film pokazuje przemiany jing i jang. Ennis symbolizuje jasną a Jack ciemną energię. nie ma to wiele wspólnego z faktem że są gejami...chodzi o przemiany, co symbolizuje scena z lassem. ludzie, którzy czują się źle po filmie powinni spróbować patrzeć na film w ten sposób, reżyser jest taoistą, porównajcie jego wcześniejszy film: Przyczajony Tygrys, ukryty smok.
Stąd ciągłe przemiany miłość w nienawiść itd. Są też piękne symbole chrześcijańskie: św. Sebastian (taka jest moja koncepcja) Góa Brokeback symbolizuje nie tylko miłość,a le również górę przemienienia.
Ale zauważ, że to nie reżyser historię wymyślił i nie od niego zależał motyw z lassem. Całość jest dziełem pani Proulx a następnie umiejętnych scenarzystów, którzy krótkie opowiadanie przenieśli w świat hollywoodzkich produkcji. Ang Lee jedynie prowadził tą historię po wcześniej wyłożonych torach.
Jednak z samą koncepcją przemiany zgodzić się mogę;) W końcu Brokeback pokazało Ennisowi i Jackowi czym jest prawdziwe, czyste szczęście, do którego już nigdy nie mogli powrócić. Przetrzymywali w sobie obraz malowniczych gór do końca życia i z pewnością zapamiętali je jako miejsce, które na zawsze zmieniło ich życie, pokazało, czym może być wolność, wyrwanie się z szarego, dusznego świata, gdzie wszystko zostało z góry ustalone. Dlatego tym bardziej jest bolesne, że miejsce to zostało tylko mglistym wspomnieniem, a kolejne spotkania Jacka i Ennisa w ciągu 20 lat zamiast uczucia ulgi przynosiły im coraz więcej bólu, żalów i pretensji. "We've could have good life together. Fucking real good life. Some place for our own. But you did't want it Ennis. So what we've got now is Brokeback Mountain."
Heh, nie będe się więcej rozwodził, bo znowu zacznie mnie nachodzić ochota, aby obejrzeć Brokeback jeszcze raz;)
Ja mam inną koncepcję: Annie Proulx napisała opowiadanie, scenarzyści scenariusz, ale wybrali Anga na reżysera znając Rozważną i Romantyczną, Crounching Tiger Hidden Dragon. Wiedzieli czym nasyci ten film. Poza tym znalazłam taki fragment wywiadu z Jake Gyllenhaalem:
"Although the two share fairly equal screen time, Gyllenhaal is being touted in the supporting actor category for Brokeback Mountain, as opposed to Ledger, who is promoted in ads as the lead. Perhaps the supporting billing is to keep Gyllenhaal from competing against himself with Jarhead; regardless, the actor doesn't concern himself with such politics. "It is weird, when there's a movie about a yin and a yang, that you make one a little different sized," he admits. "But ultimately, I don't feel that way. Look, I feel like Peter Sarsgaard supported me in Jarhead, and I feel like I'm supporting Heath here. I don't how you're supposed to qualify or quantify it, but Heath really carries the story through. I do believe that he's leading the way... Either way, I'm just happy to be in the movie."
Jake wyraźnie mówi :"It is weird, when there's a movie about a yin and a yang, that you make one a little different sized,"
czyli wspomina o jing i jang. Tak to rozumiem, to dziwne gdy film jest o jing i jang, że jedna jest mniejsza, że są nierówne.
Ja tak ten film oglądam, z dystansu i doceniam również ogromny humor, fantastyczną kreację Heatha Ledgera i niezwykłego Jake, który zasłużył na nagrodę BAFTA, dobrze że Europa doceniła młodzieńczą siłę tej roli. Heath gra rewelacyjnie, jest to niezmiernie dobra zabawa oglądać jego rolę w tym filmie i idealne jego uzupełnienie i przeciwieństwo Jake'a
Jakem Sebastian, tom się mego patrona czcigodnego nie dopatrzył. :-) Czy możesz zatem przybliżyć tę koncepcję?
wiesz stary, ja jestem artystką, mam to oko i potrafię się dopatrzeć czegoś czego inni nie widzą...św.Sebastian był przedstawiany jako młody mężczyzna o chłopięcym wyglądzie, w charakterystycznej pozie w której zwraca głowę ku górze...tak się jakoś stało że geje upatrzyli go sobie jako swego patrona, więcej na ten temat nie wiem bo nie jestem gejem a skojarzenia mam tylko z racji zboczenia zawodowego (malarstwo), ale w necie jest mnóstwo informacji na ten temat
Kim był św. Sebastian, wiem. Jakie jest jego miejsce w kulturze - pobieżnie również. Powody, dla których jest postrzegany jako patron gejów, są mi także znane, choć miałbym już wątpliwość, czy to gejów przede wszystkim idea, aby za takiego go brać.
