...a ja siedziałem, oglądałem i czekałem na...na jakiś przełom, zwrot,
napięcie...na cokolwiek. Tak więc, siedziałem tak i do końca filmu
miałem nadzieje, że coś NASTĄPI, że coś się zmieni. Niestety nic sie nie
zmieniło, a w całym filmie nie ma ani jednej sceny w której można by
wyczuć napięcie czy zaciekawienie.
Film jest nieporównywalnie gorszy od komiksu, a co gorsza nie ma w ogóle
jego klimatu i mroku. Natomiast to co jest to absolutnie bezsensowna
przemoc i niczym nie uzasadniona nagość - jest to po prostu śmieszne...a szczególnie pewna niebieska dyndającą w tą i z powrotem rzecz...
Aktorzy - bardzo słabi. Muzyka słaba. Kamera i zdjęcia - słabe. Efekty
specjalne - słabe.
Jedynie początek filmu jest na poziomie - ale to można zobaczyć w
trailerze - bo do kina nie warto na to iść.
Ocena: 1/10 - bo miał być super film, a wyszły popłuczyny...
Ocena: obiektywna 4/10
Nigdy nie widziałam tak genialnie zrealizowanego filmu o superbohaterach - nie mogłam się oderwać, chodzi za mną kupno komiksu, i filmu na dvd, jak się ukaże.
Wspaniałe ukazanie historii, życia psychiki, problemów "zwyczajnych superbohaterów". Przy łoczmenach dylematy batusia są iście hollywoodzko-banalne.
Poza tym - niezbyt dużo gwiadorzenia, bo i czym? Na szczęście nie pojawiła się tu Angelina, Bale (choć go uwielbiam), czy inny Hugo Jackman, bo to by tylko zaszkodziło.
Muzyka - dobrze dobrana, może nie idealnie, ale wystarczająco.
9/10 niedaleko mu brak do ideału, a to i tylko przez dłużyzny.
A kto chciał akcji niech idzie na transformersów. już niedługo będzie sequel.
Tych, którzy liczyli na powtórkę z Sin City także odsyłam - ale żeby się postukali w płaskie czółka przez jakiś czas, bo Watchmani (a jakieś pojęcie o nich mimo wszystjko mam) to nie ta bajka, i nie nazywa się Watchman: Powtórka z Sin City.
Pozdrowienia i życzenia powrotu do pełni władz umysłowych dla forumowych krzykaczy.
cała wypowiedź super, zgadzam i popieram aczkolwiek zamieniłbym słowo superbohater na antybohater :)
A, kto coś mówił o Sin City czy Transformerach? Wręcz przeciwnie. Z komiksu (watchmen) zrobili durnowaty film z plastikowymi - całkowicie nierealnymi postaciami. Pełno niedopracowań, niezwiązane z sobą sceny, bezsensowne - nieklimatyczne dłużyzny. Beznadziejne sceny przemocy - bo to nawet nie jest akcja tylko, bezsensowna śmieszna-żałosna przemoc - tak samo z nagością.
Tak jak powiedziałem, Moore (twórca komiksu) czerpał garściami z 'Taxi Drivera'. Czuć to w komiksie. Natomiast w filmie zupełnie nie ma tego klimatu.
Ps
Jeśli uważasz, że zabójstwo rodziców na oczach 8-9 letniego chłopca, za coś banalnego... hymm, no cóż...co ja ci mogę poradzić? Oczywiście w Bat Begins ta scena jest niesamowicie żałosna...ale chodzi mi o założenia.
Czytając poprzednie posty w tym temacie, odechciało mi się pisać o niewyobrażalnej głupocie janka. Chcę tylko zwrócić uwagę tym którzy jeszcze tego nie widzieli:
Otóż, proszę wejść w profil tego bzykanta, i zobaczyć jakie głosy on dał poszczególnym filmom. Tym którym się nie chce podam przykłady: Watchmen 1/10, Mroczny Rycerz 1/10, Hellboy 1/10, Max Payne 1/10. I uwaga: Death Race 2000 - 10/10. Ręce mi opadły, nie wiem jak wam...
To nie moja wina, że masz słabe ręce. Zalecam ci więcej ćwiczeń fizycznych. Np. ja codziennie ćwiczę i ręce mam mocne... i mi nie opadają - nawet gdy czytam niewyobrażalne bzdury na forum FW.
Tak, uważam, że to banalne.
Bo to najprostszy sposób, żeby zrobić "poruszającą" historię superbohatera.
Starość, przemijanie, codzienność to problematyka, której Batman nie tknął i nigdy nie tknie, no chyba, że wersji kreskówkowej Batman Beyond ( http://www.filmweb.pl/f168032/Batman+-+20+lat+p%C3%B3%C5%BAniej,1999 ) - i mam tu na myśli postać starego Wayne'a - a to i tak - raczej z wierzchu.
No, bo kto chce oglądać film o bohaterze pijaku, ze zmarszczkami, zabójcy kobiet, samolubnym gburze itp., itd...
Co do bezsensownej przemocy - hę? A ta nasza przemoc na świecie, to jaka jest? Ile zabito takich kobiet w ciąży, ile zgwałcono, ile niewinnych osób stało się ofiarami - i to całkowicie bez uzasadnienia i najmniejszego powodu. Film ma kategorię wiekową, jaką ma i bardzo się cieszę, że takie sceny zostają pokazane, bo to jest tylko czysty realizm.
A, że widz nie jest przyzwyczajony, to jasne, bo przecież żaden wcześniejszy bohater (bez żalu do żadnego reżysera - taka była konwencja) oprócz krwi buchającej z ust i paru siniaków na serio nie oberwał. A przynajmniej można na palcach jednej ręki policzyć sceny, w których faktycznie coś realistycznego miało miejsce.
Także, nie dojdziemy chyba do porozumienia.
Pozdrówki.
ps: co do dłużyzn, przyznaję rację.
1) Starość, przemijanie, śmierć, codzienność itp. połączone z super-bohaterami/bohaterami w maskach itd. Zgadzam się, że to dobry pomysł na fabułę. Zostało to wykorzystane w niesamowity sposób w filmie Taxi Driver. Następnie pomysł podchwycił Moore - i stworzył swoich Watchmenów. Bardzo dobrze jak do tej pory. Ale niestety, Snyder schrzanił sprawę. A co za tym idzie, schrzanił postać Komedianta i Rorschacha. Ich złożoną psychikę i motywacje. W filmie te postacie przedstawione są jako dwaj psychole. Natomiast całe społeczeństwo jest cacy. W komiksie jest odwrotnie. Komediant zdaje sobie sprawę, że ludzka natura jest zła i nic na to nie poradzimy. Możemy tylko przez umiarkowaną przemoc, zachować porządek - bo ludzie, jako masy/tłum nie wiedzą co robią. Rorschach jest w komiksie bardziej zwyczajnym kolesiem. Ma problemy emocjonalne, nie jest błyskotliwy, ale ma swoje zasady i pewien sposób działania. W filmie tego nie ma. Sam komiks nie jest doskonały – i nie należy nawet do moich ulubionych, ale jego ekranizacja nie umywa się do pierwowzoru… który jest bardzo dobry.
