Niestety, film przez wielu nie zrozumiany. Oceniany na 1,2 lub 3 przez "filmwebowych znawców" którzy poszli na film oczekując cycków i radosnego "holiłudzkiego" zakończenia, a nie spodziewali się tragicznej historii o równie dramatycznym zakończeniu jednak z lekko pozytywnym wydźwiękiem. Za dużo niedosłownych odnośni sprawiło, że zwyczajni zjadacze transformersów po prostu się pogubili. Bo nie jest to kino Jarmuscha gdzie jest zaznaczone że "trzeba myśleć" i wszyscy dumają nad kolesiem kręcącym się na dachu w rytm uderzania łbem o kaloryfer, ani nie jest to płytka rozwałka z cyckami na nogach w roli głównej.
Ten film opowiada o świecie wyobraźni. Komu jej brak, jak również i choć odrobiny wrażliwości nie będzie potrafił się w nim odnaleźć. Wielu ludzi kreuje swoją druga osobowość która istnieje tylko w ich umysłach gdzie uciekają w trudnych chwilach. Ktoś może być wojownikiem, mordercą albo bohaterem z super mocami i ten filtr nakładają na swoją rzeczywistość który pomaga przetrwać.
Bohaterka tego filmu również ma taki filtr i szpital psychiatryczny do którego trafia staje się klubem, terapia tańcem a w tańcu nakłada kolejny filtr gdzie walczy na wyimaginowanych frontach, gdzie widzimy odniesienie do rzeczywistych wydarzeń z filmu. Sanitariusze wykorzystują dziewczyny stad pewnie w jej wyobraźni pacjentki są "głównymi atrakcjami" klubu.
W wersji reżyserskiej którą udało mi się obejrzeć ostatnio, film staje się jeszcze bardziej depresyjny. Ale nawet w wersji kinowej pociętej przez wytwórnie (żeby z kategorii R zrobić 13) jest to świetne dzieło.
Puenta filmu o tym że każdy ma swojego anioła i by walczyć o swoje istnienie, i wolność jest naprawdę piękna. Nie rozumiem ludzi którzy nie potrafili tego odnaleźć w tym wizjonerskim filmie Zacka Snydera i współczuję im braku wyobraźni, i wrażliwości.
Tak. Ważne, żeby odpowiednio się nastawić na ten film, najlepiej nastawić się na kicz - wtedy miło nas zaskoczy ^.^ Przynajmniej ja tak miałem ;P Bo jeśli zignorujemy, że jest to 'fantastyka', wszystko, cały ten świat wyda nam się zbyt wyimaginowany i nierealistyczny. Te przejścia z tańca w świat wyobraźni Baby Doll (co i tak było już dwupoziomowe), walka - i na koniec wielki aplauz za taniec, którego nigdy nie zobaczyliśmy - nosz kicz! ale tylko dla tych którzy tego nie zrozumieją - taniec to tylko symbol walki - której całą esencje widzimy w efekciarskich scenach narodzonych w główce Baby.
Film jest bardzo ciekawą i oryginalną pozycją. Świetne efekty wizualne i muzyka (ahh idealny do oglądania na dużym ekranie - szkoda, że nie byłem w kinie). Jest tam też trochę fanserwisu, ale ma to artystycznie dobry wydźwięk ;) Bardzo mi się podobał, było na co popatrzeć. Tylko w fabule, która jest całkiem dobra, czegoś mi po prostu zabrakło. Jest tu niewykorzystane pole do popisu Na początku jest [SPOILER] zły ojczym, testament i wrobiona córka w śmierć swojej siostry [KONIEC SPOILERU] - zapowiada się nieźle i bardzo klimatycznie - a potem? a potem jakby o tym zapomniano.. tak po prostu.. szkoda ;c O grze aktorskiej nie ma co mówić, bo była po prostu wybitna i to podstawa. Mam mały problem z ocenieniem.. po pierwszej połowie myślę - 7 na koniec filmu 8, a teraz już nie wiem >< ale spokojnie - ocenię ;)
a tak offtopowo mały apel - nie karmcie trolli, ich schabowym są Wasze odzewy na ich niegodne uwagi wypociny..
