Piszecie, że główna bohaterka wmawia sobie chorobę. Chu... se wmawia. Wydajecie, opinie, jakbyście byli zawodowymi psychiatrami. To jest choroba, o której istnieniu nie wie nawet osoba, która ją ma. W filmie została źle przedstawiona, to na nawet w 1/3 nie oddaje uczuć osoby z borderline. Mam to i powiem tak: są dni kiedy płaczę, śmieję się i jestem wściekła na cały świat po 5 razy na przemian. Z jednej strony wydaje mi się, że jestem ponad przeciętna (przecież tylu geniuszy miało tę chorobę), a po jakichś 2 godzinach myślę o sobie gorzej niż o jakiejś dziwce. Ludzie mają zdanie na jakiś temat, a ja zmieniam je co 5 godzin. Raz wierzę w Boga, raz jestem gorliwą ateistką. Chcę kochać, ale nie mam kogo, bo nikt mnie nie rozumie, wszyscy wydają się fałszywi. Nienawidzę nawet swego brata. Kiedyś myślałam, że mam charakter jestem zmienna, impulsywna- to znaczy, że przynajmniej jestem ciekawą osobą, dziś wiem, że jestem wariatką i to tak masakrycznie wpływa na moją samoocenę, że chcę się dowartościować, w każdy możliwy sposób. Nie pozwalam sobie na przekroczenie wagi 51 kg, 1 dnia się objadam, potem obsesyjnie się odchudzam. Nie lubię ludzi, którzy dbają tylko o wygląd, a jednocześnie sama to robię obsesyjnie, bo czasami myślę, że to jedyne, co mam. Poszłam na testy iq po to, by się dowartościować. Martwię się o to, że nie ma Boga, że po śmierci na nic nie czeka, że życie przemija tak szybko, że nikt tego nie rozumie tak jak ja. Czasami mylę, że jestem sama z tymi myślami, świat o nich zapomniał, ludzie są beznadziejnie płytcy. Wszyscy na około są płytcy. Jednego dnia kocham ludzi, pomagam bezinteresownie, wpłacam na konta fundacji, drugiego dnia skupiam się na tym, jak wszyscy są płytcy i fałszywi. A czasami mi się wydaję, że sama jestem płytka. Uważam, że silni ludzie nie powinni okazywać uczuć, ale sama jestem niewolnikiem swoich i czasami wybucham tak, że mało kto może sobie to wyobrazić... Ranię bliskich, całe życie obwiniam innych. Chcę kochać, ale nienawidzę. Czuję się jak wariatka, jestem nią i mylę, że jedynym sposobem na skończenie z tym wszystkim jest samobójstwo. Jedyne, co trzema przy życiu to pasje, dla których żyję i wbrew pozorom niektóre uczucia. Bardziej nienawidzę ale i bardziej kocham,/
Ogarnia to ktoś z Was? Bo widzę, że dużo osób na tym forum kreuje się na borderlineów. A tymczasem nie wiecie, jak to jest tak żyć. Z tego praktycznie nie da się wyleczyć, fakt, że najciężej jet około 25 roku życia, potem jest coraz lżej (tak mój psychiatra mówi), ale to nie jest tak, że bohaterka się wyleczyła, uczucie bycia niezrozumianym zostanie z nią do końca. Wy myślicie, że ta choroba to żarty?!
Chciałbym jeszcze dodać, że osoby z poważniejszymi problemami psychicznymi (leczone u psychiatrów, na terapiach), paradoksalnie, lubują się w opowiadaniu o swoich dolegliwościach. Wiem, że jest to typowe, ponieważ mam walczącą z depresją matkę. Ten 'ekshibicjonizm na siłę', bo często mało kto ma ochotę słuchać, jest elementem zaburzenia. W dodatku, jak wiadomo, bardzo łatwo jest opowiadać o sobie anonimowo, wśród ludzi, których pewnie nigdy później się nie spotka. Nie chcę niczego przesądzać, bo nie znam Brooke_Logan, ale może stąd ta swoista 'spowiedź'; swoją drogą niezwykle współczuję koleżance i trzymam kciuki, aby wygrała z chorobą. Poza tym, nie pamiętacie, co robiła filmowa Suzanne? Czy jedną z najważniejszych rzeczy, dzięki którym udało jej się zwalczyć chorobę i wyjść z Instytutu, nie było pisanie dziennika/pamiętnika?
