A takie filmy są potrzebne. Maciej Sztur (przygotowujący sie do zagrania geja w teatrze) zapytany o stosunek do homoseksualizmu po chwili zastanowienia odpowiedział, że "gdyby to związki heteroseksualne były uważane za niemoralną chorobę ,a normy społeczne nakazywałyby mi życie z innym facetem to nie wiem co bym zrobił. Nie wyobrażam sobie, że musialbym ukrywać moją miłość do żony, potajemnie spotykać, wstydzić się jej, a ludzie ocenialiby mnie przez to z kim sypiam."
Warto się postawić w takiej sytuacji. Bardzo obrazowe.
Mądry facet.
Jest chorobą, a co ciekawsze uleczalną, o czym się w ogóle nie mówi. 90% osób, które poddaje się terapii, jest wyleczonych, zakładają normalne rodziny i są szczesliwymi ludzmi. Tu problem jest jedynie w uznaniu homoseksualizmu za chorobe i poddaniu sie leczeniu u psychologa, a nie wiem czy chociaż 5% z tych osób podejmuje taka decyzje... Co do filmu, nie mam nic przeciwko, co do homoseksualistow rowniez nie, ich zycie - ich sprawa. Ale niech sie nie mowi, ze to nie jest choroba, bo jak inaczej nazwac cos, czego mozna sie pozbyc, wyleczyc?
"90% osób, które poddaje się terapii, jest wyleczonych, zakładają normalne rodziny i są szcześliwymi ludzmi." ?
Czyli z definicji homoseksualista szczęśliwy nijak być nie może...? Sam to wymyśliłeś?
90 procent...? Bajki, nie wiarygodna informacja. Nikt nie zna też odpowiedzi na pytanie, ilu hetero zostałoby nawróconych na homoseksualizm za pomocą podobnej, cudownej terapii...?
"Ale niech sie nie mowi, ze to nie jest choroba, bo jak inaczej nazwac cos, czego mozna sie pozbyc, wyleczyc?"
Możesz się pozbyć współmałżonka albo samochodu, czy pudła z samochodzikami z dzieciństwa... Ani jedno, ani drugie, ani trzecie nie jest chorobą. Możesz się pozbyć włosów na głowie, albo paznokci... Czy muszą być chore, abyś pokwapił sie do fryzjera, sięgnął po nożyczki?
Określenie "wyleczyć" zakłada a priori, że mamy do czynienia z chorobą, więc nie może być żadnym uzasadnieniem na rzecz Twojego przekonania.
Autorka tematu ma racje, homoseksualizm NIE jest choroba. I to nie prawda, ze homoseksualizm da sie wyleczyc w kazdym przypadku. Moze sie zdazaja wyjatki, nie watpie, ale nie da sie wmowic komus kogo ma kochac. Tak samo, hdyby teraz Tobie kazali zakochac sie w osobie o tej samej płci. Mysle, ze przyszloby Ci to trudno, a nawet nie byloby to mozliwe. Mialam ostatnio o homoseksualizmie 2 lekcje w szkole i dowiedzialam sie ciekawych rzeczy, wiem juz teraz np. skad sie bierze popęd do osob tej samej płci. Nalezaloby sie najpierw przynamniej troche zaglebic w ten temat, a nie mowic, ze to choroba, bo Ty sobie tak myslisz. Nawet w filmie jest, ze obaj mezczyzni zalozyli rodziny, a jednak nigdy o sobie nie zapomnieli i jak to w przypadku Ennis'a bylo mu trudno żyć z żona po tym, co przezyl z przyjacielem...
Moje panie, zauważyłyście taką zadziwiającą prawidłowość, że na hasło -męski homoseksualizm , panom wychodzi na usta piana oburzenia, rzucają hasła pod tytułem "choroba", "zboczenie" itd..., ale nie mają oni nic przeciwko zabawom dwóch kobiet...Jakie To Zaskakujące (ironia oczywiście)...A prawda jest taka, że z uczuciami nie da się walczyć...po prostu się coś czuje lub nie i lekarz nie ma tu nic do gadania...
Moim zdaniem fcapriof przez zdanie "zakładają normalne rodziny i są szczęśliwymi ludźmi" miał na myśli, że tacy byli homoseksualiści potrafią odnaleźć szczęście w związkach heteroseksualnych i żyć normalnie (nie chodzi mi tu o to, że heteroseksualizm jest normalny, ale że żyją bez żadnych obaw czy wyrzutów, że czują się tak równie dobrze, jak kiedy żyli w związkach heteroseksualnych).
Poza tym wg mnie nie wszystko, co się leczy, musi być chorobą, ważne jest podejście. Np. większość może uznać wadę wzroku za chorobę, ale dla jednej osoby może być to dar, bo nie musi się przejmować, jak ludzie na nią patrzą, po prostu często ich na tyle nie widzi. Albo może malować obrazy na swój sposób, bo zamiast wyraźnych kształtów widzi plamy kolorów i na więcej pozwala działać wyobraźni. Idąc dalej za przykładem krótkowzroczności - wady wzroku można leczyć naturalnie, za pomocą zwykłych, prostych ćwiczeń. Ale który lekarz o tym wspomni, nawet jeśli zna takie metody? Takie ćwiczenia nawet jeśli nie pomogą, to na pewno nie zaszkodzą, ale lekarze nie przyjmują do wiadomości czegoś, czego nie potrafią sobie wyjaśnić. Wolą przepisać okulary, które z roku na rok będą pogłębiać wadę. Tak więc lekarze to nie wyrocznie, często sami nie wiedzą, co jest grane z pacjentem.