taki plantum napisał:
>>"ile można siedzieć na forum nielubianego a przez niektórych wręcz znienawidzonego filmu"
Lubię być otoczony przez ludzi głupszych ode mnie. << - i co to ma do filmu? To zwykła prowokacja. Wszakże komentujemy tu film, czy odniosłem tylko takie mylne wrażenie? Robi się niepotrzebny spam, a i nerwy sobie nie potrzebnie psujecie.. poza tym oceny - jeżeli o mnie chodzi to oceniam tak jak czuję, a nie żeby podnieść ogólną - bo ta i tak będzie przekłamana - 6.4 szok patrząc ilu ludzi jest za, a ilu przeciw tej produkcji o_O ale nie dam 10/10 bo ktoś dał 1/10 o tyle będę sprawiedliwy przynajmniej w stosunku do siebie..ja. Wszakże komentujemy tu film, czy odniosłem tylko takie mylne wrażenie? Robi się niepotrzebny spam, a i nerwy sobie nie potrzebnie psujecie.. poza tym oceny - jeżeli o mnie chodzi to oceniam tak jak czuję, a nie żeby podnieść ogólną - bo ta i tak będzie przekłamana - 6.4 szok patrząc ilu ludzi jest za, a ilu przeciw tej produkcji o_O ale nie dam 10/10 bo ktoś dał 1/10 o tyle będę sprawiedliwy przynajmniej w stosunku do siebie..
Nie wiem co jest w tym filmie do rozumienia. Strasznie tandetny, napompowane lale w zdzirowatych ciuchach, cały czas jakieś podteksty seksualne, jakiś żałosny szpital, wszystko przejaskrawione do bólu. A teksty sztuczne, mające niby przekazać jakieś złote myśli które jakby nie patrzeć nie mają żadnego znaczenia tak naprawdę, sam bełkot jak po 2 winach. Słaba fabuła. Potwornie nudny, zastanawiałam się czy nie wyłączyć już na samym początku, ale stwierdziłam że zmuszę się do obejrzenia do końca skoro juz wypożyczyłam.
W końcu wyobraziła sobie szpital jako klub nocny, to co.. miały wszystkie sutanny nosić? ;) Podteksty seksualne? Yyy.. jak na taki motyw to wyjątkowo mało tych podtekstów ;F
Cóż.. po prostu się podobała ;D i to nie są 'zdzirowate' ciuchy tylko jak na moje oko japońskie mundurki szkolne >< No nie wiem dokładnie jakie jest miejsce akcji, ale Japonia to to chyba nie była..
Nom.. może o to chodziło.. podobno tytuł pochodzi od nazwy amerykańskiej firmy produkującej gry komputerowe - "Sucker Punch Production" więc spostrzeżenie jak najbardziej słuszne.
Babydoll miała zdzirowate ciuchy w domu? Przecież była pokazana tylko w piżamie. Piżama była zdzirowata czy coś przegapiłem?
Ja rozumiem, że film mógł Ci się nie podobać i to szanuję, każdy ma swoje zdanie. Ale żeby takie bzdury wymyślać?
Bluzka na krótki rękaw z małym kołnierzykiem, zapięta na ostatni guzik + spodnie za kolana, w takich piżamach sypiają dzieci. Jak dla ciebie to jest zdzirowate, to z żalem stwierdzam, że ci odje bało.
Zdjęcia są w sieci - zainteresowani mogą sobie obejrzeć te 'zdzirowate' ubranka.
Coz. Chodzi o calosc wygladu a nie tylko o pizamke. Gdyby ibyla w nia ubrana 5 latka byloby spoko. I nie odje balo mi lamusie
Dwie kitki na głowie, zero makijażu, w ku rwę łez, zwykła, pozapinana piżama. Tak, odje bało ci patafianie i teraz to już jestem pewny.
Trochę powierzchowna ocena. Sądzę, że film ma swoje "drugie dno" i jest ciekawy. Jedyne, co mi się nie podoba to jego komercyjność, chyba sami autorzy nie widzieli w nim głębszego potencjału, skoro plakat jest taki płytki, sugerujący kolejną strzelaninę z mnóstwem krwi i seksu bez większego znaczenia. Dużo się nie pomylili, jednak film ma swój urok i przenosi nas w wyimaginowany świat zagubionej dziewczyny, która walczy o życie.
