Wicie za co Saga Zmierzch dostała tyle złotych malin?
Za to że filmy i aktorzy są megapopularni.....
MEGAPOPULARNI HAHAHA ŚMIECH NA SALI
Megapopularny to jest Django, Skyfall, Lincoln i inne filmy nominowane do Oscara.
Ja uważam że Przed Świtem II dostało tyle malin ze względu na całokształt serii która zbyt wysokiego poziomu nie prezentuje.
Dupa tam Django. Nawet moja babcia słyszała o "Zmierzchu" a o jakiś tam Skyfallach nic, zaś Django uważa za imię jakiegoś psa :D
Akurat moja babcia nie słyszała o żadnym z wymienionych, ale wydaje mi się że wiesz co mam na myśli mówiąc że Django czy inne duperele są megapopularne ( jak to śpiewał Romek Kostrzewski - "spójrz na świat")
A kto jest specem? Kto ma monopol na jedyny słuszny osąd? Ty? Ja? Myślisz, że za sto lat, kiedy ludzie będą wałkować na lekcjach o kulturze naszych czasów będą się zastanawiać czy "Zmierzch" to szmira, a "Operacja Argo" to arcydzieło? Nie. Będą mieli własne zdanie na ten temat przefiltrowane przez kontekst historyczny i społeczny. To czas weryfikuje rzeczywistą wartość danego utworu. Powieści Sienkiewicz aż kipią od kiczowatych rozwiązań, "Przeminęło z wiatrem" jedzie z daleka romansidłem. Mimo to te utwory przetrwały. Zatem nie snobujmy się tak na znawców. Teraz jest moda na lekceważenie zdania innych ludzi, "bo ja wiem lepiej, a wiem lepiej bo zgadzam się z tym, co sławny krytyk w gazecie o filmach tak napisał" Dobre :D. Fanka "Zmierzchu" idzie do kina i przeżywa jakieś emocje. Nie podoba Ci się to? "Zmierzch" nie budzi w tobie takich emocji? O joj, to idź sobie na film, który ci się spodoba i nie marudź jaki to jesteś mądry bo nie lubisz "Zmierzchu". To, że nie lubisz "Zmierzchu" to żaden dowód na wyższość twoich "wysublimowanych" gustów.
Jak na razie to ty zrzędzisz, że ci się coś tam nie podoba. A kogo to tak naprawdę obchodzi?:D Czy "Zmierzch" przepadnie w historii tego nie wiadomo. Na pewno szybciej w niej przepadną twoje wypowiedzi :))
No i tu masz wreszcie słuszność :DDD. Tylko jakoś wcale mnie to nie boli. Grunt to, żeby nie udawać speca.
no moim zdaniem też jest to dziwne!!!
jak zmierzch powstał to go tak chwalili a jak się już się skończyło to wyśmiewają się !!!
moim zdaniem te złote maliny to przesada !!!
Ci aktorzy męczą się na planie i co z tego mają???
szkoda mi ich
Mogli nie udawać, że potrafią grać w żenującej produkcji pod okiem pseudo-reżysera
To znaczy że Jessica Chastian czy Jennifer Lawrence nie są popularne bo mają nominacje do Oscara. Ale jeżeli miałbym wybierać między tymi nagrodami to zdecydowanie Złote Maliny są o niebo lepsze^^
co ma popularność do talentu? film klapą nie był, zarobił tyle ile miał zarobić, bo nastolatki na całym świecie poszły do kina i stąd "megapopularność". pierwsza część owszem, była niezła, niestety każda kolejna część pozostawia wiele do życzenia.
uważam za bzdurę przyznawanie nagród dla najgorszego filmu/ aktora/ itd, bo i tak każdy wystawi własną cenzurkę, jednak jest to jakiś sygnał z czego może należało by rezygnować w przyszłości. w Polsce też pojawiły się Węże i o ile dobrze pamiętam wiele z nich zgarnęła Bitwa Warszawska. cóż, można i tak. tylko po cholerę?
tu bym polemizowała. jakoś jej role do mnie nie przemawiają, chociaż nie widziałam jeszcze "W drodze" a jestem bardzo ciekawa. z Pattinsonem polecam "Little Ashes". według mnie, rola jego życia, im dalej, tym gorzej, ale tam był świetny. Kristen ma dziwną manierę grania jedną miną. jakoś nigdy moimi idolami nie byli, aczkolwiek miałam nadzieję, że coś więcej oprócz Zmierzchu z nich wycisną. póki co, jestem zawiedziona.
