Nadchodzi pogromca "Mario Kart"? Graliśmy w "Kirby Air Riders"

autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Nadchodzi+pogromca+%22Mario+Kart%22+Grali%C5%9Bmy+w+%22Kirby+Air+Riders%22-162530
Nadchodzi pogromca "Mario Kart"? Graliśmy w "Kirby Air Riders"
Jako jedyna redakcja w Polsce mieliśmy okazję sprawdzić przed premierą "Kirby Air Riders" – kontynuację kultowego "Kirby Air Ride" z GameCube’a. Nowa produkcja od Masahiro Sakurai i Bandai Namco łączy w sobie elementy "Mario Kart" i "Super Smash Bros.", a moje pierwsze wrażenia sugerują, że może to być najlepsza gra wyścigowa od Nintendo od wielu lat.



"Kirby Air Riders" to tytuł wyjątkowy już na starcie. Masahiro Sakurai, legenda branży i twórca Super Smash Bros., przyznał podczas Nintendo Direct, że przy pierwszej części musiał zamknąć cały projekt w zaledwie 3,5 miesiąca. Tym razem miał zdecydowanie więcej czasu – prace rozpoczął od razu po "Smash Bros. Ultimate", a efekty widać na każdym kroku. Gra tworzona była we współpracy z Bandai Namco i od pierwszych minut czuć, że to projekt pełen serca i pasji.

Pierwsze wrażenie? To mariaż "Mario Kart" i "Smash Bros." – sam Sakurai żartował nawet podczas prezentacji, że jego pitch sprowadzał się do zdania "to takie Mario Kart, tylko z Kirby’m". W praktyce jednak system rozgrywki jest znacznie bardziej rozbudowany. Gra jest łatwa do opanowania, ale trudna do wymasterowania. I faktycznie, już po kilku wyścigach zrozumiałem, że prostota sterowania to tylko fasada, za którą kryje się ogromna głębia.



Wszystkie pojazdy w "Kirby Air Riders" poruszają się do przodu same – automatycznie przyspieszają, więc rola gracza ogranicza się do kontrolowania zakrętów i umiejętnego driftowania. Do tego służy przycisk B, który pełni też funkcję hamulca. Dodano również przycisk Y, odpowiedzialny za specjalne ataki, aktywowane po pokonaniu odpowiedniej liczby przeciwników.

Brzmi banalnie, ale w praktyce to otwiera pole do strategii – kluczowe jest wyczucie momentu, w którym użyjemy zdolności i jak zestawimy je z naszym pojazdem oraz trasą.



W produkcji znajdziemy kilkanaście grywalnych postaci i maszyn, które można dowolnie ze sobą łączyć. To nie tylko kwestia wyglądu – gabaryty bohatera wpływają bezpośrednio na to, jak prezentuje się i funkcjonuje ten sam pojazd. Jeśli wybierzemy Kirby’ego, różowy wóz przypominający furgonetkę będzie dopasowany do jego niewielkich rozmiarów, a przez to lżejszy i zwrotniejszy. Natomiast kiedy na ten sam model wsiądzie King Dedede, pojazd automatycznie powiększy się, stając się cięższy i z gorszym przyspieszeniem za to z większą maksymalną predkością. W praktyce oznacza to, że każda kombinacja postaci i maszyny daje nieco inne statystyki oraz wrażenia z jazdy.

To, co podobało mi się szczególnie, to pełna przejrzystość – wszystkie statystyki są widoczne na ekranie. Dzięki temu wybór nie jest przypadkowy, a każdy gracz może dokładnie dopasować styl jazdy do siebie. Co więcej, tor również odgrywa kluczową rolę – lekkie pojazdy sprawdzą się przy szybowaniu, cięższe przy trasach pełnych zakrętów.

Na ten moment zaprezentowano dwa tryby: Air Ride to klasyczne wyścigi – szybkie, pełne akcji, miejscami chaotyczne, ale satysfakcjonujące. Jeszcze bardziej spodobał mi się jednak City Trial – i to właśnie on, moim zdaniem, może być największym atutem całej gry.

W tym trybie maksymalnie 16 graczy online (lub 8 lokalnie) trafia na wielką wyspę podzieloną na różne strefy. Zaczynamy na słabiutkim pojeździe i naszym pierwszym celem jest znalezienie lepszego. Potem zaczyna się wyścig o ulepszenia – przyspieszenia, pancerze, ataki. Gra daje też możliwość przejęcia pojazdu przeciwnika – wystarczy, że jego maszyna jest mocno uszkodzona, a my przytrzymamy przycisk Y. To genialne rozwiązanie, które dodaje rywalizacji jeszcze więcej dynamiki.



Po pięciu minutach fazy przygotowań wszyscy gracze spotykają się na jednej z czterech aren. To moment, w którym liczy się to, jak rozwinęliśmy nasz pojazd. Gra podpowiada, która arena pasuje do naszych statystyk, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby pójść pod prąd i spróbować szczęścia gdzie indziej.

Przyznam, że początkowo czułem lekki chaos i niepewność. Jednak po kilku rozegranych turach – i co najważniejsze, po trzech wygranych z rzędu – zrozumiałem, jak satysfakcjonująca potrafi być ta mechanika. Kiedy uda się odpowiednio rozwinąć pojazd, a potem zwyciężyć w finałowej bitwie, radość jest ogromna. To właśnie połączenie elementów "Smash Bros." i "Mario Kart" działa tutaj idealnie.

Po spędzeniu kilku godzin z "Kirby Air Riders" mam wrażenie, że ta gra ma realną szansę zdetronizować "Mario Kart". Nintendo od dawna nie pokazało w wyścigach czegoś równie świeżego i pomysłowego. City Trial sam w sobie mógłby być pełnoprawną grą, a w połączeniu z klasycznym trybem Air Ride tworzy zestaw, który może przyciągnąć graczy na długie miesiące.

I choć nie jest to tak popularna marka jak "Mario Kart" i nie ma tak wiernej bazy fanów to wierzę, że fani "Smash Bros." – a jest ich przecież mnóstwo – sięgną po ten tytuł. Ja sam już po pierwszych sesjach wiem, że będę chciał spędzić w nim dużo więcej czasu.

"Kirby Air Riders" to połączenie prostoty sterowania z ogromną głębią taktyczną. Gra, która na pierwszy rzut oka wydaje się chaotyczna, okazuje się niezwykle wymagająca i dająca mnóstwo satysfakcji. Każda rozgrywka wygląda inaczej, a strategia, jaką obierzemy, ma ogromny wpływ na końcowy wynik.

Premiera gry odbędzie się 20 listopada 2025 roku. "Kirby Air Riders" trafi ekskluzywnie na Nintendo Switch 2 i już dziś można powiedzieć, że to najpoważniejszy kandydat do tytułu wyścigowej gry roku na konsoli Nintendo.