miesięcy?? Poza tym chyba nie zauważyłaś, że dziewczynka, która wpadła na szybę ma podgojone nieco, ale tylko nieco, te rany. Właśnie tyle ile mogą się podgoić w ciągu paru dni. Jak by to było ileś miesięcy później no to chyba oczywiste jest, że te rany by się już zagoiły, pozostawiając blizny lub nie, ale nie byłyby to już rany. Co więcej Ty chyba nie odróżniasz wizji Lindy od dni rzeczywistych. Wygląda na to, że w ogóle nie przykładasz uwagi do tego co jest wizją. Ja nie wiem jak można tak oglądać film, żeby kompletnie go nie zrozumieć, żeby zrobić z niego jakąś sentymentalną bujdę z kretyńskim zakończeniem pasującym jak kwiatek do korzucha, ale prawdopodobnie chodzi o to, że ten film nie jest wcale taki prosty więc część osób faktycznie może go nie zrozumieć, przynajmniej w pierwszej chwili. Tylko głupio jak ktoś taki pisze taki tekst jak Ty veronico:) Może obejrzyj sobie "Przepowiednie", poczytaj książki o takich zjawiskach jak właśnie przebłyski przyszłości i spróbuj spojrzeć na to poważnie, bo twórcom filmu właśnie o to chodziło. To nie jest jakiś serial, czy naiwny film, gdzie wszystko może się zdarzyć w stylu przebudzenie ze śpiączki po latach całkowicie sprawnego bohatera, albo wyleczenie z zaawansowanej śmiertelnej choroby w tydzień. Warto właśnie zauważyć, że twórcy filmu postarali się, aby był on kompletnie spójną i realistyczną opowieścią. Chcieli pokazać dane zjawisko, zastanowić się nad nim i nie odbiegać jednocześnie od realności. Szkoda, że część widzów dorobia do tego jakieś takie naiwne wymyślne zakończenia czy dziwaczne tłumaczenia. Ten film ma bardzo dużo do przekazania bez bawienia się w takie bajki.

Eleonora

oczywiscie, ze byla w zaawansowanej ciazy (dobrze bylo widac brzuch), bo to bylo kilka miesiecy pozniej...
i wydaje mi sie, ze widzialam tam spakowane pudla, wiec moze sie wyprowadzaly (?)

ocenił(a) film na 10
marta_36

No moim zdaniem jest to tak pokazane - poza, oświetlenie, 'wygięcie się' Lindy i złapanie za brzuch - żeby po prostu domyślić się, że ona jest w ciąży, dlatego, że gdyby po prostu złapała się za brzuch nie wyginając się przy tym, to nijak widz by na to nie wpadł. No a druga sprawa (pomijając sensowność takiego zakończenia, no bo moim zdaniem byłoby bez sensu nagle pokazywać sytuacje za pare miesięcy w dodatku bez pokazania dnia ostatniego z tych 'przewidywanych', czyli dnia pogrzebu) to to, że właśnie ta twarz córki nie jest zagojona tylko troszeczkę podgojona. Gdyby to było np z miesiąc, albo dwa miesiące, później to by była mocniej wygojona, w zasadzie nawet już zagojona. No, a ciąża miesięczna, czy dwumiesięczna nie jest jeszcze widoczna więc w sumie jeśli by to miała być ciąża już widoczna no to nie ma siły, żeby ta córka miała jeszcze otwarte rany. Choćby z tego względu to się nie zgadza. Trochę nie chce mi się wierzyć, żeby twórcy filmu zrobili taki błąd w sytuacji kiedy cały film wcześniej był skonstruowany z taką dbałością o logikę. No, ale nie wiem - jeśli faktycznie o to im chodziło no to jestem rozczarowana, no ale i tak bywa;P

Eleonora

1. Linda po śmierci swego męża kupiła domek nad jeziorem, aby "rozpocząć wszystko od nowa"
2. Przyjechała ekipa przeprowadzkowa, dlatego dziewczynki są takie podekscytowane. Zresztą przez całą scenę widać pudełka, zwłaszcza gdy Linda podnosi się z łóżka
3. Końcówka filmu to około 3-4 miesiące po śmierci Jima
4. Rany szarpane (!) na twarzy córki Lindy już się niemal zagoiły, a ciąża zaczyna być już widoczna
5. Linda, gdy schodziła w swoim śnie do gości przybyłych na pogrzeb miała inną pidżamę

Ot, to tyle sprostowania... dla mnie wszystko jest logiczne i jasne...

ocenił(a) film na 10
killer77

Tak no masz rację zwłaszcza z tym, że jak schodziła do gości to w koszuli, a tu ma co innego na sobie. Nadal niezbyt mi pasują te rany. Poza tym dlaczego szarpane?? to były rany cięte - od szkła. Szarpane masz np. jak ugryzie pies, bo częściowo gryzie, a częściowo (głównie) szarpie - rwie. No i w zasadzie jak takie rany są głębokie, bo jeśli miałyby się tak długo goić to by musiały być głębokie, to ona powinna mieć założone szwy (chodzi mi o początek), a tych szwów nie było, więc trochę to się nie trzyma kupy. No i własnie nawet przy założeniu, że to jest powiedzmy 3-4 miesiące później to by te rany się tak długo nie goiły nawet gdyby były głębokie, zostałyby blizny, ale nie otwarte jeszcze rany. To jest spora niedoróbka uważam. No ale tak poza tym to zgadzam się z tym zakończeniem (że to jest pare miesięcy później itd.) choć nadal uważam, że bardzo psuje ono film. Oglądając ten film też w pierwszej chwili pomyślałam, że ta scena jest jakoś później, ale po prostu 'wytłumaczyłam' sobie, że przecież to by było bez sensu takie zakończenie do tego filmu - jakoś tak psuje jego konwencje, przenosi go do kategorii bardziej ckliwo-naiwnych filmów. Jest sobie historyjka, a potem rzucamy się pare miesięcy dalej, bo nie wiemy jak inaczej zakończyć film. No, ale zdarza się. Faktycznie niestety tak się psuje filmy. A moja reakcja wcześniej była trochę niegrzeczna, ale to przez tą lekceważącą wypowiedź poprzedniczki, no ale i tak przepraszam. No i nadal uważam, że można by lepiej ten film zakończyć, kończąc go faktycznie dniem ostatnim i jedynie sugestią ciąży (o ile w ogóle się przy niej upierać). Uważam, że zaistnienie tej ciąży przenosi punkt ciężkości w kwestii dostrzeżenia cudów w innych rzeczach, w których faktycznie można dostrzec cuda. Ta ciąża jest zbyt nachalna, jest zbyt nachalnym 'cudem', co bardzo spłyca film. No, a drugie przeniesienie środka ciężkości/nacisku jest przez to przesunięcie akcji na pare miesięcy dalej od akcji początkowej. Przez to wszystkie wydarzenia będące treścią filmu robią się nagle przeszłością więc automatycznie (zakryte zapomnieniem) tracą na wadze. Ich ważność pozostaje jedynie w sensie konsekwencji jaką jest teraźniejszość. I w tej sytuacji zjawisko przebłysków przyszłości, które początkowo było treścią/sensem/ filmu staje się tylko jednym z elementów w sumie zwykłej historii owdowiałej kobiety. Czyli powstaje mniej więcej zwykły film, czy historyjka podobny/a do innych. Dlatego tak kurczowo trzymałam się tego, że jednak to nadal teraźniejszość tych siedmiu kluczowych dni. Co nie zmienia faktu, że kwestie gojenia ran skopali trochę no.

Tylko nie wiem dlaczego piszesz o tym domku nad jeziorem? Dlatego, że był film "Domek nad jeziorem" z Sandrą?? łączysz te filmy?? przecież w "Przeczuciach" nie ma nic o domku nad jeziorem.