2) Bezsensowna przemoc... Chodziło mi tutaj o odpowiednie jej uzasadnienie w filmie. I tak, w życiu codziennym przemoc jest zawsze odpowiednio uzasadniona. Np. Gdy człowiekowi zabraknie argumentów. Gdy za pomocą przemocy można osiągnąć to co bez niej jest niemożliwe. Gdy nie zna się innych metod - tylko przemoc. Gdy ktoś jest psychopatą i nie wie co robi. To jest uzasadnienie przemocy w życiu realnym. Natomiast w filmie, przemoc powinna również być odpowiednio uzasadniona - przez fabułę filmu. Jeszcze jedno - to co było pokazane w filmie, nie miało w sobie krztyny realizmu - przemoc.
3) Filmy z realistycznymi/bądź dobrze zrealizowanymi scenami przemocy:
Niegrzeczni chłopcy (1983)
Streets of Fire
The Warriors
Krwawy Romeo (1993)
Wszystkie części Dirty harry
Tytus Andronikus (1999) - ekstremalna przemoc, o maksymalnej jakości i nasileniu.
Tajemnice Los Angeles (1997)
sin city
Terminator 1, 2, 3
Wszystkie części 'szklanej pułapki'
Matrix
itd. itp. moge tak wymieniać i wymieniać.
4) Podczas dyskusji, prawdopodobieństwo dojścia do porozumienia wynosi 1% - tak samo jak możliwość przekonania rozmówcy.
5) A jeśli szukasz filmów, w których bohater postawiony jest w dwuznacznej sytuacji, to polecam powrót do kina lat 30/40/50. Albo inaczej zalecam film noir.
1.) Nie zgodzę się do końca, ale - komiks jeszcze przede mną. Przeczytam i jeszcze tu wrócę z pełnym obrazem.
Aczkolwiek, z tego, co wiem teraz na pewno, to musiałeś przespać fragmenty, w których jednoznacznie i dosłownie powiedziane było, że Komediant, jako jedyny zdawał sobie sprawę z okrucieństwa i zła świata.
2.) Uzasadniona przemoc, to taka, że ktoś usiłuje poderwać Twoją dziewczynę, a Ty serwujesz mu prawy sierpowy. Wyrządzanie szkód niewinnym, często nieświadomym masom, czy przypadkowym ofiarom. A jeżeli uważasz, że jak zabraknie argumentów, to pozostaje tylko przemoc, to... kiepsko.
Moim zdaniem w filmie ta bezsensowna przemoc idealnie splata się właśnie z motywem szaleństwa, socjopacji i jak dla mnie jest bardzo dobrą próbą pokazania tego "innego" sposobu radzenia sobie z naturą świata, jak to robi właśnie Komediant.
3.) Okej, aż do Sin City włącznie bardzo fajnie Ci szło i zgadzam się, gdyby nie to, że moim założeniem były typowe filmy o zamaskowanych bohaterach w kostiumach.
Poza tym Terminatory, Pułapki i Matrixy widziałam wszystkie, a niektóre z nich jeszcze nie raz i nie dwa i jakoś, kurka, nie czuję takiego użycia środku wyrazu jakim jest przemoc, jak zostało to użyte w Watchmenach. Być może to dlatego, ze, przypomnę się, nie o takie filmy mi chodziło.
4.)Zdaję sobie sprawę, nie jest to moim celem. Z założenia w dyskusji przedstawia się przeciwne sobie zdania, ale Ty mi tu w tej rozmowie czasem wyglądasz, jakbyś za wszelką cenę chciał przekonać resztę do swojego zdania, a jeśli to się nie udaje, to przynajmniej ich obrazić albo pokazać, że mają głupie poglądy. Stąd komentarz.
Niemniej jednak jestem wzruszona, gdyż nasza konwersacja przechodzi nader spokojnie i kulturalnie, co Ci się chwali... ;)
5.) Co racja, to racja. Btw. magiczne lata kina!
Pozdr.
A. Denikina
Jeśli rozmówca nie jest kretynem, analfabetą, skończonym idiotą lub gdy po prostu nie wypisuje totalnych głupot, zawsze może liczyć z mojej strony na przyjazną i merytoryczną dyskusję/rozmowę.
A! I ja nikogo nie staram się przekonać. Ja tylko wygłaszam swoje zdanie i pomagam zrozumieć rzeczywisty stan rzeczy - tym, którzy są wstanie to zrozumieć. Absolutnie nie staram się nikogo przekonać. Poniżej 1% skuteczności - dlatego nie zamierzam tego robić.
W swoim życiu widziałem tyle znakomitych filmów, że Watchmeni w porównaniu z nimi to zwykła szmira...
Jeszcze odnośnie przemocy. Uzasadnienie, a moralność to dwie różne rzeczy. Przemoc nie może być w żadnym przypadku moralna. Ale oczywiście może być uzasadniona. Kto mówi inaczej, jest po prostu hipokrytą.
"a szczególnie pewna niebieska dyndającą w tą i z powrotem rzecz...
hahahhahahahahahahahahahah ale pojebona ciota, nawet boi sie uzyc slowa penis! zaskakujace ze chodza po tym swiecie takie zakompleksione kurwiszony hahahahaah
Pindol, penis, chuj... Lepiej ci? Ile ty masz lat człowieku? Albo inaczej. Po prostu nie masz poczucia humoru...
czytając twoje wypowiedzi, nie jestem w stanie uwierzyć, że czytałeś ten komiks, zbyt dużo różnic, nieznajomość zawartości fabularnej itp.
Bo on nie czytał tego komiksu. To stary zatwardziały prowokator, który nie ma nic lepszego do roboty, jak tylko siedzenie na filmwebie i prowadzenie swych wojen z innymi filmwebowiczami :)
O wy ludzie małej wiary... Ale tak na poważnie! Czytałem komiks, i ten jest bardzo dobry. Ale nie zakwalifikowałbym go do moich ulubionych. Zbyt wiele błędów, naiwności, słabych rysunków, i przeciętnej fabuły - główny wątek. Jednak papierowy pierwowzór ma to coś, czego nie ma film. To jest znakomite postacie i ich 'portrety' psychologiczne. Snyder zawarł w swoim filmie wszystkie wady komiksu, przy czym nie zdołał zachować nawet 1/4 zalet.
heh, niewierze w to co czytam, ten koleś to rzeczywiście jakiś wielki żart. ignorant i prowokator w jednym.
"naiwność, błędy, słabe rysunki" chyba rzeczywiście musiałeś czytaj jakąś ruską wersję strażników, bo w komiksie alana moora nie ma takowych. Jak już jesteśmy przy komiksie zakładając, że go czytałeś (w co wątpię), to zarzuć proszę szczegółami, gdzie błędy w komiksie, gdzie słabe rysunki, naiwność, wskaż dokładnie gdzie, nawet stronę, wtedy MOŻE uwierzymy. Póki co to chyba ta sowiecka wersja komiksu.
Nie sowiecka, tylko angielska. To raz. A dwa:
-Chociażby Ozymanides zostawił, swój dziennik i raporty psychologiczne Dr. Manhattana. Tajne plany i informacje zostawia na wyciągnięcie ręki dla każdego lepszego włamywacza/złodzieja. Hasło zabezpieczające komputer - odmiana imienia, którym się nazywa...śmieszne.
-Nite owl i Rorschach udali się do Karaku nieuzbrojeni - chociaż wiedzieli, że Ozymanides jest niesamowicie potężny.
