Sprzeczne informacje docierają do nas na temat losu
"G.I. Joe: Czas Kobry" i jego twórców. W sieci pojawiły się niepotwierdzone informacje, jakoby reżyser filmu
Stephen Sommers został odsunięty, podobnie jak i producent
Lorenzo di Bonaventura.
Podobno wyniki testowych pokazy
"G.I. Joe" są tak złe, że Paramount w panice szuka szybkiego rozwiązania, które zminimalizuje straty. Studio sięgnęło po metody typowe dla 20th Century Fox i odsunęło reżysera od postprodukcji i zatrudniło
Stuarta Bairda, speca od zadań niemożliwych, by przemontował film na nowo.
Sommers pojawia się w Paramouncie tylko ze względu na prasę, by informacje o konflikcie nie przedostały się do opinii publicznej przed premierą.
Na to natychmiast zareagował
Lorenzo di Bonaventura nazywając powyższe informacje nieodpowiedzialnymi, fałszywymi i krzywdzącymi dla
Sommersa. Jego zdaniem wszyscy są zadowoleni, wyniki testów wyszły dobrze, nikt nikogo nie zwolnił, a w montażowni trwała zwyczajna praca jak przy każdej innej megaprodukcji.
Di Bonaventura nie chciał jednak podać dokładnie jakie wyniki miał
"G.I. Joe: Czas Kobry" na pokazach testowych, przemilczał też sprawę zatrudnienia
Bairda.
Jeszcze nieco inne wyjaśnienie możemy znaleźć na stronach
Movieline. Według nich testowe pokazy odbyły się już dość dawno i rzeczywiście Paramount nie był z wyników zadowolony. Prace na stole montażowym musiały rozpocząć się na nowo, lecz
Sommers nie został zwolniony.
Latino Review idzie jeszcze dalej i twierdzi, że
Sommers nie tylko nie został zwolniony, ale też on ma decydujący głos w tym, jak wyglądać będzie ostateczna wersja kinowa.
Jaka jest prawda, zapewne dowiemy się już po premierze. Film na całym świecie zadebiutuje na początku sierpnia.