Po pierwsze, film fajny. Bez zbędnych wybuchów i superhero. Ale... sorry, na Europie faktycznie
jest ciekła, ciepła woda. Woda=życie, tak jak na Ziemi. Sonda Voyager opuściła ostatnio Układ
Słoneczny, więc niech nikt mi nie wmawia, że nie posłali jakieś sondy na Europę... Puścili dwa
Voyagery, jeden poleciał za US, po to, żeby zrobić sobie jakieś pomiary grawitacji, ze złotą płytą,
jak dolecieć na Ziemię oraz odgłosami tej planety. A nie wysłaliby sondy, żeby sprawdzić co
jest pod lodem Europy? Jestem przekonana, że dawno tam coś wysłali...
teraz przeczytałam na wiki:
"Start planowany był w okolicach 2020 roku, dotarcie do systemu Jowisza około 2025 roku, a
wejście na orbity Europy i Ganimedesa – około 2028 roku[1]."
Raczej nie chce mi się wierzyć, że już tam czegoś nie posłali. Jak na Marsie lądują normalnie
łaziki.... Ale ok.. poczekamy do 2020 roku...
Voyger to zwykła sonda, jeżeli mieliby wysłać coś żeby sprawdzić co jest pod lodem to musiałby to być łazik, dodajmy mocno zaawansowany, na chwilę obecną ludzkość nie jest w posiadaniu czegoś takiego, już bardziej prawdopodobna jest wizja, że na misje polecą właśnie ludzie.
"Raczej nie chce mi się wierzyć, że już tam czegoś nie posłali. Jak na Marsie lądują normalnie
łaziki.... Ale ok.. poczekamy do 2020 roku..."
Mars jest od Ziemi o ponad 550 milionów kilometrów bliżej od Jowisza, do tego na Marsie nie ma lodu i łazik nie musi się przez nic przebijać.
owszem, ale zamiast puszczać kolejnego Voyagera z idiotyczną płytą 'witamy tu Ziemia', zrzuciliby się na łazika z misją na Europę. I proszę Cię... ludzkość nie ma obecnie sprzętu? haha :p skoro budują takie odrzutowce i rozpędzają cząsteczki do nadświetlnej to nie mają sprzętu? :P A co to za sprzęt! Zwykły łazik z dużym z wytrzymałym wiertłem na długim przewodzie. W wiertle czujniki i już. Dawno tam coś lub kogoś wysłali...
"Zwykły łazik z dużym z wytrzymałym wiertłem na długim przewodzie. W wiertle czujniki i już."
To byłaby bardzo skomplikowana operacja. Na chwilę obecną nie istnieje robot/łazik który by sobie z tym poradził. Może za kilkanaście lat.
Poczytaj sobie o anulowanym programie Constellation, jego przykład świetnie pokazuje jak cały dzisiejszy przemysł kosmiczny ograniczają kwestie finansowe. Czasy gdy amerykański kongres łożył grube miliardy na badanie i podbój kosmosu minęły bezpowrotnie i to właśnie pieniądze są głównym problemem dzisiejszych programów kosmicznych. Cały problem świetnie obrazuje projekt nowej rakiety SLS która ma przejąć bardzo dużo rozwiązań technicznych (głównie chodzi o układ napędowy i zasilanie) od starego programu Space Shuttle, gdyż modernizacja starych pomysłów jest znacznie tańsza od konstruowania nowych urządzeń.
Masz rację. Chciałam też właśnie o tym pisać w poprzednim poście :) W sensie, że sprzęt może i mamy, ale fundusze nie pozwalają na jego budowę czy pracę.
A najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że człowiek sam wymyślił sobie wartość pieniądza. Nie mówię, że to złe, taka tylko dygresja :P Mnie to trochę bawi :D
no nic, niech dalej budują sobie co raz to nowsze sprzęty do walki, albo jakieś mega eksperymenty typu chodowanie w świni serca dla człowieka... Niby pomocne, ale gdyby tak przestać walczyć wewnątrz i skupić się na eksploracji zewnętrznej... Tak mi się wydaje, że człowiek mający większą przestrzeń jakoś tak sensowniej podchodzi do życia. Ale co ja tam wiem :P
i poczytam :) dzięki za informacje ;)
Sprawa jest bardzo prosta, na przemyśle zbrojeniowym i medycznym można zarobić ogromne pieniądze, a na eksploracji kosmosu można zyskać jedynie wiedzę i satysfakcję.
polecam inny film http://www.filmweb.pl/Obcy.Z.Glebin skoro tak Cię ten temat zaciekawił ;)
Cząsteczek do nadświetlnej to nikt jeszcze nie rozpędził i raczej się na to nie zanosi - to tak na marginesie. Zaś co do porównania sondy z łazikiem, to jak porównywać paralotnię do myśliwca. Sonda jest stosunkowo prosta w konstrukcji - to bateria słoneczna, silniki i urządzenia pomiarowe połączone razem i zamknięte w jakiejś obudowie. Lecą sobie przez kosmos, a czujniki wysyłają dane. Zaś łazik to coś zupełnie innego - on musi co chwila włączać i wyłączać swoje komponenty (gąsiennice, wiertło, urządzenia pomiarowe), a to nie jest takie proste w temperaturze zera bezwzględnego. W razie nieprzewidzianych sytuacji jest zdany sam na siebie, bo informacje o tym że coś takiego się wydarzyło dotrą na Ziemię po 40 minutach, a wysłane w odpowiedzi polecenia najwcześniej po kolejnych czterdziestu.
