Jest parę drobnych błędów jeśli chodzi o fakty. Rasputin zanim dotarł do Petersburga był już dosyć znany, najpierw założył sektę w swojej rodzinnej wsi w której był znany jako złodziej i woźnica, a potem pielgrzymował z licznymi dewotkami z którymi współżył. Miał żonę i z nią kilkoro dzieci, no i oczywiście masę nieślubnych. W filmie nie pokazano jak duży miał wpływ na rodzinę cara i politykę , a miał ogromny, to on głównie decydował kto może być awansowany a kto popadnie w niełaskę. Jusupow właśnie przez niego popadł w niełaskę i bodajże został zdjęty z stanowiska wojskowego, co też było przyczyną tego że go zamordował, a nie jak sugeruje film z przyczyn patriotycznych. Z tego co sobie przypominam przyczyną zgonu było utonięcie. Acha i rzeczywiście miał "wielkiego" , do dziś Rosjanie przechowują go w formalinie w jakimś muzeum :)
Widzę, że nie poddajesz się łatwo, co mnie bardzo cieszy. Naprawdę niezła jesteś i odważna, ale pamiętaj, że Szeryf miał do pomocy wiedźmę Mortiannę, więc miałabyś dwóch przeciwników naraz przeciwko sobie, a to nie byłoby już takie proste. He he he. Właśnie, dłonie Alanek miał naprawdę muskularne, więc można się domyślać, że była w nich całkiem spora siła. He he he. Niezłe porównania i wiesz co? Nie tylko zabawne, ale i na rzeczy, więc powiem ci tak, jak Julian do Skippera, gdy ten chciał mu przemówić do rozumu "Powodzenia życzę" xD No, ale na serio jeśli byś pokonała Szeryfa Jurka i Mortiannę jednocześnie, to ja bym chciał mieć to nagrane na kamerze, żeby potem mieć ubaw, jak oni sobie nie umieli z tobą poradzić, choć mieli przewagę liczebną xD
No tak, "siła złego na jednego" albo inaczej mówiąc po łacinie "nec Hercules contra plures". ;) Wiesz, gdyby nie to, że już dawno przestali nadawać ten program "Śmiechu warte", to można by ten filmik tam nadesłać. :D Ale jeśli mam być szczera, to nie musiałabym walczyć z Szeryfem Jurkiem, gdyby potrafił podejść do kobiet czule i delikatnie, a nie jak zwierz i zdobywca. :)
Właśnie, moja droga. Znam doskonale to powiedzenie, więc cóż... Nie ma co gadać, biedna Marion nie miała szans, choć się naprawdę dzielnie broniła przed nim. A ja bym chciał nagrać kilka zabawnych filmików. Jeden byłby taki, jak Szeryf próbuje zgwałcić Marion, a Robin głosem Skippera mówi do niego "Wiem, że mnie tam słyszysz i chociaż wiem, że nic z tego nie będzie spróbuję jakoś przemówić ci do rozumu", a Szeryf głosem króla Juliana "HA! Powodzenia, życzę" i dalej do Marion się dobiera xD
A szkoda... :D Teraz moja kolej, bo obiecałam, że ci przedstawię inną scenę z "Pingwinów z Madagaskaru". Mortianna opatruje sińce i zadrapania Szeryfowi Jurkowi po naszej walce i tak mówi do niego: "Co ci się stało, chłopcze? Wyglądasz, jakby przebiegło po tobie stado dzikich koni, przejechało dziesięć wozów i znowu przebiegło jeszcze większe stado dzikich koni." A na to Szeryf Jurek z ciężkim westchnieniem: "Konie, wozy... To nic w porównaniu z tym, co potrafi zrobić jedna wściekła kobieta." Jak myślisz, kogo nazwał "wściekłą kobietą"? :D
Nieźle, naprawdę nieźle, choć uważam, że jakby tak zrobić filmik z fragmentami przygód Szeryfa Jurka i Robin Hooda, a na to nałożyć zamiast oryginalnych dialogów dialogi z serialu "PINGWINY Z MADAGASKARU" to by wyszedł super filmik, który by wszyscy z miejsca pokochali :)
No właśnie i o to chodzi. Ja miałem niezły ubaw, jak imienniczka mojej mamy, wydra Marlenka raz wzięła gitarę i zaśpiewała:
Zrobiłeś błąd, podpadając mi.