Eleonora

Bardzo szybko zmieniasz zdanie na temat zakońeczeni filmu. Obejrzało się jeszcze raz i w końscu zrouzmiało. Gratuluje

ocenił(a) film na 10
veronica_9

No widzisz jaka Ty jesteś za wszelką cenę nieprzyjemna. Przeprosiłam Cię, a Ty i tak nie możesz powstrzymać się od sarkazmu. W takim razie ja Tobie 'gratuluję' charakteru.
Dla Twojej informacji obejrzałam ten film tylko raz więc niestety nie trafiłaś ze swoją 'błyskotliwą' uwagą. I tak jak napisałam wyżej myśl, że scena końcowa ma miejsce kilka miesięcy później jest pierwszą myślą prawdopodobnie u większości osób, jeśli nie u wszystkich. Później jednak może przyjść zastanowienie nad sensem takiego zakończenia. I stąd pomysł, że jednak jest to dzień pogrzebu. I moim zdaniem takie zakończenie - nie mówię, że w dokładnie tej postaci (czyli, że ona jest w ciąży itd.) - byłoby dużo lepsze. Mogłoby być nawet tak, że pokazać jeszcze z jeden dzień później, ale żeby aż tak od tych kluczowych siedmu dni nie odlatywać. Ponadto uważałam, że może rany na twarzy córki wyglądają tego dnia lepiej, ale nie są jeszcze wygojone, dlatego, że po prostu w 'widzeniu' Linda w ogóle się ich nie spodziewała więc mogły być przez to wyolbrzymione w stosunku do ich wyglądu rzeczywistego (normalne zjawisko). A z kolei jeśli faktycznie były takie głobokie to nie obyło by się bez szwów, a szwów przecież nie było. I jednocześnie były tak głębokie, że goiły się kilka miesięcy? Czyli w końcu głębokie, czy płytkie? No to akurat bez sensu pokazano i przy tym nadal obstaje.

ocenił(a) film na 1
Eleonora

Eleonoro,
Twoje tłumaczenia różnych wątków tego filmu są bardzo pouczające. Niestety pozostaje jedno pytanie. Po co ktoś zrobił taki film? Film powinien być robiony dla przeciętnego widza. Tj. główna nić akcji powinna być jasna i klarowna, natomiast przedmiotem rozważań powinny być wątki poboczne. Idealnym przykładem jest tutaj film Silent Hill. Specjalnie oglądnąłem dwa razy komentowany obraz i nadal nie rozumiem "co autor chciał powiedzieć". Zakończenie jest zupełnie niezrozumiałe. Równie dobrze można by go zakończyć na tysiąc równie bezsensowych sposobów. Dlatego jest to tak denerwujące. Ludzie, przy tym filmie, mają poczucie straty czasu i pieniędzy, a to budzi agresję. Mam kilka wątpliwości:
- czemu ona jest taka spokojna: przecież ona zabiła swojego męża każąc mu zawracać na autostradzie.
- poraniona twarz i szpital psychiatryczny. Czemu matka i lekarz wsadzili ją na obserwacje skoro było wiadomo, że rozbiła się o szybę, czego dowodem był pobyt dziewczynki w szpitalu. Babcia nie mogła o tym nie wiedzieć.
- dziecko w jej brzuchu - o co chodzi, ale konkretnie bez ściemniania?

Ja mam jedno logiczne wytłumaczenie wszystkich bezsensów tego filmu. Jej się to po prostu wszystko śniło, a że było nie po kolei i bez sensu - taka to natura snów.

ocenił(a) film na 10
grzzechu

Powiem Ci grzzechu, że miło mi, że napisałeś, że moje tłumaczenie różnych wątków jest bardzo pouczające. W zasadzie to bardzo miło, bo uważam, że mocno się zbłaźniłam napadajc na veronicę i jest mi głupio z tego powodu i pierwszy raz żałuję, że tu na filmwebie nie można kasować swoch wypowiedzi. No, ale kasowanie nie miałoby też sensu, bo następne wypowiedzi (innych osób) byłyby wtedy nie zrozumiałe. Tak więc cóż, no trudno, muszę z tym dalej żyć;P

Wiesz, moim zdaniem film nie musi trafiać do każdego widza, czy dla każdego być zrozumiały. Oczywiście jeśli producent chce zarobić na filmie to prawdopodobnie wolałby, żeby tak było:) No i ja się cieszę, kiedy pojawia się coś bardziej odmiennego, czy dającego do myślenia i wiesz egocentrycznie nie obchodzi mnie wtedy, że komuś innemu się to nie podoba. Mogłabym Ci napisać swoje zdanie/rozumienie/ na temat tych wątków, które wypisałeś tylko nie wiem czy faktycznie chciałbyś je znać, bo jest pewne prawdopopodobieństwo, że są to pytania retoryczne i nikt nie ma ochoty poznawać moich wynurzeń;P a ja za bardzo nie chcę się już ośmieszać i narzucać - wiesz jeden raz wystarczy;P
W każdym razie pozdrawiam Cię bardzo serdecznie, a "Silent Hill" nie oglądałam więc się nie wypowiem.

Eleonora

Oto tekst z miejsca, gdzie Linda stojąc nad jeziorem rozmawia z pewnym nieznajomym (czas około 1h 05min):

Linda: Mam dwie córki. Jestem...
Nieznajomy: To nic takiego, wielu ludziom się to przytrafia.
Przejeżdżają tędy, jak pani, widzą domy przy tym pięknym jeziorze.
I nagle myślą sobie, że to świetne miejsce, aby zacząć od nowa.
Przeprowadziłem się tu po moim rozwodzie.

Resztę pozostawiam bez komentarza...

ocenił(a) film na 8
killer77

No, nareszcie ktoś dokładnie wytłumaczył, tym, co nie zrozumieli!

ocenił(a) film na 10
marta_36

OMG!!!!!!!
Była w zaawansowanej ciąży... to bylo juz kilka miesiecy po stracie męża...... Pudla oznaczaly wprowadzke do nowego domu nad jeziorem (byla mowa o nim w filmie)

KOMBINUJECIE TU, A PRZECIEZ TO OCZYWISTE......
\Fakt, ze w filmie sporo sie dzieje,ale trzeba zapamietac kazdy szczegol, bo przyznam, ze mozna sie potracic.... jednak ja go ogladalam po raz pierwszy i udalo mi sie go od razu zrozumiec....

Film świetny.... nieprzewidywalny.... i nieoklepany..... 10/10 jak nic ;]

Eleonora

Dziękuje bardzo za tak krytyczną opinię o mojej wypowiedzi. Skoro tak wspaniale rozumiesz wątki każdego filmu wytłumacz mi Eleonoro czy kiedy ktoś umiera cieszysz się, biegasz ze szcześia? Watpisz że była w ciąży?. Radzisz mi żebym czytała książki o zjawiskach paranormalnych? Ja radziłabym Tobie wybrac się do okilisty, bo coś nie tak z Twoim wzrokiem. Nie nalezy w taki sposób krytykowac ludzi, bo nie wiesz kogo krytykujesz.

ocenił(a) film na 10
veronica_9

Veronico pisałam różne rzeczy, ale nigdzie nie napisałam, że wątpię iż bohaterka była w ciąży.
Doskonale wiem, że nieładnie Cię skrytykowałam i za to przepraszam, ale Ty też nieładnie, lekceważąco napisałaś "Pozdraiwam tych, co nie potrafią zrozumieć tak dość jasnego filmu" i moja reakcja była reakcją na to zdanie - zbyt emocjonalną. Z tymże zauważ, że przyznaję, że przesadziłam.

Poza tym pewnie nie czytałaś moich późniejszych wypowiedzi, ale tłumaczę w ostatniej (nie licząc tej którą piszę teraz, względem tej to w przedostatniej) dlaczego tak trzymałam się innego zakończenia - nie odsuniętego w czasie o pare miesięcy i dlaczego uważam, że psuje ono film. I nadal uważam, że psuje ono film i czyni z niego zwykłą historyjkę o owdowiałej matce dzieci. W tym filmie podobało mi się i nadal podoba to, że choć może nieświadomie, ale zrealizowano go w taki sposób, że przedstawiona historia mogłaby mieć miejsce w rzeczywistości. Brakuje mi takich filmów, bo zwykle widzi się filmy w stylu "Pokonać przeznaczenie", albo "Efekt motyla", albo jakieś o wędrowaniu w czasie. I choć te filmy też potrafią wnieść coś ciekawe to nieco irytuje mnie to, że to wszystko jest na zasadzie 'co by było, gdyby było'. Chciałabym choć trochę filmów o historiach, które faktycznie mogłyby być lub nawet były (tak jak w przypadku "Przepowiedni"). Nie musisz czytać żadnych książek z parapsychologii, choć dokładniej to polecałam raczej nie takie z parapsychologii tylko z dziedziny teozofii. W każdym razie nie musisz oczywiście ich czytać, ale wiesz, ciekawie jest wiedząc pewne rzeczy oglądać takie filmy. No szczególnie jeśli chodziło o film "Przepowiednia" oparty na faktach autentycznych i faktycznie realistyczny. Po prostu chciałam by ten film był tak samo dobry. Żeby był o zjawisku, a nie o zwyczajnej historyjce. Jego zakończenie sprawia, że jest podobny do naiwno sentymentalnych filmów, gdzie coś niezwykłego się dzieje, ale w końcu i tak spychamy to na margines więc nie ma znaczenia, czy to 'coś' jest realistyczne, czy nie jest. Stąd porównanie do naiwnych seriali. Do tego jeszcze te rany na twarzy nadal nie zagojone po kilku miesiącach, no ale nie będę tego w kółko roztrząsać bo ile można:)