Właśnie udowodniłaś, że niestety ale to TWOJE myślenie jest żałosne a nie film.
Fabuła byłam oparta na ucieczce i cały film skupił się na głównej bohaterce ilustrując jakby to o czym ona myśli by poradzić sobie z problemem...
Ale jak nie masz wyobraźni to faktycznie ten film nie jest dla Ciebie- ja natomiast mogę spokojnie dać mu 7/10.
Mam aż za dużo wyobraźni dlatego nie potrzebuje takiego prostego i nachalnego przekazu.
Może i wdzianka występujących kobiet są trochę zdzirowate, ale nie tylko o to chodzi w tym film, bardzo fajnie się oglądało.
Tak między nami mówiąc to wystarczy przejść się do pierwszego lepszego klubu czy na dyskotekę w sobotni wieczór a zobaczymy taki pokaz zdzirowatych wdzianek , że dziewczyny z "Sucker Punch" wyglądały by jak uczennice szkoły przyklasztornej. ;-)
Zgadzam się całkowicie. Filozofia dodana na siłę, bezsensowne wątki służące kolejnym iniekcjom stosów efektów specjalnych, główna bohaterka odgrywająca całą rolę z miną gwiazdeczki przemysłu pornograficznego. Już więcej chyba głębi mają niskobudżetowce emitowane w TV Puls.
"wszystko przejaskrawione do bólu"- taka była koncepcja. są różne typy filmów. może po prostu nie potrafisz spojrzeć na dany problem oczami autora. twoja opinia świadczy o tym, że takie filmy jak np. "kill bill" nie są po prostu dla ciebie.
No kurcze.... no wzruszyłem się. Już sam nie wiem czy przez film czy Twoją wypowiedź, ale to naprawdę świetne podsumowanie tego co przed chwilą zobaczyłem. Dzięki!
Mam pytanie, napisałeś że widziałeś wersję reżyserską i że wycięto z niej niektóre sceny. Czy były to może sceny tego tajemniczego i niepokazanego w filmie tańca? Mam bowiem wrażenie, że klub do którego trafia bohaterka to klub ze striptizem i właśnie dlatego główna bohaterka nakłada ten kolejny filtr jak to trafnie napisałeś i ucieka do świata fantasy.
Oglądałem rozszerzoną. No tak wyobraziła sobie psychiatryk jako klub nocny. Niestety samego tańca nie było.. szkoda nie? =D Jak tylko zaczynała się muzyka uciekała do swojego fantasy światka.
To trochę pospojleruję dla tych co nie oglądali. Jest walka na miecze na dziedzińcu z orkami ( i wreszcie wiadomo po co Sweet Pea nosiła ten wielki miecz dwuręczny). Dłuższa sekwencja walki z robotami w pociągu. Parę ujęć więcej podczas sekwencji z pierwszą wojną światową. Pierwszego dnia pobytu Baby Doll jest pokazane co się działo wieczorem ( http://www.youtube.com/watch?v=l8qBHeSk_OY&feature=related ). Pomiędzy lobotomią a tym jak Baby Doll oberwała z piąchy jest również ważna scena ( http://www.youtube.com/watch?v=JG3xECfUrzM&feature=related ), spotkanie z ostrym graczem. Blondie dostaje dwa strzały, jeden w brzuch, a drugi prawdopodobnie w głowę. No i scena gdy Blue zostaje sam z Baby Doll już po lobotomii jest bardziej rozbudowana. Możliwe że coś przeoczyłem.
Szukałem jeszcze po sklepach i w necie, i nawet teraz nie ma wersji reżyserskiej na Dvd. Ciągle tylko Blu-ray.
Witam.
Czy znalazł ktoś tłumaczenie z 2 linka? Mój angielski jest przeciętny a bardzo mnie interesuje ten dialog.
Byłbym mocno wdzięczny.