Być może, ale jak już pisałem na forum Jennifer, uważam tak samo jak Hopkins co do Oscarów. Jego wypowiedź:
http://www.polskatimes.pl/artykul/713019,nie-bede-ich-calowac-w-d-by-mi-dali-osc ara-ostre-slowa,id,t.html
Ale i tak Oscar należał się Chastian, znowu ją OLALI...
Ja trochę off topic, ale bardzo podobał mi się
twój opis "Zmierzchu" pod artykułem o Złotych Malinach.
Widzę że lubisz siebie okłamywać. Odezwę się do ciebie za 40 lat i zobaczymy czy sama będziesz pamiętać tych aktorów
Myślę, że bardziej prawdopodobne jest, że będzie pamiętać o tych aktorach, niż to że się do niej odezwiesz za 40 lat.:)
Dokładnie!
Ale czym my sie przyjmujemy, te maliny nic nie znaczą. Wystarczy spojrzeć na to ile zdobyła pozytywnych nagród :D
Cóż... Patrząc obiektywnie, to seria była równie popularna co "Harry Potter" czy "Władca Pierścieni", jednakże grono jej odbiorców obejmowało w większości nastolatków, stąd wielu starszych uważa to za totalne dziadostwo. Ilość Złotych Malin i to w dodatku za takie kategorie? Szkoda, bo oglądając wszystkie części ostatnia na mnie samej zrobiła największe wrażenie. Może walka pomiędzy wampirami nie była tak epicka jak bitwa w trzeciej części w/w "Władcy Pierścienia, ale dla osoby, która o tej walce nie wiedziała, zrobiła wrażenie.
Poza tym nie widzę w tej serii nic "sweet" tak samo jak w życiu osobistym aktorów. Wszyscy wokół się nabijają oceniając ten film bardzo nisko, a jest wiele filmów o niego gorszych i często niestety wyżej punktowanych.
W gwoli ścisłości - nie mam 14 lat jak skazuje na to liczba w nicku i nie jestem kolejną piszczącą nastolatką. Czytałam jednak książki, oglądałam filmy i dla mnie ta seria zawsze będzie bardzo istotna. Stąd jestem więc zawiedziona, że taka druga część nie zgarnęła żadnej Złotej Maliny, a była gorsza, a najlepiej oddany film bazujący na książce zgarnął ich aż kilka. Szkoda...
matio14 - ta część dostała tyle malin tylko dlatego, że jakoś trzeba było podsumować całą sagę. Jest to ostatnia część, z tego co mi wiadomo, więc według jurorów głupio byłoby nie "uhonorować" całej sagi, aktorów, reżyserię... ;)
A ja słyszałam, że mają kręcić następne. Podobno Mayer ma coś dopisać. Osobiście mam nadzieję, że to nieprawda. :P
No cóż, wyczaili kasę i będą się jej trzymać. Ale niech sobie fani mają radochę.
Wiesz, uhonorować coś, co nie jest złe, tak po prostu dla zasady, to tak jak nienawidzić Biebera, bo coś osiągnął. Może i kiepskie porównanie, ale zarówno jedno, jak i drugie jest stale krytykowane, wyśmiewane, a ilu oba mają fanów. Mam tutaj na myśli i Sagę i takiego Biebera. Ja tam się nie zgadzam z takim podejściem do sprawy. Ale ja to ja. Może i jestem dziwna, że lubię coś takiego jak Zmierzch (za Bieberem nie przepadam, choć słyszałam kilka jego piosenek.), ale nie uważam, że to kiepskie kino.
Ja nie jestem ani fanem, ani przeciwnikiem Zmierzchu czy Biebera, po prostu wychodzę z założenia, że to nie dla mnie i tyle. Każdy lubi co innego. Oglądałem co prawda tylko 2 pierwsze części Zmierzchu i - jeżeli się nic nie zmieniło - to zgadzam się z jedną maliną, konkretniej dla najgorszej aktorki ;)
Pod względem aktorskim niewiele uległo zmianom, chociaż Bella po przemianie była mniej niezdarna, a bardiej waleczna, co jest na pewno na plus. Może to nie kino wysokich lotów, ale krytyka też nie jest wskazana. Oglądając wszystkie pięć części filmów, w moim mniemaniu ta jest najlepsza, chociaż brakowało mi kilku szczegółów. Wiesz jednak doskonale, że bezwzględu na to, jaką byśmy nie wzieli ekranizację ksiażki, nigdy nie będzie idealnie. :) Pozdrawiam serdecznie :)
Dlaczego "krytyka też nie jest wskazana"? Jeśli coś jest beznadziejne, to nie wolno tego powiedzieć głośno?