Dla Twojej informacji to wiem, że za bardzo na Ciebie najechałam i w sumie bez sensu. No i za to Cię przepraszam (jeszcze raz). No niestety kasować na forum publicznym się nie daje więc jest jak jest - napisze się coś pod wpływem chwili i to zostaje.

ocenił(a) film na 1
Eleonora

Eleonoro,
Bardzo Cię proszę nie próbuj udowadniać, że "historia mogłaby mieć miejsce w rzeczywistości". Otóż NIE MOGŁABY. Jakiś milioner wyznaczył nagrodę bodajże 5milonów dolarów dla śmiałka który pokaże jakąś paranormalną zdolność. Otóż wśród 6mld ludzi na razie nie znalazł żadnego. Jeżeli rzeczywiście byłoby możliwe przewidywanie przyszłości z takimi DETALAMI (np. wypadek był 200mili) to ktoś już by zgarnął tę nagrodę. Ten film jest zwykłą bajką fantasy z kiepskim zakończeniem. Bo ani nie bawi, ani nie ZROZUMIALE poucza.

ocenił(a) film na 10
grzzechu

grzzechu ja nic nie udawadniam. Mam po prostu określone zdanie na dany temat i wypowiadam swoją opinię. Coś takiego jak przebłyski przyszłości istnieje tyle, że nie da się tym kierować w ten sposób żeby na zawołanie komuś coś udawadniać. Przynajmniej jeśli chodzi o osoby, które po prostu tak normalnie żyją i nagle (bez własnej woli) czegoś takiego doznają. W gruncie rzeczy w tym filmie można uznać, że te przebłyski to po prostu takie sny prorocze (no bo tak to zostało pokazane - że zachodzi po zaśnięciu). A o takie prorocze sny łatwiej niż o wizje, bo występują częściej. W gruncie rzeczy chyba większość ludzi miała kiedyś w życiu jakiś sen z przebitką przyszłości. Przyznaję, że to nie jest wtedy takie wyraźne, albo przynajmniej się to inaczej odbiera, a wyraźne jest jedynie najważniejsze zdarzenie, ale być może mogło by być też coś tak dokładnego (ostatecznie wizje bywają bardzo dokładne). W każdym razie podkreślam, że nie chodzi mi w tej dyskusji o inne zjawiska, a jedynie o to jedno - przebłysk przyszłości (w postaci snu lub wizji podczas dnia - nie snu). I moim zdaniem ten film jest dosyć realistyczny. Być może nawet tylko przypadkowo tak wyszło. I uważam, że całkiem ciekawie jest spojrzeć na ten film troszkę pod innym kątem - takim właśnie traktującym to mniej bajkowo. No, ale to jest moje zdanie. Jak ktoś nie ma ochoty to przecież nie namawiam.

Eleonora

no ale jest proste i logiczne

wszystko co napisal killer77 jest jasne

zreszta dziewczynki w dniu gdy przyjechali goscie byly ubrane na czarno

ludzie ogladajcie a nie spijcie

Eleonora

a kto to w ogole mowi, ze to mial byc tydzien z jej zycia? wiec dzien pogrzebu wcale nie ma byc jakims ostatnim dniem jak to sugerujesz, ani zadnym dopelnieniem calosci, sedno jest takie, ze po smierci meza, rodzina zyje sobie dalej, i wsyztsko jest ok, pomimo tragedii jaka byla niewatpliwie smierc, wydaje mi sie, ze za bardzo sie ktos tutaj wymadrza.... ;) i naditerpretuje....

ocenił(a) film na 10
comatose

Tak no ja już przyznałam wcześniej rację w tej kwestii, że to nie jest dzień pogrzebu. Dla mnie film byłby o wiele lepszy, gdyby to zakończyć dniem pogrzebu. Co do tego, że piszesz "kto to w ogole mowi, ze to mial byc tydzien z jej zycia?" to chodziło mi o to, że skoro cały film dotyczy tych kilku dni to przesuwanie się z końcem na pare miesięcy w przyszłość zaburza całą strukturę filmu i dystansuje widza do tych paru dni będących istotą filmu. I w ten sposób właśnie powstaje takie odczucie, że jest to historia o rodzinie, które po tragedi radzi sobie dalej - tak jak napisałaś. Czyli taka bardzo zwyczajna historyjka. Nic ciekawego. Uważam, że gdyby zakończyć dniem pogrzebu odbiór filmu byłby inny - głębszy i bardziej hmm nie wiem jak to określić - nie tyle mistyczny, co powiedzmy pobudzjący do zadumy. Ogólnie lepszy. No, ale to jest moja opinia. A że się 'trochę' powymądrzałam to wiem;P głupio wyszło;P wstyd mi nadal, ale już się za to biłam w pierś więc mam nadzieje, że w końcu zostanie to zapomniane;P

Eleonora

A jak wytłumaczysz to, ze rany na twarzy u starszej dziewczynki były juz bardzo ładnie zagojone???

veronica_9

to nie moze byc dzien pogrzebu, w takim stroju dziewczynki by szly na pogrzeb i ona sama? niemozliwe, ale zastanawia mnie jedno, po wypadku z szyba, maz mial pretensje, ze nie przykleila naklejek na okno, a ona powiedziala ze przyklejala, jak zmarl maz dziewczynka nie miala blizny, w ostatniej scenie ma blizne, myslalam, ze nawet gdyby majac przeczucie chciala zmienic cos, to dziewczynka nie mialaby tych blizn.... bo nei wpadlaby na te szybe, na poczatku filmu widac jak przykleja te naklejki... o w koncu corka wpadla na szybe z naklejkami czy nie? naklejki byly w dniu kiedy dowiedziala sie o smierci meza, a obwinianie matki, to mogly byc tylko slowa w zlosci, ze przez nia bo nei nakleila nic na szybe... ale pytania co sie stalo z twarza corki, sa zupelnie niezrozumiale, bo przeciez wsyzscy wiedzieli, ze corka wpadla na szybe.... nie rozumiem..

ocenił(a) film na 10
comatose

Co do tego, że to nie jest dzień pogrzebu, to zgadzam się z Tobą (tak jak napisałam wyżej).
Co do szyby to mi się wydaje, że ona naklejała te nalepki, ale nie nakleiła wszystkich - nakleiła pare, później chyba ją coś od tego odciągneło, czy coś - już za bardzo nie pamiętam (no chyba, że tylko tyle miała nakleić, ale jak dla mnie to było malutko i mało widoczne). No i mąż miał te pretensje, a ona nie była pewna, czy naklejała, czy nie i mówiła, że wydaje jej się, że naklejała - czyli to się zgadza, bo wydawało jej się, że naklejała, ale nie była pewna. To takie raczej normalne zachowanie zwłaszcza, że była zdenerwowana wypadkiem. Z kolei to, że mąż się o to pytał i czepiał no to też w sumie normalne, bo też był zdenerwowany. A tak poza tym to myślę, że te naklejki zbyt wiele by nie dały, bo ta dziewczynka tak biegła, że i tak by wpadła na te drzwi. Wątpię by zauważyła takie kilka małych naklejek. Powinni byli coś większego tam nalepić.
Co do ratowania tej dziewczynki od wypadku, to Linda miała przeczucia, ale nie wiedziała nic o tym wypadku przed jego nastąpieniem. W tym sensie, że widziała te rany, ale nie domyślała się od czego są więc nie miała jak zapobiec temu wpadnięciu na szybę.
Co do obwiniania matki, czy niechęci do tego żeby ona przyjechała, to w małżeństwie Lindy już od dłuższego czasu nienajlepiej się układało i ona nie chciała, żeby matka przyjeżdzała, bo z jednej strony to jakby przypieczętowywało opinię, że Linda sama nie może sobie poradzić z prowadzeniem domu i wychowywaniem córek. A z drugiej strony obecność któregokolwiek z teściów zawsze źle wpływa na małżeństwo odsuwając małżonków od siebie. Wiadomo, że wtedy nie ma tej pewnej swobody i trudno wtedy scalać podupadający związek. Ogólnie w małżenstwie Lindy coś się psuło, ona chciała je ratować, a że robiła to dość histerycznie, mąż jeszcze bardziej się od niej odsuwał. Kiedy córka wpadła na drzwi mąż był więc przekonany, że żona nie dopatrzyła. Natomiast co do tego, że rodzina traktuje później Lindę jak trochę stukniętą - odnośnie tych ran- to moim zdaniem dlatego, że Linda zdaje sobie sprawę (albo przynajmniej powinna) z tego, że dziewczynka miała wypadek, a później zachowuje się tak jakby nie wiedziała skąd się te rany wzięły, a jeszcze później (tego samego dnia) udaje, że tych ran nie ma (bo ma wrażenie, że inni ich nie widzą więc dlatego tak udaje). Koniec końców dla otoczenia jest to dziwne zachowanie. Nie chodzi o to, że oni nie wiedzą skąd te rany, ani o to, że ją o to oskarżają, tylko o to, że ona się tak dziwnie zachowuje. Jakby nie miała kontaktu z rzeczywistością, albo jakby co chwila zapomninała o tym co się zdarzyło (podobnie zresztą ze śmiercią męża, rodzina wie, że on nie żyje, a ona raz mówi, że żyje, a potem że już wie, że nie żyje itd.).