Ten film to pokazuje. Mimo nieuleczalnych zaburzeń zrozumieć dlaczego warto żyć. Piękny film! Więcej takich filmów.
Nie myśl, że ludzie są płytcy tylko na podstawie ich słów. Nikt nigdy nie jest aż tak głupi, jak by się mogło wydawać.
Każdy nosi maskę w jakimś stopniu i sama też nie odkrywasz całej siebie przed innymi, prawda? Kto by się odważył na taki mentalny ekshibicjonizm? :)
Życia ledwo starcza na poznanie samego siebie, a co dopiero drugą osobę. :)
Wszystkiego dobrego.
takie 'objawy' ma 70%, 80% nastolatków (nie wiem ile masz lat, z tego co piszesz wnioskuję że jesteś nastolatką). ja sama mam dokładnie to o czym piszesz i to w dużo ostrzejszym stopniu. o tej chorobie dowiedziałam się z filmu, więc nie będę nagle kreować się na 'osobowość graniczną', bo, nazwijmy rzeczy po imieniu: jestem wariatką. teraz piszę to i wydaje mi się że mam 100% rację, ale za 5 minut będę sie zastanawiać po co to napisałam.
Mam 22 lata i opisałam to powierzchownie. A osobowość pograniczną mam stwierdzoną przez psychiatrę i psychologa diagnostę (rozwiązywałam test Rorschacha, jakieś kwestionariusze i inne testy).
brooke logan, OGARNIJ SIĘ.
przypisywanie sobie zaburzeń psychicznych w celu kreowania się na osobę wyjątkową, nieprzeciętną, zmagającą się z rzadkimi problemami... wiesz po czym poznać osobę z problemami? po tym że o nich nie mówi.
tak więc przypisywanie sobie zaburzenia z obejrzanego filmu to jedno, żałosne, ale przymknęłabym oko. sprawa wygląda inaczej kiedy wskazujesz palcem wszystkich dokoła i cedzisz przez wykrzywione w pogardzie usta "co wy tam wiecie, to JA jestem borderlinem"... no i w tym momencie jesteś już przekomiczna.
przypisywanie sobie ułomności... aby być wyjątkowym, lepszym... to nic nowego, naprawdę.
pozdrawiam i liczę na odzew.
Sam się ogarnij, ignorancie. "wiesz po czym poznać osobę z problemami? po tym że o nich nie mówi. "- nie no, faktycznie- internet- to jest rozgłaszanie wszystkim dookoła. A nie przyszło Ci do główki, że po to piszę w necie, że normalnie raczej o tym nie mówię?
dlaczego więc tak agresywnie reagujesz na przypuszczenia innych że możesz nie być "borderlinem"?
poza tym w tych twoich "objawach" nie ma nic czego nie przeżywa większość młodych ludzi, jesteś po prostu przewrażliwiona na swoim punkcie.
.. cała ta dyskusja jest kompletnie nonsensowna. Film jest dobry, a to, że być może przedstawia jakieś schorzenie, zaburzenie niekoniecznie takim jakim jest w rzeczywistości, nie powinno być wielkim zaskoczeniem. Aby nadać oprawę jakiemuś problemowi stosuje się przecież wiele środków artystycznych, właśnie po to, aby przeciętny odbiorca czuł się poruszony i był w stanie go- choćby powierzchownie- zrozumieć, a przynajmniej "łyknąć". Naturalnie osoby mające podobne doświadczenia mogą poczuć się obrażone, ośmieszone, ja jednak myślę, iż "borderline", o który tak się kłócicie, gra tu naprawdę podrzędną rolę, chodzi przecież o brak akceptacji, zrozumienia, zagubienie, pod jakąkolwiek etykietą. A z filmu i tak najbardziej będę pamiętać głębię spojrzenia Winony Ryder. ;) Pozdrawiam.
jestem już dawno zdiagnozowana i miałam tomografię, Wasze zarzuty: "możesz nie być" ... blablabla" generalnie mi zwisają.