Mogłeś odpuścić i nadal żyć.
Głupie wybory lubią się mścić.
Teraz, kochany, będziemy się bić.
Tak! Już zemsty czas!
Tak! Już zemsty czas!
I uśmiechałem się jeszcze mocniej, gdy Skipper powiedział "Wstydliwy sekret, Marlenko. I dobrze, takie lubimy najbardziej" - bo ze swym oddziałem nagrywał wstydliwe sekrety zwierząt w zoo w ramach operacji "Wielki Brat" xD Mówię ci, ten serial jest boski i jakby dać właśnie teksty z tej bajki do scen z Szeryfem Jurkiem, to by się widzowie popłakali ze śmiechu :)
O rany, już to widzę. Mam nadzieję, że ta kochana wydra Marlenka lepiej śpiewa od twojej mamy. Heheszki, żarcik taki. :D "Miau, właśnie tak!" :D
Wiesz, moim zdaniem obie śpiewają w podobny sposób. Są nawet urocze, ale czasami nieco irytujące z tym swoim śpiewem :) A więc trzeba taki filmik koniecznie stworzyć i powiedzmy 20 minut pokazać najważniejsze urywki filmu "ROBIN HOOD - KSIĄŻĘ ZŁODZIEI" z podłożonymi pod to tekstami z "PINGWINÓW Z MADAGASKARU". Już podobne filmiki powstały np. "KRÓL LEW" z tekstami z "KILERA". Więc czemu nie? :)
Oj, to ci współczuję. SZCZERZE. :) Miałby ten filmik mnóstwo obejrzeń i kto wie, czy nie tyle samo polubień. Ale trzeba dodać najpierw planszę z ostrzeżeniem, jakie dałam udostępniając na Facebooku ten filmik z psotą Trzech Muszkieterów na Harrym Potterze. :D
He he he. Nie wiem, czy twoje współczucie nie jest tak lekko chociażby przesiąknięte ironią, ale to bez znaczenia, bo miło mi się to słyszy, że mi współczujesz w tej sprawie :) No widzisz, moja droga. Trzeba tylko stworzyć taki filmik, a zobaczysz, jakie miałby on powodzenie w sieci :)
Cieszę się, że to nie jest sarkazm :) No dokładnie. Jakby co scenariusz takiego filmiku jestem gotów w każdej chwili napisać :)
Więc jakby co, to mi daj znać i wtedy z wielką przyjemnością napiszę dla ciebie taki scenariusz i wtedy nie zostanie nam nic innego, jak go tylko realizować :)
A więc doskonale. Jak nakręcimy ten filmik, to zmienię nazwisko na Spielberg xD
W sumie masz rację. Jak już mam być reżyserem, to muszę mieć oryginalne nazwisko :)
Także masz rację, zostaje mi wymyślić sobie dobre nazwisko, skoro mam zyskać sławę. Choć sławy jak Alan nie zdobędę, bo on przecież był jeden na cały czas istnienia tego padołu łez :)
Tak, to prawda. Ze mną jest podobnie, czyli jak mam rację, to mam rację. Tylko trzeba zadebiutować jakimś naprawdę dobrym filmem. Takim, co podbije serca widzów :)
Teraz tylko pytanie, jakim filmem podbić serca widzów i to tak, aby o nim nie zapomnieli tak szybko, a najlepiej nigdy?
O! To by było coś! Zgadzam się z tobą całkowicie, moja droga. To by był naprawdę wspaniały pomysł. Tylko muszę zebrać odpowiednią ekipę filmową :)
Ano racja, to jest prawda. Na to przede wszystkim należy zwrócić uwagę, nie ma co gadać :)
Tak czy inaczej dobry scenariusz i dobra obsada moim zdaniem są podstawą każdego filmu zwłaszcza przygodowego :)
Dobra, żądam od razu dwóch miliardów dolarow wynagrodzenia za jeden dzień na planie filmowym. :D Heheszki, żartowałam. :D
A tak serio mówiąc... Skoro już mowa o filmach, to nie mam pojęcia, kto by mógł zagrać Pana Alana Rickmana jako młodzieńca w filmie biograficznym o Nim, ale wiem na pewno, że dorosłego mógłby zagrać Dustin Hoffman, bo taki jest podobny do naszego czcigodnego maestro. :)
Ha ha ha! No to teraz to rzuciłaś cenę! Dwa miliony dolarów i to za jeden dzień pracy? I pewnie byś celowo przedłużała pracę na planie filmowym, aby więcej zarobić, mam rację? He he he xD
Dustin Hoffman, powiadasz? To bardzo ciekawe. Naprawdę bardzo ciekawa propozycja i jestem w pełni za nią. Oboje pamiętamy temu pana jako kapitana Haka w filmie "HOOK", ale tam był ucharakteryzowany na pirata, z kolei widziałem go raz w filmie "POZNAJ MOICH RODZICÓW", gdzie grał ojca Bena Stillera i muszę powiedzieć, że jest pewne podobieństwo między nim a Alanem.