ocenił(a) film na 1
Eleonora

Z tą szybą i ranami dziewczynek to sprawa też jest tajemnicza. Po pierwsze:

- (scena po śmierci męża) 1 scena filmu: Linda nakleiła na szybę znaczki w dniu śmierci męża. Dziewczynka NIE MA RAN kiedy mama odwozi ją do szkoły
- (scena po śmierci męża) Dziewczynki po śmierci męża siedzą z babcią i NIE MAJĄ RAN.
- (scena po po śmierci męża) Dziewczynka z ranami siedzi na huśtawce
- (secena po śmierci męża) Oskarżają ją o zranienie dziecka i wysyłaja do psychiatry. Czyli zranienie MUSIAŁO wg logiki scen po śmierci męża odbyć się w tygodniu 2 dzień po śmierci męża - dzień pogrzebu, a nie jak sugeruje scena w realu przed jego śmiercią, gdzie on sprzątał szkło.
- (scena przed śmiercią męża) Dziecko rozbija się o szybę. On sprząta zbita szybę


wniosek nr 1 - nie ma żadnej logiki w scenach przed i po śmierci męża a ranami dziecka.

Sprawa nr 2

Scena 1 i scena ostatnia. Linda jest w dwóch miejscach jednocześnie. W realu na autostradzie a w fikcji w domu i odsłuchuje sekretarkę. Zero logiki.

Wniosek nr 2 Jak by tego filmu nie analizować to cała historia jest nielogiczna i niekonsekwentna.

Podejrzewam, że film został zrobiony w jednym celu: żeby zdenerwować dociekliwego widza.


grzzechu

a gdyby zalozyc, ze Linda dowiduje sie o romansie meza, a te wsyztskie przyblyski to tylko to co sobei w glowie mysli? ze najpierw zyczy mu smierci? potem mysli jak moglaby zapobiec temu wszystkiemu i sobie roi, ze przed wypadkiem, rozmawia z mezem, mowi jaki jest wazny on i rodzina, w wyniku tego niby mialby sobie uswiadomic ile moglby stracic na romansie, i moze by jej nie zdradzil, i moze by potroil polise, z naklejkami podobnie, ze linda w poczuciu winy mysli, ze gdyby nakleila naklejki nei byloby wypadku, moze to takie przyblyski jej wlasne, a nie z przyszlosci?
i skad wiemy ze maz potroil polise? moze to tez taki przyblysk, ze chcialaby aby tak bylo, ale nie bylo.....
i jeszcze jedno, jesli to wsyztsko nei trzyma sie kupy..
to moze nie bylo zadnego pogrzebu;)
a scena ostatnia to moze po prostu scena wyprowadzki z tego domu, bo moze oni sie rozwodza i linda wyprowadza sie z dziewczynkami....

moze przeciez i tak byc?
jesli dzien pogrzebu byl bez sensu i dzien z info o wyapdku tez byl jakby bez sensu
to mzoe zalozyc, ze tego nie bylo
ze to byly te przyblyski
i ta rozmowa z obcym facetem, ze on po swoim rozwodzie tez zmienil dom....
moze to chodzi o rozwod, a nie o smierc
i mzoe ona nie jest wdowa, ale rozwodka;p

bral ktos taka mozliwosc;)

bo naprawde te rany kupy sie nie trzymaja
jesli linda nie zapobiegla wypadkowi z szyba
to moze nie zapobiegla niczemu?
moze maja problemy z kasa
nawet zakaldajac ze maz jednak umarl
i mzoe dlatego sprzedja dom bo nei stac ich?

jak dla mnei to moze to nei takie glupie zalozenie, co o tym myslicie?

kazdy z nas ma czasem takie przyblyski ;)

ocenił(a) film na 7
comatose

Diabeł tkwi w szczegółach. A w tym przypadku w jednym.
Wszystko byłoby ok i cały film o dziwo, jako jeden z nielicznych byłby logiczny gdyby nie te nieszczęsne szwy u córki - a raczej ich brak - pierwszego dnia - czyli w czwartek.
Wydaje mi się, przeciwnie do powszechnej tu opini, że Linda wcale nie cofała się w czasie, by naprawić to co sie stało, ani nie miewała żadnych wizji czy tytułowych przeczuć. Wtedy sceny takie jak np. ta z kartką papieru z książki telefonicznej byłyby bez sensu.
Po prostu ten tydzień życia Lindy mijał niepokolei. Wszystkie dni były realne tylko ich kolejność dla Lindy jak i widzów się pozmieniała. Tak jakby czasoprzestrzeń zwariowała i zaplątała się na kilka dni. Co prawda wydarzenia zostały rozpisane na odpowiednie dni chronologicznie, ale akcja tygodnia tak nie przebiegała.
Szkoda, że scenarzysta tak się wkopał z tymi bliznami, bo jedynie one psują ten naprawdę intersujący i całkiem dobrze pomyślany film.

Pozdrawiam.

veronica_9

No właśnie, ja też tak to zrozumiałam. pozdro :)

paulapaola2

właśnie kto przyjechał????
poza tym nuda, nuda i jeszcze raz nuda...a ostatnia scena z ciaża byla do przewidzenia juz kiedy pastor z Nia rozmawial...temat oklepany 1500 razy...dobrze ze na kompie bo bylbym 30 zl w plecy

kondor_2

To nie był pogrzeb na pewno-to już musiało być dosyć długo po nim,ponieważ było widać,że jest w zaawansowanej ciąży.Poza tym widać było,że się wyprowadzają(prawdopodobnie kupiła ten dom nad jeziorem aby "rozpocząć wszystko od zera")i może chodziło po prostu o ludzi od przeprowadzki-moim zdaniem nie potrzebnie się nad tą sceną rozwodzicie,bo nic ona do fabuły nie wnosi(według mnie).Zagojone blizny też świadczą o tym,że to dosyć długi okres czasu.We którymś wcześniejszym poście ktoś napisał,że nie mogła zmienić przyszłości-ale przecież ją zmieniała,np.nie trafiła w końcu do psychiatryka itp.Tak samo jak na początku te blizny pojawiły się jakby znikąd u dziewczynki,bo to się jakby nie wydarzyło jeszcze wtedy.Pogmatwane to wszystko i ogólnie sporo tu jest jeszcze niuansów i nie chce mi się rozpisywać za bardzo.
Pozdro!