"przypisywanie sobie ułomności... aby być wyjątkowym, lepszym... to nic nowego, naprawdę."- właśnie dlatego jest ten wątek................................................
no to jeszcze raz: opisałaś swoje "zaburzenie" na forum żeby sobie ulżyć, tak zrozumiałam. ulżyć sobie w cierpieniu. czego więcej chcesz? ludzie przeczytali twój post. no ale ty chcesz żeby ci uwierzyli. czemu tak ci na tym zależy? czemu moze komuś tak zależeć żeby mu uwierzono? gdyby to była prawda, machnęłabyś ręką i zajęła się swoim życiem, ale ty powracasz na to forum, by zapewniać "tak, to prawda, uwierzcie mi, jestem "borderlinem". coś tu nie gra.
I na tym właśnie polega problem borderów, tylko trzeba się trochę wysilić i poczytać. No ale wtedy trzeba byłoby zrozumieć. Niezrozumienie - tu tkwi szkopuł. Dziewczyna pisze, że ma problem, problem zdiagnozowany i ja jej wierzę. Zresztą widzę. Tyle pokładów agresji nie mają normalnie ludzie. To jest takie uczucie, jakby głowa miała wybuchnąć i jak tej pary z siebie nie wypuścisz to zwariujesz. Sama choroba nie jest straszna, straszne jest niezrozumienie otoczenia i totalna niemożność kontroli nad emocjami. Nie ma, po prostu nie ma takiej siły. Chyba, że zakleją usta i zwiążą ręce. To nie prawda, że osoby chore nie mówią o swojej chorobie. Zresztą, co może wiedzieć na ten temat osoby zdrowa? Zdarza się, że ktoś kto jest z tym oswojony od lat na dzień dobry mówi: "Hej jestem Iks i jestem borderem". Ja się w tej kwestii nie pierdziele. A to, ze mnie ktoś obcy nie polubi? Oj to strasznie mi z tego powodu wszystko jedno. "Ty nie jesteś chora, ale chamska" rzekł domorosły psychiatro-psycholog, człowiek-lupa na ludzkie wnętrze. Krąży o borderach niechlubna anegdota: "Strzel do osoby z BPD z wiatrówki, a ona bez zastanowienia wypali do ciebie z armaty, albo zrzuci ci na głowę bombę i zrówna cię z Ziemią". Sprawdź taką osobę, a zobaczysz na czym to zaburzenie polega.
Anonimowi desperaci piszą o borderline :)Ciekawe dlaczego filmweb wprowadził możliwość podania swojego imienia i nazwiska? A nóż ktoś impulsywnie je wpisze?
Według mnie niektórzy nie powinni wiedzieć o innych zbyt dużo z Internetu. Nie wszyscy tu to przyjaciele:)
jesteś zdiagnozowana i miałaś tomografię. gratuluje. Jeśli tak generalnie wszystko Ci zwisa to bo co się ekscytujesz? Jak dla mnie trącisz desperacką chęcią zwrócenia na siebie uwagi. tyle.
a ty wciąż nic nie rozumiesz. samo to, że Brooke_Logan założyła taki wątek i opisała swoje uczucia jest jednym z objawów bpd.
