Zombie nigdy wcześniej nie miały się tak dobrze. Może i
"World War Z" było prześladowane wieloma problemami podczas produkcji, ale teraz zbiera profity. Film bez większych problemów zajął pierwsze miejsce w zagranicznym zestawieniu box office'u, zarabiając poza granicami USA 70,1 mln dolarów.
W wielu krajach świata debiut
"World War Z" jest najlepszym otwarciem w karierze
Brada Pitta. Tak było chociażby w Rosji (12,3 mln) i Brazylii (4 mln). Co ważne, film bardzo powoli traci widzów. W Korei spadek wpływów wyniósł zaledwie 24% (7,7 mln), a w Wielkiej Brytanii 39% (4,2 mln). W sumie poza granicami Stanów film zarobił już 135,3 mln dolarów. Dzięki temu widowisku Paramount dołączyło do grona tegorocznych miliarderów na zagranicznych rynkach.
Na drugim miejscu znalazł się
"Człowiek ze stali". Wpływy komiksowego widowiska powiększyły się o 52,2 mln dolarów. Superman podbił w weekend kolejne rynki, w tym Australię, gdzie zarobił 8,7 mln dolarów. Superbohater świetnie sobie radzi w Chinach, gdzie w kolejny weekend zgarnął 11,9 mln. Globalny wynik widowiska przekroczył granicę pół miliarda dolarów.
Na podium znalazło się miejsce jeszcze dla pixarowej animacji
"Uniwersytet Potworny". Obraz zarobił w weekend 44,2 mln dolarów, będąc wyświetlanym w 37 krajach. Razem z wpływami ze Stanów na koncie produkcji jest już 300 milionów dolarów.
Jednak animacja Pixara już za chwilę zostanie pokonana przez konkurenta z Universal Pictures.
"Minionki rozrabiają" pokazywane były w weekend tylko w siedmiu krajach na świecie, a i tak zarobiły 41,5 mln dolarów. Za tydzień film trafi do kolejnych 38 krajów i wtedy dopiero poznamy prawdziwą siłę animowanego widowiska.
Pierwszą piątkę kompletuje
"1000 lat po Ziemi", które w weekend zarobiło 9,9 mln dolarów. Jedna trzecia tej sumy pochodzi z Hiszpanii, gdzie widowisko z
Willem Smithem w roli głównej zajęło pierwsze miejsce.