ocenił(a) film na 7
abramakabra

oczywiście że była w zaawansowanej ciąży, oczywiście że twarz dziewczynki sie zagoiła i jak najbardziej zgadzam się że ostatnia scena odgrywa się parę miesięcy później w domku nad jeziorem. a kto przyjechał ? podejrzewam że mogła to być np. matka z przyjaciółką.. z resztą nie jest ważne kto przyjechał, w tej scenie najważniejsza była przeprowadzka i ciąża :)

natomiast zaskoczony byłem tym, że we wtorek dziewczynka sie pochlastała a w czwartek ja mama przekazywała jej wiadomość o śmierci ojca, dziewczynka była cała i zdrowa... to jest dla mnie największy feler tego filmu.. no i zakończenie ;/ powiem Wam że gdyby przeżył byłbym bardziej zaskoczony niż przy takim zakończeniu jakie nastąpiło.. już po samym ustawieniu kamery było widać że zaraz wychyli się ciężarówka :P no i kto kończy rozmowę przez telefon komórkowy stojąc na szczycie wzniesienia w poprzek drogi LOL troszkę to naciągane ;)

ogólnie dałem 7/10

paulapaola2

poprostu przyjechali goscie od przeprowadzki bo przeciez ja planowala

LillyR_

a moze jedyne co tu bylo prawdziwe to wypadek z szyba? a cala reszta to te przeczucia i sny? jak dowiedziala sie o smierci meza dziewczynka miala cala twarz, na koniec filmu ma blizny... ,moze ten wypadek z szyba tak ja nastroil, ze uroily jej sie i zdrada i smierc meza? no i zrobila wszystko, zeby zapobiec i zdradzie i smierci? w sumie moze on wcale nie zmarl ten maz? a jedyne co bylo to wypadek z szyba, potem ta rozmowa z mezem, ze zle sie dzieje w ich malzenstwie? a wypadek tez moze sie uroil;)

comatose

eh... przyjachali ludzie od przeprowadzki. Dziewczynki jak wbiegły to o ile dobrze pamietam zawołały ze ciezarówka przyjachała. A Linda była w zaawansowanej ciazy. Rany jednej z córek ładnie sie goiły a na pogrzebie Jima były wyraznie widoczne wiec to nie mógł byc ten sam dzien.

ashtray_girl_2

tak mysle, ze i tak co ma wisiec nie utonie, i nawet przeczucia jakie miala nie mogly nic zmienic, moze tylko to, ze po rozmowie z nia maz sobie uswiadomil co naprawde jest dla niego wazne i zrezygnowal z romansu, ale i tak mial zginac i zginal, corka miala wpasc na szybe i wpadla, wiec tak na dobra sprawe, to co ma byc to i tak bedzie, tak jak ten ksiadz mowil, a milosc jak jest to jest, sedno jest takie, ze pewnego dnia i tak miala sie dowiedziec o smierci meza, i nawet jakby wiedziala wczesniej to nic by nie mogla zmienic, a corce nawet naklejki moze by nie pomogly na szybie.... kto wie...

ocenił(a) film na 10
comatose

Co do tego, że na samym początku kiedy Linda dowiaduje się o śmierci męża to tego dnia jej córka ma nie poranioną twarz, to wydaje mi się, że można to w ten sposób wytłumaczyć, że te wizje Lindy to są sny - no bo rozpoczynają się po jej położeniu się spać, a kończą kiedy ona się budzi (wstaje w rzeczywistycm życiu - w rzeczywistym czasie - na jawie). Czyli więc są to sny, w których ma większą lub mniejszą część przebitek z przyszłości. Czyli takie sny prorocze. W takich snach zazwyczaj przebłysk przyszłości jest wpleciony w zwykły sen. Czyli zazwyczaj jest tak, że śnimy sobie jakąś dowolną historyjkę (często zupełnie odrealnioną) i nagle przeżywamy jakąś scenę (albo coś widzimy), co jest przebłyskiem przyszłości. Taką scenę - taki sen, czy fragment snu, odczuwa się zupełnie inaczej niż zwykły sen, dlatego, że to jest dużo silniejsze - jakby bardziej realne niż zwykły sen i taką scenę - taki fragment snu - pamięta się po obudzeniu bardzo wyraźnie i bardzo mocno. Zazwyczaj nie rozumie się takiego snu dopóki się nie dojdzie do tej chwili w życiu na jawie. Wtedy ta scen się powtarza (z tymże teraz przeżywamy ją na jawie) i rozumiemy o co chodziło w tym dawnym śnie. Wydaje mi się, że wielu osobom coś takiego się zdarza więc chyba się ze mną zgodzą, co do tego opisu. I wracając do filmu, to ja to widzę tak, że Linda ma te swoje wizje - takie sny prorocze przez kolejne kilka dni i w tych snach tak jak to się normalnie dzieje ma przebłyski przyszłości, ale oplecione odrobiną normalnych snów. To znaczy np. odnośnie pierwszej 'wizji' - śni sobie taki zwyczajny dzień jak codzień, czyli, że się budzi, wstaje, ubiera się itd., budzi te córki itd. i nagle w tym pojawia się przebłysk przyszłości w postaci nagrania na automatycznej sekretarce, później dalej leci tak normalnie sen, choć ona już się zastanawia o co chodzi z tym nagraniem, odwozi te córki do szkoły, robi coś tam i przychodzi ten policjant i mówi jej o wypadku męża. I w tym widzę następny przebłysk przyszłości. I w zasadzie tym przebłyskiem może być jedynie sama informacja o tym gdzie doszło do wypadku, kiedy i że mąż zginął. Natomiast to, że Linda dowiaduje się tego od policjanta - taki sposób 'podania' tej informacji/komunikatu/ może być jedynie 'oprawą' snu. Przy czym można też pomyśleć, że w tej pierwszej wizji Lindzie się nałożyła wizja/przebłysk dnia następnego i wydarzeń późniejszych (w tym to nagranie na sekretarce i informacja o śmierci męża). Takie tłumaczenie też jest sensowne. W zasadzie to jest film, w którym te wydarzenia - te sny/wizje muszą być pokazane tak, aby widz tak do końca nie wiedział, czy to jawa, czy sen, czyli musi to wyglądać realnie już choćby po to żeby utrzymać widza w napięciu. A druga sprawa to to, że jak się śni to człowiek myśli, że to jest rzeczywistość więc pokazywanie w filmie tych wizji Lindy w rzeczywisty sposób (rzeczywisty w sensie podobny do rzeczywistych dni Lindy) jest jak najbardziej sensowne i prawidłowe. Ja to rozumiem w ten sposób i przy takim spojrzeniu to film jest nawet ok. Z tymże nadal uważam, że koniec filmu zaburza go, bo to tak trochę jakby nagle - zbyt nagle - przywrócić widza do zupełnie normalnego świata - bez śladu żadnych wizji, żadnych snów, bez śladu tych wszystkich przed chwilą oglądanych wydarzeń - dla mnie to duży minus tego filmu.

Eleonora

co do twarzy, to na pewno kiedy ta corka wpadla na szybe, nie bylo naklejek zadnych, bo specjalnie obejrzalam jeszcze raz ten kawalek;))
dawno mnie tak zaden film nie zaintrygowal, co do twarzy jeszcze to caly pogrzeb miala zmasakrowana twarz ta corka, ale jak sie dowiedzialy o smierci ojca twarz byla ok, wiec cos tu nie gra... na koniec ma blizny, wiec skads te blizny byly, gdyby zalozyc, ze majac swoje przeczucia Linda, mogla cos zmienic, to nie byloby blizn jednak, zakaldajac, ze nakleila po czasie, juz po wypadku, mialoby moze sens to, ze na pogrzebie byly blizny, tylko, ze na pogrzebie tylko ona widziala te blizny to jest zastanawiajace, wiec moze caly pogrzeb to nie rzeczywistosc tylko wizja? ten koszmar ze snu? bo dlaczego tylko ona by widziala a reszt anie? przeciez nawet druga corka powiedziala, ze z twarza jest ok wsyztsko, wiec o co chodzi? podobala mi sie opcja, ze Linda po wypadku udawala, ze wszytsko jest ok, a potem poustawiala sobie wszystkow glowie i pogodzila sie ze wszytskim...