Dziewczyno, ty chyba się wychowałaś gdzieś w buszu... Ja otwarcie ludziom mówię, że jestem chora (TAK, przyznaję się do zdiagnozowanej przez moich psychiatrów choroby!), a wiesz dlaczego...? Żeby potem nie czytać takich głodnych kawałków serwowanych mi przez kogoś takiego jak ty, co to wyżej sra niż możliwość ma. Poczytaj może cały wątek, poczytaj potem o borderline, porównaj to sobie z osobami, które coś tu mówią, że mają tę chorobę, pójdź się przewietrz, nie wiem, na spacer z psem sąsiada, a dopiero po wyciągnięciu naprawdę normalnych wniosków się odzywaj. A nie atakujesz ludzi.
Ciao.
Z tego co sie orientuje filmweb.pl i to forum ma chyba slużyc do wypowiadania się o filmach a nie o tym' jaką i w jaki sposob wykryto u mnie chorobe psychiczna'
Rozumiem, ze jak to ktos napisał starsz sie zwrocic na siebie/swoja chorobe uwagę , ale to chyba nie jest na to odpowiednie miejsce.
Rzeczywiście, oglądając film zupełnie nie odczuwa się by główna bohaterka miała borderline, ale nie tylko ona, obraz zaburzeń reszty pacjentek też pozostawia wiele do życzenia. Ale to nic dziwnego, twórcy lubią wprowadzać widza w błąd, szczególnie jeśli chodzi o tę tematykę (choćby Beautiful Mind i omamy wzrokowe w schizofrenii..)
Nie rozumiem o co ta cała szarpanina i oskarżenia w stronę autorki tematu, kreowanie się na znawców-psychiatrów po obejrzeniu filmu, w którym na dobrą metę esencja choroby została gdzieś na boku. Gdzieś się pojawiły pytania, po co Brooke_Logan opowiada o tym na forum - jakbyście przeczytali swoje wypowiedzi i sie chwilę zastanowili to byście zrozumieli po co - a no po to, że dziewczyna się czuję niezrozumiana w społeczeństwie, które wy m.in.tworzycie, jeśli to jest sposób by choć trochę sobie ulżyć to niech tak zrobi! To nie jest kwestia nieprzystosowania czy wmawiania sobie - podstawową cechą choroby psychicznej jest fakt, ze dezorganizuje całe życie i osobowość, tego nie da się sfałszować czy sobie wmówić, a graniczne zaburzenie osobowości stanowi na prawdę duże wyzwanie dla psychoterapeutów.
Trzymaj się, Brooke_Logan! Pozdrawiam z nadzieją, że nasze społeczeństwo dozna któregoś dnia oświecenia.
Dołączam się do ostatniego zdania i dodam jeszcze - wszyscy jesteśmy chorzy tylko nie przebadani:)
Co do filmu to nie o chorobach jest ten film moim zdaniem i bardzo mi się podoba.
100% podpisuje się pod wypowiedzią głos-spod-łóżka
jest 150 opisanych typów borderline, nic dziwnego że różnią się między sobą. a w praktyce każdy border jest inny
Na filmie oddział zamknięty wygląda jak kolonia lub zielona szkoła. I z tego punktu widzenia obraz rzeczywiście nie oddaje specyfiki tego miejsca. Ktoś może stwierdzić, że osoby tam przebywające są po prostu niedostosowane do życia, ale nie chore. A pewnie było inaczej. W tym szpitalu i na tym oddziale przebywała min Sylvia Plath zanim popełniła samobójswo itp. Jak ktoś popełnia samoójstwo to raczej nie z powodów, które sobie wmówił tylko dlatego, że życie go przerosło.
Poza tym weźcie pod uwagę że bohaterki biorą końskie dawki leków. Bez nich by nie były takie "normalne"
czytając Twoje "objawy" to jakbym czytała objawy 70 % kobiet :) Hormony, nasza kobieca natura, bardzo skomplikowana, to wszystko nie kwalifikuje się na chorobę umysłową, bez przesady. Raczej świadczy pozytywnie o kobiecym umyśle, jak bardzo jest rozwinięty i skomplikowany.