Pytanie moje brzmiało: gdzie, zgodnie z Twoją koncecpcją, pojawia się w filmie postać z postaci św. Sebastiana odpowiadająca?
hehe, mam mnóstwo takich skojarzeń, ale jak mówię z racji zawodu malarza po prostu cały czas widzę takie rzeczy jak opętana. Ja oczywiście skojarzyłam za św. Sebastianem tą scenę kiedy Jack stoi i jakby śpi na stojąco, a Ennis obejmuje go od tyłu. Może było tak, że aktor który grał Jacka sam jakoś przybiera takie pozy, bo widziałam gdzie indziej bardzo podobne jego ujęcie. Jake Gyllenhaal studiował religie i podobno jak przeczytałam w wywiadzie jego ulubionym tematem do rozmowy są tematy spirytualne, więc może to jego sprawka? Z drugiej strony jest dużo innych odniesień, na przykład moim topowym jest że Góra Brokeback jest wzorowana być może na pewnej prawdziwej górze (tej na plakacie)...któej szczyt nazywa się...Cathedral Group. To się wiąże z majestatycznością tej góry...i tak dalej jest mnóstwo takich skojarzeń. Jack to nasz Sebastian!!!
Oryginalne spojrzenie, przyznaję, bo spojrzenie Sebastiana jednak inne jest zazwyczaj: http://republika.pl/sebastiandeka/images/Sebastian.jpg [republika.pl/sebastiand...] , pełne waleczności, czasem pasji, czasem agonii, niegdy nie spokojne w każdym razie. No i ku górze skierowane. Jack - całkiem inaczej. Patrzy w dół, ma opuszczone powieki, co sugeruje odczuwanie jakiegoś rodzaju błogostanu. No ale skojarzenie, my ludzie miewamy najróżniejsze. Zawsze to ciekawie zobaczyć, jak inni patrzą, spoglądają ;-) i widzą. :-)
Pierre et Gilles
no to przecież czołowi przedstawiciele stylu "camp" na Francję. Po prostu ktoś upozował Jake w ten sposób, ach ci geje zawsze tacy sami ;)
http://www.iheartjakemedia.com/displayimage.php?album=lastup&cat=6&pos=3 [www.iheartjakemedia.com...]
http://www.iheartjakemedia.com/displayimage.php?album=340&pos=40 [www.iheartjakemedia.com...]
Zdjęcia - bo rozumiem, że do jakichś zdjęć lub reprodukcji odsyłasz - nie ładują mi się. :-/ Zaś związku tego, co piszesz, z naszą wcześniejszą rozmową nie chwytam... Proszę o ewentualne rozjaśnienie. :-)
aha, być może chodzi o to, że tam trzeba być zarejestrowanym na tej stronie :)
no to się zarejestruj, co ci szkodzi?
Pierre et Giles )od św. Sebastiana) to tacy dwaj geje paryscy, artyści którzy są przedstawicielami stylu "camp" - czyli tego kiczu takiego, pokazują różne madonny, świętych itp. W ogóle wszyscy artyści to geje, bo innych nie dopuszczają, jak nie jesteś gejem to spadaj hehe...jak ktoś jest artystą i żydem to musi być gejem, albo jakoś tak. Stąd wniosek, że nasz Jake jako aktor i pół-żyd powinien być gejem. Jakoś tak logicznie mi wychodzi.