to tak jakby caly film byl jednym wielkim przeblyskiem, tak jak ktos tutaj pisal juz;) bo tak naprawde to kilka dni jest pokazanych w odwrotnej kolejnosci, lekarz pamietal, ze byla dzien przed wypadkiem, wiec musiala tam byc, a my obejrzelismy to od konca troche, ale jaki czas jest tu czasem terazniejszym;) moze jak sie budzi w ciazy? to nei przyszlosc tylko terazniejszosc, i kto powiedzial, ze maz naprawde umarl;) mozna by zalozyc, ze przezyl, bo gdyby naprawde tam byla przy tym wypadku, a policjant przyszedl dzien po, aby ja powiadomic o wypadku prawda? czemu nie od razu? sam powiedzial, ze nie mogli do neij dotrzec wczesniej tak? a niby dlaczego jesli ona tam niby byla przy tym? im wiecej mysle o faktach w tym filmie, tym mniej mi sie kupy wsyztsko trzyma, bo gdyby byla przy tym wypadku, chcac mu zapobiec, majac wczesniej te przyblyski, to bylaby tam na miejscu, przeciez by nie uciekla stamtad;) i jesli wsyztsko sie zweglilo to mogli miec problem z identyfikacja, to by tlumaczylo, ze nie mogli do niej dotrzec wczesniej, wiec co? zalatwilaby meza i poszlaby do domu? naprawde intryguje mnie ten film ciagle, a im wiecej mysle tym mniej kupy sie wsyztsko trzyma;) na poczatku wsyztsko bylo dla mnie jasne, ale po zwroceniu uwagi na szczegoly, juz nic nie jest jasne, ok zalozmy, ze majac te przyblyski, zachowywala sie dziwacznie, a w tym czasie pojawila sie nowa asystentka, i mozliwosc romansu meza, wiec mozna by myslec, ze te przyblyski i jej dziwaczne zachowanie sie, i atmosfera w domu, sprawily, ze maz sie zaciekawil mloda pracownica, eh juz nic nie pisze;) czekam na interpretacje Eleonory;) jesli na koneic filmu mala miala te blizny, a wpadla na okno bez zadnych naklejek, a widzimy jak w jakims czasie, (przyblyski, po przyblyski, przyszlosc, nie przeszlosc) naklejki Linda przykleja, i w dodatku w dniu w ktorym dowiedziala, sie o smierci, to moze ogolem jest tak, ze jedyne co zmienila to myslenie, ze nie zyla z mezem jak dwoje lokatorow i obcych ludzi, tak mowila po pogrzebie... a moment wypadku tez byl takim jakby przyblyskiem, w ktorym niby znajac przyslzosc chciala cos bezskutecznie zmienic... juz nic nei pisze i nie bede myslec o tym filmie;)

ocenił(a) film na 10
comatose

hmm nie do końca Cię rozumiem. Co do naklejek to wiesz nie oglądałam tego ponownie i nie pamiętam czy jak ta dziewczynka wpadała na te drzwi to te naklejki na nich były. Nawet nie pamiętam czy to się da tam zobaczyć w tej scenie, bo jest duże zamieszanie, ulewa i tak dalej, a te naklejki były dosyć małe. No, ale faktycznie może poszukam tego fragmentu. Natomiast z ich zachowania - tego co mówi mąż, czy że w ogóle pyta o te naklejki, a ona już jest zdezorientowana i mówi, że nie pamięta - to z tego nie wyciągałabym wniosku, że tych naklejek nie było. Bo moim zdaniem oni by się tak zachowywali i w sytuacji gdyby te naklejki były i gdyby ich nie było.
Co do dnia pogrzebu to to akurat jest dzień z wizji - znaczy nie jawa. Pozostali ludzie tam widzą te rany u dziewczynki, ale po prostu nie reagują na nie jakimś zdziwieniem czy coś, no bo tak się nie robi jak się coś takiego widzi. Oni byli przecież poinformowani o tym wypadku więc nie będą się gapić czy coś choćby po to żeby tej dziewczynki mocniej nie martwić (poza tym widzieli ją wcześniej, sama Linda tego dnia spała dłużej i zeszła na dół później). A ta druga córka mówiła, że z twarzą siostry jest wszystko ok, dlatego, że po wypadku (przeżytym na nazwijmy to jawie) ta poraniona mówiła coś o bliznach - pytała matkę czy zostaną po tym blizny, albo coś w tym rodzaju - i Linda wtedy chcąc ją pocieszyć powiedziała, że nie chce słyszeć o żadnych bliznach i że ona jest śliczna jak księżniczka, czy jakoś tak. No nie pamiętam co tam dokładnie mówiła, ale to jak później ta siostra mówi, że ona (ta poraniona) wygląda zupełnie ok to dlatego, że Linda sama wcześniej mówiła, że te rany to nic, że ona (poraniona) nadal jest piękna itd. To to akurat jest ok dla mnie.

hehe ten kawałek mi się podoba: "wiec co? zalatwilaby meza i poszlaby do domu?":)))
hehe widzę, że na końcu wypowiedzi się poddajesz;P ale miło mi, że napisałaś coś o czekaniu na moje interpretacje;) No więc ja to widzę tak, że film pokazuje dni rzeczywiste- w sensie w czasie rzeczywistym, albo na jawie (jak zwał tak zwał) na przemian z dniami wizjami (wizjami będącymi snami, wizjami w czasie snu). I mamy na przemian jeden dzień, który faktycznie jest snem i potem drugi dzień na jawie (w czasie rzeczywistym dla jawy)rozpoczynający się tym, że Linda się budzi, kończący tym, że idzie spać. No i tak w kółko przez te kilka dni (tydzień). Czyli jest tak, że pokazanych jest kilka dni z życia Lindy - takich rzeczywistych dni i jednocześnie pokazane są jej wizje, które jak to sny dzieją się w nocy, czyli w czasie między tymi realnymi dniami. Dni wizje/sny nie są w kolejności chronologicznej. Dni rzeczywiste/na jawie są w normalnej kolejności. Co w zasadzie też jest nawet ok dlatego, że w przepowiedniach, jakichś wizjach-tego typu rzeczach, rzeczywiście czas nie ma takiego znaczenia jak w życiu nazwijmy to na jawie, więc często występuje pewne pomieszanie chronologii. Co do tych nieszczęsnych naklejek to jak napisałam, nie przyglądałam się tam na szybę, jak ta mała na nią wpadała. Na takie rzeczy zwraca się raczej uwagę jak się ogląda za drugim razem, bo za pierwszym nie wiadomo, że są ważne. Aczkolwiek nie jestem pewna czy nie sfilmowano tego tak, żeby nie można było zobaczyć czy nalepki są czy ich nie ma - tak by było najsensowniej dla filmu. W każdym razie moje zdanie jest takie, że ona nakleiła te naklejki z tymże prawdopodobnie tylko część, dlatego, że wydaje mi się, że coś ją odciągnęło od tego naklejania. No i tak jak napisałam wyżej ona przez to nie jest pewna czy je nakleiła, czy tylko miała zamiar je nakleić. Albo po prostu nakleiła wszystkie jakie miała nakleić, a po prostu nie jest tego pewna z powodu stresu związanego z wypadkiem. Może być taka prosta sytuacja. Dziewczynka wpada na szybę. Linda i mąż są bardzo zdenerwowani, mąż na nią krzyczy, ona czuje się winna i już nie wie w końcu czy coś zrobiła czy nie - normalna sprawa. Natomiast co do tych blizn, które raz są a raz ich nie ma, to tak jak napisałam wyżej. Pierwszy sen z przebłyskami przyszłości, który ma Linda zawiera tylko dwa przebłyski (tzn. może tam jeszcze był jakiś przebłysk, ale w tej chwili już nie pamiętam, jeśli było coś jeszcze no to wtedy więcej niż dwa), a mianowicie to nagranie na automatycznej sekretarce i sama informacja o śmierci męża. Reszta z tego dnia to moim zdaniem po prostu normalny sen - normalna otoczka dla tych przebłysków. Dlatego, że jak się ma taki 'element' z przyszłości we śnie to to całkiem normalne zjawisko, że śniąc ten element wmontowuje się go w zwyczajny sen. To jest podobne 'wmontowywanie' do tego jak się śpi i dzwoni telefon, albo ktoś do drzwi, a my śnimy akurat o czymś, i słysząc ten dzwonek wplatamy go w sen i zaczyna nam się śnić, że ktoś w śnie dzwoni. I tu myślę, że jest podobnie, że Linda sobie śni i w tym śnie nagle ma przebłysk przyszłości. I uważam, że ten policjant nie jest przebłyskiem przyszłości, a jedynie ta informacja o śmierci męża (te szczegóły gdzie się wydarzył wypadek, kiedy itd.). Myślę, że to jest tak jak z wmontowywaniem w sen tego dzwonka do drzwi, który dzieje się na jawie. Słyszymy ten dzwonek i dorabiamy sobie we śnie kto dzwoni, ta postać przychodzi itd. Wiesz, ja tak to widzę dlatego, że miałam kiedyś pare takich przebłysków tylko takich maleńkich - nie jakichś wielkich ciągów zdarzeń, tylko właśnie jednej ważnej chwili i taki sen różni się siłą od zwykłego snu - inaczej się go odbiera - wie się, że to coś istotnego i pamięta się to bardzo wyraźne przez lata. I jednocześnie jest to wkomponowane w zwykły sen, tylko ten zwykły sen, wszystko poza tym małym przeblyskiem przyszłości, bardzo szybko ulatuje. Ale zdaję sobie sprawe z tego, że zachodzi to 'wkomponowanie' w zwyczajny sen, w wydarzenia zupełnie abstrakcyjne właściwe dla snu. Nie wiem jak to jest jak ludzie mają jakieś większe przebłyski, jak wyglądają takie sny, ale myślę, że podobnie, że też pewnie wcześniej w taką noc śnią także o innych rzeczach, ale pamiętają silnie tylko te przebłyski. No i myślę, że Linda ma po prostu cykl takich kilku snów - w tym sensie, że ma te sny w kolejne noce, co w rzeczywistości też się zdarza - że ma się cykl snów (że jednej nocy coś się śni, a następnej śni się kontynuacja tego snu). No i w zasadzie w tych kolejnych snach/wizjach, które ona ma to też wcale wszystko dokładnie nie musi być odbiciem przyszłości, myślę, że też jest tam trochę przebłysków, a reszta to zwyczajna otoczka. Można się w gruncie rzeczy zastanawiać nad tym, czy faktycznie ten mąż nie zginął przez Lindę. Wcześniej uważałam, że i tak by zginął, no bo jego śmierć - jej zajście jest przebłyskiem przyszłości, więc nie ma prawa nie zaistnieć. Ale to trochę wygląda tak jakby te przebłyski - ich zaistnienie - zaowocowały zdarzeniem na drodze, w wyniku którego on umarł i które to zdarzenie było wynikiem działań Lindy. No a tak poza tym to nie wiem czy zwróciłaś uwage na to jak oni filmują w tym filmie - jest ciekawa kolorystyka, jakaś taka beżowo zielona, wpadająca w szarość i jest dużo jakby plam - plam światła, barwy. No specyficznie dość. I myślę, że to fajne jest bo faktycznie pasuje do wizji snu. Kiedy z jednej strony wszystko wydaje się rzeczywistością - tak się to czuje, przeżywa, a z drugiej strony wszystko nie jest do końca jasno/szczegółowo widoczne.