O tak, o tak. :D
Nie zapominaj, że ci wspomniałam, jak to w filmie "Nieprawdopodobna historia" nasz Maestro też był w jednej scenie ucharakteryzowany na pirata. Poza tym obaj panowie wystąpili w filmie "Pachnidło: Historia mordercy". Naprawdę trudno ich było odróżnić.
Ty się naprawdę bardzo wysoko cenisz, moim zdaniem. Naprawdę powinnaś się cenić, ale nie przesadzasz aby, moja droga? :)
He he he. Nie zapomniałem o tym, moja droga. Ale czekaj... Czy ja dobrze zrozumiałem? W tym filmie "PACHNIDŁO" zagrał nasz drogi Maestro? Nie spodziewałem się tego. Chyba, że czegoś nie zrozumiałem właściwie.
Przecież ja tylko żartuję z tą ceną. Dowcip to moje drugie imię, nie wiedziałeś o tym? :D
Wyjątkowo choć raz dobrze zrozumiałeś. Dla twej wiadomości zagrał ojca dziewczyny, którą chciał zabić tytułowy morderca. Niestety, mimo starań ojca, córka też padła ofiarą tytułowego mordercy.
Wiedziałem o tym, ale muszę ci powiedzieć, że naprawdę wysoko się cenisz. Podobnie jak Sean Connery, który na planie filmu "ROBIN HOOD: KSIĄŻĘ ZŁODZIEI" był tylko trzy dni, a chyba trzy miliony dolarów zarobił czy jakoś tak. Ale wszystko przekazał na cele charytatywne :)
Rozumiem. No cóż, muszę powiedzieć, że tym razem Alanowi przyszło zagrać naprawdę smutną rolę. W końcu człowiek, który musi tracić swoje jedyne dziecko, to po prostu smutna postać. Przypomina mi się Amos Diggory. Jego rozpacz po stracie Cedrika była w filmie doskonale pokazana. Alan pewnie równie doskonale zagrał podobną sytuację. Ale szkoda, że jego postaci nie udało się uratować córki.
Hehe, ale byłabym droższa i od pana Connery'ego i od Pana Rickmana razem wziętych. :D
Tak, ale między Cedrikiem a tą dziewczyną były pewne różnice. Cedrik zginął, bo byłby niepotrzebnym świadkiem odrodzenia się Voldemorta. Natomiast ta dziewczyna była potrzebna temu mordercy z powieści i filmu, bo on produkował jakieś ekstra pachnidło. Do tego mu było potrzeba włosów i kawałków sukni dziewcząt, no a żadna dziewczyna nie dałaby mu dobrowolnie ani swych włosów, ani kawałka sukni. Więc musiał zabijać dziewczęta, żeby zdobyć to, czego potrzebował. Jeśli dobrze pamiętam, to ofiarami tego młodzieńca padały dziewczęta o płomiennorudych włosach, a tego samego koloru miała też córka bohatera granego przez naszego Maestro. W filmie to ona sama wpakowała się w niebezpieczeństwo mimo przeestróg ojca. W książce natomiast ten młody morderca zaatakował ją znienacka.
No nieźle, moja droga. Naprawdę nieźle. Z tego, co mówisz wnioskuję, że ty się naprawdę bardzo wysoko cenisz, moja kochana Joasiu. He he he. Nie wiem, czy nie aby zbyt wysoko, ale tak czy siak strasznie cię lubię :) I ja będąc reżyserem tyle bym ci zapłacił, ile byś chciała, bylebyś tylko zagrała jak należy :)
Rozumiem. Mówię ci, naprawdę mnie nieźle nastraszyłaś. A sądziłem, że najgroźniejszy film, w którym zagrał Alan Rickman, to właśnie "SWEENEY TODD", ale tu się okazuje, że jest jednym z najstraszniejszych. Matko, od tego opisu, do czego właściwie mu potrzebna była dziewczyna o płomiennorudych włosach, to aż mnie zmroziło. Brrr... Że też tacy ludzie po świecie chodzą. Ale dobrze, że to nie Alan zagrał tego drania. Chyba by stracił wszystkie swoje fanki tą rolą. Chociaż... Może wręcz przeciwnie? Tylko by ich zyskał?