-Ozymanides i jego plan zjednoczenia ZSRR i USA, przez wysłanie martwego potwora do Nowego Jorku i w tajemniczy sposób - wcześniej nie napomknięty w fabule zabicie połowy miasta i wywołanie szaleństwa... pomysł z potworem jest dziecinny.
-Główne założenie komiksu - przepowiednia Armagedonu spowodowanego 3 wojną światową. Prawda jest taka, że świat był wtedy bezpieczny jak nigdy dotąd. A bezpieczeństwo gwarantowały głowice nuklearne po obu stronach. USA i ZSRR - przedstawiciele obu państw (co ja mówię, każdy człowiek z mózgiem) wiedzieli, że zaatakowanie drugiego super mocarstwa, doprowadzi do końca świata. Tak więc działania wojenne nikomu się nie opłacały.
-Sama postać Dr. Manhattana nic by nie zmieniła. Nawet gdyby strącił wszystkie rakiety ruskich, wystarczy, że ci zdetonowaliby odpowiednią ilość ładunków nuklearnych, nawet na swoim terytorium np. na Kamczatce, by uniemożliwić życie na całej planecie.
-Cała intryga pozbycia się Dr. Manhattana. Jako, że ta postać, posiadała praktycznie boską moc i oddalała się cały czas od człowieczeństwa i ludzkości, zadzieranie z nią w ten sposób - w jaki zrobił to Ozymanides mogło doprowadzić do faktycznego Armagedonu. Big Blue mógłby po prostu zniszczyć ziemie.
-I wreszcie wisienka na torcie! Ozymanides mógł po prostu powiedzieć Dr. Manhattanowi o swoim planie, a ten wiedząc, że to jest 'jedyne wyjście' (co jest troche żałosne) po prostu by mu pomógł.
"Chociażby Ozymanides zostawił, swój dziennik i raporty psychologiczne Dr. Manhattana. Tajne plany i informacje zostawia na wyciągnięcie ręki dla każdego lepszego włamywacza/złodzieja. Hasło zabezpieczające komputer - odmiana imienia, którym się nazywa...śmieszne."
A nie wzieles pod uwage, ze moze wlasnie o to mu chodzilo ? Aby Nocny Puchacz i Roscharch odkryli jego plan ? W koncu jak wiemy z fabuly i tak nic by juz nie podołali. (Ozzy w pore wyczail ich przez monitoring i "wcisnął enter"
"Nite Owl i Rorschach udali się do Karaku nieuzbrojeni - chociaż wiedzieli, że Ozymanides jest niesamowicie potężny"
Patrz pkt 1, chocby zabrali ze soba samego Johna Rambo i tak nic by to nie dalo.
Zalozenie bylo tak proste jak i naiwne; Honorowo sklepac maske temu "Złemu" i uratowac swiat (notabene: standardowe posuniecie zamaskowanych przygłupów którzy w ten sposob zawsze dadzą" rade") a przy okazji; niezly prztyczek w nos wiecznie wygrywajacym nieskazitelnym herosom.
Wątek z potworem pomijam, bo z racji skrótów końcówke zmieniono (moim zdaniem na spójniejszą)
"(...) Prawda jest taka, że świat był wtedy bezpieczny jak nigdy dotąd. A bezpieczeństwo gwarantowały głowice nuklearne po obu stronach. USA i ZSRR - przedstawiciele obu państw (co ja mówię, każdy człowiek z mózgiem) wiedzieli, że zaatakowanie drugiego super mocarstwa, doprowadzi do końca świata. Tak więc działania wojenne nikomu się nie opłacały"
Masz na mysli historie Autentyczną czy rzeczywistosc Alternatywną wg Moora ?
Wezmy pod uwage ze swiat juz raz stanął na krawedzi zaglady. Kojarzysz "Kryzys Kubanski" ? Moze i w komiksie zabrakowalo jakiegos wystarczajacego argumentu na "3 wojne", ale jak pokazuje historia, watek nuklearnego armagedonu nie jest niczym niespotykanym w naszych dziejach.
(Na marginesie mojemu ojcu konczacemu wtedy wojo przedluzono z tego powodu sluzbe, faktycznie było wiec "grubo")
"Sama postać Dr. Manhattana nic by nie zmieniła"
Czyli piszesz to samo co uslyszalem na filmie. Dziekuje jedzmy dalej.
"Cała intryga pozbycia się Dr. Manhattana. Jako, że ta postać, posiadała praktycznie boską moc i oddalała się cały czas od człowieczeństwa i ludzkości, zadzieranie z nią w ten sposób - w jaki zrobił to Ozymanides mogło doprowadzić do faktycznego Armagedonu. Big Blue mógłby po prostu zniszczyć ziemie."
Jasne ze mogłby. Kuna fak oczywiscie !
Ale Doktorek wciaz pozostawal jeszcze po czesci czlowiekiem. Wciaz trzymaly go na ziemi takie osoby jak Nocna Zjawa czy wspomnienia o jego bylej. Równie dobrze móglby pojsc na wojne z ludzkoscią po incydencie na Manhatanie.
"I wreszcie wisienka na torcie! Ozymanides mógł po prostu powiedzieć Dr. Manhattanowi o swoim planie, a ten wiedząc, że to jest 'jedyne wyjście'(co jest troche żałosne) po prostu by mu pomógł."
Nie lubie wisienek. Zawsze je odrzucałem , ewntualnie przymykałem na nie oko.
Dr. Manhatan faktycznie przyznal racje Ozziemu, ba nawet puscil mu plazem to ze chcial go przed momentem zniszczyc. Ozzy sporo by jednak ryzykowal zdradzajac Manhatanowi swój plan przed czasem. (tj zanim Manhatan przekonal sie o "pozytywnym" efekcie tej intrygi)
Mozliwe ze Doktorek na to by przystal wczesniej. Ale co jesli nie ?
Na takie ryzyko w momemcie "byc albo nie byc" miliardów Ozymadiasz nie mógl sobie pozwolic
Właściwe nie powinienem tego pisać… Ale co tam…
-Tak! Chciał żeby się dowiedzieli! Dlatego wcześniej wsadził Rorschacha do pierdla, a Komedianta zabił. Nie mówiąc o tym, dlaczego niby miałby chcieć odkrycia jego planu, skoro starał się go ze wszystkich sił właśnie ukryć!? Więcej myślenia …
-Po prostu nie wzięli broni, bo gdyby ją wzięli to by go pokonali, lub nawet zabili. A to się kłóciło z założeniem. Zwykła niedokładność /błąd
-Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę , że Kryzys kubański potwierdził tylko to co mówię. Bo widzisz, Stany TYLKO I WYŁĄCZNIE zagroziły wojną, jeśli ZSRR dostarczy rakiety na Kubę, i statki po prostu zostały zawrócone. Świat był wtedy bezpieczniejszy niż jest obecnie. A zimna wojna to mit. Dlaczego? Bo zimna wojna trwała odkąd powstały pierwsze państwa. I co lepsze trwa nadal! Lata 40/50/60/70/80, różniły się od obecnych czasów tylko tym, że istniały tylko dwa mocarstwa. Teraz jest ich więcej.
-Aha. Tyle go z Ziemią trzymało, że pod lekkim naciskiem wyfrunął na Marsa. W życiu codziennym, politycy są pod większym napięciem i jakoś zachowują się normalnie. Tak więc, ja uważam, że normalnym zachowaniem DR. Manhattana byłby gniew, a potem zniszczenie ziemi.