Pomimo że był to tylko świat wyobraźni,dziwnie patrzyło się na nieśmiertelną lalkę w krótkiej spódniczce władającą mieczem,która nawet nie ma najmniejszych zadrapań.Wrażenie zrobiły na mnie tylko efekty ze smokiem.
Hmm... Tak sądziłem, że niewielu spostrzeże genialną scenę walki w pociągu, a dokładnie to że cała była wykonana na jednym ujęciu co jest niebywałym wyczynem.
Z racji dość gruntownej obróbki obrazu w "Sucker Punch" i sporej ilości nierealnych przeciwników ciężko stwierdzić w kinie czy to faktycznie było robione jednym ujęciem, czy też poszczególne fragmenty były na siebie nakładane w postprodukcji. Do tego zdawało mi się, że kamera trochę za szybko się porusza aby to było jedno ujęcie. Jak było w rzeczywistości - niestety nie wiem.
Na marginesie - w tej scenie było dla mnie już za dużo slow-motion.
Przecież to oczywiste, że nie było to nakręcone jedną kamerą. :D Chodzi mi o mistrzowski montaż. Wcześniej coś takiego widziałem w 300 (tego samego reżysera) i w pierwszej scenie Terminator:Ocalenie, ale nie było to tak świetnie zrobione.
Film niestety niezbyt wyważony. Z jednej strony dostajemy coś rzeczywiście ujmującego, zarówno klimat panujący w szpitalu i "teatrze" jest niesamowity - dobre zdjęcia, niesamowita scenografia,przytłaczająca atmosfera bezbronności, zimna i braku nadziei. TROSZKĘ mi tu przypominał "Przerwaną lekcje muzyki" tyle, że podaną w dużo bardziej klimatycznej oprawie graficznej (no,może pomijając lale grające główne role ;) ) Patent ucieczki do krainy wyobraźni - świetna sprawa dająca naprawdę potężne pole działania. Z tej strony naprawdę film zasługuje na wysokie oceny. Niestety - sceny które pojawiały się podczas tańca Baby Doll po prostu przygniotły mnie prostotą i tandetą. Taka typowa holiłódzka papka dla mas i to jeszcze w kiepskim wydaniu - prostackie "fabuły" scenek wymagały od dziewcząt głównie masowej eksterminacji wrogów przy pomocy broni palnej. Nie wiem czemu to zrobili, można było naprawdę ciekawiej, lepiej... Widział ktoś "Mirror Mask"? Kto widział ten wie o co mi chodziło.
Składając jedno z drugim mam wrażenie że ktoś naprawdę zajął się tym filmem i chciał zrobić coś dobrego po czym przyszedł pan z teczuszką i mówi coś w stylu "Panie Włodku my wiemy że jeszcze nieskończone ale terminy gonią i wi pan jak to jest. Pan nam na szybko napisze o co w tych brakujących scenach chodzi to my tam mamy specjalistów i dokręcimy na szybko, na komputerach i będzie elegancja francja"
Niestety, sceny akcji ( a czasem lubię popatrzeć na takie nap********ki dla czystej radochy ) sprawiły,że okropnie nudziłem się przez cały film, za każdym razem czekając aż się skończą i stanie się wreszcie coś godnego uwagi.
Jak dla, z ciężkim sercem 5/10. A mogło być tak pięknie...
I ja się z czystym sumieniem z Tobą zgodzę .
Film miał duży potencjał.
Wyszło coś , co w połowie przypomina trailer do gry.
Świetny , nie powiem.
Ale trailer ma kilka minut .
A nie 45.Jak nie więcej.
Pomysł-10,efekty10,sceny jak napisałeś 'szpitalne'10'
Reszta , niestety , leży.
Dałem w "pierwszym czytaniu" tak jak Ty 5/10 , potem podbiłem do 6/10.
Kończę na 7/10 i wyżej moim zdaniem się nie da..
A i to podbiłem ze względu na poruszenie sprawy , "genialnej" terapii pod tytułem 'lobotomia'.
Bo niby coś na ten temat wiedziałem.
Ale dopiero ten film skłonił mnie do poczytania , co to było za sk...two i na jaką było stosowane skale.