ocenił(a) film na 7
Eleonora

"Aczkolwiek nie jestem pewna czy nie sfilmowano tego tak, żeby nie można było zobaczyć czy nalepki są czy ich nie ma - tak by było najsensowniej dla filmu."

Z tego co pamiętam to ujęcie było od zewnątrz i nie było widać żadnych naklejek, poza tym nie mogło ich tam być bo dziewczynka wpadła na szybę we wtorek a naklejki zostały przyklejone w czwartek (w ten sam dzień w którym Linda dowiedziała się o śmierci męża).

"No więc ja to widzę tak, że film pokazuje dni rzeczywiste- w sensie w czasie rzeczywistym, albo na jawie (jak zwał tak zwał) na przemian z dniami wizjami (wizjami będącymi snami, wizjami w czasie snu). I mamy na przemian jeden dzień, który faktycznie jest snem i potem drugi dzień na jawie (w czasie rzeczywistym dla jawy)rozpoczynający się tym, że Linda się budzi, kończący tym, że idzie spać"

Nie zgadzam się z Twoją wizją wizji ;] chronologia była całkowicie poplątana i nic tam na przemian nie było.. A tym bardziej kontynuacji snów, gdyż było w pewnym momencie tak, że z "przeszłości" obudziła się w "przeszłości wcześniejszej" :P Uważam że nie ma co się dopatrywać snów i wizji, tylko brać tak jak nam ten film podano. Dlatego uważam, że nie jest to bardzo dobre dzieło, ponieważ jak się ktoś bierze za tak zamotany scenariusz to powinien on być dopracowany w ostatnim szczególe a tutaj jest za dużo nieścisłości :| Rozumiem że ten film może się podobać, bo mnie się nawet podobał mimo tych niedociągnieć.. oprócz końcówki.. ;]

Pyzio

no wlasnie, tu sie zgadzam Pyziem, a na szybie NA PEWNO nie bylo naklejek, to nei wiem po co z taka radoscia i zadowoleniem je przyklejala po czasie, myslalam ze jest zadowolona bo znajac przyszlosc, cieszyla sie ze czegos uniknie, ale naklejek nie bylo jak byl wypadek, a wypadek byl przed wiadomoscia o smierci niby, tak czy inaczej glupio mowic, ale jak sie przyjrzec szczegolom, to naprawde kupy sie nie trzyma wiele rzeczy, bo co jej daly te przyblyski jak nic nie daly, potem mi przyszlo do glowy, ze moze tak gdybala, ze gdyby przykleila, gdyby porozmawiala z mezem, gdyby cos tam, to nei byloby ani wyaodku z szyba, ani romansu, ani wypadku meza, jedyny plus tego wszytskiego, tych przyblyskow, to potrojona polisa meza;) chyba ze to tez takie jej gdybanie, ze m ogloby tak byc, nie zgadzam sie z Eleonora, ze na pogrzebie wszyscy widzieli blizny, bo jak ona spojrzala na twarz corki, to ta druga moiwla, mamo o czym ty mowisz, wiec tylko tak jakby blizny widziala tylko Linda, to chyab nei jest dobre tlumaczenie, ze po wypadku, powiedziala, ze dl aniej blizny nie istnieja, to tak jakby uciakac przed tym co jest

naprawde na poczatku po obejrzeni wszytsko wydawalo mi sie jasne, ale teraz coraz mniej trzyma sie kupy, i te naklejki sa wazne, efekt jest taki ze w ostatniej scenie filmu, corka ma blizny, wiec dlaczego ich nie ma w chwili kiedy mowi im o smierci ojca? to jest dziwne wypadek zdarzyl sie jak ojciec zyl, wiem musialaby miec te blizny, na pogrzebie ma a przy wiadomosci o smierci nie ma, to jest zgrzyt wg mnie, chyba ze tak naprawde wcale nie bylo dnia w ktorym dowiaduje sie o smierci meza i tylko ten dzien jest koszmarkiem i przeczuciem, najwiekszy sens i pozytek dala tu rozmowa z mezem, ze jest zle i ze za malo czasu spedzaja razem, bo efekt rozmowy byl taki, ze nie wdal sie w romans i potroil polise;) reszta i tak nie ma znaczenia, bez wzgledu na to czy to przeczucia czy realnosc, tak czy inaczej, wypadek bezwzglednie byl spowodowany Lindy dzialaniem majacym na celu niespowodowanie go;) czemu czepiacie sie tak koncowki filmu?
rownie dobrze moglo byc tak ze maz wcale nie zginal, i po prostu po rozmowie maz potroil polise, n ie wdal sie w romans z asystentka i nie bylo zadnego wypadku,
moglo tak byc?
kto powiedzial, ze maz zginal naprawde;)
caly wypadek i dzien z informacja o jego smierci jest bez sensu
bo naklejki wtedy przyklejala, corka miala cala twarz, a dobrze wiemy, ze niby wypadek byl przed smiercia
a na koniec dobrze wiemy, ze corka ma blizny, i ze Linda jest w ciazy,
a co do pogrzebu to tylko byl koszmar moze, gdyby nie bylo romansu to po kiego grzyba ta panna z pracy chowalaby sie za dtzewem w czasie pogrzebu? no pomyslcie, bo ja juz mam zamet;)
moze po prostu postanowili sprzedac dom i zaczac od nowa razem, zapominajac o ramansie meza?

w dniu kiedy Linda ma sen, ze maz mial wypadek, maz przed wyjsciem mowi, ze musi jechac do pracy bo ma nowego pracownika do szkolenia, wypadek jest po kilku tygodniach od czasu nowego pracownika, a raczej pracownicy;) wiec to niekoniecznie jest jeden tydzien....
no i jeszcze jest zblizenie na plecaki corek w samochodzie;) jakby to mialo jakies znaczenie;) pozdrawiam wszystkich;)

ocenił(a) film na 10
comatose

hmm.. a ja myślalam comatose, że się jakoś ustosunkujesz do tego co ja pisałam, ale chyba nie przypadło Ci to do gustu;P
W każdym razie to co napisał Pyzio w stosunku do mojej wypowiedzi jest zupełnie nieprawidłowe - w tym sensie, że pokazuje, że nie rozumie mojego toku myślenia. Moim zdaniem problem polega na tym, że chcecie traktować te sny tak samo jak wydarzenia na jawie. Jakby miały się rządzić takimi samymi prawami - być w chronologii itd. Jak się je traktuje tak jak sny to wszystko trzyma się kupy. Nawet właśnie ten początek ma wtedy sens i występowanie tych ran i blizn.

ocenił(a) film na 10
Pyzio

No mi się końcówka też nie podobała, ale tak poza tym to nie zgadzam się z tym co piszesz. Tak jak tłumaczyłam to jak ja to rozumiem to w takich wizjach snach chronologia zazwyczaj jest poplątana, więc nie jest dla mnie dziwne to, że wizje Lindy są nie uporządkowane. Czyli to, że najpierw ma przebitki późniejszej przyszłości, a później wcześniejszej. To jest całkiem zgodne z naturą takich wizji więc jest całkiem ok. I jest zgodne z moim tłumaczeniem filmu, a nie tak jak sugerujesz, że jest sprzeczne. Natomiast to, że w filmie są na przemian dni rzeczywiste (w sensie czasu rzeczywistego, czy jawy) i te dni-wizje, no to akurat jest widoczne wyraźnie, bo są wyraźne granice między tymi dniami i te dni normalne (rzeczywiste) są w kolejności chronologicznej. Co do naklejek to też to tłumaczyłam - moje zdanie - i moje tłumaczenie - moje spojrzenie zupełnie się nie zgadza z Twoim spojrzeniem i na film i na moje tłumaczenie. Z tymże nie przepycham na siłę mojego rozumienia tego filmu, tylko piszę, że po prostu nie zgadzam się z Twoim rozumieniem i filmu i mojej powyższej wypowiedzi.