>>Moim zdaniem fcapriof przez zdanie "zakładają normalne rodziny i są szczęśliwymi ludźmi" miał na myśli, że tacy byli homoseksualiści potrafią odnaleźć szczęście w związkach heteroseksualnych i żyć normalnie (nie chodzi mi tu o to, że heteroseksualizm jest normalny, ale że żyją bez żadnych obaw czy wyrzutów, że czują się tak równie dobrze, jak kiedy żyli w związkach heteroseksualnych).<<
Oczywiście ostatni wyraz miał brzmieć "homoseksualnych".
A skąd, przepraszam, masz takie wiadomości? Ponad 30 lat temu homoseksualizm został wykreślony z listy chorób przez Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne. Prawie 20 lat temu to samo zrobiła WHO.
Jesteś w średniowieczu, kolego.
A tak na marginesie, nie można się wyleczyć u psychologa, psycholog to nie lekarz.
Gdyby homoseksualizm był chorobą nie byłoby słowa orientacja, które NIE JEST SYNONIMEM choroby!
Homoseksualizm nie jest uleczalny, bo nie jest chorobą! Jak można się wypowiadać nie wiedząc nic o temacie?
Zacznijcie kombinować tak: skoro z homoseksualizmu można się wyleczy to z heteroseksualizmu też. Bóg jest panem wszelkiego stworzenia, to co, homoseksualistów nie stworzył tak? (spotkałam się z taką niedorzeczną opinią).
Maciej Stuhr to bardzo mądry facet. Ten cytat jest naprawdę wspaniały, sama nie powiedziałabym tego lepiej. Film nie propaguje homoseksualizmu tylko daje na niego spojrzenie. I BARDZO DOBRZE.
Gdyby to heteroseksualizm był w mniejszości chciałabym by naczelna orientacja, w tym wypadku homosekusalim, a ściślej homoseksualiści mnie tolerowali. Jestem tolerancyjna. Daję innym to czego sama bym pragnęła w ich sytuacji.
I to jest mądra odpowiedz xdd
postawcie sie na ich miejscu.
Homoseksualizm NIE jest choroba, czy teho chcecie czy nie. ^,^
I znowu "a co by było gdyby"...
Gdyby homoseksualizm był w większości ludzkość miała by wielkie problemy z przetrwaniem następnych 100 lat... Weźcie przestańcie udawać, że homoseksualizm to jakaś wielce istotna sprawa, że jest to przecież to samo co heteroseksualizm etc...
Tak nie będzie...
A WHO 30 lat temu miało na liscie chorób homoseksualizm... to znaczy że co... sobie nagle (jednym głosem) wykreślili i przestał być chorobą???
Ja nie mówię że jest to choroba (tylko zboczenie) i nic nie mam do homosiów dopoki nie ładują mi się ze swoimi problemami do telewizora, lodówki i czego tam jeszcze... natomiast argument z WHO jest absurdalny :-)
"I znowu "a co by było gdyby"...
Gdyby homoseksualizm był w większości ludzkość miała by wielkie problemy z przetrwaniem następnych 100 lat..."
Czysta fantazja.
Właśnie zgadzam się z tą optymistyczną i rozsądną, mądrą wypowiedzią iż określone przyzwyczajenia, preferencje dotychczasowe /jakkolwiek ukształtowane/ - czy to odnośnie zagadnienia homoseksualności, czy np. uzależnienia od.. czy ja wiem? no choćby od nałogowego palenia tytoniu, alkoholizmu, depresji albo narkomanii, pracoholizmu, ekshibicjonizmu, onanizmu, nazizmu i innych "-izmów" można się odzwyczaić, przyzwyczajając jednocześnie do innego sposobu rozumowania i postępowania.
Najgłupsze i najbardziej nietolerancyjne wypowiedzi niektórych zatwardziałych, zamkniętych w swych własnych, ciasnych przekonaniach, a co gorsza narzucający innym swoje totalitarne poglądy - to te, które twierdzą, że niczego wogóle nie można zmienić bo... ? no właśnie, bo co? Bo wszelkie zmiany są zazwyczaj postępowe, a ci, którzy twierdzą, że np. od homoseksualizmu nie może być odzwyczajenia, daje jedynie przykład swojej totalnie nietolerancyjnej i wsteczniackiej, ograniczonej, prostackiej postawy i skostniałej bezmyślności.
Wiem, przypuszczam, że zaraz tu rzucą się na mnie z klątwami ci wszyscy, do których akurat może pasować w sensie negatywnym to co napisałem o upieraniu się przy tym, że postaw ani przyzwyczajeń homoseksualnych -podobnie jak wszelkich innych- "nie można" zmienić.