Myślę , że twórca tej "metody leczenia" ma zagwarantowany w piekle na wieki wieków osobisty garniec smoły.
Pod który jego 'pacjenci' będą z radością drewno podkładać.
Zgadam się z Tobą niemalże całkowicie. Nie zmienia to jednak faktu, że mimo wszystko film przerósł moje oczekiwania. Podeszłam do niego z absolutną obojętnością, aby zająć sobie czymś czas w mroźny wieczór. Gdyby nie te zdawkowe sceny walki, pewnie nawet nie obejrzałabym się, kiedy dobiegł końca. Zostałam przez niego bez reszty pochłonięta. Niestety... Sceny pojedynków nie dodały polotu temu filmowi, ale nie byłoby też do końca prawdą, gdybym natomiast stwierdziła, że zepsuły w nim cokolwiek. Co to, to nie. Mogłyby być bardziej dopracowane i lepiej zrealizowane, no ale trudno... Sama koncepcja, zamysł, dopełnienie efektami i jak dla mnie uwieńczenie dzieła (bo tak chyba mogę go nazwać) bezbłędną ścieżką dźwiękową zrekompensowały mi jakiekolwiek straty. Co jeszcze mnie chwyciło w filmie? Owa "terapia" zwana lobotomią... Wiedziałam wiele o efektach lobotomii, ale nigdy nie interesowało mnie to na tyle, aby dowiedzieć się, jaki jest jej przebieg. Dopiero po obejrzeniu filmu "Lot nad kukułczym gniazdem" (który możliwe, że widzieliście, a jeśli nie, to serdecznie polecam) gdzie owy zabieg jest również ukazany, zainteresowało mnie to bardziej. Momentami, zdając sobie sprawę, z tego w jakim świecie żyjemy, sama mam ochotę nałożyć na swoją świadomość, podobny filtr. Bo jak można wymyślić coś tak skrajnie pokręconego i nieludzkiego, a potem za zgłębianie i badania, nad tą "fantastyczną" metodą, dostać nagrodę Nobla? Zezwierzęcenie! A swoją drogą, ja również będę podkładać drewno pod ten kocioł, jeśli tylko będzie mi dane, mieć co do tego sposobność.
"Lot nad kukułczym gniazdem" oglądałem oczywiście ale jakoś mnie wtedy lobotomia nie zainteresowała.
Albo co bardziej prawdopodobne nie miałem skąd zasięgnąć informacji.
Ten film widziałem pod koniec lat osiemdziesiątych może na początku dziewięćdziesiątych, w epoce "preinternetowej" więc po informacje o lobotomii musiał bym się zakopać w bibliotece w podręcznikach medycznych.
Chyba aż tak zdesperowany nie byłem ;-)
masz racje, ale mam takie pytanko chodzi mi o panią doktor, czy ona wiedziała co się dzieje? Trudno mi było się na początku połapać.
Moim zdaniem pani doktor wiedziała o wszystkim co się dzieje z dziewczętami w zakładzie (poza zabiegiem lobotomii). Była tam swego rodzaju zmowa milczenia i przyzwolenie na to co się działo. W pierwszych scenach filmu z zakładu psychiatrycznego znalazła się taka, w której Baby Doll leży na kozetce w gabinecie Dr Very i płacze. W świecie wyobraźni panią doktor łączy coś z Jones'em co pozwala sądzić, że było tak też w rzeczywistości. Scena, w której Blondie donosi na dziewczyny pozwala sądzić, że również w rzeczywistości zwierzyła się Gorskiej z ich planów i dowiedział się o tym Blue.
Nie mogę edytować mojej odpowiedzi, a chciałem dodać, że nawet jeśli nie wiedziała to domyślała się. Przez to co łączyło ją z Blue Jones'em najwyraźniej nie chciała widzieć pewnych rzeczy. Po zabiegu lobotomii skojarzyła wszystkie fakty i doprowadziła do aresztowania.