niby tak, ale jeśli rozpada sie każdy twój związek, jeśli masz myśli samobójcze, tracisz prace albo tkwisz w jakiejś cholernej dziurze i nie wiesz jak sie z niej wydostać i nie potrafisz normalnie funkcjonować, dokonujesz aborcji, traktujesz siebie i ludzi jak gówno i jesteś totalnie nieszczęśliwa, jesteś bardzo utalentowana, a nie wykorzystujesz nawet polowy swoich możliwości i wiele, wiele innych...to nie mów mi, że to tylko hormony...hormony sprawiają, ze tupiesz czasem nóżką, jesteś rozkapryszona, popłaczesz sobie na reklamie karmy dla psów albo pieluszek czy na jakimś romansidle i za kilka dni ci przechodzi..kiedy rozwala się cale twoje życie to chyba coś jednak jest nie tak...zgodzę sie z jedna rzeczą, jeśli ktoś nie chodzi do psychiatry, nie bierze leków i nie przechodzi psychoterapii to jest dla mnie mało wiarygodny
Jeśli twoje dziecko, czego ci absolutnie nie życzę, będzie chore na jakąś chorobę psychiczną to też powiesz o nim/niej wariatka i pozbędziesz się, normalna osobo?:)
Wiesz, że strach przed ludźmi chorymi psychicznie też jest jakąś fobią? To można leczyć, zalecam udanie się na wizytę u psychiatry, takie lęki i unikanie kogoś nie są normalne.
Absolutnie twoj temat zachęcił mnie to obejrzenia filmu i wiedz, ze szanuje ludzi którzy angażują sie w swoje wypowiedzi.
A moze masz te sama chorobe, ktora posiada Georgina? I tutaj jest tego swietny dowod.
Obie bohaterki mają różne natężenie choroby, dlatego jedna wychodzi ze szpitala a druga w nim zostaje. Myślę, że traktowanie zaburzenia Susanny jako zagubienia nie ma odbierac powagi jej cierpieniu (generalnie). Chociaz w recenzji redakcji pobrzmiewa ton lekceważenia dla zmagan z trudnosciami odnalezienia sie w życiu, niestety, to jednak traktowanie BPD w niskim natezeniu jako proby odnalezienia siebie i swojego miejsca w swiecie chyba bardziej sprzyja wychodzeniu z choroby, niz 'sucha' diagnoza. Dzis prawdopodobnie Susanna nie trafila by do szpitala a do prywatnego psychoterapeuty.
btw Bardzo podoba mi sie rola Vanessy Redgrave wcielającej się w postac psychiatry, psychoanalityczki, z wielką głębią i przenikliwym, powściągliwym zrozumieniem człowieka. Świetnie to zagrała. Dziś co prawda terapia wygląda już inaczej, klasyczna psychoanaliza odchodzi do lamusa, szczególnie przy tego rodzaju zaburzeniach ale głębia jaką aktorka nadała postaci, bez żadnych rozbudowanych dialogów świadczy o prawdziwym kunszcie:)
Film nigdy nie odda w całości tego, co odczuwa osoba chora. Jednak każda choroba lub zaburzenie przebiega zazwyczaj nieco inaczej u różnych ludzi. W tym filmie zaburzenie osobowości typu borderline jest, moim zdaniem, całkiem dobrze ukazane (widać "książkowe" objawy).
W związku z tym, że nie lubuję się w zupełnie pozbawionych sensu licytacjach, pozwolę sobie wrzucić mały combo-breaker.
Widzę, że toczy tutaj się bardzo zagorzała dyskusja na tematy psychiatryczno-medyczne. Uważam to za oburzające, żeby osoby, które psychologii (osobowości) uczą się z ogólnych encyklopedii internetowych, kwestionowały wynik kolaboracji pacjenta z psychiatrą. Ponadto, osoby bez doświadczenia w branży z niewielkim promilem ogólnej wiedzy teoretycznej proponuję aby nad wszelkimi protekcjonalnymi uwagami i komentarzami pomyślały zanim się skompromitują.
P.S. BPD nie jest chorobą psychiczną. Celem terapii nie jest eradykacja owej, nazwijmy, malfunkcji jednak dążenie do remisji.