Cóż.. w ten sposób tylko potwierdzą swoją zatwardziałość, skostniałość i nietolerancję przez niedopuszczanie do jakichkolwiek zmian. W przypadku homoseksualności zmian osobowości, co wcale nie jest sprawą łatwą ale możliwą i nie należy nikogo wykluczać z możliwości dokonania wyboru czy chce zmienić swoje myślenie, osobowość i postępowanie czy też nie. Uważam, że nikomu nie wolno pozbawiać nikogo możliwości zmiany swojego życia!
Nie należy ludzi szufladkować, ani traktować li tylko instrumentalnie - bo kto chciałby być tylko instrumentalnie traktowany? Przypuszczam, że nikt.
Znam kilka osób o orientacji, mentalności homoseksualnej i wiele z nich szanuję.
"Wiem, przypuszczam, że zaraz tu rzucą się na mnie z klątwami ci wszyscy, do których akurat może pasować w sensie negatywnym to co napisałem o upieraniu się przy tym, że postaw ani przyzwyczajeń homoseksualnych -podobnie jak wszelkich innych- "nie można" zmienić"
Zmiana jest podstawową zasadą wszechświata.
W kwestii którą poruszasz jednak, trzeba najpierw ustalić, że to co chcesz zmieniać jest złe (ponieważ wymieniłeś homoseksualizm obok przyzwyczajeń negatywnych).
Mam podejrzenie, że Twoje przypuszczenie iż homoseksualizm jest złym przyzwyczajeniemn, jest samo w sobie złym przyzwyczajeniem związanym z rygorystycznym wychowaniem w pewnym duchu. Może powinieneś się wyzwolić od tego rygoryzmu? Zmiana osobowości rzeczywiście nie jest sprawą łatwą, ale uważam, że powinieneś dać sobie szansę.
A jeśli chodzi o samą możliwość zmiany pewnych rzeczy w swoim życiu...homoseksualiści mają takie samo prawo "nawracać się" na hetereseksualizm, jak kobiety i mężczyźni żyjący przez większą część życia w związkach z ludźmi płci przeciwnej mają prawo nagle odkrywać, że pociąga ich płeć własna. Tak naprawdę nie sądzę, by zmiana prawdziwej postawy homoseksualnej była możliwa - ludzie chyba po prostu z czasem odkrywają swoje prawdziwe ja: heteroseksualne, homoseksualne lub biseksualne. Osobiście uważam takie odkrywanie za coś zupełnie normalnego.
Czyjeś preferencje seksualne nie są dla mnie podstawą do szacunku lub jego braku. Bez wzgledu na to, co, kto i komu obciąga, liczy się to, czy dana osoba jest dobrym człowiekiem.
Witaj,
(...)"Mam podejrzenie, że Twoje przypuszczenie iż homoseksualizm jest złym przyzwyczajeniemn, jest samo w sobie złym przyzwyczajeniem związanym z rygorystycznym wychowaniem w pewnym duchu. Może powinieneś się wyzwolić od tego rygoryzmu? Zmiana osobowości rzeczywiście nie jest sprawą łatwą, ale uważam, że powinieneś dać sobie szansę."
Tak, może teraz, z perspektywy czasu i wielu ciężkich prób przezwyciężania stereotypów, które prawdopodobnie miałaś na myśli odpowiadając mi. Poznaję, choć to dla mnie naprawdę bardzo trudny proces, jak bylem i jestem nadal oszukiwany, zaklamany, ograniczony, pozbawiony życia. Może nigdy tak naprawdę nie żyłem, nie byłem sobą? Ale za to miałem być "jak należy", "akuratny", "miły i uprzejmy, grzeczny dla każdego" kosztem wyzbycia się własnego ja, bycia sobą?!? Myślę, że niestety tak :-(
Piszę to, bo od długiego czasu jestem w depresji, bez pomocy, osamotniony przez tych rzekomo "świątobliwych" i "akuratnych" (może w tym momencie Ciebie, czytelniku mych słów, one słowa śmieszą? - mnie niestety nie, a wręcz bardzo smucą. [nie mam w tej chwili na myśli autorki postu, na który teraz tu odpowiadam, do niej piszę]).
A wiec piszę, bo potrzebuję pomocy. Chciałbym być sobą, a jestem od długiego czasu w zamknięciu w sobie i izolacji.
Proszę pomóż mi, jeśłi możesz, jeśli potrafisz.
pozdrawiam
P.s: oglądam właśnie "Milczenie owiec"... :/
Szkoda, że Heath Ledger już nie żyje :-(
[*] [*] [*]
Zapomniałeś dodać, że tak zwane leczenie z homoseksualizmu kończy się aseksualnością. Jeśli leczenie chorego palca ma polegać na amputacji, to gratuluję terapii. Tak zwani wyleczeni (a raczej ze stłumionym popędem seksualnym) wcześniej czy później wracają do stanu i praktyk sprzed tak zwanego leczenia. Nieliczny odsetek tak zwanych rzeczywiście wyleczonych to w istocie osoby biseksualne, u których stłumiono homoseksualny komponent ich seksualności.
Dlaczego i o tym się nie mówi?