Sondy Voyager 1 i 2 to raczej dawne dzieje i za ich pomocą raczej nie poznano zbyt dobrze księżyców Jowisza. Najwięcej danych na ich temat naukowcy czerpią z misji sondy Galileo i to raczej o niej powinnaś poczytać: http://pl.wikipedia.org/wiki/Galileo_(sonda_kosmiczna)#G.C5.82.C3.B3wna_misja_or bitalna
A co do ostatniego zdania to lądowanie sondy na księżycu Jowisza to całkiem inny kaliber misji niż wysłanie sondy na Marsa, nawet mi się nie chce pisać wszystkich oczywistych różnic tych dwóch zadań.
Przede wszystkim do niedawna nie było nawet pewności, czy lód pokrywający Europę to faktycznie woda, więc trudno byłoby znaleźć uzasadnienie do przeprowadzenia tak skomplikowanej misji.
Po drugie, do niedawna nie mieliśmy również dobrego modelu, który umożliwiałby planowanie orbity nad Europą - wpływ grawitacji samego Jowisza jak i jego satelitów sprawia, że ilość stabilnych orbit jest ograniczona, a każdy łazik lądujący na powierzchni będzie potrzebował łączności z Ziemią, a zatem jakiś orbiter musi tam krążyć. Dzięki misji Galileo rozumiemy to już trochę lepiej, ale nadal nie na tyle dobrze, żeby przeprowadzić wieloletnią misję na powierzchni.
Po trzecie, nie mamy żadnych radarowych map powierzchni, a to, jakby to powiedzieć, jest kluczowa sprawa przy planowaniu lądowania :P
Jednym z podstawowych celów misji Europa Clipper miałoby być zebranie tych danych i wykonanie map powierzchni w wysokiej rozdzielczości (jeżeli kiedykolwiek do niej dojdzie...).
Po czwarte, misja na Europę to nie misja na Marsa: odległości są większe a sam księżyc nie ma atmosfery. Koszty misji z lądowaniem potrafią być nawet kilkukrotnie droższe: Voyager 1, dla przykładu, kosztował (wliczając 35 lat kosztów operacyjnych) ok. 400 milionów ; Łazik Curiosity - 2.5 miliarda (!!!). Tak więc to nie jest kwestia "dołożenia trochę", a automatyka i telekomunikacja w latach 70 również były zdecydowanie droższe i mniej rozwinięte.
Po piąte, pokrywa lodowa na powierzchni Europy może mieć nawet KILKA KILOMETRÓW grubości (to kolejna z tych rzeczy, których na razie nie wiemy), co automatycznie sprawi, że odwiert przy użyciu niedużej w końcu sondy będzie niemożliwy. Można by oczywiście użyć ładunków atomowych do skruszenia lodu, ale powodzenia z uzyskaniem finansowania dla takiej misji :D
Nie chce mi się na wszystko odpowiadać bo chce mi się spać, ale Voyagery zostały wystrzelone tylko dlatego, że nadarzyła się okazja, Czyli planety ułożyły się w ten sposób, że wykorzystując ich grawitacje można było rozpędzić sondy do sensownych prędkości, ich celem była analiza i fotografie planet układu słonecznego. Jako, że baterii zostało jeszcze sporo postanowio wysłać je w deep space. Baterie wyczerpią się około 2025r. Obecnie czekamy na opuszczenie układu słonecznego, przez jedną z nich która ma większą prędkość.
No, to to jest taki drobny szkopuł o którym tak wielu zapomina. Nie można od tak sobie wysłać jakiejś misji na dowolna planetę kiedy się komu zachce. Trzeba to zrobić wtedy kiedy orbity ziemi i danej planety nie tyle pokrywają się, co położenie obu planet jest możliwie najbliższe siebie po tej samej stronie słońca. I tak ledwo z Marsa do Ziemi najmniejszy dystans to ok 70 000 000 km,a największy to 370 000 000 km... Jest różnica. A to się nie zdarza często i im odleglejsze planety, tym rzadziej i tym większe odległości..
podjąłem podobny temat (właściwie, to tylko nadmieniłem o możliwości istnienia życia pozaziemskiego):
http://www.filmweb.pl/film/Europa+Report-2013-633417/discussion/Io%2C+Europa%2C+ Wenus...,2238204
z tymi sondami jest tak, że my ("szara masa" - jak się nas określa, zwykłych zjadaczy chleba) nie wiemy wszystkiego, gdyż pewna część danych z tych sond (i nie tylko) jest filtrowana, więc Twoje twierdzenia są jak najbardziej na miejscu. dodam, że nawet były prowadzone rozmowy na temat sond badających szczegółowo Europę, Io i Neptuna