Co do filmu, sama zachwycona nie jestem gdyż nie odzwierciedla w pełni rzeczywistości. Protagonistka wydaję się mieć raczej zaburzenia depresyjne aniżeli chimeryczne BPD. Zamknięcie w szpitalu psychiatrycznym z powodu tymczasowej agonii emocjonalnej (tak właśnie to jest przedstawione w filmie) wydaję się dość wyolbrzymione. Angelina ciekawie się zareprezentowała, aczkolwiek mam wrażenie, że kurczowo, trzyma się tej samej ekspresji twarzy - i nie mam na myśli tylko tego filmu. Brak elastyczności, czy po prostu "znak firmowy?"
Brooke_Logan, ok. 25 roku życia następuje koniec rozwoju płatu czołowego mózgowia, odpowiada on m. in. za zdolności kognitywne oraz dojrzewanie emocjonalną, zdolność podejmowania decyzji et cetera. Wraz z nauką samokontroli nauczysz się wykorzystywać to co masz w sposób jak najlepszy dla Ciebie. I nie sądzę, że konieczne jest marnować czas na tłumaczenie czegoś komuś kto "wie lepiej".
Życzę powodzenia i pozdrawiam!
Z tyłu opakowania DVD jest napisane, że diagnoza, którą postawiono Susannie, była wątpliwa. Może w filmie powinno być to wyraźniej zaznaczone, bo tak to rzeczywiście trudno się zorientować.
A co do tak łatwego umieszczenia Susanny w szpitalu psychiatrycznym, to taka sytuacja chyba w rzeczywistości miała miejsce, bo film powstał na podstawie książki biograficznej. Poza tym główna bohaterka dostała się do Claymoore dzięki znajomemu dobrze sytuowanych rodziców.
Ja opisom na opakowaniach DVD ni chuchu nie wierzę. A diagnoza była prawidłowa. Borderline i nimfomania o profesjonalniejszej nazwie.
Nie jestem psychiatrą, i nie chciałbym nim być ale film wg mnie jest bardzo dobry - pokazuje przemianę toku myślenia młodej osoby pod wpływem wstrząsu.
A co do Ciebie, cóż, mam nadzieję, że znajdziesz kogoś kto zaakceptuje Twoje wady gdyż każdy je ma. Border-line czy nie, pamiętaj o tym, że każdy jest wyjątkowy i obojętnie jaki jest to ma takie samo prawo do szczęścia jak każdy inny. Huśtawki nastrojów ? A któż ich nie ma ? Dylematy metafizyczne ? To każdy przeżywa tylko nie każdy się do tego przyznaje, tak naprawdę to niczym się nie różnisz od ogółu w tym dobrym znaczeniu, więc głowa do góry i dla Ciebie los ma jakąś miłą niespodziankę- którą jestem pewien, niedługo odkryjesz ;)
Tego wszystkiego właśnie zabrakło mi w tym filmie. Na YouTube 5-cio minutowy wywiad z osobą u której zdiagnozowaną to schorzenie jest bardziej wymowny niż cały film (szkoda).
( ReplyEditValidator.cant.edit.reply ) - częsty błąd podczas edycji - ", u której zdiagnozowano to schorzenie..".
Jak dla mnie to dosyć kiepska prezentacja borderline, zwłaszcza w książce. Babeczka nie ma zbyt dużej refleksji na temat swojej osobowości. Polecam "Uratuj mnie" Rachel Reiland - to jest dopiero mocny kawałek (książka). Nie jestem pewna jednak czy byłaby tak dobra do zekranizowania jak wspomnienia Susanny
Skoro sama jestes borderlinem,to czemu atakujesz np taka MM na jej forum za jej skrajne postepowanie ,skoro wiesz,ze MM tez cierpiala na te chorobe i jej postepowanie bylo jej skutkiem???? Potrafisz krytykowac kogos za cos,co sama robisz ... rzeczywiscie masz cos z glowa hehe