Po krótce tylko postaram się odpowiedzieć teraz Tobie, bo czuję, że na pełniejszą odpowiedź mnie tu teraz nie stać. Temat, wątek, który poruszyłeś - odnoszę wrażenie, ze poruszyłeś ze swej wiedzy, a być może swego rodzaju także doświadczenia odnośnie tego co określasz tutaj 'leczeniem', tego co dotyczy sfery bardzo subtelnej skądinąd, a jednocześnie dotykającej istoty zagadnienia /czy zagadnień?/ zwięzanych z ludzką seksualnością, w tym homoseksualizmem.
To duże wyzwanie, jak dla mnie, skromnego i mało wiedzącego ogólnie człowieczka.
Zatem, jeśli moja intuicja mnie tym razem nie myli i jest tak, jak to zawarłem w 1. akapicie odpowiedzi Tobie, to mogę jedynie powiedzieć tak, że zagadnienie jest na tyle wszechstronne, różnorodne w różnych przypadkach indywidualnych, że chętnie bym z Tobą porozmawiał ale raczej nie poprzez komunikację internetową, tu na forum. Tu nie miejsce po temu - mówiąc ogólnie i jakby generalnie zarazem. (mam nadzieję, że byłoby to pożyteczne - rozmowa ale nie tutaj, lecz rozmomowa dwojga osób rzeczywistych, a nie stricte wirtualnych znajomych)
A co do tego czy zapomniałem?...
Nie, nie zapomniałem. Ani nie pozbawianie kogoś jego seksualności miałem na myśli, jeśli już, ale zmianę /czy próbę zmiany/ sposobu myślenia, próby doświadczenie czegoś innego /w przypadku osób dotychczas mających ukształtowaną jedynie świadomość, ukierunkowanie, popęd natury homoseksualnej/. Wychodzę bowiem z założenia -jeśli niesłusznie, to proszę popraw mnie- że natura nie znosi próżni, nie znosi pustki. Obawiam się jednak w tej chwili, że mimo wszystko brak mi odpowiedzniego zasobu słów abym mógł posłużyć się nimi dla sensownego określenia i wyrażenia swoich mysli na ten temat, na temat zmiany chocby poprzez doznanie innego doświadczenia, próby, a to nie jest ani łatwe ani proste, gdy mamy na myśli nie tylko powierzchowność jakiegoś aktu innego rodzaju doświadczenia. I przede wszystkim nic na siłe. Ale... może użyję innego porównania w formie egzystencjalnego skądinąd stwierdzenia, że Byt określa świadomość. Bo uważam, że bycie w określonej sytuacji ma wpływ na kształtowanie się świadomości /choć oczywiście nie tylko to lecz także to/. Natura nie znosi pustki.
Aseksualnością kończy się "takie" "leczenie"? Hmm... nie sądzę, oby nie. Czyżbyś miał na uwadze wytrzebienie? Bo ja nie to miałem, i mam, na myśli.
Ehh, a jednak zaczynam się rozwodzić, trochę...
Co do tłumienia...
Tak sobie myślę, także w odniesieniu i na podstawie niestety własnych doświadczeń, że niezdrowe, bo zubażające częstokroć w sposób nienaturalny pełniejszy rozwój osobowości, podyktowany jest też względami kulturowymi, środowiskowymi, w sposób niestety nie rzadko destrukcyjny. W sposób /sposoby/, które tworzą różnorodne blokady-stereotypy myślenia, odczuwania uczuć czy/i emocji. Wiele z nich jest najzupełniej zgodnych z naturą, a jednak traktowane i rozumiane jest bardzo często jak tabu. I przez to tłumione, na zasadzie choćby "bo nie wypada" - i efekt tłumienia jest na przykładzie działania tego mechanizmu, gotowy. Z tego powstają osądy, negatywne osądzanie ipotępianie. A najgorsze to, że bez zrozumienia problemu, no to przecież "nie wypada". A więc człowiek dusi w sobie pewne naturalne pytania, zainteresowania, popędy, zamiast np. o nie kogoś zapytać, porozmawiać o nich żeby poznać i zrozumieć.
Konkludując: zgadzam się z istotą tego co poruszyłeś tu teraz. Czasem, tak przypuszczam, gdy naturalne uczucia i emocje zamiast ich zrozumienia czy też właściwego przeżycia, są blokowane w człowieku, jak sfera seksualności człowieka /np. w przypadku t.zw. "leczenia", który masz na myśli, prowadzą do niezdrowych blokad wewnętrznego naturalnego życia uczuciowego, emocjonalnego, blokad w rozwoju myślenia i poznawania oraz przeżywania seksualności. A to prowadzi do np. wyizolowania się, osądzania innych bez ich zrozumienia. W przypadku izolacji środowiskowej, rodzinnej, społecznej np. osoby homoseksualnej do degradacji jej osobowo ści, zamknięcia się w sobie, do samozaspakajania własnych nbaturalnych potrzeb i popędów seksualnych (onanizm); oby nie gorszych dewiacji pod wypływem chociażby zakłamania ideologicznego czy religijnego fanatyzmu.
Nie wiem czy zdołałem choć trochę sensownie odpowiedzieć Tobie?
-Pozdrawiam Cię serdecznie i z szacunkiem Klee
Klee,
jeszcze jedno, drobiazg czy nie "drobiazg" - myślę, że dobrze iż podjąłeś ten temat, ważny temat. O którym rzeczywiście raczej mało się mówi, także w moim odczuciu. Myślę, że to dlatego też, że mało kto zastanawia się nad nim, bo mało kto zna ten bardzo ważny aspekt dotyczący ludzkich naturalnych uczuć.
