Filmowcy piszą do Tuska

Gazeta Wyborcza /
https://www.filmweb.pl/news/Filmowcy+pisz%C4%85+do+Tuska-21583
W "Rzeczpospolitej" i "Gazecie Wyborczej" (22 kwietnia) ukazały się wypowiedzi dla PAP lidera PO, marszałka Sejmu Donalda Tuska: "Filmowcy w swojej akcji na rzecz dodatkowych funduszy chcą najzwyczajniej w świecie pieniędzy od tych wszystkich, którzy nie kupują biletów na ich filmy. To jest klasyczne korporacyjne, lobbystyczne działanie. Produkcja polskich filmowców nie znajduje uznania na rynku, więc ich zdaniem wymaga dofinansowania z kieszeni podatnika. To jest skok na kasę. I to jest prawda o tym projekcie i o kampanii lobbystycznej towarzyszącej pracom nad ustawą".

Martwi nas to, że jeden z najpoważniejszych kandydatów na prezydenta udziela wypowiedzi nieprzemyślanych, używając języka dotąd nieakceptowanego w środowiskach inteligencji - pisze w liście opublikowanym na łamach "Gazety Wyborczej" Jacek Bromski.

W wypowiedzi Tuska są aż trzy przeinaczenia. Ustawa o kinematografii nie wprowadza żadnego podatku dla obywateli, a jedynie opłaty od korporacji działających na rynku medialnym i ciągnących profity z tej działalności - w tym z udzielonej przez państwo polskie koncesji telewizyjnej. Jest to system powszechnie znany w Unii Europejskiej, wprowadzany właśnie po to, by ciężaru utrzymywania kinematografii nie ponosili zwykli podatnicy. To właśnie finansowanie filmu z budżetu państwa (jak jest to obecnie) oznacza obciążenie podatników.

Produkcja polskich filmowców znajduje uznanie na polskim rynku. Wystarczy zbadać wyniki oglądalności polskich filmów w telewizjach bądź zarobki dystrybutorów DVD i wideo. Relatywny brak sukcesów w kinach to w dużej mierze wynik: niewielkiej ilości filmów, niedofinansowania filmów, braku pieniędzy na promocję, braku pieniędzy na wsparcie dystrybucji, braku wsparcia dla małych kin na prowincji.

Nie rozumiemy zarzutu "klasyczne korporacyjne, lobbystyczne działanie". Pan Tusk zdaje się nie odróżniać twórców, stowarzyszeń twórczych i samorządu gospodarczego małych i średnich przedsiębiorstw, czyli prawdziwych autorów omawianej kampanii od pojęcia korporacji. Lobbującymi korporacjami są nasi polemiści w sprawach ustawy - nadawcy prywatni i operatorzy kablowi, których wspiera PO.

W telewizyjnych "Faktach" znalazła się też inna wypowiedź Donalda Tuska. Pan marszałek zapewnił widzów TVN, że gdyby Lew Rywin nie siedział w więzieniu, znalazłby się wśród sygnatariuszy listu. Zrównanie Wajdy, Kutza, Zanussiego - sygnatariuszy listu, z prawomocnie skazanym kryminalistą, to wyjątkowy brak klasy, który kompromituje, marszałka Sejmu.

Środowisko filmowe wystąpiło z otwartą przyłbicą, otwarcie deklarując swoje intencje. M.in. dlatego wykupiono powierzchnię reklamową, by nie spotkać się z zarzutem, że wykorzystuje się jakieś układy w mediach. Marszałek Sejmu występuje za to w TVN, medium żywotnie zainteresowanym wynikiem debaty sejmowej i używającym programów informacyjnych do nierzetelnej propagandy przeciw ustawie o kinematografii.

PO mieni się partią proeuropejską. Fakty świadczą, że na takie miano często nie zasługuje. Gdyby pan marszałek Tusk bliżej zainteresował się, jak z inicjatywy posła Szejnfelda z PO pomimo zobowiązań Polski wobec UE i wbrew jasnemu stanowisku Komisji Europejskiej, okradziono emerytowanych filmowców po to, żeby przysporzyć zarobków kapitałowi holendersko-amerykańskiemu, sam być może zarumieniłby się ze wstydu. Ale może nie.