-Postać Dr. Mahattana w filmie zmieniła bardzo dużo – Rosjanie rzekomo czuli się zagrożeni i dlatego prowadzili agresywną politykę. Oglądaj dokładnie film.
-I prawda jest właśnie taka, że główna intryga była niesamowicie żałosna. Z całą pewnością Dr. Manhattan pomógłby Ozzyemu. Ale wtedy nie byłoby komiksu. Kolejny wielki błąd Moore’a.
-Jeszcze na pomknę o prze teleportowaniu potwora i zabiciu za pomocą telepatii połowy miasta. Jest to po prostu śmieszne – szczególnie, że w komiksie nie było na ten temat żadnej wcześniejszej wzmianki.
-I jeszcze coś czego wcześniej nie napisałem. Moore, nie wiedział jak przekonać Dr. Nahattana do powrotu na ziemię – to widać w scenach rozmowy Juspeczyk i Manhattana na Marsie. Zupełnie się to nie klei. Prawda jest taka, że doktorek powinien zostać nie przekonany o wartości życia.
Jak powiedziałem komiks Moore’a jest dobry (i film mu nie dorównuje w najmniejszej części) ale nie zakwalifikowałbym go do najlepszych, ani moich ulubionych.
"Tak! Chciał żeby się dowiedzieli! Dlatego wcześniej wsadził Rorschacha do pierdla, a Komedianta zabił. Nie mówiąc o tym, dlaczego niby miałby chcieć odkrycia jego planu, skoro starał się go ze wszystkich sił właśnie ukryć!? Więcej myślenia …"
Heh ... moze dlatego ze jego plan byl dopiero w sferze realizacji ? :>
Załatwił Komedianta, Roscharcha, zrobił w ch... Big Blue, az ten wyleciał na Marsa aby przemyslec swoją egzystencję.
Pozniej juz tylko "wyczekiwal" przyjaciół na Karnaku.
Parafrazując: "Wiecej myslenia Janko..."
"Po prostu nie wzięli broni, bo gdyby ją wzięli to by go pokonali, lub nawet zabili. A to się kłóciło z założeniem. Zwykła niedokładność"
Sorry, pewnie wezniesz mnie za idiote, ale z jakim "załozeniem" ?
Ile to juz razy widzialem dzielnych herosów którzy z okrzykiem "Huziaa !", rzucali sie na duzo silniejszego przeciwnika nie myslac o konsekwencjach. Jak juz wspominalem odebralem ten zabieg jako Celowy, ot prztyczek w nos beztrosko folgujacym sobie klaunom w maskach, którzy i tak zawsze "uratują swiat"
Przypominam ze Ozzy wyczail ich juz przed wejsciem (monitoring, systemy obronne + technologia która dysponowal) sorry ale albo ich przeceniles, albo po prostu lubisz sie czepiac, we wszystkim poszukujac realistycznosci.
"Co do Rorschacha. On w filmie był zwykłym SOFTEM! Scena w domku porywacza była żałosna. I jak mu wbił ten nóż w łeb to chciało mi się śmiać."
Cóz masz bardzo specyficzny humor :> Wspominajac o "scenie w chatce" mam na mysli nie tylko "to", ale rowniez zdjecia, oswietlenie, narrację, barwę glosu Roscharcha, wreszcie motyw z rozszarpywaniem nogi dziecka oraz szmat w kominku, w koncu "bolesny w odbiorze" finał. W komiksie było dosadniej ? Byc moze. Nie czytalem.
Wyobrazales sobie te scene inaczej ?
Cóz twoja Subiektywna opinia.
Dla mnie ta scena niczym nie ustepowala chocby Sin City, ale podkreslam: to tylko moja opinia.
"Scena z podpaleniem policjantów za pomocą dezodorantu – śmiech! Przecież ta scena w ogóle się kupy nie trzymała! SWAT by go zastrzelił 15 razy, a ten sobie tańczy z dezodorantem! W ogóle te tandetne zwolnienia i efekty specjalne były tyle samo nie uzasadnione co beznadziejne."
STOP ! Zaraz ! Gdzie my sie zapedzilismy ??
Czy juz sama koncepcja biegania samotnie po miescie bez ŻADNYCH super mocy, nie jest wystarczajaco zalosna ? Czy idac tym tropem jestes w stanie przyznac ze sama postac Batmana (z którym ulubione komiksy równiez wymieniles) nie jest beznadziejna ??
Który normalny facet uganialby sie sam (ewentualnie z kompanem) za bandziorami, nie ryzykujac chocby kulki w leb ze zwyklej snajperki ? (vide: Cap America, Batman) Wiecej ! Cala banda Strazników oprócz Dr. M, mogla by isc na odstrzal przy pierwszej mocniejszej akcji w realu.
Czemu tego sie nie uczepisz ?
Wkurzal cie slow motion ?
Ja sobie niewyobrazam jakby ta scena wygladala bez zadnych filtrów i zwolnien. To by dopiero byla tandeta ! Z pewnoscią widziales jak wygladają takie "momenty" zza "zza kadru"
Efektownosc, efektownosc i jeszcze raz efektownosc. Gówno mnie obchodzi realnosc w tego typu produkcjach, bo inaczej mnie tez
zalala by taka żółć.
"Co do gry aktorskiej, już się wypowiedziałem – takowej w tym filmie po prostu nie ma."
Jak zwykle gratuluje "obiektywizmu"
Porównaj sobie chociaz jak wygladała "gra" np w Grindhousie Rodrigeza, American Pie itp Wiem ze to pastisz, ale prosze nie wmawiaj nikomu ze twoja opinia jest najtrafniejsza a przy tym nadal (gulp) obiektywna. (troche pokory chłopcze)
"Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę , że Kryzys kubański potwierdził tylko to co mówię. Bo widzisz, Stany TYLKO I WYŁĄCZNIE zagroziły wojną, jeśli ZSRR dostarczy rakiety na Kubę, i statki po prostu zostały zawrócone. Świat był wtedy bezpieczniejszy niż jest obecnie. A zimna wojna to mit."
Zadalem ci proste pytanie czy masz na mysli historie rzeczywista czy wg Moora ?
Kryzys Kubanski to jedynie przyklad istnienia tego typu zagrozenia. Ani ty ani ja prawdopodobnie nigdy nie dowiemy sie jak naprawde wtedy wygladala sytuacja w Pentagonie i Moskwie. Jak wspomnialem mojemu ojcu przedluzono wtedy sluzbe wojskowa (mysle ze domyslasz sie dlaczego) czy slusznie czy na pokaz, Tego sie nie niestety nie dowiemy do konca Nigdy.
Ten watek uwazam za zamkniety, bo to jak przekonywac sie nawzajem czy Stan Wojenny byl konieczny, czy nie.
"Postać Dr. Mahattana w filmie zmieniła bardzo dużo – Rosjanie rzekomo czuli się zagrożeni i dlatego prowadzili agresywną politykę. Oglądaj dokładnie film."
Spoko, ogladalem uwaznie i widzialem chociazby ten artykul z gazety oraz rozmowy Nixona w Pentagonie.
Moze i byl to słaby argument do wojny, ale zarówno "to" jak i finał na Karnaku, jest w tym obrazie Tylko ŚRODKIEM WYRAZU, tj i pstrokate stroje, doskonale kontrastujace z dwulicowa psychika ich wlascicieli.