(Spojlery) Film faktycznie nie jest taki jakim się wydaje na pierwszy rzut oka. Patrząc na niego powierzchownie widz dostrzeże sceny akcji (widowiskowe trzeba przyznać) i szczątkową fabułę (pokonaj wrogów, znajdź kilka przedmiotów), co przywodzi na myśl ni mniej ni więcej tylko grę video, w którą nie można zagrać. Osobiście nie lubiłem nigdy patrzeć jak ktoś inny gra gdyż mnie to nudziło, stąd też cieszy mnie to co się nie rzuca w oczy na pierwszy rzut oka. Dzięki temu nie mogę uznać czasu poświęconego na film za stracony. "Sucker Punch" przemówił do mnie językiem metafor. Choć dostrzegam w nim pewne braki od strony merytorycznej to jednak doceniam innowacyjność całego widowiska. Z pewnością warto od razu zabrać się za wersję rozszerzoną, w której przesłanie reżysera staje się bardziej czytelne. Pozostaje mimo to wrażenie, że Zack Snyder nie pokazał wszystkiego co pokazać chciał. Przy takiej zawartości akcji rzuca się to w oczy. Zastanawiało mnie skąd wzięły się w wyobraźni głównej bohaterki takie a nie inne wizje. Akcja rozgrywa się w latach 50-tych więc obecność kabaretu/klubu nocnego można jeszcze zrozumieć, ale te wszystkie futurystyczne akcje niekoniecznie. Są tam wszak nawiązania do drugiej wojny i literatury fantasy więc poniekąd się to zgadza ale nie do końca. Obecność przewodnika po świecie wyobraźni w roli kierowcy autobusu w ostatniej sekwencji, również wydała mi się zastanawiająca. Czyżby Sweet Pea (podobnie jak pozostałe dziewczyny) była tylko częścią podzielonej osobowości Baby Doll? Tą, której po lobotomii udało się uciec w świecie wyobraźni i zapomnieć o traumie, śmierci siostry i pobycie w szpitalu psychiatrycznym. Historia przedstawiona w filmie jest wyjątkowo ponura i nie napawa optymizmem, mówi o ucieczce i oderwaniu się od podłej rzeczywistości, szpitala psychiatrycznego, walce o własne ja z oprawcami, stręczycielami. Choć nie jest podana bezpośrednio na tacy to pozwala się z łatwością dostrzec zza zasłony widowiskowego milczenia.
Poukładałem sobie to co widziałem wczoraj i doszedłem do kilku wniosków. W rzeczywistości rozgrywają się tylko sceny z domu głównej bohaterki i szpitala psychiatrycznego. Cała reszta ma miejsce w wyobraźni Baby Doll, w której zostaje uwięziona w czasie zabiegu lobotomii (Wskazuje na to pierwsza scena z nocnego klubu, w której dziewczęta biorą udział w inscenizacji zabiegu lobotomii). Wydarzenia przedstawione w filmie mają miejsce w wyobraźni dziewczyny i odzwierciedlają to co działo się przez pięć dni w zakładzie psychiatrycznym. Zobrazowane są mechanizmy obronne psychiki dziewczyny, która próbuje poradzić sobie z przeżytą traumą i uciec od tego co ją spotkało. Np. sceny, w których zaczyna tańczyć wskazują, że była w tym czasie molestowana. Sceny, w której kucharz zabija Rocket i rozgrywająca się równolegle próba zatrzymania pociągu podążającego z bombą w kierunku miasta symbolizują to, że w rzeczywistości kucharz zgwałcił Rocket i dziewczynom nie udało się jej pomóc (wcześniej otrzymaliśmy wskazówki), że ją molestował. Śmierć wszystkich dziewczyn w klubie jest symboliczna. Oznacza, że Baby Doll nie udało się im pomóc, nie zdołały uciec, zostały wykorzystane przez Blue Jones'a. W rzeczywistości podobnie jak w świecie wyobraźni zbiegła Sweet Pea, ale wieńcząca film scena nie obrazuje jej faktycznej ucieczki. Pokazane jest jak wyobraża ją sobie Baby Doll, stąd obecność przewodnika po świecie wyobraźni w roli kierowcy autobusu. Także film opowiada w sposób niedosłowny o tym jak to molestowano i gwałcono dziewczęta w zakładzie psychiatrycznym (morderstwo na psychice). Zastanawia mnie symboliczność niektórych scen akcji. Np. akcja, w której dziewczyny miały zgładzić małego smoka (jakieś nawiązanie do aborcji?) Sądzę, że Snyder zrezygnował z wprowadzenia większej ilości wskazówek, żeby film nie był przeznaczony wyłącznie dla widzów dorosłych. Kosztem obszerniejszej treści zobrazował więcej scen akcji. Może gdyby film był w pełni wierny jego wizji przekonałby do siebie większą liczbę widzów. Mam wrażenie, że reżyser był ograniczony przez kategorię wiekową odbiorców.