Wiesz, w Twoim odczuciu jest to beznadziejne, ale musisz wziąć pod uwagę, że są ludzie, którym się to podobało. Owszem, możesz skrytykować, ale nie w sposób aby kogoś urazić. o to mi chodziło :)
Noo... wow :) To takie oczywistości, jakbyś nagle stwierdził/a, że trawa jest zielona. Jeśli film jest beznadziejny (w moim odczuciu, no przecież nie sąsiada) to mam prawo go krytykować. Czy uważasz, że zaszczyt w postaci obsypania filmu Złotymi Malinami to krytyka, która może kogoś w jakiś sposób urazić?
Cóż biorąc pod uwagę, jaki znaczenie mają Złote Maliny to owszem - można to uznać za urazę ;) Ale z drugiej strony to drugi film nagrodzony Złotymi Malinami, który mnie samej się podobał ;) Oglądałeś/aś "Jack i Jill"? zdobył rok temu rekordową liczbę statuetek ;)
Żadna to uraza. Przecież to film wygrał te nagrody (patrząc po dwóch pierwszych częściach cyklu, które miałam nieprzyjemność obejrzeć, zapewne zasłużenie), nie jego widzowie. Choć jak patrzę na oddanych fanów (a raczej fanki, najczęściej psychofanki) tejże serii, to jednak w jakiś sposób to o nich świadczy. Mam nadzieję, że wiesz co mam na myśli i nie odbierasz tego osobiście. ;)
Nie oglądałam, bo to zupełnie nie moje kino i staram się je omijać jak mogę. A pana Sandlera w szczególności. Sama dałabym mu sto Złotych Malin za całokształt.
O, no to tutaj się mijamy nieco, bo dla mnie Sandler jest jednym z bardziej utalentowanych aktorów komediowych. Jego filmy są do siebie podobne i widać w nim jego wizję. Na pewno nie są to filmy wysokich lotów i filmy dla każdego, ale warte zobaczenia np "Państwo Młodzi: Chuck i Larry".
Mówisz, że obejrzałaś tylko pierwsze dwie części - to dlaczego oceniasz piątą? Nie widziałaś, to raczej nie powinnaś oceniać. Jak dla mnie druga część była najgorszą ze wszystkich pięciu. Tak samo czwarta mogłaby zostać lepiej dopracowana. Natomiast ostatnia jest naprawdę dobra. zwłaszcza scena walki.
Nie oceniam piątej (w końcu żadnej oceny jej nie wystawiłam), ale nietrudno się domyślić, że i ta część jest na podobnym (żenującym dla mnie) poziomie co poprzednie. Po opiniach widzów i zwiastunie moja opinia się jedynie potwierdza, więc nie zamierzam oglądać czegoś, co i tak mi się nie spodoba. To tak jak z komediami Sandlera, nie muszę oglądać każdej, by wiedzieć, na jakim są poziomie :) Oczywiście kogoś może bawić ten typ humoru. Mnie nie bawi.
Film ma tylu fanów, bo wielu sięgnęło do książki. Stephenie Meyer dobrze trafiła z tematem szczególnie do nastolatek, a film zrobił resztę. Nie jestem fanem "Zmierzchu", wręcz uważam, że w wielu aspektach jest kiepski. Oczywiście mimo wszystko przeczytałem całą sagę, żeby nie było, że nie wiem o czym mówię. Tak samo obejrzałem wszystkie filmy. Ot, z ciekawości. Film zdecydowanie nie jest typem wymagającym czegokolwiek od widza. Pierwsza część przyznam, że mi się podobała. Czuło się tam ten klimat. Druga, to był pierwszy film, na którym zasnąłem. A jeśli chodzi o "Przed Świtem, cz.2", to jedyny moment, który obejrzałem z przyjemnością, to kilkuminutowa walka z Volturi, która okazała się tylko wizją. Kreacja Belli (jako głównej bohaterki) zarówno w książce jak i w filmie jest po prostu tragiczna. Miała reprezentować teoretycznie zwykłą nastolatkę. A tak naprawdę to jest najbardziej samolubna, polegająca na mężczyznach, narzekająca, egoistyczna, pozbawiona współczucia, manipulująca idiotka jaka chyba powstała w historii kina. No bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że na początku robiła z siebie ofiarę losu, mimo, że nie miała ŻADNYCH zmartwień? Jak inaczej wytłumaczyć fakt, że próbowała zrobić sobie krzywdę po tym jak Edward ją zostawił, żeby ją chronić, tylko po to, żeby ten ją zauważył? O czym świadczy to, że zaczęła spotykać się z Jacobem, który poświęcał jej uwagę i oferował wsparcie, dając mu nadzieje, żeby na koniec go totalnie olać? Co ukazuje to, że ma głęboko w d*pie fakt, że Charlie cały czas się o nią martwi i dałby się za nią pokroić? Czemu chciała zostać wampirem, kiedy WSZYSCY tłumaczyli jej, że to klątwa, a nie błogosławieństwo? Nie pamiętam też, żeby była specjalnie przejęta faktem, że z JEJ powodu Cullenowie narażają swoje życia, żeby jej nie stała się krzywda. Tym bardziej, że wszystkie najważniejsze decyzje, które podejmowane są na całe życie takie jak przemiana w wampira czy ślub z Edwardem zostały podjęte w wieku... 17 lat. No przecież każdy z nas podjął mając tyle lat same dobre decyzje i nikt niczego nie spieprzył. Jeśli ona ma reprezentować zwykłą nastolatkę, to nie pozostaje nic innego jak uciekać jak najdalej.
