PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10030489}
7,5 89 tys. ocen
7,5 10 1 89308
6,7 46 krytyków
Znachor
powrót do forum filmu Znachor

Wielu wypisuje o nieścisłościach historycznych w filmie, ale (moim zdaniem) nie zawsze trafnie. Ale o ile film uważam za dobrą, współczesną adaptację "na motywach" (która jest solidna i odczytuje książkowe wątki na nowo), to jednak kilka błędów jest.
1. Czemu dr Pawlicki porusza się ambulansem, a nie prywatnym pojazdem? Takie samochody były na wyposażeniu dużych szpitali, ale lekarz z prywatną praktyką na pewno by takiego nie miał.
2. Telefon z Radoliszek do Lozanny był kuriozalny i niemożliwy w latach 30. Z tego co się orientuję już rozmowy międzymiastowe (np. z Warszawy do Krakowa czy coś takiego) były kosztowne i mogły wiązać się z pójściem do publicznej rozmównicy. Telefonować "bez przeszkód" dało się w zasadzie tylko w obrębie jednej miejscowości. Telefony nie działały tak jak obecnie, większość rozmów była kontrolowana przez telefonistki w centrali. Na takie odległości porozumiewano się telegramami albo w ogóle pocztą. Może się mylę, ale na 99% wykonanie takiej rozmowy w Radoliszkach byłoby fizycznie niemożliwe. W wielu amerykańskich filmach z lat 30. bohaterowie pomiędzy miastami porozumiewają się właśnie telegramem.
3. Skąd Czyński wytrzasnął tyle owoców morza na wsi? Owszem w II RP można było wiele kupić, znacznie więcej niż w PRL, ale nawet dzisiaj, A.D. 2023 na wsi gdzieś pod Radomiem zorganizowanie świeżych owoców morza w takiej ilości i rozmaitości byłoby raczej średnio możliwe (szczególnie biorąc pod uwagę obecność lodówek, a raczej ich zupełny brak). Poza tym to trochę mit, że tak jadała arystokracja w tamtych czasach. Owoce morza nie były aż tak popularne wśród elit jak myślimy. Bardziej realistyczne byłoby gdyby Czyński zorganizował np. raki, które były popularną potrawą wyższych sfer w II RP i były powszechnie dostępne z uwagi na lepszą niż obecnie jakość wód.
4. Widać, że jeśli chodzi o wystroje urzędów to twórcy się średnio postarali. W końcówce lat 30. na ścianach powinny być (obok godła) portrety prezydenta Mościckiego, Piłsudskiego, czy Śmigłego-Rydza. Na stole sędziowskim w przedwojennej Polsce obowiązkowo stał krucyfiks. I jeszcze kilka innych małych drobnostek. Trochę to razi, mnie brakowało też jakichś większych elementów epoki, jak plakaty, reklamy, czy coś w tym stylu. W "Vabanku" Machulskiego zagrało to świetnie, tutaj tego zabrakło.
5. Stroje są raz przyzwoite, a innym razem kompletnie niezgodne z epoką. Skąd taka fryzura u Czyńskiego, to nadal nie mam pojęcia. Młody Czyński, arystokrata, lubiący się pobawić raczej stylizowałby się na jakiegoś gwiazdora Hollywood, czy coś takiego. Aż dziw, że jego kochana mamusia nie robiła mu uwag o to jak wygląda. Mimo wszystko twórcy dość sprawnie pokazali proces zmian w modzie między początkiem lat 20. a końcówką 30.
6. Język jak zwykle momentami kuleje, czego nie rozumiem. Czasami chłopi mówią gwarą, inni mówią zupełnie normalnie i "współcześnie". Zofia brzmi raz jak chłopka, innym razem jak zupełnie współczesna mieszkanka... miasta. Szkoda, że twórcy nie pofatygowali się o odwzorowanie języka, czy dykcji tamtych czasów. To, że kamerdyner 10 razy powie "Jaśnie Panie" to jeszcze nie znaczy, że język jest odwzorowany. Lata 30. były dziwne, to był czas reformy języka polskiego. Z jednej strony język intelektualistów brzmiał już bardzo podobnie do obecnego, z drugiej na wsi mówiono jeszcze gwarami. Pod tym względem wersja z 1981 robi to najlepiej, chociaż ta z 1937 też daje radę.
7. Nadal nie rozumiem postępowania sądów zarówno w wersji z 1981 jak i tej, które wydają się być całkowicie oderwane od chociażby funkcjonującego wówczas Kodeksu Makarewicza. W książce (o ile dobrze pamiętam) i wersji z 1937, Kosiba zostaje po prostu uniewinniony, ponieważ działał w stanie wyższej konieczności i taka wersja byłaby znacznie bardziej realistyczna.
8. Na popiersiu Wilczura widnieje data śmierci 1920. Ale jest to moim zdaniem średnio możliwe, bo od momentu pobicia (i rzekomej śmierci) Wilczura mija 15 lat, czyli akcja w Radoliszkach działaby się w 1935 roku. Dzieje się jednak z tego co wywnioskowałem w 1936, albo 1937 roku, więc Wilczur musiałby "umrzeć" w 1921 albo w 1922 roku.
Znalazłoby się więcej, ale te uważam za najważniejsze. Oczywiście nie umniejsza to znacząco filmowi, który uważam za dobry, a nawet bardzo dobry (biorąc pod uwagę dzisiejszą jakość kina).

ocenił(a) film na 6
Cesarz_OLX

W sumie zgardzam się ze wszystkimi wypunktowanymi przez Ciebie rzeczami, jedynie gdzie mam wątpliwości to w punkcie z telefonem. Tu możnaby pewnie takie połączenie przeprowadzić, ale na pewno nie na dzisiejszej zasadzie, tylko stary hrabia musiałby prawdopodobnie takie połączenie zamówić i trochę to by pewnie potrwało. Czy szybciej by to było niż telegram? Szczerze - nie wiem.
Od siebie dodam, że obyczajowy zgrzyt mam przy zatrudnieniu się panienki z dobrego domu jako barmanko-kelnerki w żydowskiej karczmie (kelnerki, barmanki nie miały wtedy za dobrej opinii) i, uwaga, panna chce tą pracą zarobić na studia?!
Ile lat mujsiałaby pracować w knajpie w wiosce, żeby odłożyć na studia? 30?
To nie saksy "na Zachodzie" za PRL-u, gdzie ludzie wyjeżdżali na rok i po powrocie mogli domy budować czy kupować nowe samochody.
Błędem jest na pewno umieszczenie złotego, jako waluty w 1920 roku, wtedy obowiązywała marka polska, a złotówki, mimo, że już wydrukowane, czekały na wejście do obiegu do roku 1924 (poprzedzone pamiętnymi reformami Grabskiego).

Moje wrażenia odnośnie samego filmu napisałam tutaj: https://www.filmweb.pl/film/Znachor-2023-10030489/discussion/Sredni,3375937 , więc nie będę się powtarzać.

ocenił(a) film na 6
Cesarz_OLX

Dodatkowo na rowerze w 1935 r. widać tylnie światełko odblaskowe z plastiku (pod koniec filmu).