Długo oczekiwane anime -
"Steamboy", które kosztowało ponad $22 mln, debiutując w japońskich kinach poniosło dotkliwą klęskę. W ciągu pierwszych trzech dni wyświetlania, w 262 miejscach, film zarobił słabe $2,2 mln.
Po zimnym prysznicu, w postaci fatalnego startu, producenci spodziewają się zarobić około $13,9 mln. W tym miejscu trzeba wspomnieć, że początkowo zakładano, że film przyniesie około $46 mln przychodów, a końcowy wynik, jak widać, będzie kilkukrotnie niższy. Inna duża produkcja
"Ghost in the Shell 2: Niewinność", która zadebiutowała w marcu, w ciągu 10 tygodni wyświetlana w 300 kinach, zarobiła tylko $9,2 mln.
Za główną przyczynę porażki
"Steamboy'a" analitycy uważają silną konkurencją filmów z Hollywood, wliczając w to
"Spider-Mana 2" i
"Harry Pottera 3". W ciągu ostatnich lat coraz częściej obserwuje się zjawisko, że japońskie animacje tracą widzów w swoim kraju, natomiast zyskują coraz większą popularność na świecie.
Akcja
"Steamboya" rozgrywa się w XIX w. w Anglii, w czasach rewolucji przemysłowej i opowiada o przygodach młodego wynalazcy, który musi chronić tajemniczą metalowa kulę - źródło potężnej energii, przed siłami zła.
"Steamboy" jest najdroższym filmem anime w historii japońskiej kinematografii. Budżet produkcji zamknął się w sumie 22 mln. dolarów, a prace nad obrazem trwały 7 lat. Przy realizacji filmu stworzono 180 tys. rysunków oraz 400 ujęć, w których wykorzystano animację komputerową.