Zgadzam się, chociaż z drugiej strony w książce nie jest to przedstawione tak rażąco. Szkoda, że w ogóle nie przedstawiono tego na nieco starszych osobach. Powiedzmy 1 rok studiów. Wtedy też człowiek głupio myśli, ale bardziej dojrzale niż w liceum. Jednakże zgadzam się we wszystkim co napisałeś. Chociaż i tak liczba Złotych Malin wg mnie za duża. Za każdą inną część - spoko, ale jakos nie za tą.
Myślę, że z tymi złotymi malinami, to oceniony został całokształt sagi, a nie pojedyńcza część. Pierwsza część była niezła pod względem gry i klimatu, który rzeczywiście wciągał. Myślę, że maliny zostały przyznane jako efekt rozczarowania resztą części. W pierwszej części poziom był zadowalający, ale w drugiej części nastąpił mocny spadek. Pozostałe części, to nieudolne próby osiągnięcia poprzeczki postawionej w jedynce. Efekt rozczarowania po prostu. Ten film według mojej skromnej opinii nie zdołał oddać tego, co Stephenie Meyer zaprezentowała w książce. To miała być historia z dreszczem, w której główny wątek miłosny przeplata się z granicami między człowiekiem a wampirem, czyhającymi na Bellę niebezpieczeństwami w związku z miłością do Cullena oraz życiem na granicy zwykłego świata i świata, w którym legendarne istoty faktycznie istnieją. A co otrzymaliśmy w efekcie? Zwykłą produkcję romantyczną z elementami fantastyki, popchniętą dużą reklamą i przystojnymi aktorami na czele. Wszyscy wiemy jak reagowały nastolatki na Pattinsona i Lautnera. No po prostu taki zachwyt poprzedzony piskami, że niektóre gotowe ściągać majtki przez głowę. Mogę nie mieć racji, ale takie odnoszę wrażenie.
Po raz kolejny się zgodzę. Tylko nawet tak patrzę na Filmweb, i wg niego to ostatnia część ma najwyższą ocenę. To, co mnie samej nie odpowiadało to fakt, że w pierwszej Edward wygląda jak nastolatek - lekkie ubranie, owszem stylowe, ale jednocześnie młodzieżowe. Natomiast w kolejnych garnitur, eleganckie buty. Jakoś nie specjalnie to pasowało do 17-latka. Nawet takiego, który żył już te 98 (?) lat.
Wiesz, tak ostatnio się zastanawiałam nad fenomenem popularności. Co prawda wiem, że ten wątek nie jest miejscem, na tego typu wypowiedź, ale spróbuję. Jestem fanką jednego z boysbandów. Nazwy nie podam, bo i tak podejrzewam, że niewielu będzie kojarzyło. Przeciętnie śpiewający chłopak, lat dwadzieścia pare z nadwagą. Na co dzień żadna dziewczyna nie zwróciłaby na niego uwagi. Dzięki udziałowi w zespole ma tabun fanek, prywatnie narzeczoną, itd. Z Pattinsonem jest dokładnie tak samo. Jak dla mnie to aktor średnio zdolny, dodatkowo - w moim odczuciu - niezbyt przystojny. A jednak. Medializacja robi swoje.