tzn jak zobaczysz te zdjęcia to chyba zrozumiesz, że chodzi mi o to, że jest tak zrobiony podobnie jak Sebastian na niektórych przedstawieniach, ma nawet aureolę ze światła...(co ja wypisuję???) ;)
Nie, to nie kwestia rejestracji... :-/ No ale rozumiem, że tam są jakieś wariacje na temat Sebastiana, tak? Pamiętaj jednak, że prawdziwy Sebastian nigdy wzroku nie spuści, wiecznie jest niespokojny, główkę zadziera; taki jest, jak go tradycyjnie przedstawiają. Wiem coś o tym. ;-) A że artyści się nim bawią, mogę się domyślać, wdzięczny temat w końcu. I że Ty potrafisz te zabawy wykorzystywać do własnych zabaw, to tylko potwierdza, żeś sama artystka. :-) Bo zwykli ludzie kojarzą rzeczy na zwykły sposób, a kojarzenie zjawisk (z pozoru?) odegłych, niezwiązanych z sobą to domena artystów, nie? :-)
chyba masz rację, żę trudno mi się dogadać z ludźmi, ale mam Jake'a. Teraz wszystkie jego fanki zastanawiają się, w której jest drużynie. To niesamowite ile zdjęć człowieka mogą zrobić paparazzi.
Musisz jakoś otworzyć te zdjęcia, bo inaczej to się nie dogadamy ;)
A ja gdzieś napisałem, że trudno mi się z Tobą porozumieć? A gdzież tam, gada mi się bardzo przyjemnie. :-) Jak Twoje kontakty z innymi, to już nie wiem, ale mogę się domyślać, że również niezgorzej. :-)
A to na tych zdjęciach Gyllenhaal jest? Nie, no orientacja seksualna aktora ma się chyba jednak nijak do tego, czy w jakiejś scenie postać przez niego grana została ustylizowana na jakiegoś świętego czy też nie.
no pewnie, że nie....każdy aktor może zagrać kogo chce, geja, lesbijkę :)...świętego...od tego są aktorami. Tak, to jest Jake Gyllenhaal...a co niepodobny?
Niestety moje kontakty międzyludzkie przypominały radosny związek Jacka i Ennisa...chyba ze mnie kawał faceta jest ;), tak twardy ze mnie facet :)
No skoro zgadzasz się, że to nie ma związku, to czemu o tym piszesz? Czy my już może zmieniliśmy temat, tylko ja tego nie zuważyłem? ;-)
To może nie mieć znaczenia, ale może mieć. Na przykład Heath Ledger ożenił się z Michelle...tak jakby Ennis ożenił się z Almą. Po prostu wiem, że nikt nie jest ze stali, nawet na aktorów wszystko działa, a przecież taki Jake na pewno jest tylko takim chłopakiem z amerykańskiej szkoły w LA, pełnej zwariowanych nastolatków, mających kretyńskie pomysły. Po prostu dla jaj mogą odgrywać pod publiczkę różne role, również gejów. (Mam na myśli przypadek Jake'a i Austina, o których się dużo mówiło jako o "parze", a oni mogli być tylko kolegami robiącymi sobie jaja, ale mogli być też kimś więcej). Po prostu Amerykanie mają swoje klimaty, zwłaszcza ci z LA słyną z sex drugs and rockandroll, moze to być taki "casual sex" pod media, to jest cena za sławę, staje się zakładnikiem mediów , paparazzi, studiów filmowych. Dla mnie to jest jeszcze dość infantylne, ale pamiętajmy że filmu nie tworzą aktorzy, tylko zupełnie kto inny i Jake to nie Jack Twist. Cały czas wydaje mi się, że ludzie zapominają, że bez Annie Proulx, Diany Ossany nie było by BBM i jest to w tym sensie kobiecy punkt widzenia. Bez Annie Proulx nie byłoby Jacka Twista i jest to tak, jak kobieta widzi faceta. Dlatego Jake nigdy nie będzie taki jak Jack Twist, choć mógłby być podobny w pewnych okolicznościach przyrody ;)
skąd ja mam wiedzieć, nie jestem poradnią przedmałżeńską...ja tylko się wypowiadam na temat filmu i książki...w niczyje związki nie wchodzę
Jest taka tendencja, żeby zostawić tych celebrities w spokoju, oni nie chcą żeby im siedzieć na głowie 24h na dobę...
Zdecydowanie możemy podyskutować na temat filmu i opowiadania A. Proulx jeśli chcesz
No właśnie próbuję. Ja cały czas prawię o tym związku między orientacją seksualną aktora a stylizowaniem jego póz w jakichś scenach na św. Sebastiana? A Ty, jak widzę, o czymś innym... ;-)
ja się nie interesuję orientacją aktora, choć jak to mówią "no pain no gain" ;)
stylizowanie aktora zasadniczo jest kwestią reżysera, producenta być może...ale nie aktora, aktor tylko daje się reżyserować.
no tak, to nie należało do tematu, to była taka dygresja, dla urozmaicenia rozmowy ;)
A co myślisz w końcu o tych zdjęciach? Szkoda że Visconti nie zyje, mógłby fajnie "zrobić" Jake'a...może w sylu Helmuta Bergera...czy ktoś jeszcze wie kto to jest?