Może to jest swego rodzaju wyższy poziom i dlatego mało kto zadaje sobie pytanie, które postawiłeś na końcu tej swojej, ważnej moim skromnym zdaniem, wypowiedzi?
A zakłamanie społeczno-kulturowe i t.zw. Tabu, jakby też niejako obłudnie ale jednak, zakłamywały rzeczywistość w umysłach wielu ludzi.
Poza tym myśłę, że trzeba dużej inteligencji, wiedzy, kultury, taktu i wrażliwości aby dostrzec tak ważne i jednocześnie subtelne, a dotyczące istoty zagadnienia ludzkiej natury i wrażliwości egzystencjalne pytania.
Dobrze, że poruszyłeś te kwestie.
Dziękuję, pozdrawiam
Hmm... Jeszcze jedna myśl pojawiła się w mojej głowie, jako jedna z wielu możliwych przyczyn, z powodu których czy też raczej dla których nie mówi się o tym publicznie, jaki odsetek z tych osób o emocjonalnych ukierunkowaniach homoseksualnych, którzy poddawani są różnym "leczeniom" rzekomo anty homoseksualnym, czyli z homoseksualizmu, to w istocie "ofiary" różnego pseudoleczenia niż faktycznie zmienieni bez szkody dla siebie i swojej integralności osobowej. Wystarczy pomyśleć ile na tym różni hochsztaplerzy zgarniają kasy, a inni robią kariery ideologicznych "krucjat" i równie wiele kasy z swych ofiar rzekomego "leczenia" zbierają...
p.s: Jak nie wiadomo o co chodzi?... to zazwyczaj wiadomo, że chodzi o pieniądze. Tak więc dla pomyślności tego "interesu" prawdę tą przemilcza się, robiąc z tego tematu Tabu.
pozdrawiam
dobrze powiedziane ^,^
powinnismy nauczyc sie tolerowac kazdego innego od nas samego. Nie kaze nagle kazdemu rozglaszac, ze homoseksualizm jest dobry, wspanoaly itp. ale przynamniej troche zorumiec te osoby, ktore wciaz sa odtracane przez spoleczenstwo. A to niekoniecznie musi byc ich wina..
No jeszcze gdyby dwóch "panów" moglo mieć dzieci...
Bo seks, co nasi ciemnogrodzianie spod znaku Roberta Biedronia powinni wiedzieć, służy prokreacji i przedłużeniu gatunku... I jest jak najbardziej normalny.
Natomiast homoseksualizm to wybryk natury, odstępstwo od normy jednym słowem - zboczenie.
Gdyby każdy seks służył prokreacji, po po megaprzeludnionym świecie chodziłoby mnóstwo niechcianych i nieszczęśliwych dzieci. Wspaniała perspektywa, aż się rozmarzyłem.
wedlug kosciola seks wlansie sluzy do rozmnazania.ale ciekawe kto tego przestrzega xdd ^^ dziwne poglady ..xpp
seks wg Kościoła Katolickiego służy prokreacji, ale nie wyłącznie! jest też sposobem na podtrzymanie więzi. Jak chcecie sie wgłębić to se posłuchajcie ks. Pawlukiewicza na wrzuta.pl.
Witajcie, mam kilku znajomych Homoseksualistów i nie zauważyłem, żeby byli gorsi ode mnie "niedokońcanormalnego" hetero..., stawiam znak "=" między homo, a hetero xD
A co najważniejsze jestem BARDZO tolerancyjny, ale NIE toleruję ludzi "nietolerancyjnych"!!!!!!!!!
"homoseksualizm to nie choroba"- Polacy jak zwykle prowadzą światłe dyskusje, może następną powinno byc "murzyni to nie niewolnicy" albo "żydzi nie przerabiają małych dzieci na macę"?
o takich tematach warto rozmawiać zawsze. bo jest wielu ludzi którzy nadal "w to wierzą". może i będą. ale WARTO ROZMAWIAĆ:) Nie ma co krytykować, że MY to jesteśmy światli, a wy to ciemnota. Pokora i spokojna rozmowa. Do skutku.
Nie wiem w tym temacie wszystkiego, ale to nie jest tak, że Kościół sobie wymyślił, że seks służy temu by się rozmnażać. Jeśli ktoś jest wierzący powinien wiedzieć, że o to chodzi przede wszystkim, tak kazał też sam Bóg ale oczywiście poza tym to także oddanie się drugiemu człowiekowi, którego się kocha. Widzę, że przy niektórych nie powinno się wymawiać/pisać słowa Kościół bo od razu kojarzy im się tylko z instytucją która coś sobie wymyśla i każe tego przestrzegać, fakt Kościół popełnia poważne błędy ale pomaga też wierzącym zbliżyć się do Boga więc nie można go oczerniać, coraz więcej ludzi nienawidzi Kościół właśnie dlatego, że on pewne rzeczy nam nakazuje. Współcześni ludzie nie lubią zasad i obowiązków, wszystko co robią źle tłumaczą swoimi prawami np. jak Kościół mówi, że aborcja jest zła (odbieranie życia 1 człowiekowi 2 wbrew woli Boga)to odpowiadają, że matka ma prawo by usunąć ciążę jeśli jej nie chce...;/ i tym podobne przypadki.