I owszem - ksiażki Meyer nie zostały nawet w połowie tak dobrze zekranizowane, jak powinny. Poza jedynką.
Też się zastanawiałem nad tym fenomenem :) Wniosek nasuwa się sam, że popularność to tak naprawdę przypadek. Wokalista zespołu, o którym wspomniałaś może i nie jest mega przystojny, jego uroda jest wręcz zwyczajna. Ale to chyba jest jego atut. Pierwsza myśl jego fanek może brzmieć: "Niby zwykły chłopak, a jaki sukces osiągnął". Nie wiem, ale tutaj oczywiście dochodzi unikalność każdej popularnej gwiazdy. Im bardziej unikalna cecha wyrażona w sposobie bycia, umiejętnościach w danej dziedzinie, niepowtarzalny styl pracy czy grania, tym większy budzi .podziw Pod warunkiem, że dobrze robi to co robi. Pattinson i Lautner tak naprawdę nie zdobyli fanek. Zrobili to Edward i Jacob. Ich odtwórcy przyszli na gotowe. Dla ciebie Pattinson nie jest zbyt przystojny. Dla wielu jego fanek również może nie być taki super. Ale gra Edwarda Cullena. Gościa, który w książce jest opisywany niczym bóg (mnóstwo nawiązań do Adonisa). Wtedy wkracza wyobraźnia :) A Jacob jest niby jego godnym konkurentem. Nie znam nikogo, kto określa Pattinsona inaczej niż "Edward ze Zmierzchu". Wśród fanów jest dużo ignorantów, którzy poza trójką głównych bohaterów nie wiedzą jacy aktorzy grają role drugoplanowe. Nie twierdzę, że to jest najważniejsze, ale niektórzy robią z siebie takich fanatyków, że korci mnie, by o to zapytać :> Wszystko to się odbyło przypadkowo. Meyer idealnie trafiła do masowego odbiorcy. Sama wspominała, że za cholerę nie spodziewała się takiego sukcesu sagi. Ale bądźmy szczerzy... Za kilka lat mało kto będzie miał taką fazę na "Zmierzch" jak dzisiaj czy parę lat temu. Z muzyką jest to samo. Teraz jest moda na nastoletnie gwiazdy, ale wiele z nich szybko przemija. O Tokio Hotel nikt już nie mówi, o Jonas Brothers dawno nie słyszałem, tak jak o Miley Cyrus. Wiadomo, że teraz jest faza na Justina Biebera i One Direction. Do dziś nie rozumiem fenomenu ich popularności. Szczerze mówiąc nie obchodzi mnie ich kariera, bo to nie moje klimaty :)
Znaczy wiesz... Jestem fanką Pottera i kojarzę Pattinsona także jako Cedrika, chociaż jego rola w filmie była żałośnie skrócona. Nie to, zeby w książce coś wybitnego na ten temat napisali, ale wydawało mi się, że bardziej rozbudują jego wątek. Jednakże do czego zmierzam - masz rację, że większość go będzie już teraz zawsze kojarzyć z Edwardem, tak jak Daniela Radcliffe'a z Harrym Potterem. Stephenie Meyer zrobiła kawał dobrej książki - w moim odczuciu - i potrafiła odnaleźć drogę do serca nastolatki. Wiesz, osobiście wolę, aby powstawały takie ckliwe historie, niż jak wchodzisz na MTV w TV a tam taka "Ekipa z New Jersey". Młodym ludziom brakuje wzorców, a tutaj poniekąd są. Mam na myśli postawę Edwarda - najpierw ślub, potem seks. Maniery, szacunek dla kobiety. To się ceni i takich rzeczy na co dzień nie zawsze uświadczysz.
Co się tyczy boysbandów - ten co mu tak kibicuje jest od 2005 roku i do tej pory fanki są nimi zachwycone. Ale wiesz - boysband jest z Korei Południowej. Tam nie ma skandali, tam nie ma obłudy, tylko ciężka ciężka praca, zrozumienie, szacunek dla kolegów z zespołu. Faktycznie widać, że oni są ze sobą zżyci. To widać np na ich prywatnych zdjęciach wrzucanych na Twittera, widać na konferencjach prasowych, koncertach. Niestety na zachodzie jakby kolega kolegę pocałował w policzek na koncercie - podejrzewam, że ten drugi by go uderzył, albo zostałoby to skrytykowane. A tam? Wręcz przeciwnie :) Jeden drugiego obejmuje, śpiewają razem, witają się z fanami. są grzeczni i kulturalni, ale to taka kultura, taki inny świat.