O Dr M nic juz nie napisze, bo juz mi sie nie chce. Sorry walkower :P
Podkresle tylko ze nie powinienes bawic sie w psychologa ani wystawiac Jedynej Słusznej diagnozy.
Ja podalem tylko swoja kontr argumentacje, moze i błędną, ale "obiektywny" rozmówca ją takze powinien brac pod uwage.
Pozdrawiam
Przeczytałem połowę twojej wypowiedzi, i powiem wprost. Dalej nie chciało mi się czytać. Jeśli chcesz ze mną dyskutować, to postaraj się chociaż o jeden logiczny argument. A jeśli nie masz zamiaru się wysilić, to chociaż nie pisz tak długich tekstów. Tak samo nie cytuj mnie w kółko - bo jest to nieuzasadnione - gdyż bardzo dobrze wiem co wcześniej napisałem.
I powiem wprost. Ta żałosna przemoc w Watchmenach - była po prostu dziecinna i śmieszna. Jak powiedziałem, na dzieciaku może to zrobić wrażenie, ale na dorosłej osobie - nie. Głównie dlatego, że była całkowicie nieuzasadniona i wyglądała niesamowicie sztucznie. Cały ten film wieje SZTUCZNOŚCIĄ. I to nawet nie taką zamierzoną/stylową. O nie, nie!
Chcesz film, w którym przemoc gra główną rolę i jest niesamowicie MOCNA? Polecam Titus (polski: Tytus Andronikus). Niesamowity film, na podstwie dramatu Shakespeare'a . Przemoc wyniesiona jest tam do rangi mistycyzmu. Kilka scen było tak mocnych, że aż coś w głowie mi się coś robiło... Szczególnie scena z córką Tytusa... tego chyba nigdy do końca swego życia nie zapomnę...
Na przyszłość... nie broń czegoś czego obronić się nie da. W komiksie Moore'a jest pełno nieścisłości/niedociągnięć i błędów. To jest zwykły fakt. I zamiast pisać bezsensowne, długie komentarze, po prostu się nad tym zastanów.
Chociażby:
-Sin City - cała seria
-Batman: Rok pierwszy - millera
-Return of the dark knight.
-Batman: The killing Joke
-Batman: The long Halloween
-Batman: Halloween.
-300 - millera
-Hellboy
-Pierwsze komiksy z Lobo (Bisleya)
-Batman black and white (obie części).
-Akira
-Appleseed - był dobry ale nie pamiętam dlaczego tylko do połowy serii był wydaby.
-Sandman
-Spawn - gdy był wydawany na normalnym papierze, po 60 stron czy coś. Mam z 20 - 30 numerów i przestałem dalej kupować.
-Aliens: Labirynt
-Aliens: Anioły Apokalipsy
-Aliens: Widmo
Szanowny Janku bez owijania w bawelne wprost piszesz , ze w filmie wogóle nie ma tego mroku i klimatu co w orginale. Ok. Przyznam ze w kwestii komiksu jestem zielony, ale w konfrontacji z obrazem o którym przed seansem nie wiele wiecej wiedzialem, po seansie ... czuje sie Błogo.
Postac Komedianta zostala wg mnie zagrana fenomenalnie, równiez z racji tego ze nie odtarzal jej zaden mega popularny aktor. Moze i nie jest to ta sama liga co w komiksie, ale i tak "dawała rade".
Podobnie Roscharch. Smutne ze i jego oceniasz tylko przez pryzmat orginału.
Jego dzienniki, narracja, hipnotyczny głos, wreszcie elektryzujaca scenka na stołówce i w chacie mordercy. Wszystko to połączone z finałowym twistem na koncu filmu trzymalo za mordy wiekszosc osob na mojej sali. (nie koloryzuje)
Nie czules zadnego napiecia ? Ok. To twoja SUBIEKTYWNA opinia.
Tak jak merytoryczne i wyczerpujace uwagi na temat słabej muzyki, efektów, zdjec, aktorstwa itd.
Żywie tylko nadzieje ze nie uwzgledniles jej podczas wystawiana swojej ostatecznej oceny. He ? :>
Uwagi na temat bezsensownej golizny przemilcze, bo tylko niedojrzaly (lub zakompleksiony) czlowiek moze wysmiewac sie z nagosci osoby, która wyglada niczym "posagowe" greckiego bóstwo.
(Miał moze wg ciebie zalozyc gatki, aby obnizyc granice wiekowa ? O nie ! :D)
"A teraz wisienka na torcie"
Co to wogóle za akcja z "obiektywną oceną" ?
To taka wogóle istnieje ? LOL Gdzie ja sie uchowalem w tym czasie ? To juz tandecie w stylu: Scary Movie 3, American Pie: Wesele, nie potrafiłbym wystawic uczciwie "obiektywnej oceny" rzedu "3-4/10"
Moze z racji tego ze taka nie istnieje ?
Dla oddania honoru, wiedz ze uwazam cie za bardzo Inteligentnego ale jednak "Wyrafinowanego" forumowicza. Doskonale pamietam jak swietnie poradziles sobie z niejakim "najmądzrzejszym z najgłupszych" na forum FMJ i przyznawalem ci wtedy w duchu racje. Nie zmienia to jednak faktu ze najwyrazniej lubisz byc po prostu kontrowersyjny niczym K. Wojewódzki w "Mam talent" i cieszyc miche z co bardziej nadpobudliwych forumowiczów.
Hektolitry pogardliwych i nierzadko bezsensownych wypowiedzi z calą pewnoscią muszą dostarczac ci takich bodźców. Cóz ... Twój wybór.
Mimo mojej nieco sarkastycznej wypowiedzi serdecznie pozdrawiam i zycze dalszych sukcesów w "zjednywaniu sobie ludzi" ;)
Peace
Cała postać Manhattana w filmie była beznadziejnie zrobiona. Począwszy od jego głosu, mimiki, ciała – które wyglądało maksymalnie sztucznie. I nie wiem jakim sposobem możesz porównywać ciało manhattana do antycznych rzeźb! Toż to się nie umywa do starożytnych dzieł sztuki! I jak już powiedziałem nic nie mam do nagości i przemocy, jeśli jest odpowiednio uzasadniona. W komiksie była. A Big Blue chodził na golasa, ale nie było to tak bezsensownie eksponowane jak w filmie. Większość scen była od pasa w górę.
Co do Rorschacha. On w filmie był zwykłym SOFTEM! Scena w domku porywacza była żałosna. I jak mu wbił ten nóż w łeb to chciało mi się śmiać. Scena z podpaleniem policjantów za pomocą dezodorantu – śmiech! Przecież ta scena w ogóle się kupy nie trzymała! SWAT by go zastrzelił 15 razy, a ten sobie tańczy z dezodorantem! W ogóle te tandetne zwolnienia i efekty specjalne były tyle samo nie uzasadnione co beznadziejne. Co do gry aktorskiej, już się wypowiedziałem – takowej w tym filmie po prostu nie ma.
-Istnieje obiektywna ocena. Problem w tym, że ludzie nie wiedzą która to jest.
PS
I proszę. Nie porównuj mnie do tego zasuszonego, obrzydliwego kretyna – Wojewódzkiego. A uciecha z wyjątkowych głupot pisanych przez niektórych userów, jest tylko skutkiem ubocznym mojej działalności.
