Film obrzydliwie nudny, miałam ochotę wetknąć zapałki między powieki, żeby nie zasnąć.
Miałam w pewnym momencie wrażenie, że oglądam film sprzed 30 lat, zdjęcia są okropne.
Osobiście po filmie science fiction spodziewam się genialnych zdjęć przedstawiających
kosmos, tutaj jednak mocno się zawiodłam. Oczywiście na minus przemawia też, jak już ktoś
pewnie wspomniał we wcześniejszych tematach, sam sposób przedstawienia tej historii.
Pseudodokument, w dodatku niechronologiczny, spowodował, że się pogubiłam gdzieś w
środku i wcale nie miałam ochoty z powrotem się odnaleźć. Kolejna sprawa to oczywiście
"potwór". Moja reakcja na świecącą ośmiornicę to "are you f****** kidding me?".
Plusem tego filmu była tylko tematyka (Jowisz i księżyce Galileuszowe to moja prywatna
miłość) oraz kreacje Jamesa i Katyi. James był zabawnym gościem i jakimś takim w moim
stylu. O Katyi muszę wypowiedzieć się przez pryzmat estetyczny - aktorka, która ją grała jest po
prostu śliczna (wiadomo, Polka),
Generalnie, film słaby i tylko dzięki temu, że nie trwał za długo udało mi się dotrzeć do końca.

Ech... To moja pierwsza tak niska ocena filmu sf. Źle się z tym czuję ;/