Nowy film Mike'a Myersa oprotestowany przez Kościół i Żydów

Dziennik /
https://www.filmweb.pl/news/Nowy+film+Mike%27a+Myersa+oprotestowany+przez+Ko%C5%9Bci%C3%B3%C5%82+i+%C5%BByd%C3%B3w-44141
Komedia Mike'a Myersa "Love Guru" została już oprotestowana przez religijnych przywódców hinduskich i ortodoksyjnych rabinów. Teraz do krytyków filmu przyłączyli się biskupi amerykańskiego Kościoła Katolickiego.
Bohaterem filmu jest Amerykanin wychowany w Indiach, który po powrocie do ojczyzny postanawia zarabiać na chleb jako terapeuta, rozwiązujący małżeńskie problemy. Konferencja Katolickich Biskupów Stanów Zjednoczonych uznała obraz Myersa za "wulgarny i pozbawiony smaku". Biuro amerykańskiego episkopatu do spraw filmu przyznało mu najniższą, zerową, ocenę.
Hinduski przywódca duchowy z Nevady, Rajan Zed, który jako pierwszy wezwał do bojkotu "Love Guru", nazwał stanowisko katolików przykładem "porozumienia ponad religiami". Wezwał innych duchowych przywódców Ameryki do poparcia protestu. "Dziś Hollywood oczernia hinduizm, jutro to samo może spotkać jakąkolwiek religię" - ostrzega Zed.
Identycznie ocenia komedię Myersa Elizabeth W. Beyer, wpływowa rabinka z Nevady. Jej zdaniem film "ośmiesza hinduizm, szydzi z aśramów oraz z hinduskiej filozofii". Kanadyjski komik nie pierwszy raz używa sobie na wschodnich mędrcach. Dziewięć lat temu, wystylizowany na hinduską modłę, pozował znanemu skandaliście Davidowi LaChapelle. Zdjęcia opublikował magazyn "Vanity Fair".
Paradoksalnie, gromy spadające na komedię mogą pomóc Myersowi, zwiększając zainteresowanie kinomanów. Filmy z jego udziałem ("Austin Powers", "Świat według Wayne'a") uważano dotąd za kasowe pewniaki. Tymczasem "Love Guru", nakręcony kosztem 62 milionów dolarów, wystartował bardzo słabo. W tak zwany weekend otwarcia, decydujący zwykle o finansowych wynikach, zarobił niecałe 14 milionów.
Nie pomogła gwiazdorska obsada. Na ekranie oprócz Myersa pojawiają się bowiem Jessica Alba, Justin Timberlake, a nawet Ben Kingsley. "Humor z rynsztoka", "to bolało", "najgorszy film, jaki w życiu widziałem", "zła karma" - używają sobie internauci. Wygląda na to, że pojawił się już faworyt najbliższej edycji Złotych Malin - hollywoodzkich anty-Oscarów.