Dla mnie glos Doktora brzmial bezpretensjonalnie. Sluchajac go nie czulem tego ludzkiego pierwsiastku, brzmial kojaco i specyficznie, niczym glos Mesjasza, osoby nadludzkiej, odleglej od ludzkosci persony.
Mimika i ruch byly dla mnie naturalne, nie postrzegalem tez jego wygladu jako wyjatkowo sztucznego czy pstrokatego. Nie znam innego osobnika, którego wyglad na srebrnym ekranie moglby z nim kontrastowac.
"Big Blue chodził na golasa, ale nie było to tak bezsensownie eksponowane jak w filmie. Większość scen była od pasa w górę."
Twierdzisz ze jego nagosc w odroznieniu od komiksowego wizerunku wygladala zalosnie. Zapominasz chyba , ze medium filmu rzadzi sie nieco innymi prawami niz na papierze.
Czego sie spodziewales ?
Ze wszystkie sceny z jego udzialem beda celowo ukazywane Tylko "od pasa w góre" ?
Poszczególne ujecia scen; przyblizenia i oddalenia kadru, wszystko to było ukazane, jak gdyby kwestia jego nagosci nie istniala dla widza. Dla mnie tak bylo. Nie wyobrazam sobie aby za kazdym razem kamera "robila wyjatek" zatrzymujac sie w "strategicznych punktach", co by przypadkiem nie porazic mnie widokiem jego "wyposazenia".
To by dopiero bylo sztuczne ! ;/
Porównalem image Doktorka do "Posągowego" bóstwa", z racji obojetnosci jaką jego nagosc we mnie wzbudzala, nie ja pierwszy zreszta, ale na pewno "zdrowiej" niz co poniektórzy. Równie naturalnie ale za to erogennie wygladala scena Puchacza ze Zjawą.
"Istnieje obiektywna ocena. Problem w tym, że ludzie nie wiedzą która to jest."
Rozumiem ze ta obiektywną ocena nalezy wlasnie do Ciebie ?
PS.
Za porównanie do K.W. wybacz, ale wlasnie taki typ traktowania rozmówców wyczulem nierzadko u ciebie. Nie przecze, nierzadko słusznie.
PS. 2
Problem w tym ze osóby, które podpisaly sie pod trescia twojego tematu (nierzadko wystawiajac przy tym jedyną słuszną ocenę "1/10"), to w wiekszosci bezrefleksyjni ignoranci, spodziewajacy sie kolejnego przeladowanego akcą i tepym patosem
Spidermena 3, tudziez innej Fantastycznej Czworki. A opinii takich ludzi nie mozna brac powaznie.
Pozdro
janko, potwierdziłeś, że sam nie wiesz o czym mówisz, szukając argumentów na siłę, nie potrafiłeś nawet odpowiedzieć na zadane pytania.
"Ozymanides i jego plan zjednoczenia ZSRR i USA, przez wysłanie martwego potwora do Nowego Jorku i w tajemniczy sposób - wcześniej nie napomknięty w fabule zabicie połowy miasta i wywołanie szaleństwa... pomysł z potworem jest dziecinny."
he, chyba jesteś ślepy, urywki akcji-potwora-misternego planu przeplatają się przez dosłownie CAŁY komiks, w małych fragmentach, migawkach, aby w końcu stworzyć większą, logiczną całość.
" przepowiednia Armagedonu spowodowanego 3 wojną światową. Prawda jest taka, że świat był wtedy bezpieczny jak nigdy dotąd. A bezpieczeństwo gwarantowały głowice nuklearne po obu stronach. USA i ZSRR ...
"
Jak już ktoś rzekł, trzeba mieć dosyć minimalny poziom percepcji, ażeby zauwązyć iż w komiksie to Ameryka wygrała w Wietnamie i jest to absolutnie ALTERNATYWNY, FIKCYJNY bieg historii.
Potwierdziłeś tylko, że starasz się znaleźć dziurę w całym, a komiks przejrzałeś w 15 minut, w pośpiesznym poszukiwaniu jakichkolwiek kontrargumentów. Intelekt się kłania, do tego jesteś megalomanem.
Jestem w stanie zrozumiec wiele, ale opinii typu "gra aktorska w zasadzie nie istnieje" wprost mnie rozwalają.
Ciekawe co Janek powiedzial by na temat aktorstwa w filmach typu XXX, czy Szybcy i Wsciekli ?
Ze grali tam statysci ? xD
Doszukiwanie sie za wszelka cene braku realizmu i nie logicznych posuniec w obrazach typu "Strażnicy", uwazam za absurd. Wiekszosc elementów tego obrazu stanowi jedynie Środek Wyrazu. Taka jak i w Sin City.
Tandetny image Puchacza, Ozziego i Zjawy, moze nawet i Doktorka to Tylko kontrast dla ukazania ich zlozonych charakterów.
Film z pewnoscia nie umywa sie do komiksu pod wzgledem psychologii postacie. Pytanie kogo to obchodzi, skoro 9 na 10 osób na seansie nie miala wczesniej nic wspólnego z seansem.
Współczesne kino wbiło nam do głowy ze i ludzie w kiczowatych wdziankach miewaja ludzkie problemy:
- sprowadzają gumowe uszy z Chin
- są eksmitowani za nie zaplacony czynsz
- rozwoza pizze i maja dylematy moralne
Nigdy jednak wczesniej demitologizacja amerykanskich herosów nie byla ta dosadnie i bezkompromisowo ukazana.
Ten film przetarl szlak i choc kontrowersyjny, nierówny, nie pozbawiony w koncu i wad. Filmowi "Straznicy" Snydera sa dla wspólczesnych adaptacji komiksowych niczym katedra Notre Dame dla gotyckiej architektury.
Ja juz tylko czekam na obrazoburcza adaptacje
"LOBO powraca"
ZłO
Pytanie kogo to obchodzi, skoro 9 na 10 osób na seansie nie miala wczesniej nic wspólnego z komiksem.*
Ku*wa dlaczego na FW nie ma opcji edycji :P
TheGarbageDump
Poruszę tylko jeden wątek, bo nie chce mi się do ciebie pisać.
W rzeczywistości, Amerykanie przegrali wojnę w Wietnamie. Czy to coś zmieniło? Odpowiedz: nie.
Kolejne pytanie. Dlaczego Amerykanie wysłali swoje wojska do wietnamu i rozpoczęli w ogóle wojnę? Ponieważ wielkie korporacje (kontrolujące Johnsona) z USA chciały zarobić na sprzedaży wojskowego sprzętu. Nie miało to jednak żadnego wpływu na zachwianie globalnej równowagi między USA i ZSRR.
Ja mam jednak nadzieje, ze w koncu zechce ci sie odpowiedziec odnosnie wątku:
"przewijania sie motywu potwora przez cala fabułe"
TheGarbageDump'a :>
Prosze bardzo. Moja odpowiedz brzmi:
TGD nie miał racji. Wątek potwora występuje tylko w ostatnich dwóch częściach - 11 i 12. Wcześniej tylko w 10 rozdziale, jest krótka wzmianka w jednym jedynym kadrze: dwa zdania o jakimś ludzkim mózgu - ale to nie ma najmniejszego (powtarzam! Najmniejszego) sensu dla czytelnika. I o to właśnie mi chodzi. Tak więc TGD mówiąc o wątku potwora przewijającym się przez cały komiks, po prostu: kłamał/zmyślał/nie pamiętał.
A nie wspominałem o tym wcześniej, bo uważałem to za oczywiste.