Problem z homoseksualistami jest trochę inny ponieważ dotyczy bezpośrednio natury człowieka. Dzięki związkom heteroseksualnym się rozmnażamy, takie związki są dla nas najbardziej naturalne, tak człowiek został stworzony i dzięki temu żyje, dlatego homoseksualiści są traktowani jak ''inni'' dla reszty ludzi wypaczają definicję życia i rozmnażania się ludzkości. Można powiedzieć, że związki hetero coś dają (nowych ludzi) coś tworzą, budują, a homoseksualiści nie dają nowego życia, ich związki nie tworzą tego nowego życia, dlatego ludzie nazywają to odstępstwem od normy.
Jeszcze jedna rzecz, skoro miłość heteroseksualna jest najbardziej powszechna i naturalne skłonności ciągną ludzi do osobników płci drugiej to dlaczego chcąc przekonać nietolerancyjnych, niektórzy mówią ,,pomyśl, że musisz zostać homoseksualistą a heteroseksualni są mniejszością'' skoro ktoś jest hetero i normalna kolej rzeczy że go ciągnie do człowieka drugiej płci to jakim cudem świat miałby tak stanąć na głowie? I jakby dłużej zastanawiać się w tym temacie to faktycznie niemożliwe by homoseksualiści byli większością i do tego nie pozwoliłoby się to rozmnażać ludzkości więc to argument popierający tezę że chyba pary dwóch osób tej samej płci nie są w porządku.
Cała moja wypowiedź świadczy pewnie o tym, że jestem wredna/niewrażliwa/nietolerancyjna. Ale ja nie potępiam całkowicie, homoseksualni są wg mnie na pewno zwykłymi ludźmi, mądrymi, dobrymi dla swoich przyjaciół i rodzin. Ale ich orientacja seksualna to jednak jest odstawanie od reszty... do niczego nie prowadzące.
Dużo też napisałam o Bogu, pewnie niewierzący zwolennicy ''praw ludzkich i wolności poglądów'' zaraz mnie wyklną, że im coś narzucam. Nic z tych rzeczy. Ale wszystkie argumenty już podałam.
Pozdrawiam:)
Po pierwsze, gdyby Bóg tak ostro potępiał homosekusalizm, jak robi to Kościół to nie stwarzałby takich ludzi. Jeżeli homoseksualizm jest grzechem to Bóg ludzi o takich skłonnościach od urodzenia skazuje na potępienie, a oni niech się męczą - jest to taki mały psikus dla nich z jego strony. Nauka Kościoła nt. homoseksualizmu opiera się na liście św. Pawła, znanego ze swego religjnego fanatyzmu, Chrystus nigdy nie potępiał homoseksualizmu, nawet o nim nie wspomniał. Księża to najwięksi hipokryci jakich znam (ślubują z jednej strony celibat, który wymusza od nich powstrzymanie się od prokreacji, jakby nie patrzeć jest wbrew naturze, z drugiej strony korzystają z usług burdeli, mają kochanki i dzieci, o któych przyszłośc nie muszą się martwić bo w Kościele istnieje Fundusz Alimentacyjny dla dzieci księży), a znam ich dobrze, bo działałam kiedyś aktywnie w swojej parafii, ale gdy widziałam co oni wyrabiają zrezygnowałam i bardzo sie z tego cieszę. Wierzysz w Boga czytaj Biblię, a nie słuchaj niedouczonych sukienkowych, którzy patrzą tylko by wydusić od swoich owieczek kasę.
Myślę, że o wiele bardziej niż homoseksualizm jest choroba totalnego fanatyzmu religijnego, którą te 2 ostatnie prowokacyjne, w mojej ocenie, wypowiedzi stałych tutejszych prowokatorów/ prowokatorek forumowych, reprezentują.
Zaślepienie umysłu fanatyzmem religijnym, każe fanatykom niedostrzegać rzeczy i spraw oczywistych. A jeśli je dostrzegają, to zaprzeczać im.
Na tym m.in. polega fanatyzm religijny, który w dziejach ludzkości pochłonął o wiele więcej zabitych, niewinnych ofiar, niż jakakolwiek inna ideologia.
Jak jasno widać i tutaj zaślepienie nienawiścią pałających (choć jednocześnie zaprzeczajacych faktom) fanatyków religijnych. Nie dostrzegających zapewne nawet tytułu głównego tematu tego wątku, który brzmi: Homoseksualizm to nie choroba.
Fanatycy religijni ochoczo potępiają innych za co tylko chcą, aby mordując innych zbierać w ten sposób nieogdziwą mammonę dla siebie, co jest powszechnie znaną "tajemnicą", jak i to, że wielu ich kapłanów to też obłudnicy (i prze to też mordercy - wszak napisane jest, że kłamca jest mordercą od początku, co nie?)
Seksualność jest oczywistą i naturalną cechą każdej istoty żywej od początku. Tego faktu nie chcą dostrzegać jedynie zakłamani i zakłamujący innych ludzi fanatycy wszelkiej maści.