A co powinienem? ;-) Chyba niewiele myślę. Jak dla mnie to one średnio się mają do filmu, ale nie znam się.
nikt niczego nie musi ale ty musisz...się znać!
a jeśli nie ty, to ja należę do tych wariatów, którzy muszą jeśli nie znać to wiedzieć ;)
co tak długo się porabiało? myśmy w międzyczasie rozszyfrowywali zagadkę niejakiego Donniego D.
a ja muszę ci coś powiedzieć...telewizja TVN nadała taki film Donnie Darko - znasz?
z Jake Gyllenhaalem - poezja
Nie znam w tym sensie, że nie oglądałem, znam w tym sensie, że wiem z grubsza, o co biega. Telewizora nie mam, film za to mam. Dostałem od kogoś w prezencie, ale obejrzeć się boję, bo myślę, że to jakiś klocek jest. Poza tym jeszcze mi się tam Gyllenhaal spodoba i co będzie? Wyjdzie, że pedofil ze mnie. ;-)
Dostałem za to dzisiaj list od Jacka Twista i cały jestem w skowronkach, i teraz to mi już jednej tylko rzeczy do szczęścia potrzeba...
jak to dostałeś list od Jacka Twista?....to on żyje?
nie szkodzi jak ci się Jake Gyllenhaal spodoba, to będzie oznaczało że jesteś prawdziwym mężczyzną, bo on jest tak ładny jak jakaś panna
naprawdę polecam film Donnie Darko
Najwyraźniej mam swojego Jacka Twista. Ale czy on prawdziwy...? Kto wie.
Jakoś mnie do obejrzenia filmu nie zachęciłaś, bo jeśli mierzyć moją męskość pożądaniem panien, to jestem jedną z nich. ;-)
wcale cię nie zachęcam do filmu tylko stwierdzam fakt, że film jest godny polecenia. każdy niech robi co mu pisane, jak powiedział Donnie...czy coś w tym rodzaju :)
Ja w ogóle nie wnikam w to kto z kim na filmie, tylko interesuje mnie forma, czysta forma jak mówił Witkacy...
film DD jest ciekawy, ma również niezwykle interesującą stronę internetową, do której bardzo przydaje się ściąga, samemu dość ciężko się po niej poruszać
film rozgrywa się na wielu poziomach, nowy film tego reżysera będzie teraz w Cannes
No nie zachęcasz, nie zachęcasz, przecież napisałem, że nie zachęcasz. ;-D I mogę przystać na to, że jest faktem, że film jest. Reszta się sferze faktów mniej lub bardziej wymyka...
W drugim akapicie już mnie mniej nie zachęciłaś. Fakt. ;-)
w pierwszym akapicie stwierdzam fakt,
a w drugim akapicie polecam....logiczne, nie?
uwielbiam logikę, jasne, klarowne sytuacje...tylko to nas może uratować.
na forum o Donnie ktoś stwierdził że to bzdury że film jest skomplikowany, bo film jest o chorobie psychicznej...i jak tu się zachwycać, jak ktoś tak prozaicznie palnie z grubej rury...?
Ja już od kilkunastu dni rozwiązuję zagadkę tego filmu i mam świetną zabawę. Ale ludzie uznają to za chorobę psychiczną, tak jak tych którzy oglądają Brokeback uznają za gejów.
Z moich badań wynika,że film jest niezwykle złożony ale oczywiście byle cep tego nie dostrzeże bo nie słyszał nigdy o "Siódmej pieczęci" na przykład. To co rycerz był chory psychicznie bo mu się śmierć ukazała?
Mniejsza o to, kogoś kto się chce więcej dowiedzieć o filmie zachęcam do zbadania internetu, jest mnóstwo stron na ten temat ponieważ film uznano za kultowy, jest też ciekawa recenzja w której piszą o co tak naprwadę chodzi i z tym ja się zgadzam. No cóż powiem wprost: chodzi o sens życia (tak jak u Monty Pythona ;)