Ja tylko żartowałam. :) Ma się rozumieć. :)
Ten morderca był młodym chłopakiem. I grał go późniejszy Q z nowych filmów o Bondzie. A Pan Alan grał ojca jednej z ofiar późniejszego Q. Więc spokojna twoja głowa.
Wiem, że żartowałaś, ale nie ukrywam, że gdyby było trzeba, to bym ci tyle zapłacił. Ważne, żebyś zagrała w moim filmie i przyniosła mi sławę :) Sobie oczywiście także byś ją przyniosła :)
Rozumiem. No cóż, masz rację. Spokojna moja głowa, choć naprawdę ciekawi mnie, czy fanek naszego Maestro przybyło, kiedy się okazało, że zagrał on taką kanalię jak Sędzia Turpin :) Bo tam zagrał kolesia tak podłego, że Szeryf Jurek to przy nim jedynie niezrównoważony chłopiec z mieczem w dłoni :)
No jasne. :)
Wiesz, na pewno podobał im się wokal naszego Maestro w tym filmie. :) Jak już wspomniałeś o niezrównoważonym chłopcu z mieczem w dłoni, to przez chwilę pomyślałam o Gentem. :D Ale wracając do Sędziego Turpina - gdyby miał milszą wersję (a taka mi się śniła kilka dni temu), to chętnie bym się zamieniła tym snem z innymi fankami naszego Maestro. :)
A co? Nie wierzysz w moje umiejętności? Przecież gdyby mi dano szansę, na pewno bym stworzył super film. Niestety ja mogę poprzestać na pisaniu scenariuszy, chociaż ktoś jeszcze musi nakręcić na ich podstawie film :) Ale gdybym miał możliwość, to bym ci załatwił angaż i to nie byle jaki. Sam bym sobie też coś załatwił :)
He he he. No cóż, to prawda, nasz drogi Maestro naprawdę dał sobie doskonale radę jako sędzia Turpin. Nie tylko świetnie grał, a do tego jeszcze pięknie śpiewał. Świetny duet dał z Johnnym Deppem w piosence "PRETTY WOMAN". Oj, ty i te twoje urocze sny. Ja mam podobne o pewnych osobach płci żeńskiej xD
Tak, tak, oczywiście. :)
No tak. :) Dobra, ale ty masz swoje sny o osobach, które kochasz i lubisz. Ja natomiast nawet do milszej wersji Sędziego miałabym awersję, a co do tej filmowej. :D
Wiesz, że zabrzmiałaś teraz jak ta kobieta z reklamy Milki, kiedy jej kolega opowiadał "A świstak siedzi i zawija je w te sreberka"? xD
No dobrze, przyznaję się, mam takie sny, ale muszę ci powiedzieć, że fanki Alana Rickmana by się postukały w czoło, gdyby wiedziały, że nie chcesz mieć snów o naszym Maestro, a już tym bardziej w roli sędziego Turpina. Bo przecież to takie ciacho (to był sarkazm xD)
Wiem, ja po prostu uwielbiam tę reklamę i ten tekst. Moja mama zresztą też. :D
Ale jakby się dowiedziały, skąd ta moja awersja, to by już się tak nie stukały w czoło, tylko by raczej wyraziły swoje współczucie (kto wie, czy czasem też nie sarkastycznym tonem ;) ). :)
Ja również ją uwielbiam, podobnie jak ten tekst, więc cóż... Nie będę ukrywał, że po prostu strasznie mnie ubawiłaś tym nawiązaniem do tej reklamy :)
He he he. Wiesz co? Właśnie to byłby sarkastyczny ton, moja droga, gdyby one ci współczułyby. One by bowiem uważały, że im bardziej niegrzeczny jest bohater grany przez Alana, tym bardziej pociągający jest dla nich xD Więc od nich raczej byś nie mogła oczekiwać zrozumienia :)