Fanatycy poczytajcie słownik znaczeń słów takich jak choćby Homoseksualizm, jeśli chcecie się wypowiadać na ten temat. A jeśli nie to idźcie sobie do kościółka modlić się wśród sobie podobnych obłudników. A tutaj proszę nie wciskajcie ludziom swojego kitu.
I jeszcze jedno moje spostrzeżenie dotyczące wypowiedzi dyżurnych fanatyków religijnych tego forum, którzy prowokująco uruchamiają swoją aktywność co jakiś czas (akurat teraz znaleźli sobie do tego okazję, bo kilka dni temu napisałem tu post. A od daaawna w tym wątku nikt nic nie pisał. Więc to chyba do mojej, a na pewno po mojej wypowiedzi niedawnej owi węszący fanatycy uaktywnili się tutaj.
Lecz koniec z fanatykami.
To co nieustannie charakteryzuje fanatyków religijnych tutaj, w ich wypowiedziach, to niewątpliwie chorobliwe ich wybujałe fantazje i rozdęcie seksualne. Najwyraźniej bowiem uważają oni /zwracając na to szczególną uwagę i ciągle jedynie to podkreślając/, że osoby kierujące swe uczucia bardziej wobec osób tej samej płci co one, a nie osób płci przeciwnej, to takie, które nieustannie kopulują i nic innego nie robią. Ciekawe z czego takie obłudne i głupie przekonanie owych fanatyków religijnych wypływa? Może z ich własnego doświadczenia? -Kto wie, kto wie?...
Jeśli z ich własnego doswiadczenia wynika to znaczy to, że owi fanatycy religijni, mieniacy sie /obłudnie czy nie obłudnie/ heteroseksualistami bezustannie myślą o kopulacji, a i chyba nieustannie kopulują ze sobą?... No i jak to się ma z ich fanatyczną 'poprawnością' religijną?
Czy zatem homoseksualizm to choroba? Czy seksualność to normalność?
A ten film to fanatycy religijni oglądali wogóle? I co, podobał się czy nie i dlaczego?
Domyślam się, że mnie nazywasz fanatyczką (albo między innymi mnie) a to wszystko dlatego, że napisałam parę zdań i ze dwa, czy trzy razy użyłam w nich słowa Bóg i Kościół. I tego się mogłam spodziewać, jak widać wspomnieć o swojej religii nie można bo od razu utożsamiają cię z osobą nie myślącą samodzielnie tylko słuchającą księży. Gdzie napisałam, że łażę tylko do kościoła modlić się, nienawidzę wszystkich homoseksualistów, albo, że słucham wszystkiego co wmawia Kościół. I kto tu myśli stereotypowo? Dla wiadomości niektórych tolerancyjnych wobec homoseksualistów, ale niestety nietolerancyjnych wobec wierzących i przede wszystkim nieszanujących wierzących osób: nie każdy kto napisze, że uważa iż homoseksualiści popełniają grzech to od razu zapatrzony w Kościół matoł który słucha wszystkiego co mu powie ksiądz. Przykładem mogę być ja - myślę samodzielnie, do swoich przekonań doszłam sama, zawsze analizuję to co mówi mi Kościół, jeśli uważam, że ma rację przyjmuję to, jeśli uważam, że przesadza to nie zgadzam się z tym.
Chcecie tolerancji dla orientacji seksualnej a nieraz potraficie za czyjąś religię nazwać go ślepym głupkiem.
Poza tym byłoby dobrze jakby ktoś zauważył, że napisałam (i zawsze jak się wypowiadam na forum tego filmu staram się to zaznaczyć), że dla mnie każdy człowiek jest równy, nie ma lepszych i gorszych. Nie popieram homoseksualistów, bo dla mnie to grzech. I tyle, nic więcej, nigdzie nie napisałam, że ich nienawidzę, czy, że wszystkich można wymordować. Przykro mi, że tego nikt nie zauważył i teraz jestem uznawana za chorą fanatyczkę, która nienawidzi tysięcy homoseksualistów chociaż nawet ich wszystkich nie zna;/
Pozdrawiam
dla niektórych wiara w Boga jest nienormalnością, dla innych homoseksualizm, a dla jeszcze innych seksualność!
Miejcie wzgląd na te różnice. I nie generalizujcie "nikt, każdy, wszyscy".
To wszystko jest tak relatywne...Granice cienkie...I dobrze! Byle nie szkodzić.
Lalopatia, mogłabyś wytłumaczyć o co Ci chodzi w zdaniu ,,dla niektórych wiara w Boga jest nienormalnością'' nie bardzo to rozumiem, może chciałaś użyć innego wyrazu zamiast ,,nienormalnością''? bo jeśli nie to naprawdę dziwne stwierdzenie. Jeśli ktoś wiarę w Boga uważa za nienormalną to chyba coś jest z nim nie tak. Przecież wszystkie okresy w historii kultury opierają się na religii! Bez wierzeń i religii wiele rzeczy by się nie rozwinęło. Sztuka, muzyka, literatura, wszystko to opiera się na Bogu, na wierze i religiach(różnych). Wiele świątyń i kościołów,obrazów i tekstów podaje się nawet za przykład pewnych okresów historii. Więc jak to można nazwać czymś nienormalnym? Być może Ty sama tak tego nie nazywasz, ale napisałaś, że dla niektórych tak właśnie jest - to muszą być ludzie żyjący na innej planecie.
