Kiedy Kevin Smith zapowiadał rozpoczęcie prac nad komedią o realizacji filmów pornograficznych, zapewne spodziewał się kłopotów. Jednak nawet on chyba nie był przygotowany na to, co mimochodem rozpętał. Najpierw kilkakrotnie film otrzymywał zabójczą dla wyników finansowych kategorię NC-17, potem MPAA zakazało zbyt 'sugestywny' jej zdaniem plakat. Teraz jednak Smith ma nowy problem. Otóż niektóre gazety, stacje telewizyjne czy też sieci reklamy zewnętrznej odmówiły reklamowania filmu.
Wszystko rozchodzi się o tytuł "Zack and Miri Make a Porno". Według niektórych mediów już samo słowo 'porno' jest na tyle niestosowne, by uzasadniało potrzebę strzeżenia przed nim potencjalnych odbiorców. Dorośli martwią się, że dzieci, które zobaczą tytuł, będą zadawały niewygodne pytania o to, czym jest pornos. Najwyraźniej większość oburzonych tytułem woli, by ich pociechy o seks-biznesie dowiadywały się staromodną metodą – surfując po sieci bez nadzoru osób pełnoletnich.
"Zack and Miri Make a Porno" trafi do amerykańskich kin na Halloween. Wtedy też przekonamy się, czy sztywny gorset amerykańskiej moralności stłamsi finansowy potencjał komedii.
Wszystko rozchodzi się o tytuł "Zack and Miri Make a Porno". Według niektórych mediów już samo słowo 'porno' jest na tyle niestosowne, by uzasadniało potrzebę strzeżenia przed nim potencjalnych odbiorców. Dorośli martwią się, że dzieci, które zobaczą tytuł, będą zadawały niewygodne pytania o to, czym jest pornos. Najwyraźniej większość oburzonych tytułem woli, by ich pociechy o seks-biznesie dowiadywały się staromodną metodą – surfując po sieci bez nadzoru osób pełnoletnich.
"Zack and Miri Make a Porno" trafi do amerykańskich kin na Halloween. Wtedy też przekonamy się, czy sztywny gorset amerykańskiej moralności stłamsi finansowy potencjał komedii.