"Ludzie wychodzili w połowie filmu..."
Kolejny powód, żeby nie podążać za plebsem...
nie ma racji po prostu takie debilne i upośledzone patałachy jak ty wychodzą w trakcie seansu hahaha zaśmiałbym się tobie w twarz ale nie bedę próbował bo śmierdzi to bie z niej jak z obornika, knuraku tępy kłi kłi won do gnoju hehe, lubie czytać komenty takich zjebów genetycznych bo uzewnętrzniają oni swoją bezrozumnośc i próbują ja zamaskować swoimi bezpodstawnymi i nie mającymi racji bytu w rzeczywistości argumentami, chłopie weź lepiej cos na przeczyszczenie i idź na Gulczasa a nie piszesz pierdoły o zajebistym filmie, nie podoba się to won do gnojówki gdzie twoje miejsce KTO MNIE POPIERA ŻE JANKO TO WYWŁOKA I MĘSKA PROSTYTUTKA NIECH SIĘ PODPISZE PODE MNĄ HEHE :)
Ja sie podpisze, ale twojej opinii nie podziele ;)
To ze nie zawsze przepadam za jego "tfurczoscia radosna" oraz nierzadko stronniczego postrzegania danych aspektów filmów, nie znaczy ze powinienes znizac sie ponizej jego poziomu.
Jesli jeszcze nie zauwazyles, Janek karmi sie takimi wyszukanymi komentarzami co powyzszy i wierz mi predzej czy pozniej to ty opuscisz to forum podku*wiony ;)
Ja film ocenilem na mocne "8/10", ale z racji calej masy bezkrytycznych kretynów dajacych "1" dla zasady, tudziez zawiedzonych, ze nie byl kolejny przeladowany efektami i plastikową akcją, obraz o super nieskazitelnych bohaterach, podwyzszylem na "10".
Czy slusznie ? Rownie nieslusznie co tamci pozostali.
Ale przynajmniej nie z ignorancji.
Ignorancją jest wystawienie oceny 10/10 tylko dlatego, że inni wystawiają temu filmowi 1/10 - ponieważ według nich na taką ocenę zasługuje. Ile ty masz lat człowieku? Tak czy siak pachnie mi to wszystko 'Znawcą'. Masz taki sam 'styl' i 'argumenty'.
Ty jesteś gorszy od ludzi, którzy z przekonania wystawiają Watchmenom 10/10. Takich ludzi szanuję - jeśli nie piszą totalnych bzdur...
ps
Naprawdę, polecam ci jakieś kurs czytania ze zrozumieniem.
Ignorancją jest wystawianie oceny 1/10 nie wiedzac na co sie poszło, a potem obrzucanie błotem danego obrazu tylko dlatego ze: "bylo w nim za mało akcji", "spodziewalo sie bardziej kozackich strojów", "Spidermen/FF byly duzo lepsze a sie tak nie dluzyly", "Wolalo by sie elektronike albo pop zamiast Hendrixa i Dylana" ...
Film zasluguje dla mnie na mocne 8, ale moja ocena prawdopodobnie pojdzie w góre przy powtórnym seansie/ewentualnie nawet i na "10", przy okazji wersji rozszerzonej.
Ty natomiast jestes lepszy od ludzi, którzy z zawodu nad powyzszymi aspektami wystawiają Watchmenom 1/10. Takich ludzi nie szanuje bo piszą totalne bzdury ...
Parafrazaująć eksperta:
"Naprawdę, polecam ci jakieś kurs czytania ze zrozumieniem."
ps.
A teraz wisienka na torcie:
"-Istnieje obiektywna ocena. Problem w tym, że ludzie nie wiedzą która to jest."
Rozumiem ze ta ocena nalezy Wlasnie do ciebie ?
Przepraszam bardzo! W tym filmie, WŁAŚNIE było za dużo elementów kina akcji! Właśnie o to tu chodzi! I żeby jeszcze to była dobra akcja! A nie jest! Stąd rozczarowanie wielu ludzi, którzy nic wcześniej o tym filmie (komiksie) nie wiedzieli. Plus... to były lata 80-te! Elektronika i pop oddają kolorowy/neonowy styl tej epoki.
Co do innych ludzi. Ja się im nie dziwię. Po trailerze sam uważałem, że to będzie super film akcji. Pogodziłem się z utraceniem głównych założeń komiksu na rzecz maksymalnej rozrywki. Pomimo to, jak już wcześniej powiedziałem, Snyder nie był nawet wstanie zapodać trzymających w napięciu scen akcji. To wszystko uderza sztucznością i niechlujstwem (chodzi o pracę Snydera).
Reklamując watchmenów, pisali w zwiastunach 'film WIZJONERSKIEGO reżysera 300'. Nawet gdy miałem nadzieję związane z tym filmem, miałem niezłą brechtę z tego tekstu. Nie byli wstanie napisać czegoś rozsądnego o snyderze - bo ten ani nie ma dorobku reżyserskiego, ani doświadczenia, a sam praktycznie niczego nie wymyślił... to napisali o nim, że jest WIZJONERSKI. Śmieszne.
'Ignorancją jest wystawianie oceny 1/10 nie wiedzac na co sie poszło' - wyjątkowo słaby argument. Tak brak w nim logiki jak i zamierzonego sensu -który chciałeś zawrzeć w tym zdaniu a ci nie wyszło.
prosty przykład. Gdy pierwszy raz oglądałem Matrix (jedynka), nie wiedziałem nawet o czym jest ten film. A jednak mi się spodobał. Nie trzeba wiedzieć, na co się idzie do kina, żeby docenić dany obraz. No ale Watchmen nie dorasta do pięt Matrixowi - pod jakimkolwiek względem.
Ps
Niekoniecznie. Ta ocena może należeć do ludzi, którzy podają logiczne i racjonalne argumenty.
Wszystko ladnie pieknie z tym ze:
Wiesz wiekszosc osób które sie tu wypowiadaly i daly "1" twierdzi ze akcji bylo stanowczo za malo. Jesli twierdzisz inaczej przypuszczam ze jestes w mniejszosci (dotyczy osob którzy czytali pierwowzór)
Ty preferujesz pop/elektronike ja zlewam ja ciepłym moczem. (no w wiekszosci) Rod Stewart, Iron Maiden, Metallica, Kiss to tez lata 80' ale nie oczernialem rezysera ze ich nie uslyszalem. Ot klania sie gust:
"The Sound Of Silence" to przepiekny kawalek, ktory zauroczyl mnie juz w "Absolwencie" i idealnie podpasowal do sceny pogrzebu.
Podobnie "Times they are a'changin" Dylana w intrze nadawal mu wprost nostalgiczny klimat.
Text Hendrixa tez dawal rade. Zeby oddac honor Hallelujah i budapesztanski chór z koncówki byly dla mnie totalnie chybione.
Jezeli piszesz ze "muza-slaba" to miej honor stwierdzic ze to tylko i wylacznie TWÓJ SUBIEKTYWNY GUST.
A tak byles "obiektywny". Masz sie za jakiegos guru, zeby twierdzic co jest Obiektywnie dobre a co zle ??
Bez urazy ale to megalomania "zmeczona sławą gwiazdo filmwebu".
Tez uwazam ze Matrix jest lepszym filmem od Strazników. Ale tez obydwa te obrazy sa w swiecie kinematografii czyms zupelnie nowym i chwala ich rezyserom za to.