Gdzie te czasy kiedy film dla dorosłych oznaczał faktycznie kino nie dla dzieci i nikt się tym nie przejmował.
Reżyser , scenarzysta i producent chcąc nakręcić ambitniejszy film dla dojrzałej publiczności robił go i miał gdzieś , że piętnastolatki do kin nie zostają wpuszczone.
Widownia i tak była jeśli tylko film był tego warty.
Sam pamiętam z przed jakiś 20 lat wieczorne seanse w warszawskim (już nieistniejącym) kinie Relax.
Były na 22 albo nawet 23 godzinę , tłum walił drzwiami i oknami a człowiek wiedział że nie trafi na jakiś szajs dla nastolatków.
I komu to k...a przeszkadzało ?? ;-)
Mam podobne wspomnienia. Wchodziłem pod koniec lat 80-tych kilka razy z rodzicami na filmy dla dorosłych widzów. Co ciekawe wówczas faktycznie pilnowano aby dzieci nie brały udziału w seansach i ewentualny udział zależał od dobrej woli biletera. Teraz nikt tego w sumie nie kontroluje, a np. filmy, które kiedyś były zarezerwowane dla dorosłych lecą często w ciągu dnia w tv. Wydaje mi się, że to w Stanach Zjednoczonych mają hopla na punkcie ograniczeń wiekowych (m.in. po tych wszystkich masakrach w amerykańskich szkołach). Dlatego równa się to tam większej ilości sprzedanych biletów. Często z faktyczną szkodą dla filmu. Kiedyś te przepisy nie były aż tak zaostrzone i twórcy kręcili filmy bez kompromisów. Nawet kiedy były robione z myślą o młodszym gronie odbiorców to nie owijano w bawełnę (przez co i starsi mogli oglądać bez zgrzytów). Teraz na całokształt filmu mają duży wpływ ludzie, którzy wykładają na niego kasę, film musi się zwrócić itd.
Ja to wszystko (w pewnym sensie) rozumiem .
Producent ma dbać o to co by film zarobił.
A wiadomo , że USA to największy rynek i trzeba się do niego dostosować.
Ale ciekaw jestem kiedy dojdzie do sytuacji , że jedna wersja filmu pójdzie do dystrybucji na USA , z wychlastaną połową scen , ale z kategorią np.15 lat.
A pełną będziemy sobie mogli obejrzeć w "zgniłej Europie" ;-) w wersji pełnej ale od lat 18.
Jak mam być szczery to mi taki układ by pasował jak najbardziej.
Niech się Jankesi we własnym sosie i przepisach kiszą.
http://www.movie-censorship.com/report.php?ID=363040
Porównanie ocenzurowanej wersji amerykańskiej filmu "Babylon A.D." i brudniejszej wersji pokazywanej w Europie.
Co prawda to jeszcze nie to, bo reżyser był skrępowany od samego początku, ale ilość i rodzaj zmian pomiędzy obiema wersjami jest wręcz zadziwiająca, a zwłaszcza wycinanie każdego religijnego odniesienia dla amerykańskiej publiczności. Jakby poszperać w zasobach strony, to może znalazłby się jeszcze mocniejszy przykład. :]
Dzięki za link.
Ciekawa strona.
W wolnej chwili pokopię po niej dokładnie i sądzę , że jak pisałeś ciekawe kwiatki da się tam znaleźć.
Mi Babylon A.D nawet w tej ułagodzonej wersji się bardzo podobał. Nie miał za wysokiego budżetu, ale zrobiono świetny film.