Pozdrawiam
Jeszcze co do historii, świat faktycznie bardzo się zmienił, dawniej wiara była czymś naprawdę istotnym - teraz modne jest bycie niezależnym ateistą tolerującym wszystko i wszystkich. Ja nie mówię, że każdy kto jest niewierzący jest dla mnie niczym... nic z tych rzeczy, jeśli nie wierzy ale innym daje spokój to OK, ale jeśli będąc niewierzącym naśmiewa się z kogoś kto wierzy i w jego wypowiedziach wyraźnie widać że wierzącego ma za człowieka nie myślącego racjonalnie o życiu - to przesada.
Za każdym razem "pozdrawiasz" rozmówcę, a nigdy nie próbujesz go zrozumieć i w dodatku GO osądzasz "coś jest z nim nie tak". To podstawowy błąd aktywnego słuchania. Grasz emocjonalnie przeplatając fakty z osądami. To niefair.
Tak, dla niektórych wiara w coś, czego nie można udowodnić jest zbzikowaniem. Jest mnóstwo niewierzących, a jakoś znajdują "sztukę, muzykę, literaturę" dla siebie;>
Jeden człowiek patrzy na kościół niematerialnie, inny spogląda na niego wyłącznie jako na obiekt architektoniczny. Uspokój się i pomyśl, że co człowiek to inny punkt widzenia.
Nienormalne=dziwne. Istnienie koloru czerwonego jest oczywiste, a Boga nie.
"jeśli nie wierzy ale innym daje spokój to OK," Szkoda, że nie odniesiesz też tego do siebie... Dużo mówisz o świecie, lecz mało samozastanowienia widać.
A niby co jest takie racjonalnego w wierze?! Przecież wiara to właśnie "uznawanie za prawdziwe tego, czemu rozum i zmysły przeczą" (z J. Murpy'ego). Koniec offtopu.
Mój kolega rzekł onegdaj: "każdy człowiek ma swoją religię".
Tak i tu: każdy człowiek ma swoją seksualność.
Często dla innych dziwną, niezrozumiałą, dlatego nierzadko tłumioną.
Trudno powiedzieć gdzie jest granica w miarą powszechnej dopuszczalności dziwactwa. Z czasem widać, że się przesuwa na jego korzyść.
Zeszłaś z tematu;/ prosiłam tylko o wytłumaczenie co jest w wierze nienormalnego a zrobiłaś mi wykład o pozdrawianiu. Przeważnie pozdrawiam tego z kim rozmawiam, staram się go nie obrażać, nigdy nikogo nie wyzywam, zwykła kultura, której ponad połowa użytkowników nie ma, widzę, że tak naprawdę nikt nie wchodzi tu żeby podyskutować czy wymienić poglądy, w jaki temat bym nie weszła(jakiegokolwiek filmu) wszyscy się kłócą, NIKT nie chce nikogo zrozumieć, wszyscy kłócą się i na siłę przekonują do swoich argumentów, a jak toś się nie zgodzi - jest dla nich wrogiem. Po co robisz z pozdrowienia problem-.- I gdzie widzisz, że kogoś osądzam i nie próbuję go zrozumieć - przecież wyraźnie napisałam Ci, że nie kieruję do Ciebie ,,coś jest z nim nie tak'' ani do żadnej konkretnej osoby biorącej udział w dyskusji w tym temacie. Napisałam, że nie popieram tego co robią homoseksualiści, ale nie jestem osobą, która ich nienawidzi, gdybym miała spotykać się na co dzień gdziekolwiek z kimś takim to nie byłby dla mnie problem, to osoby jak każde inne, każdy popełnia grzechy, więc gdybym miała nienawidzić homoseksualistę to musiałabym nienawidzić każdego człowieka grzeszącego w jakikolwiek sposób, nawet siebie. Poza tym mogłabyś sobie zarzucić, że nie próbujesz zrozumieć rozmówcy, bo tak właśnie robisz. Wiesz czym jest religia? Nie wiem czy jesteś wierząca czy nie ale powiem Ci coś - wielu ludzi nie może pojąć o co chodzi w religii, myślą, że to jest coś takiego, że życie dzielisz na rodzinę, pracę, Wiarę i coś tam jeszcze, a to nie prawda - dla człowieka wierzącego nie ma czegoś jak podziały, człowiek, który uważa się na wierzącego musi Boga powiązać ze wszystkim, nie może być czegoś takiego, że z jednej strony wierzysz w Boga, a z drugiej np. oszukujesz w pracy bo nie masz pieniędzy. Nie może być czegoś takiego, że wierzysz w Boga i w to, że stworzył mężczyznę i kobietę by razem żyli, a jednocześnie popierać homoseksualistów.
poprawka: popierasz* homoseksualistów - to tam na samym końcu jest
I jeszcze dodam: nie chcę Cię tutaj przekonywać do swoich poglądów, po prostu chcę żebyś zrozumiała, że nawet gdybym chciała popierać związki homoseksualne to nie mogę - przeczyłabym swojej wierze.