"Film WIZJONERSKIEGO reżysera 300" równiez mnie rozwalil.
"Ignorancją jest wystawianie oceny 1/10 nie wiedzac na co sie poszło" Faktycznie slabo mi wyszedl.
"Ignorancją jest wystawianie oceny 1/10 spodziewajac sie kolejnego prostego filmu o amerykanskich super bohaterach, nie czytajac o nim wczesniej zadnych informacji.
Wierzysz w trailery ? Gratuluje. Ja na nowego "Volviego" wole sie tak po nich nie napalac.
Pewna moja znajoma "obiektywnie" stwierdzila ze Matrix mial beznadziejne efekty specjalne.
Muza tez byla kiepska bo ona woli samo techno.
Cóz dobrze ze chociaz ona nie posiada internetu ...
"Ta ocena może należeć do ludzi, którzy podają logiczne i racjonalne argumenty."
Z tym sie zgodze z tak niską oceną dla jakiegokolwiek filmu który dopuszczono do kin juz niekoniecznie.
Naucz się czytać matole. Ja nie wyszedłem z seansu. A jeśli mnie pamięć nie zawodzi, jeszcze nigdy nie opuściłem sali przed końcem filmu...
Hymm, jeśli lubisz czytać komentarze 'genetycznych zjebów', to zapewne uwielbiasz czytać w kółko, to co sam napisałeś... takie samouwielbienie nadaje się do leczenia.
Janku ... Janku ! Nie sadzilem ze zaatakujesz mnie tak banalnie wypytujac o wiek :> Ale ja nie o tym.
Ok bedzie "zwiezle".
Odpowiedzialem ci dlaczego Ozzy zostawil swoje rzeczy na wyciagniecie dla "kazdego" wlamywacza.
Jego plan byl juz finito, wszelkie gierki nie mialy juz znaczenia. To tak wg mnie. Ale ok moze i to niedopatrzenie, Dla mnie bez znaczenia(tj. zagadnienie czy zagrozenie nuklearne byloby realne czy nie), cala akcja zmierzala jedynie do "problematycznego" happy endu.
WIEKSZOSC fabularnych "niedociagniec", ktore ty uwazasz za wady ja poczytuje jedynie jako SRODEK WYRAZU.
W obrazach typu Watchmen realistycznosc jest tyle wazna co w Sin City.
RÓŻNICA: miedzy MOIMI a TWOIMI pogladami polega na tym ze ja jestem w stanie czasem przyznac drugiemu rozmówcy racje, natomiast z twoich wypowiedz na kilometr bije stronniczosc i pretensjonalna żółć wylewana na co glosniejszy obraz.
NAGOSC: Twierdzisz ze w orginale, wiekszosc scen z DR. M.
byla ukazywana subtelniej(bo od pasa w góre)
Nie wyobrazam sobie zeby taka samo mialo byc w filmie.
Ruchome ujecia kamery to nie to samo co obrazkowe scenki. TAKA "Auto-Cenzura" byla by dopiero zalosna.
Tylko zakompleksiony czlowiek moglby zwracac uwagi na jego pałe. Reżyser postawil na naturalnosc tych scen i chwala mu za to.
Do kwesti na temat SWAT i Roscha odsylam jednak do mojej dluuugiej wyp. To tak odnosnie realistycznosci adaptacji.
Titusa widzialem i bardzo mi sie podobal.
przyznaje ci tez racje:
Na przyszlosc daruje sobie wklejanie cytatów.
Tylko zakompleksiony czlowiek moglby zwracac uwagi jedynie na jego pałe.*
Pieprzony brak edycji.
Co do pały. Masz Terminatora 1/2/3. Na początku każdego z nich Ulubiony blaszak ludzkości, jest nagi. Sceny są niesamowicie klimatyczne i mroczne. A jednak pały nie widać! Dlaczego? Bo nie ma najmniejszego sensu jej pokazywać! Po prostu! Brak sensu! Dlatego w watchmenach - jej eksponowanie i swobodne powiewanie jest ŻAŁOSNE. Ale to tylko jeden z przykładów całkowitego upadku sensu w tym filmie.
Co do realizmu... Tu również się mylisz! Ale to dlatego bo desperacko starasz się obronić swój punkt widzenia. Tak komiks jak i film miały założenia stworzyć realistyczny świat, z bohaterami, w których można uwierzyć. Problem w tym, że Moore tego dokonał, a Snyder na tym poległ. I jak powiedziałem, w REALIZMIE tkwi potęga (tego) KOMIKSU!
A i ja zawsze przyznaję rację temu, który ją posiada. Proste?
Ps
Skoro podajesz dziecięce argumenty, to po prostu o tym mówię. To nie moja wina, tylko twoja.
Ok. Ile czasu mamy okazje ogladac Arniego nago ? Pierwsze 4-5 min filmu ? Takie celowe wymijanie "newralgicznych punktów" przez caly film bylo by dopiero absurdalne;(Czesiek wyzej z ta kamerą bo juz widac jaja !) Żałosne.
Ciebie takie ukazywanie smieszylo/ mnie ni grzalo, ni ziebiło. Koniec kropka na temat jego pisiorka.
Co do realizmu; Czy Moore jakos lepiej uzasadnil "niechlujstwo" Ozziego ? Rzeczywistą realnosc zagrozenia nuklearnego ? (tj gdyby takiego cos mialo miec miejsce w rzeczywistosci) Jesli tak przyznaje sie do winy.
Moja odp. znasz ale widze ze nierzadkie jest ci wymijanie co trudniejszych zagadnien. A tak za dluuuugi text. Mój bład, wkleje najw. aspekty, zmiazdz mnie;
"Scena z podpaleniem policjantów za pomocą dezodorantu – śmiech!
Czy juz sama koncepcja biegania samotnie po miescie bez ŻADNYCH super mocy, nie jest wystarczajaco smieszna ? Czy idac tym tropem jestes w stanie przyznac ze sama postac Batmana nie jest bezsensowna ?
Który normalny facet uganialby sie sam (ewentualnie z kompanem) za bandziorami, nie ryzykujac chocby kulki w leb ze zwyklej snajperki ? Wiecej ! Cala banda Strazników oprócz Dr. M, mogla by isc na odstrzal przy pierwszej mocniejszej akcji w realu.
Czemu tego sie nie uczepisz ?
No ja tez "zaluje" ze nie zrobili z tego "drugiego Leona Zawodowca" Efektownosc, efektownosc i jeszcze raz efektownosc. Gówno mnie obchodzi realnosc w tego typu produkcjach, bo inaczej mnie tez zalala by taka Żółć.
"Co do gry aktorskiej – takowej w tym filmie po prostu nie ma."
To co powiesz na temat gry aktorskiej w takich: Za szybcy za Wsciekli, XXX itd ? Ze grali statysci ?
Wcale nie musze znac komisku aby wiedziec ze taki sku*wiel Komediant na skutek swoich dosw. z ludzmi stal sie ich krzywym zwierciadlem, co wiecej i tak mi sie bardzo podobal (kojarzyl mi sie z R. Downey Juniorem z Iron Mana)
Cala scena u psychologa równiez wymiatała. Szkoda ze w porównaniu do komisu te postacie sa "softem", ja i tak czulem sie blogo.
Nie win mnie ani tych którzy podzielaja moją opinie,
w koncu to nie my jestesmy tu "obiektywni".