Takim napisem zaczyna się film. I nie tylko dlatego, że jest oparty na faktach, a przede wszystkim dlatego, że świetnie pokazuje dwulicowość postaci i ostry podział na "ja" publiczne" i "ja" prywatne. Na zewnątrz świętoszkowatość, a w środku kipiąca frustracja i niewypowiedziany nigdy gniew na cały świat.
Trudno nie...
Ta historia wydarzyła się naprawdę. Gladys Moss, policjantka która rozwikłała tę sprawę istniała naprawdę ale w rzeczywistości była biała.
Do dziś w miasteczku Littlehampton jest ulica jej imienia.
https://westsussexrecordofficeblog.com/2024/02/20/what-happened-in-littlehampton -in-the-1920s/
Czy to wielkie kino? Nie. Odkrywcze? Nie. Czy daje chwile wytchnienia? O taaaak. No i Olivia Coleman, i duzo naprawde brzydkich wyrazow w zabawnych , nowatorskich palaczeniach.Jak to w tytule ktore jest ulubionym glownej bohaterki.
Angielskie kino w stylu ramotowatym nieco ale przywolujace...
BRAWA dla tłumacza filmu
i dla Olivi Colman ale to wiadomo
świetne kino, do oglądania tylko w kinie! z ludźmi obok, którzy zaśmiewają się na cały głos
Fajnie będzie tym razem zobaczyć obok siebie Jessie Buckley i Olivię Colman, bo choć obydwie grały już w ukochanej przeze mnie CÓRCE, to na ekranie ani razu nie pojawiły się jednocześnie ;)
Śmiałam się prawie bez przerwy, ale za moim śmiechem czaiła się jednak gorycz wynikająca z okropnego traktowania członków własnej rodziny, kobiet, hipokryzji, świętoszkowania, pochopnych i krzywdzących ocen. Film smakuje, jak beczka miodu z łyżką dziegciu. Życiowy, prawdziwy. Aktorsko wspaniały. Specyficzne poczucie...
więcejNiby wszystkie fragmenty tego filmu technicznie trzymają poziom, ale są posklejane w całość pisanym pod tezę scenariuszem i prostacką reżyserią tworząc razem nieznośną agitkę.
Z zabawnych kiksów to w całej polit-poprawności oberwało się murzynowi, który wychodzi na nieogarniętego pierdołę, który żyje na garnuszku...
Uwielbiam brytyjskie kino. Wspaniały klimat, humor oraz wciągająca intryga. Niesamowicie dobrze odegrana rola wulgarnej imigrantki z Irlandii. Film oglądałem z niesamowitą przyjemnością. Myślę, że produkcja warta polecenia. Nie dla każdego będzie to oczywiście 8 na 10 ale ta ekranizacja ma coś w sobie co angażuje...
Ciekawa historia, która została zmarnowana przez feministyczną propagandę wbijaną do głowy młotkiem. Dialogi konstruowane tak, jakby reżyser chciał Ci powiedzieć "Tylko nie przegap jak bardzo kobiety były źle traktowane!!! Zauważyłeś? NA PEWNO ZAUWAŻYŁEŚ?!!! TAK? No to możemy lecieć z akcją dalej"
Bez tych zabiegów i...
Doprawdy? To może jeszcze do tego romantyczna? "Wredne liściki" to mroczny dramat doprawiony odrobiną angielskiego humoru, ale dewastujący poziom patologicznej "normalności" powoduje, że ciężko jest się uśmiechnąć nawet w tych nielicznych komicznych momentach. Ale rozumiem tych, co rechotali przez cały film, widząc w...
więcejJak dla mnie film bardziej smutny niż śmieszny. Strasznie mi było żal głównych bohaterek. Po obejrzeniu trailera spodziewałam się super zabawnej komedii a z kina wyszłam ze łzami w oczach.. Jeżeli kogoś interesuje taka tematyka feministyczna to Jessie Buckley grała też w Women talking, tylko to już jest dramat. Tak...
Powiedziałbym że film jest sympatyczny, dosyć fajna historia, trochę zbyt przerysowany ale całkowicie pozbawiony możliwości imersji gdy na siłę wpychane są osoby czarnoskóre mimo że to film teoretycznie kostiumowy. Sędzia, sąsiadka, konkubent. I każdy to ogląda i widzi i każdemu nie pasuje ale udajemy że to naturalne...
więcejWidać w UK już propaganda idzie na całego. Film opowiadający konkretną historię, która działa się w konkretnym miejscu i czasie, ale propaganda, że przybysze z innych kontynentów zajmowali dane pozycje społeczne od dawna jest wciskana na całego. Pytam po co i dlaczego czarny sędzia, skoro pierwszy czarnoskóry sędzia w...
więcej