Eleonora

a co do naklejek i Eleonory, naprawde przykleila je i byla zadowolona z efektu, nic jej nie przerwalo tego zajecia, przykleila, a przy wypadku, bylo wyraznie pokazane, jakby specjalnie, ze nie ma naklejek, ogladajac pierwszy raz tak mi sie potem wydawalo, ze nie bylo naklejek, az musialam sprawdzic, i nie było, wlasciwie trudno powiedziez co tu jest wizjami a co jawa.... bo nie wiem czy jawa jest mniej sensowna czy wizje... jedno i drugie ma niedociagniecia jak sie blizej przyjrzec, ta koncowka psuje efekt, bo jak juz sie uporzadkuje wszystko to koncowka burzy reszte,bo wychodzi na to ze wszystkie dzialania Lindy wlasciwie byly bez sensu;) bo dlaczego w dniu kiedy dowiaduje sie o smierci meza, sa naklejki, a corka ma cala twarz? tu jest zgrzyt, i wszystko byloby ok gdyby w ostatniej scenie nie bylo blizn, bpo maznaby wziac caly tamten dziec za wizje, ale po co by miala przyklejac wtedy te naklejki, i jesli to mial byc dzien rzeczywisty, ktorego nastepstwem mial byc pogrzeb, to dlaczego ta mala ma cala twarz? to nie ma sensu...... ta twarz jakby jest wyraznym wyznacznikiem co bylo przed informacja o smiercia co po..... po smierci meza powinna miec juz twarz w bliznach, ale tych blizn nie bylo w dniu wypadku, a maz przeciez zanim "zmarl" wiedzial ze byl wypadek z szyba....., wiec cos tu nie tak, w dniu pogrzebu blizny sa, i tylko ona je widzi, corki sa smutne jak kazdy, a Linda widzi tylko blizny, potem dostrzega "kochanke" za drzewem i nic nie pamieta, zeby ja spotkala wczesniej... zalozmy, ze ma wizje przyszlosci, to w terazniejszosci majac te wizje powinna pamietac co widziala w wizjach.... to tez jest dziwne, ze nie kojarzyla kochanki, przeciez niby byla w firmie wczesniej, bo tak tamta mowila, wiec caly pogrzeb tez jest jakis nie wiadomoj aki, czy to wizja czy terazniejszosc? i dlaczego nie pamietala w tym dniu ani o kochance, ze z nia rozmawiala, ani o tym ze byl wypadek z szyba? dlaczego jak zapisywala na kartce dni to wszystko miala w glowie i szybe i kochanke i lekarza? co tu tak naprawde jest wizjami a co realem? i terazniejszoscia;)))

ocenił(a) film na 10
comatose

Z naklejkami jak mówię musiałabym sobie przypomnieć, ale w tej chwili jak myślę, to ona je przyklejała na samym początku więc nie wykluczone, że to był ten pierwszy dzień, który jak się okazało był snem/wizją, nie dniem rzeczywistym. Więc właściwie jest całkiem możliwe, że w realu ona tego nie ponaklejała, skoro piszesz, że sprawdziłaś i że ich (naklejek) nie widać kiedy mała wpada na te drzwi. To by miało sens, bo jak mówię naklejała je na początku, a film zaczyna się od dnia nierealnego tylko będącego snem. Czyli naklejek faktycznie może nie być kiedy dziewczynka wpada na tą szybę.
Co do tego, że w tym pierwszym dniu dziewczynka ma całą twarz to napisałam wyżej, że jeśli postrzegać to jako sen to Linda może po prostu przeżywać sen przedstawiający zwykły dzień (dzień jak codzień lub po prostu następny dzień nazajutrz tej nocy) i w tym śnie ma pare - zdaje się dwie - przebitki nieco odleglejszej przyszłości (w postaci nagrania na aut. sekretarce i informacji o śmierci męża). Jeśli przyjmiemy takie założenie, no to reszta się zgadza. I na początku - po przeżyciu tego pierwszego snu - Linda wie/przeczuwa tylko to nagranie na automatycznej sekretarce i to że mąż będzie mieć wypadek. Następnego dnia (po tej nocy z tym snem) budzi się i wszystko wygląda ok. Dzieci wstają, jedzą, odwozi je do szkoły. Zbliżenie na plecaki jest dlatego, że w tym śnie w nocy ta mała zapomniała wziąć coś z samochodu (nie pamiętam - plecaki, czy drugie śniadanie czy coś) i tego dnia (pierwszego rzeczywistego) dzieje się tak samo, że ta mała wychodzi z samochodu, idzie do szkoły i tak samo się wraca do samochodu po to cos (plecak czy śniadanie). Czyli w pierwszym śnie Lindy było wymieszanie przebłysków z tego dnia nazajutrz (włączając w to wierne odtworzenie tej scenki z dziećmi idącymi do szkoły) i dwóch przebłysków z bardziej odległej przyszłości (nagranie na sekretarce i info o śmierci męża). (Co do tego czy ta scena z dziećmi jest przebitką z tego następnego dnia nazajutrz, to się nie upieram, bo być może to był zwykły sen, bo być może wszystkie dotychczasowe poranki Lindy i dziewczynek wyglądały podobnie i Linda po prostu sobie śni zwyczajny dzień.) W ten sposób te wizje mają faktycznie bardziej realną postać, bo z wizjami nie jest tak łatwo, żeby przedstawiały od początku do końca, wiernie, ze szczegółami jakiś cały dzień. I jest w nich rzeczą normalną, że zdarzenia sa poplątane wbrew rzeczywistej chronologii. Po prostu proponuje spojrzeć na to w ten sposób - biorący pod uwage naturę snów i wizji. Wtedy dużo łatwiej zrozumieć film, nabiera sensu. Takie jest moje zdanie przynajmniej.
Co do dnia pogrzebu to jest to wizja/sen i w zasadzie faktycznie z wiernych przebitek z przyszłości (co do których można być pewnym, że nie są otoczką snu) to tam jest to, że córka ma te rany i że na pogrzebie pojawia się ta niedoszła kochanka. I znów ważne jest żeby patrzeć na to jak na wizje, a nie jak na podróż w czasie. Linda nie może wiedzieć kim jest ta kobieta, bo jeszcze się tego nie dowiedziała. Mając taką wizję nie ma stanu wiedzy takiego jaki będzie mieć w przyszłości - wie tylko tyle ile wie normalnie i ile wie z wizji. Tamta kobieta ucieka przed Lindą dlatego, że no głupio jej - niezależnie od tego czy jest niedoszłą czy doszłą kochanką to naturalne, że jest jej głupio. Co do tego, że ona w tej wizji nie kojarzyła kochanki, a wcześniej była w firmie to zauważ, że ten dzien kiedy była w tej firmie faktycznie jeszcze nie nastąpił (on jest dniem byłym jedynie w czasie tej konkretnej wizji) więc Linda nie może rozpoznawać tej kobiety. Spójrz na to wszystko jak przeplatające się dni realne/na jawie/ będące w porządku chronologicznym przeplatające się z dniami-wizjami/snami/ nie uporządkowanymi chronologicznie. I bierz jednocześnie pod uwagę, że te dni wizje mają naturę snów z paroma przebłyskami przyszłości. Aż do samego wypadku (tego w którym mąż umiera i w którym Linda bierze udział) dobrym wyznacznikiem tego, czy dany dzień jest na jawie, czy jest we śnie, jest to czy mąż żyje czy nie.